Philae ma kłopoty
Po udanym lądowaniu na komecie przyszedł, niestety, czas na nie najlepsze informacje. Już wcześniej było wiadomo, że lądownik dwukrotnie odbił się od powierzchni komety. Teraz wiemy, że wylądował w fatalnym miejscu – znajduje się w cieniu klifu, a to może przekreślić szanse na wydłużenie misji Philae.
Podstawowy etap misji przewidziano na 2,5 doby. W tym czasie Philae będzie zasilany z baterii. Specjaliści mieli jednak nadzieję, że warunki po lądowaniu pozwolą na wykorzystanie ogniw fotowoltaicznych i akumulatora, dzięki czemu Philae mógłby pracować do marca. W marcu kometa tak bardzo zbliży się do Słońca, że Philae ulegnie uszkodzeniu w wyniku wysokiej temperatury.
Niestety, Philae wylądował ostatecznie w takim miejscu, że światło słoneczne dociera doń jedynie przez 1,5 godziny na dobę. Planowano, że będzie oświetlany przez 7 godzin w ciągu doby.
Jakby tego było mało, lądownik nie zakotwiczył się do komety. Podczas próby lądowania Philae odbił się od powierzchni i poszybował na wysokość około 1 kilometra. Przez kolejne dwie godziny ponownie opadał na kometę. Znowu się odbił i unosił przez siedem minut.
Lądownik „dotknął powierzchni komety w odległości mniejszej niż 100 metrów od przewidzianego miejsca lądowania i wykonał olbrzymi skok. Prawdopodobnie znajduje się teraz przy krawędzi krateru” - mówi Stephan Ulamec odpowiedzialny za pracę lądownika. Krawędź ta znajduje się w odległości około 1 metra od Philae, blokując mu przez większość doby dostęp do światła. „Nie tego się spodziewaliśmy” - stwierdził inny naukowiec, Stefano Mottola.
Grawitacja jądra komety jest tak słaba, że lądownik o masie wynoszącej na Ziemi 100 kilogramów na komecie "waży" 1 gram. Naukowcy zastanawiają się teraz, czy nie wydać Philae polecenia wykonania manewru, który przesunie go na lepszą pozycję. Na razie nie wiadomo jednak, gdzie dokładnie znajduje się Philae. Specjaliści mają nadzieję, że gdy przeanalizują więcej danych, określą jego dokładną pozycję.
Eksperci czuwający nad misją obawiają się też użyć wiertła, które ma posłużyć do zebrania próbek z wnętrza jądra komety. Boją się, że gdy rozpoczną wiercenie Philae przesunie się na jeszcze gorszą pozycję.
Tymczasem Philae pracuje i przekazał nam pierwsze panoramiczne zdjęcie komety.
Komentarze (6)
Robin_Otzi, 15 listopada 2014, 03:56
Czytałem, ze wiertło wysunęło się już maksymalnie i że pracowało ale jeszcze niema wyników analizy.
Ja bym mimo wszystko zaryzykował przesunięcie, albo "mały skok"
thikim, 15 listopada 2014, 07:47
No ale ponieważ zbliża się do Słońca to może jeszcze mu te akumulatory podładuje? Zanim się uszkodzi.
wilk, 15 listopada 2014, 16:13
Przesunięcie czy mały skok są również ryzykowne i może odfrunąć w ciemną dal. Najlepiej zrobili, co zrobili, odpalili wszystkie instrumenty i zbierają najwięcej ile się da, problem skoku zostawią na koniec.
gucio222, 16 listopada 2014, 12:21
Już po Philae Jednakże zdjęcia są super a Rosetta dalej działa. Ciekawe czy akumulatory i instrumenty naukowe wytrzymają takie przemrożenie do czasu aż kometa zbliży się na tyle do słońca by była szansa na to że się włączy. Naukowcy z ESA dość mocno pomijali w odpowiedziach ten temat na konferencji.
Ddaui, 16 listopada 2014, 13:26
A co się stało właściwie z tym Philae?Gdzie można znależć informacje na ten temat?(na stronie ESA?)
wilk, 16 listopada 2014, 18:33
Źle wylądował, bo się odbił przez to, że nawalił silnik odrzutowy mający go docisnąć. Harpuny także średnio zadziałały. Akumulator zapewnić miał mu energię na 2,5 doby. Miał doładowywać się z paneli, ale wymagałoby to ok. 7h oświetlenia na dobę, podczas gdy zła lokalizacja zapewnia góra 1,5h. Możliwe, że za 5-6 dni znowu ożyje na trochę.