NASA znowu opóźnia start Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba. Częściowo przez koronawirusa
NASA po raz kolejny przekłada start Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba (JWST). Wystrzelenie urządzenia, planowane dotychczas na marzec 2021 roku zostało przesunięte na 31 października 2021. Częściową winę za kolejne opóźnienie ponosi epidemia koronawirusa.
Prace nad następcą Teleskopu Hubble'a rozpoczęły się w 1996 roku. Wówczas planowano, że pochłoną one 0,5 miliarda dolarów. Obecny budżet projektu to 9,6 miliarda. Start teleskopu wielokrotnie też przekładano. Ostatnio w roku 2018, kiedy poinformowano, że odbędzie się on w marcu 2021, a nie w marcu 2020.
Obecne opóźnienie nie spowoduje dalszego zwiększenia budżetu, zapewnił dyrektor NASA ds. misji naukowych Thomas Zurbuchen. Zostanie ono sfinansowane z zapasowych środków przewidzianych w obecnym budżecie. Z kolei dyrektor projektu JWST, Gregory Robinson, poinformował, że epidemia koronawirusa odpowiada za co najmniej 3 miesiące z ogłoszonego właśnie 7-miesięcznego opóźnienia. Nasz zespół stosuje się do zaleceń epidemicznych. Utrzymywany jest dystans pomiędzy pracownikami, co wpływa na tempo prac w clean roomie, stwierdził.
JWST zastąpi Teleskop Kosmiczny Hubble'a, który prawdopodobnie przestanie pracować w ciągu najbliższych kilkunastu lat.
JWST będzie w stanie odnaleźć egzoplanety, których Hubble nie jest w stanie dostrzec. Teleskop będzie też mógł badać ich atmosfery, szukając w nich sygnatur życia. Zajrzy też głębiej niż Hubble w przestrzeń kosmiczną. Zobaczy tworzenie się pierwszych gwiazd i galaktyk oraz pozwoli zbadać ich ewolucję.
Komentarze (1)
venator, 18 lipca 2020, 00:19
Sam teleskop (jako lustro + bebechy) JWST jest gotowy do pracy w zasadzie od 2017 r. Największym wyzwaniem okazała się jednak osłona przeciwsłoneczna. Z 300 punktów potencjalnych awarii aż 150 dotyczy osłony! Makabra.
Niestety inaczej się nie dało, owiewka Ariane 5 ma swoje ogranczenia. Początkowy, śmiesznie niski budżet był częścią polityki Goldina, ówczesnego administatora NASA zgodnie z którym misje NASA miały być projektowane "szybko, tanio, skutecznie". To była fascynacja Doliną Krzemową. O ile taka polityka doprowadziła do obniżenia kosztów wielu programow, to ponoć już wtedy w NASA część zdawała sobie sprawę, że ten program będzie przynajmiej dwukrotnie droższy niż Huble. I tak jest w istocie. Tylko jeśli wtedy powiedzianoby, że potrzebujemy na Webba jakieś 10 mld $, to Kongres nie przyznałby takich pieniędzy. Taki realpolityk w wykonaniu NASA.
Sam teleskop stał się także zakładnikiem naukowców, z których większość traktowała dostęp do JWST jako "ostatni etap kariery". I w ten sposób złożoność projektu ogromnie wzrastała.
Głównym wykonawcą JWST jest Northrop Grumann. Firma wcześniej nie miała żadnego doświadczenia w budowie teleskopów. W projekt weszła przejmując korporocje TRW, odpowiedzialną za wczesne pracę nad JWST, mającą na koncie obserwatorium Chandra czy wreszcie poczciwe Pioniery. Ale najważniejsze, że TRW projektowałai budowała satelity Orion SIGINT, ściśle tajne satelity szpiegowskie. Te są wyposażane w rozkładane czasze o szacunkowej średnicy nawet 100 metrów. I właśnie ta umiejetnosć TRW to była największa wartość dodana.
Mimo wszystko złożoność najbardziej skomplikowanego obiektu jaki ludzkość wyniesie w Kosmos, była i jest wyzwaniem nawet dla speców z TRW.
Choć jest jeszcze jedna możliwość. TRW projektując satelity SIGINT z całą pewością, przynajmniej w części, była opłacana z tzw. czarnego budżetu Pentagonu. Tylko w 2016 r czarny budżet wyniósł blisko 68 mld$. Po prostu TRW mogło mieć o wiele większy budżet niż kasa z NASA. A w projekcie JWST najwięcej idzie na wydatki dla wysokowykwalifikowanej kadry - ktoś musi przperowadzić te tysiące testów.