Niechęć do wilków jest ponadpartyjna. Myślistwo jest tu wspólnym mianownikiem
Im politykowi bliżej do myślistwa, tym gorsze jego nastawienie do wilków. Wskazują na to analizy wypowiedzi parlamentarzystów zawarte w sejmowych stenogramach.
Niewiele jest gatunków dzikich zwierząt, które by tak rozpalałyby dyskutantów, jak wilk. Polskie organizacje pozarządowe już od początku lat 90. XX wieku prowadziły kampanie na rzecz jego ochrony. Dzięki temu, po wiekach eksterminacji, a następnie dekadach intensywnej eksploatacji łowieckiej, wilk jest ściśle chroniony w całym kraju od 1998 r. Jednak nieustannie trwa ożywiona debata na temat jego statusu prawnego.
Nastawienie polityków do ochrony wilka nie jest zależne od ich politycznych barw, lecz od związku z łowiectwem. Im polityk był bliższy myślistwu, tym bardziej negatywnie wypowiadał się na temat samego drapieżnika
Literatura politologiczna wskazywała, że zagadnienia ochrony przyrody są bliższe partiom lewicowym, podczas gdy partie prawicowe mają do przyrody bardziej utylitarne podejście. Naukowców intrygowało więc, czy podobnie jest w kwestii ochrony wilka. Aby to sprawdzić, przeanalizowali wypowiedzi polityków od 1989 r., zawarte m.in. w stenogramach sejmowych. Wyniki badań ukazały się w najnowszym numerze czasopisma Zoophilologica. Polish Journal of Animal Studies.
Rezultaty naszych analiz nie potwierdziły przewidywań wynikających z wcześniejszych badań na temat nastawienia polityków do ochrony przyrody – wyjaśnia główny autor badań, Michał Figura, absolwent politologii na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, cytowany w materiale przesłanym PAP. Okazało się, że nastawienie polityków do ochrony wilka nie jest zależne od ich politycznych barw, lecz od związku z łowiectwem. Im polityk był bliższy myślistwu, tym bardziej negatywnie wypowiadał się na temat samego drapieżnika.
Eksperci w swoim artykule podkreślili także rolę, jaką w ochronie dzikich zwierząt pełnią organizacje społeczne. Zaraz po przemianach demokratycznych w 1989 r. w Polsce zaczęły powstawać oddolne ruchy społeczne, skupiające się na zachowaniu resztek dzikiej przyrody – podkreśla współautor badań dr hab. Robert Mysłajek z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. I to właśnie im zawdzięczamy ochronę wielu cennych gatunków, w tym wilka i rysia.
Komentarze (181)
Sławko, 9 stycznia 2020, 16:17
I tak chyba faktycznie jest. Politycy dużo gadają, ale dla nich i tak liczy się tylko kasa, resztę mają gdzieś. Pod pretekstem kornika wytną lasy, pod pretekstem ochrony owiec wybiją wilka, pod pretekstem ASF wybiją dziki itp. Umieją tylko niszczyć i zabijać.
Astro, 9 stycznia 2020, 16:26
Czynią to z błogosławieństwem "oświeconych". W końcu "ekologizm" to choroba.
Warai Otoko, 9 stycznia 2020, 16:44
Myśliwi... jak oni mnie denerwują! Co to ma znaczyć, że wywieszą sobie karteczkę gdzieś na jakimś drzewie na skrzyżowaniu dróg 200 m od lasu i to niby jest "ostrzeżenie" że oni tam strzelają z ostrej borni? Ja mam prawo sobie leżeć w trawie, chodzić po lesie etc. wchodzić do niego dowolnymi drogami i nawet tam spać i nie powinienem czuć się zagrożony że mnie jakiś pajac odstrzeli dla własnej przyjemności zabijania. Patologia. Nie mówię, że jesli jest rzeczywista potrzeba odstrzelenia jakiejś zwierzyny (nie wiem czy takowa występuje, zakładam że tak, ale nie znam się na temacie) to wtedy to może nie koniecznie jest to "zabawa w zabijanie", ale i tak jest to przeprowadzane źle. Powinny być obwieszczenia w internecie na odpowiednich stronach z oznaczeniami jaki teren jest niebiezpieczny etc. + blokada wszystkich dróg dojazdowych, szlabany/taśmy i duże widoczne tablice etc.
Aha jeszcze dodam jedną rzecz. Co do zagrożenia ze strony zwierzą. Nie bagatelizuje go absolutnie, zwierzęta mogą zabić człowieka i człowiek ma prawo się bronić etc. Z tym, ze tego co wiem wilk akurat jest zupełnie niegroźny, co innego niedźwiedź...
cyjanobakteria, 9 stycznia 2020, 16:52
Myśliwi lubią sobie postrzelać, więc ponadpartyjna zgoda i brak obiektywizmu nie dziwi. Chociaż wyniki badania są interesujące. Wilki maja złą prasę i to zaczynając od najmłodszych lat, bo są już w bajkach.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. Podejrzewam, ze dla myśliwego to szkodniki, bo polują na inną zwierzynę. Do tego wypijają wodę z klimatyzacji oraz niszczą ściółkę w lesie, a zimą depczą śnieg.
Astro, 9 stycznia 2020, 16:52
Mnie niezbyt denerwują, bo tak mam, że nad głupotą raczej pochylam się ze współczuciem. Jako starszy raczej pan poznałem fajnego (jeszcze starszego pana), który od dobrego półwiecza jest "myśliwym". Ze wzruszeniem odebrałem to, co ostatnio mówił. Lubi chodzić, bo las nocą jest piękny, bo piękne są świty, bo... Niezbyt chce mu się strzelać, ale połazić lubi. Z jeszcze większym wzruszeniem odebrałem to, co mówił o młodych "myśliwych". O tych niezbyt dozwolonych przyrządach celowniczych, o żądzy krwi... Naprawdę współczuję, bo cóż mi zostaje?
P.S. Wiki to wartość DODANA, a każdy kto mniej więcej ogarnia temat wie, że tak jest.
pogo, 9 stycznia 2020, 16:55
Oj tam od razu niedźwiedź. "Porozmawiaj" sobie w łosiem, żubrem czy choćby jeleniem...
Astro, 9 stycznia 2020, 17:04
Polecam rozmowę z danielem. Rzadko pewnie się wam zdarzy, ale ja padłem na kolana; trzykrotnie.
Ergo Sum, 9 stycznia 2020, 17:11
Ludzi wypowiadających takie zdania powinno się separować od społeczeństwa. Czuję wstyd za to, że w ogóle wdaję się w polemikę z tak bezmyślnymi pełnymi nienawiści i niezrozumienia stwierdzeniami. Powinnam po prostu to olać. Rozumiem że każdy ma wolność wypowiedzi, ale czytanie tego działa destrukcyjnie na samą korę mózgową.
Tak, myśliwi lubią sobie postrzelać, podobnie jak np. murarz przybijać młotkiem, rybak łowić wędką, ogrodnik kosić trawę (co za straszne mordowanie młodych trawek!!!). I nie ma tym nic złego. Myślistwo jest potrzebne, do kontroli zaburzonego ekosystemu (zaburzonego nie tylko z winy człowieka lecz samej przyrody - np. przez wybuchy wulkanów). Jeśli rokrocznie odstrzelanych MUSI być kilkaset tysięcy dzików to jak to należy robić - humanitarnie urządzając im chlewnie więzienne? A że musi to rozumie każdy mający minimalne pojęcie o rozmnażaniu dzików. Podobnie jest z kontrolą wszystkich innych gatunków, których musi być odpowiednia ilość żeby przerost nie dewastował ekosystemu.
Astro, 9 stycznia 2020, 17:21
Kto powiedział, że tak być MUSI? Uzależniona od kasy i alkoholu szyszka, czy ksiunc dobrodziej?
cyjanobakteria, 9 stycznia 2020, 17:41
To ciekawe, że piszesz o nienawiści. To już drugi raz, tym razem bezpośrednio w odniesieniu do mojego postu. Można się z tym, co napisałem nie zgodzić, ale za to od ciebie dowiedziałem się, że jako pseudo miłośnik zwierząt mam zgąbczenie mózgu, pusty czerep i jestem eko-ciemnotą nie potrafiąca dostrzegać w ludziach dobra. A teraz do tego, że działam destrukcyjnie na korę mózgową i że powinien być separowany od społeczeństwa. Może weź doklej do awatara okulary, bo chyba nie widzisz wyraźnie tekstu.
Ja znam myślistwo z takich artykułów:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1773346,1,wloscy-mysliwi-zastrzelili-tysiac-ptakow-nad-zalewem-wislanym.read
Jako zawód myśliwego jest potrzebny w określonych sytuacjach, jak zastrzelenie rannego zwierzęcia. Ale porównanie z murarzem jest nie na miejscu, bo oni w przeciwieństwie do myśliwych tworzą coś wartościowego.
Sławko, 9 stycznia 2020, 22:16
Wulkany wybuchają od miliardów lat, były też powodzie, wichury, pożary, epidemie i masa innych zagrożeń, i jakoś przez miliony lat przyroda dawała sobie z tym radę bez ludzi. Teraz nagle ludzie uznali, że muszą coś regulować. Nie, w większości przypadków nie muszą. Muszą tylko tam, gdzie sami ludzie doprowadzili do katastrofy ekologicznej. Muszą tylko tam, gdzie trzeba ratować zagrożone gatunki z winy ludzi. Strzelanie do zwierząt wymyślono głównie dla kasy. Myśliwi płacą za możliwość strzelania i za upolowanie zwierzęcia. Po to wymyśla się preteksty do odstrzału. Dla dzików wymyślono ASF. Tymczasem okazało się, że zabicie półtora miliona dzików w zeszłym roku nie zmniejszyło ani trochę rozprzestrzeniania się tego wirusa. Co więcej, są przesłanki by przypuszczać, że to myśliwi(!) w większym stopniu roznoszą ASF niż dziki. Tylko 1% odstrzelonych dzików miało kontakt z ASF! Zmniejszenie populacji dzików sprawia, że wilki szukają łatwiejszej zdobyczy i polują na owce, więc potem jest pretekst żeby strzelać do wilków. I tak w kółko. Trzeba zmienić myślenie, ale jak widać niektórym przychodzi to z trudem. Najłatwiej jest odstrzelić i jeszcze kasę na tym zarobić. Pif-paf i po sprawie. Inne metody stają się wówczas nieważne i ... zbyt kosztowne.
Rolnicy płaczą, że im zwierzyna wchodzi na pola, bo szkoda im kasy na grodzenie. To samo hodowcy owiec. Ile było walki o to, żeby budować przejścia dla zwierząt przez autostrady, bo to koszty większe o ... 1-5% całej budowy! I tak można wymieniać non stop. Zawsze chodzi tylko o kasę!
Zarzucasz innym nienawiść i agresję, ale to twoje wpisy są pełne negatywnych emocji. Nie widzisz tego? Czy ty czytasz to co sama napisałaś, zanim klikniesz "Dodaj odpowiedź"?
tempik, 10 stycznia 2020, 07:36
Niestety obecnie przebywanie w lasach jest bardzo ryzykowne. Mieszkam na terenie gdzie lesistość jest najwyższa w Polsce(chociaż bardzo szybko topnieje...), i co tydzień przemierzam dziesiątki albo setki km rowerem przez lasy. Te polowania myśliwych to zero wyobraźni. Większość nawalonych biega po lesie, najpierw strzelają później myślą. A najgorsze jest to że właściwie za nich polują hordy agresywnych psów biegających po lesie. to piane towarzystwo jedynie namierza swojego psiaka GPSem i dobija pogryzioną ofiarę. Ostatnio aż mnie sparaliżowało jak mnie te psiaki obskoczyły, a ja nawet gazu nie miałem, pyski całe we krwi,szczekają, na szczęście były dobrze wytresowane i nie ruszyły mnie. 5 km dalej spotkałem właściciela jadącego samochodem po lasach i szukającego ich. O dziwo trzeźwy i nawet dało się z nim normalnie pogadać, ale i tak takie sytuacje są niedopuszczalne.
A co do ASFu to własnie myśliwi odpowiadają za rozwlekanie tej zarazy. Zabijają w lesie dzika, bardzo często patroszą na miejscu. na parę godzin później łażą po wiosce, w tych samych ciuchach, bez dezynfekcji, tymi samymi samochodami jadą do sklepu itd....
Warai Otoko, 10 stycznia 2020, 09:35
Pełna zgoda, ale słowo niedopuszczalne jest dla mnie zbyt łagodne dla mnie to jest bulwersujące. Nie mogę pojąć dlaczego utrzymywanie tego patologicznego stanu rzeczy tak długo trwa. Myśliwi mają tak silny lobbing w sejmie czy co? Słyszałem, że niedawno jakąś kobietę te psy myśliwskie rozszarpały bo była na spacerze w lesie ze swoim psem czy psami...
Jestem w stanie uwierzyć (choć nie znam badań etc.), że w obecnej sytuacji konieczny jest odstrzał zwierzyny. Nie rozumiem natomiast jakim prawem jest to robione w taki sposób, że boję się wejść do lasu oraz nie rozumiem jakim prawem jest to robione dla sportu... Zabijać zwierzęta dla przyjemności ryzykując przy tym życie ludzi stosujących prewencję chorób psychicznych wydaje mi się wysoce nieodpowiednie.
Sławko, 10 stycznia 2020, 13:48
Jeszcze polecam ci lekturę:
Nawet te dwa krótkie teksty wiele mówią o ludziach i przyrodzie. Warto się nad tym zastanowić w kontekście myślistwa i tego czy jest potrzebne oraz do czego.
dexx, 10 stycznia 2020, 14:27
Warto dodać, że do tego "szlachetnego" hobby, gdzie jak mi to tłumaczyli myśliwi daje się szansę zwierzęciu, trzeba do niego podejść wytropić itd. dopuszczone zostały ostatnio noktowizory. w lokalnych sklepach za chore pieniądze schodziły na pniu. Takie to szlachetne hobby z tego się robi.
Co do rolników i ogrodzeń, to przynajmniej u mnie w regionie jest tak, że za szody wyrządzone przez zwierzynę płaci koło łowieckie, wiec to koła budują płoty na granicach pole/las.
Sławko, 10 stycznia 2020, 15:31
A to wydaje mi się być dużą patologią. Bo koła łowieckie wolą wybić zwierzynę i mieć z tego kasę niż ponosić koszty na płoty. Nie ma zwierzyny, nie ma szkód na polach. Koła zachowują tylko taką ilość, aby zarobić na polowaniach i mieć jak najmniej kosztów. Nie ma to nic wspólnego z ochroną zwierząt, czy utrzymywaniem równowagi ekologicznej.
dexx, 10 stycznia 2020, 15:51
A co ma mieć w spólnego z utrzymaniem równowagi, skoro zimą zwierzęta są w lesie dokarmiane a wiosną rolnicy narzekają że mają pola rozkopane.
Dokarmianie też nie wynika z dobrego serca, bardzo często kolo paszy można znaleźć np. linkę podłączoną do starego budzika. Po przerwaniu linki zegar zaczyna działać. Jest to metoda, że by określić o której np. dziki żerują w danym miejscu. Nie trzeba później całą noc siedzieć i pilnować, wystarczy przyjść godzinę wcześniej.
ex nihilo, 10 stycznia 2020, 18:07
Sprawa nie jest taka prosta, jak by się mogło wydawać - nie ma na poziomie ogólnym rozwiązań jednoznacznie "dobrych" lub "złych. Żeby nie wchodzić w tematy, o których ksiązki by trzeba napisać, a nie kilka zdań tutaj, zajmę się tylko jednym - talerzem, własnym. Jestem umiarkowanie mięsożerny. I wolę na talerzu mieć kawałek dzika niż świni. Dzik żył sobie swoim naturalnym dziczym życiem, aż dostał kulkę. Świnia "żyła" w przemysłowej tuczarni. "Żyła", bo to określenie czysto formalne - w tuczarni nie ma życia, jest tylko żarcie, sranie i ciągły stres.
Gdybym miał wybierać, wolał bym być dzikiem... i dlatego dzika zjadam bez żadnych oporów, a świniaka zjem, ale dużo trudniej przechodzi mi przez gardlo.
Sam nie poluję. Nie z powodów etycznych czy innych takich. Kiedyś miałem pomysł, żebym zjadać tylko te zwierzaki, które sam sobie ustrzelę. Ale wyszło inaczej.
Co do myśliwych - różni są. Ale gdyby ich nie było, kłusowników byłoby znacznie więcej, chociaż i teraz ich nie brakuje (niekiedy też wśród myśliwych). Chyba jednak lepsze legalne polowania i pukawki niż druty i inne takie (sam tego trochę zlikwidowałem). Albo trucizny rozkładane przez rolników. Itd.
Astro, 10 stycznia 2020, 18:14
By nie odkładać tego, DOKŁADNIE tak! Niestety, ale moim skromnym zdaniem największy odsetek sadystów jest wśród sadystów, ale to chyba oczywiste spostrzeżenie.
Druty (moja skromna obserwacja) to raczej patologia, którą ten kraj wspiera zasiłkami, co od kupy lat budzi nie tyle moje mieszane uczucia, co... No właśnie. Chyba wiesz. Drutów, oczek i innych "patentów" nie zastawiają ludzie myślący; raczej myślący inaczej: na wódkę będzie od państwa, a mięsko samo przypełznie...
Ma coś to wspólnego z "rolnictwem"? Nie sądzę...
Tak przy okazji Nihilo. Jeśli jest w Tobie choć odrobina współczucia, to nie żryj tego syfu - ten stres właśnie (może i rzadko) spożywasz. Ciesz się wolnością istot - wiem, niemal już nie występuje,
ex nihilo, 10 stycznia 2020, 20:06
Polowanie nie ma koniecznego związku z sadyzmem. To różne sprawy. Ludzie mają takie samo prawo do polowania na dziki i zjadania ich jak wilki.
To raczej nadmierne uproszczenie. W mojej ocenie znacznie więcej i gorszej patologii chowa się pod garniturami i krawatami. Chociaż to nie jest ta patologia od drutów i sideł. Jeśli zabijają zwierzaki, to zwykle hurtowo, a nie detalicznie i nie po to, żeby je zjeść.
Ma. I to w przeważającej części legalnie - od robali do szczurów. Jeśli zlikwiduje się odstrzał, będą też zające, lisy, sarny i dziki. Niekoniecznie legalnie, ale skutecznie.
To nie jest syf, to zwierzaki... Ograniczam, ale te możliwości ograniczania mam dosyć ograniczone. Na samym zielsku nawet jednej zimy bym nie wyżył. Za mała gęstość energetyczna.
Astro, 10 stycznia 2020, 20:19
Owszem, ale dzisiejsze "polowanie" i "myślistwo" nie ma nic wspólnego z tym, o czym myślimy zapewne. Dla mnie statystyczny "polski myśliwy" to trochę gorzej niż "świnia", a lubię świnie, choć ich nie jadam.
Racja, ale nie zakładają drutów. Trochę głupio byłoby w gajerze i pod krawatem... W gajerze i pod krawatem, zwłaszcza z błogosławieństwem "publicznej" ma się niemal dowolny sposób oddziaływania na "istotę szarą" (nawet jeśli prezes koty lubi).
Wiesz zapewne, że najistotniejsze są "robale", ale jaki "rolnik" to rozumie? Szczypiorek ma być uśmiechnięty, kapusta duża itp... Mam nadzieję, że do szczurów nic nie masz.
Białko z takiej głupiej całkiem soi to kupa energii. Serio.
ex nihilo, 10 stycznia 2020, 20:30
Gdybym miał kucharkę, to pewnie bym z takimi sprawami kombinował, ale ja się do tych tematów zupełnie nie nadaję - zbyt skomplikowane dla mnie.
Astro, 10 stycznia 2020, 21:02
No weź... Namoczyć i ugotować soję jest zdecydowanie prościej niż wypatroszyć, oporządzić i upitrasić dzika. Wiem co mówię, bo daaawno temu (ponad ćwierć wieku) mi się zdarzyło. O kosztach energetycznych nie wspomnę.
P.S, Kucharka to nie jest zły pomysł, ale znam Twoje podejście do tematu.

Tak przy okazji, kupić na święta kawał schabu, nadziać go śliwkami i żurawiną, wstawić do piekarnika i zapiec też nie był problem. Wszyscy wpierdzielali ze smakiem, a ja, który to przyrządził i nic nie zjadł kompletnie nie rozumiem.
venator, 10 stycznia 2020, 21:08
A o czym myślimy?
Jan Władysłw Poczobut-Odlanicki, XVII wieczny husarz litweski, weteran wojen z Moskwą i świetny szermierz, na niedźwiedzia chadzał nie z flintą (broni palnej miał pod dostatkiem), a z włócznią, bo tak było "po męsku" i "honorowo" wobec króla puszczy. Ale już w owych czasach takie podejście to była już raczej rzadkość. Myślistwo już wówczas było patologią i dewastacją przyrody na skale dziś nie spotykaną. Taki król August III podczas jednego dnia" polowania", siedząc w budzie w swym zwierzyńcu, potrafił ubić 300 sztuk przywiezionej z Litwy zwierzyny, naganinej prosto pod lufy karabinów. Tylko w latach 1893-99, w dobrach Ksawerego Branickiego, ubito 30 007 zwierząt uznanych za "szkodniki" czyli wilków, lisów i jastrzębi wydr, kun, łasic, tchórzów, psów, jastrzębi, srok, kruków, czapl, a nawet łysek i wiewiórek (te ostatnie też były uzane za szkodniki). To była zaplanowana ekstermianacja, ale na ogół poprostu polowali panowie. Chłopstwo kłusowało. Stąd może obecnie popularność polowań wśród lokalnych elyt - róznej maści dyrektorów, biznesmenów, komendantów etc. poza tym aby polować trzeba mieć pieniądze. Taka zabawa dla lokalnych kacyków by wieczorem przy wódeczce zakulisowo pogadać o interesach. Tak jak i dwieście lat temu. Ale też i tacy ludzie są silną grupą lobbingową. Mają kasę i układy, choćby lokalnie.