Ross 128b może podtrzymać życie, mimo że jest wyjątkowo blisko swej gwiazdy
W odległości zaledwie 11 lat świetlnych od Ziemi znajduje się planeta, która może nadawać się od zamieszkania. Ross 128b jest o 35% większa od Ziemi i okrąża swoją gwiazdę w ciągu zaledwie 9,9 doby ziemskiej. Znajduje się ona 20-krotnie bliżej gwiazdy niż Ziemia od Słońca. Jednak, jako że gwiazda Ross 128 jest czerwonym karłem, na planecie panuje prawdopodobnie temperatura pozwalająca na istnienie tam wody w stanie ciekłym.
Planeta została odkryta przez zespół europejskich i południowoamerykańskich astronomów pracujących pod kierunkiem Xaviera Bonfilsa z francuskiego Institut de Planétologie et d’Astrophysique w Grenoble.
Ross 128 to dość spokojny czerwony karzeł, na którym pojawia się mniej rozbłysków niż np. na podobnej Proximie Centauri. Mniej rozbłysków to większa szansa na utrzymanie się życia na pobliskich planetach.
Obecnie nie ma żadnych szans, by na Ross 128b mógł dotrzeć jakikolwiek pojazd z Ziemi. New Horizon, najszybsza obecnie działająca sonda wysłana przez człowieka, porusza sie z prędkością 58 536 km/h. Podróż do Ross 128b zajęłaby jej około 200 000 lat. Znacznie bliżej mamy do Proxima Centauri b, od której dzieli nas 4,24 roku świetlnego. Inne pobliskie i potencjalnie nadające się do zamieszkania światy to Kepler-452b w odległości 1400 lat świetlnych oraz system TRAPPIST-1 położony o 39 lat świetlnych od Ziemi, w którym znajduje się aż 7 planet wielkości Ziemi, w tym 3 w ekosferze gwiazdy.
System Ross 128 porusza się w kierunku Ziemi i za 71 000 lat będzie naszym najbliższym sąsiadem.
Komentarze (5)
pogo, 16 listopada 2017, 14:46
rahl, 19 listopada 2017, 15:13
Błąd, gdyż:
Więc dotarcie do tego układu potrwa znacznie krócej niż 200 000 lat.
thikim, 19 listopada 2017, 16:43
New Horizon miała największą prędkość opuszczania okolic Ziemi 58 536 km/h. Potem zwalniała. Potem przyspieszyła do 82 260 km/h. I znowu zwalniała Tak więc może coś z tekstu pierwotnego odnosiło się do opuszczania Ziemi albo do tych 82 tys. km/h.
darekp, 19 listopada 2017, 18:15
Zgadza się. Może to jest jakiś sposób - zamiast wysyłać statki kosmiczne w misje trwające tysiące lat, poczekać aż cel sam przyleci nam "pod nos"?
thikim, 19 listopada 2017, 20:46
Aż tak blisko nie podleci. A nawet lepiej żeby nie podleciał. Mogłoby się skończyć jakimś drobnym zaburzeniem orbity skutkującym temp. 500 C. Wtedy faktycznie opłaciłoby się ostatnie kilka lat spędzić na walce z globalnym ociepleniem