Nowojorski zakaz używania soli
Felix Ortiz, demokratyczny radny z Nowego Jorku, postuluje, by w restauracjach Wielkiego Jabłka całkowicie zakazać używania soli i decyzję o doprawianiu bądź nie pozostawić klientowi. Wzbudziło to opór wśród szefów kuchni, którzy zrzeszyli się i jako grupa My Food My Choice (Moje jedzenie, mój wybór) walczą o swoje prawa na Facebooku. Wspierają ich zresztą konsumenci i właściciele lokali.
Za każde naruszenie ustawy A10129 restauratorzy mieliby płacić 1000 dolarów kary. Jeff Nathan, właściciel lokalu Abigael na Broadwayu, podkreśla, że ani lekarze, ani okazjonalne wizyty w szpitalu nie dają tak naprawdę możliwości kontrolowania, co dana osoba robi, by utrzymać się w dobrym zdrowiu. Podobnie zresztą jak kucharze czy wypady do restauracji od czasu do czasu. Dla kucharzy proponowany zapis prawny to absurd. Ortiz obstaje przy swoim, utrzymując, że dzięki temu klienci będą w stanie ściślej kontrolować ilość spożywanego sodu. Poza tym daje im się szansę wyboru zdrowszej diety i zdrowszego stylu życia.
Przeciwnicy jego projektu zwracają uwagę na fakt, iż praktycznie związuje on ręce szefom kuchni, którzy w wielu przypadkach rozpoczynają otwartą walkę o sposób uprawiania swojego zawodu i prawa klientów. Ortiz i drugi antysolny fanatyk burmistrz Michael Bloomberg chcą podkopać biznes żywieniowo-restauracyjny całego stanu – podsumowuje jeden z członków grupy "Moje jedzenie, mój wybór" Orit Sklar.
Władze Nowego Jorku szacują, że już teraz 1,5 mln mieszkańców miasta ma problemy z nadciśnieniem, które mogą się zaostrzyć w związku z nadmierną konsumpcją soli. W USA średnie dzienne spożycie NaCl wynosi 3400 mg, co znacznie przekracza zalecaną normę w postaci 2300 mg na dobę. Kampania Bloomberga ma na celu zmniejszenie w ciągu 5 lat ilości soli w jedzeniu restauracyjnym i pakowanej żywności o ok. ¼. O ile jednak tutaj wchodzi w grę wolna wola kucharza i klienta, o tyle ustawa narzuca pewne rozwiązania, co nie podoba się sporej części społeczeństwa.
Komentarze (11)
Alek, 15 marca 2010, 11:14
Może i brak soli wpływa na obniżenie ciśnienia, ale należy też dokładnie zbadać jego wpływ na głowę, bo z tego, co widać na przykładzie Jeffa Nathana, może on mieć skutki b. drastyczne i podejrzewam, że trwałe.
ZoodaVex, 15 marca 2010, 11:23
Sam pomysł na kampanię przeciw soli nie jest zły, ale posunięcie bezsensowne. Pomijając ślepotę na opór społeczny, który taka decyzja musi wzbudzić, można osiągnąć odwrotny skutek: w konsumencie wyrobi się odruch solenia, machinalne sięganie po solniczkę nawet bez próbowania, skoro wiadomo, że jedzenie jest niesłone w majestacie prawa. Czy przeciętny konsument posoli sobie mniej niż kucharz? Nie sądzę. Poza tym ten odruch może się przenieść do domu.
Mariusz Błoński, 15 marca 2010, 11:27
No to się zaczyna
Pozwalamy urzędnikom decydować o tak ważnych sprawach, jak nasza emerytura i nasze zdrowie, więc oni uzurpują sobie prawo do podejmowania za nas coraz większej liczby decyzji. Sól w restauracjach, niedługo cukier i tłuszcz, a potem już będą chcieli nam dyktować co jemy, w co się ubieramy, jakk spędzamy wolny czas, co czytamy.....
Przemek Kobel, 15 marca 2010, 11:53
"będą"?
polapol, 15 marca 2010, 12:14
Jadł ktoś z Was ziemniaki, które nie zostały posolone w trakcie gotowania? Próba dosolenia ich na talerzu przynosi marne efekty.
Są pewne dania, gdzie sól - lub jej brak - w trakcie przygotowywania całkowice zmienia walory smakowe potrawy.
Ot i kolejna próba "leczenia" objawów zamiast likwidacji przyczyny.
Alek, 15 marca 2010, 12:55
W Ameryce przynajmniej jest jakiś opór przeciw zamordyzmowi. Powstał ruch Tea Party, który chce być trzecią siłą. W Europie w zasadzie nie ma dyskusji. Takie pomysły wprowadza się tu poprzez Unię, a każdego, kto jest przeciw nazywa się moherowym beretem, "antyeuropejczykiem", antypostępowcem, a elity wyrabiają przekonanie, że postęp to: homoseksualizm, aborcja, ateizm, feminizm, socjalizm, parytety i ograniczenia wolności nie powodowane ochroną innych, tylko samego podmiotu - na zasadzie "dla Twojego dobra zmuszamy Cię krówko, żebyś więcej mleka dawała". Jestem ciekawy kiedy powstaną komisje chodzące po domach i sprawdzające, czy dziecku umyto ząbki, bo przecież to sprawa państwowa, gdyż jeśli ząbki umyte nie będą, to wszyscy będziemy "musieli" płacić za ich leczenie (musieli, bo nas zmuszą). Cóż nowe czasy i trzeba się przyzwyczajać, że mój cholesterol, to nie moja, lecz wspólna (z ang. - common, z łac. communis) sprawa i że tak naprawdę nie jestem swój, tylko państwowy i sobie tylko powierzony, i to powierzony tylko o tyle, o ile nie zagrażam interesom mojego właściciela, czyli państwa, czyli aparatu. Moje zdrowie jest sprawą publiczną i aparat musi dbać, czy powierzonym mi moim zdrowiem zajmuję się zgodnie z interesami komuny, czyli ogółu. Stąd nakazy zakładania kasków, zapinania pasów itd. Krówki już wiedzą, że na łańcuchu lepiej, bo właściciel pod koła nie da wleźć, ludzie powoli też zaczynają rozumieć, że wolność, to same kłopoty, bo można wpaść w nałogi, zginąć w wypadku lub umrzeć na zawał. Na szczęście aparat państwowy uzgodni poprzez kompromisy "naukowo udowodnioną" wizję życia szczęśliwego, zaordynuje ją podwładnym, dopilnuje wykonania i nawet wspaniałomyślnie zostawi margines swobody w detalach, żeby zbić argumenty populistycznych, prowolnościowych krzykaczy.
Jurgi, 15 marca 2010, 16:53
Ja. Ponieważ nie używam soli.
Jajcenty, 16 marca 2010, 08:49
Twój cholesterol to "nasza" sprawa jak długo chcesz go leczyć za "nasze" pieniądze. Jeśli wprowadzając zakaz solenia,pieprzenia,słodzenia,tłuszczenia zmniejszymy liczbę wizyt i kuracji o 1% to, to są wymierne pieniądze których można będzie nie wydawać na uzależnionych od soli i glutaminianu samobójców. A tak narzekamy na palących, że niby sami powinni finansować swojego raka. A ja się pytam co z tą bandą przyszłych zawałowców wyhodowaną w fastfoodach? Postuluje wpisanie NaCl oraz glutaminianu na tą samą listę co NaCN. No to narka, lecę na fajkę
azzzzz, 16 marca 2010, 10:16
raz jadlem takie ziemniaki, nie smakuja za dobrze to samo sie tyczy jajecznicy bez soli imo do niczego sie nie nadaje
Nochalopaguska, 16 czerwca 2010, 14:56
Się zaczyna? Ja bym powiedziała, że trwa, tyle że próby ingerencji w wolność, wolny wybór i prywatne życie człowieka sięga coraz dalej i głębiej, do absurdu, który nie wszyscy nazywają po imieniu, łykają jak kaczki, bez zastanowienia, bo dziś - zdaje się - nieliczni mają czas i ochotę na myślenie. Istnieje wiele systemów stworzonych dla dobra człowieka, których przyjęcia beneficjent nie może odmówić, w przeciwnym będzie nękany przez odpowiedni aparat wykonawczy. A czy stwierdzenia typu "to się teraz nosi" to nie jest manipulacja, fortel, którego celem jest znów tylko i wyłącznie pozyskanie i urobienie klienta oraz wmówienie mu, że specjalista wie lepiej, co mu się powinno podobać i co jest dla niego lepsze?
Marek Nowakowski, 16 czerwca 2010, 15:53
Wszystko zależy ode mnie czy sobie potrawę posolę, pocukrzę czy popieprzę lub dodam paryczki chilli, kminu, kolendry, kopru, majeranku lub ziela angielskiego czy cynamonu! Nic do tego dla Felixa!