Nagrody Nobla z fizyki przyznano za wkład w badanie ewolucji wszechświata
Tegoroczne Nagrody Nobla z dziedziny fizyki zostały przyznane za wkład w zrozumienie ewolucji wszechświata i miejsca Ziemi w kosmosie. Otrzymali je James Peebles za teoretyczne odkrycia w dziedzinie kosmologii fizycznej oraz Michel Mayor i Didier Queloz za odkrycie egzoplanety krążącej wokół gwiazdy typu Słońca.
James Peebles to Kanadyjczyk pracujący obecnie na Princeton University. Michel Mayor jest Szwajcarem, pracuje na Uniwersytecie w Genewie. Podobnie zresztą jak Didier Queloz, który dodatkowo zatrudniony jest na Cambridge University.
Profesor Peebles, odpowiadając podczas konferencji prasowej na pytanie o możliwość istnienia życia na innych planetach, stwierdził: Ironią jest, że możemy być pewni, że istnieje wiele planet zdolnych do podtrzymania życia [...], ironią jest, że mamy wizję życia na innych planetach, ale możemy być pewni, że nigdy nie zobaczymy tych form życia, tych planet. To pokazuje, jak wielkie są możliwości i jak wielkie są ograniczenia nauki, powiedział noblista.
Niestety, wbrew naszym oczekiwaniom, tegorocznym laureatem nie został profesor Artur Ekert, o którego szansach na nagrodę informowaliśmy wczoraj.
Komentarze (3)
Przemek Kobel, 8 października 2019, 12:59
Ciekawe, że za odkrycie pierwszej w ogóle planety pozasłonecznej nie było żadnego Nobla. Pewnie odkrywca z jakiejś niegodnej krainy...
KONTO USUNIĘTE, 8 października 2019, 20:18
Kraina godna, ale smrodek czasów niegodziwych się niesie::
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,124813,25286158,nobla-z-fizyki-powinien-dostac-polak-kontrowersje-wokol-tegorocznej.html#s=BoxOpImg1
Stanisławski przyznał, że za profesorem Aleksandrem Wolszczanem ciągnie się wątek jego współpracy ze Służbami Bezpieczeństwa w czasach PRL. - Kompletnie nie chcemy się w tej chwili zajmować kwestią samej współpracy. Natomiast podobnież w którymś momencie Komitet Noblowski rozważał już kandydaturę profesora Wolszczana i ze względu na te doniesienia być może się przestraszył - wyjaśniał prowadzący Homo Science.
Stanisławski przyznał też, że taki scenariusz jest możliwy, ponieważ "Komitet Noblowski jest dość wrażliwy w tego typu sprawach". - Oni wyraźnie się boją i uważają, żeby nie wdepnąć w coś nieprzyjemnego - podał. - Nie wiemy, jak jest w rzeczywistości, możemy zgadywać. Niewątpliwie pozostaje jednak pewien niesmak - dopowiedział.
Przemek Kobel, 8 października 2019, 23:01
Dzięki, Kapitanie Obvious. Zauważ tylko, że Wolszczan nie odkrył planety sam, a do tego między pierwszym a drugim odkryciem (drugie powinno mieć cudzysłów) minęło 16 lat. W przypadku tegorocznych noblistów mamy więcej lat oczekiwania, ale też ich dokonanie jest jakby mniejszego kalibru.
Dla porównania oceń sobie smrodek wokół Güntera Grassa, który jakoś nie przeszkadzał komitetom w nagradzaniu tego humanisty, i to już post factum. (no ale w końcu on był z nadludzi)