Curiosity przygotowywany do aktualizacji oprogramowania
NASA przygotowuje się do aktualizacji oprogramowania łazika Curiosity. To ryzykowna operacja, która zajmie kilka dni. Jeśli coś pójdzie źle, kontakt z pojazdem może zostać na zawsze utracony. To musi zadziałać. Nikt nie chce być tym, kto jako ostatni coś robił przy łaziku zanim stracono z nim kontakt -mówi Steve Scandore, jeden z inżynierów odpowiedzialnych za oprogramowanie Curiosity.
Michael Watkis, menedżer systemów misji, wyjaśnia, że oprogramowanie, które pozwalało na lądowanie łazika zostanie zastąpione oprogramowaniem odpowiedzialnym za pracę na powierzchni Marsa. Zaktualizowany program został wgrany do pamięci Curiosity jeszcze przed jego startem z Ziemi. Teraz musi zostać uruchomiony i zainstalowany. Wcześniej jednak trzeba przeprowadzić szczegółowe testy obu komputerów pojazdu, by sprawdzić, czy wszystko jest gotowe do aktualizacji.
Inżynierów czekają nerwowe chwile. Jutro wydadzą polecenie rozpoczęcia aktualizacji. Przez osiem godzin nie będą mieli kontaktu z Curiosity. Później łazik się wyłączy i ponownie włączy następnego dnia. Inżynierowie przeprowadzą wówczas testy, sprawdzające przebieg aktualizacji. Następnie cała procedura zostanie powtórzona dla komputera zapasowego.
Mimo tego, że próby aktualizacji oprogramowania były wielokrotnie wykonywane na Ziemi i w końcu stały się rutynową czynnością, Scandore jest zdenerwowany. To nie jest zwykła zdalna aktualizacja. Po drugiej stronie nie ma nikogo. Łazik jest zdany sam na siebie. Nie możemy poprosić nikogo o pomoc, nikt niczego dla nas nie sprawdzi. Możemy tylko wysyłać polecenia i czekać - mówi.
Aktualizacja oprogramowania to bardzo poważne zadanie. Ale nawet codzienna praca z łazikiem nie jest zajęciem prostym. Nad odpowiednim działaniem Curiosity czuwa zespół około 100 programistów. Codziennie piszą oni praktycznie nowe programy, testują je wysyłają łazika, który dzięki nim wykonuje swoje zadania. To jak codzienny sprint, dzięki któremu pojazd może działać i wypełniać stawiane przed nim zadania - mówi Andy Mishkin, szef misji.
Komentarze (4)
Jajcenty, 10 sierpnia 2012, 13:39
Może to głupie pytanie, ale czy oni pilnują Wolowitza? Powinni go internować na czas aktualizacji...
zwyklak, 12 sierpnia 2012, 09:37
Howard ma zakaz wstepu na teren dzialania zespolu. Wczesniej odpowiedzialni w NASA za bezpieczenstwo przeprowadzili specjalne szkolenia dla straznikow. Uczyli ich nawet trudnej sztuli opanowywania pokus ze szczegolnym uwzglednieniem odmowy przyjmowania batonikow zawijanych w sreberka przez Swistaka. Rzecznik prasowy NASA na specjalnie w tym celu zwolanej konferencji prasowej przedstawil wzory certyfikatow bezpieczenstwa jakie wydano straznikom, ktorzy ukonczyli z powodzeniem kurs specjalny. Na pytanie jak zawsze dociekliwych i rzetelnych dziennikarzy "ilu, a w szczegolnosci jaki procent straznikow nie podolalo wymogom zaliczenia kursu" rzecznik odpowiedzial wymijajaco iz "znaczna czesc kandydatow do otrzymania dodatkowego certyfikatu bezpieczenstwa kurs zaliczyla". Na drugi dzien po rzeczonej konferencji prasowej do prasy przeciekla wiadomosc, ze rzecznikowa "znaczna czesc" stanowila 61,6% kandydatow. Tym samym 38,4% straznikow nie oparlo sie pokusie otrzymania batonika w zamian za dopuszczenie Howarda do grupy realizujacej program lazika Curiosity! Jednak media zgodnie podaja, ze straznicy, ktorzy zostali pozytywnie zweryfikowani za pomoca ogromnie ciezkiej proby odmowy przyjecia zawartosci sreberek Swistaka skutecznie powstrzymaja Howarda.
lucky_one, 12 sierpnia 2012, 11:17
Nie rozumiem... projektowali łazik 5 lat czy coś w okolicy tego, i nie mogli zamontować większej ilości pamięci, żeby zainstalować od razu całe oprogramowanie? Oraz skonstruować oprogramowania tak, żeby pisać jedynie skrypty, a nie bawić się w pisanie nowych programów za każdym razem? A przecież pamięć już w czasach początku powstawania łazika była bardzo tania.
fuzja, 12 sierpnia 2012, 20:59
no właśnie łazik został zaprojektowany przynajmniej 5 lat temu na podstawie elementów które już wtedy były idealnie sprawdzone i odporne na promieniowanie. Większe pamięci oparte na nowocześniejszym procesie są dużo mniej odporne na promieniowanie kosmiczne.
Spece w NASA przy tak drogim projekcie są dużo bardziej przezorni i nie chcą mieć wpadek takich jak Roskosmos który ostatnio gubi sondę za sondą przez błędy elektroniki albo komputera: Fobos-Grunt albo Koronas-Foton.
Ja myślę że cena nie gra tam żadnej roli, liczy się pewność sukcesu.