Tesla wyprzedza konkurencję o 6 lat, a Hardware 3 może wstrząsnąć rynkiem motoryzacyjnym
Toyota czy Volkswagen sprzedają wielokrotnie więcej samochodów niż Tesla, ale to firma Muska ma coś, czego mogą jej pozazdrościć konkurenci i co może całkowicie zmienić krajobraz motoryzacji. Tym czymś jest Hardware 3, najnowszy komputer sterujący stosowany w nowych pojazdach Model 3, Model S i Model X.
Analitycy z Nikkei Asian Review uważają, że o 6 lat wyprzedza on najlepsze osiągnięcia konkurencji. Inżynier jednego z dużych japońskich producentów motoryzacyjnych, który pracował w zespole analizującym budowę samochodów Tesli, po zapoznaniu się z Hardware 3 stwierdził nie możemy zrobić czegoś takiego.
Hardware 3 składa się z dwóch układów scalonych sztucznej inteligencji autorstwa Tesli. Komputer odpowiada zarówno za całą autonomię samochodu, jak i za jego środowisko informatyczne. Eksperci uważają, że tak zaawansowany sprzęt upowszechni się w przemyśle motoryzacyjnym nie wcześniej niż w 2025 roku.
Hardware 3 to efekt ewolucji Autopilota, który zadebiutował w 2014 roku. System, zwany wówczas Hardware 1, był w stanie podążać za innymi samochodami, głównie na autostradach i automatycznie trzymać się swojego pasa ruchu. Co 2-3 lata Tesla dokonywała poważnych udoskonaleń swojego systemu, aż powstał Hardware 3.
Tacy giganci jak Toyota czy Volkswagen, z ich olbrzymim zapleczem inżynieryjnym i zasobami finansowymi, nie powinni mieć problemu w opracowaniu do roku 2025 podobnie zaawansowanego komputera sterującego samochodem.
Jednak nie kwestie finansowe wchodzą tu w grę. Zdaniem inżyniera, który wypowiedział przytoczone powyżej zdanie nie możemy tego zrobić, problem leży w tym, że producenci samochodów obawiają się, iż komputery takie, jak zastosowane przez Teslę mogą spowodować, że cały łańcuch dostaw, który budowali i udoskonalali przez dziesięciolecia, stanie się przestarzały i niepotrzebny.
System Tesli znacznie zmniejsza zapotrzebowanie na elektroniczne moduły sterujące (ECU) w samochodzie. Niektóre z nowoczesnych samochodów są wyposażone nawet w 80 ECU. Jeśli przemysł motoryzacyjny zmniejszyłby ich liczbę to, biorąc pod uwagę roczną sprzedaż samej tylko Toyoty i Volkswagena, zapotrzebowanie na ECU mogłoby spaść o setki milionów sztuk rocznie. Dla wielu producentów tych podzespołów oznaczałoby to bankructwo.
Dlatego też wielkie koncerny motoryzacyjne czują się zobowiązane do używania złożonego systemu dziesiątków ECU, podczas gdy w Model 3 Tesli takich modułów jest zaledwie kilka. Patrząc na to z innej perspektywy możemy stwierdzić, że poddostawcy, którzy w przeszłości umożliwili wzrost i innowacje gigantom rynku motoryzacyjnego, teraz hamują te innowacje.
Nowe firmy, takie jak Tesla, nie są tak bardzo powiązane z dostawcami, mają więc większą swobodę działania.
Analiza Nikkei Asian Review ujawniła kolejną interesującą cechę tesli. Okazuje się, że na większości części w Model 3 nie ma nazwy dostawcy. wiele z nich ma logo Tesli. To wskazuje, że koncern Muska ściśle kontroluje prace nad niemal każdym elementem pojazdu. Ma więc olbrzymią swobodę w tym zakresie. A gdy samochód wyposażony jest w odpowiedni sprzęt, dokładnie taki, jaki od początku do końca wymyślił jego producent, można go na przykład... zdalnie udoskonalić.
W tej chwili pojazdy Tesli są oficjalnie klasyfikowane jako należące do kategorii Level 2, czyli uznawane są za „częściowo autonomiczne”. Jednak Elon Musk twierdzi, że posiadają wszystko, co niezbędne, by być całkowicie autonomicznymi. A to oznacza, że wystarczy zgoda odpowiednich urzędów oraz zgoda użytkownika, by już teraz produkowane samochody zdalnie zaktualizować i uczynić z nich w pełni autonomiczne pojazdy.
Komentarze (11)
Ergo Sum, 24 lutego 2020, 13:14
Po raz kolejny okazuje się, że postęp technologiczny jest ograniczany przez "opłacalność" i planowanie biznesowe.
Rozwój byłby o wiele szybszy gdyby t elementy nie grały roli. Np. telefony komórkowe udoskonalane są minimalnie, na tyle tylko by kliencie kupili kolejny model w możliwie krótkim okresie czasu. Ważne są tylko zyski a nie rozwój. Wiele technologii jest patentowanych tylko po to aby je zamknąć w sejfie i aby nikt inny nie mógł ich wykorzystywać.
Jeśli to się nie zmieni to świat nie doświadczy rewolucji technologicznej.
Jedyny ratunek w tak niezależnych wielkich korporacjach jak Tesla.
KONTO USUNIĘTE, 24 lutego 2020, 14:06
A kto Ci broni kupować telefon co pięć lat? Skok technologiczny odczujesz, że hej!
Czyli jechać nie na wypracowanym zysku, tylko na kredycie jak zadłużona (coraz bardziej) Tesla?
peceed, 24 lutego 2020, 14:26
Jasne, firma która przez 15 lat nie wypracowała dolara zysku pomimo praktycznego monopolu na niszowym rynku i wielkich subwencji dla swoich produktów ma być ratunkiem albo wzorcem?
Postęp w branży automotive jest ogromny, wystarczy zobaczyć jak zmieniała się elektronika/elektryka przez ostatnie 40 lat.
Wielkie koncerny motoryzacyjne mogą korzystać z efektu skali którego nie ma w Tesli, więc rozwiązania z większą ilością ECU wciąż mogą być tańsze i bardziej niezawodne.
Z punktu widzenia koncernów nie jest to problem tylko potencjalna możliwość obniżenia kosztów.
Z punktu widzenia Tesli to narzędzie do PRowego czarowania
inwestorówkretynów, którzy uważają że Tesla jest warta 4x więcej od Daimler AG pomimo zerowych zysków i wizji bankructwa.On właśnie stał się przestarzały (jeśli to prawda), więc i tak trzeba będzie zjeść robaka. W biznesie nie ma sentymentów tylko kalkulacja.
cyjanobakteria, 24 lutego 2020, 15:24
Elon Musk ma wielu krytyków, ale faktem jest, że zrewolucjonizował branżę lotów kosmicznych i samochodów elektrycznych. Widzę, że dla Ciebie świat dzieli się głównie na Ciebie i innych ludzi, w domyśle kretynów.
Wykres akcji Tesli z ostatnich 10 lat.
KONTO USUNIĘTE, 24 lutego 2020, 15:55
No właśnie, koniunktura indeksu akcji Tesli, to PR.
A to: https://alternatywa.net.pl/tesla-stara-sie-pozyskac-2-miliardy-dolarow-z-powodu-problemow-finansowych/ ekonomia.
To oznacza, że Tesla może zostać zmuszona do wyższej stopy procentowej niż tej, którą oferowała do tej pory, aby móc zachęcić inwestorów do podjęcia ryzyka związanego z finansowaniem firmy, której rentowności nie można być pewnym nawet patrząc długoterminowo.
Ale to, to nie Tesla, ale też na kredycie.
I daj Boże, żeby kiedyś finanse im się spięły (życzenia ze szczerego serca).
peceed, 24 lutego 2020, 16:37
To że można było latać taniej do wiadomo było o dawna, cały radziecki program kosmiczny działał na tej samej zasadzie co SpaceX - lotów niskokosztowych, przynajmniej do momentu kiedy dali się wpuścić w Burana. Amerykanie chcieli iść tą drogą już w od początku lat 70, powstały naprawdę odjechane koncepcje jak Sea Dragon. Ale wybrano wahadłowce które z perspektywy czasu można ocenić jako "ucieczkę do przodu" przed tanimi rakietami. Program wahadłowców obiecywał obniżkę kosztów lecz tylko przy znacznie większym ruchu, gwarantując utrzymanie przychodów całkowitych.
Nie krytykuję Muska, tylko jego kultystów którym wydaje się że to taki Stark z komiksów Marvella. Bez tych filmów nie byłoby "fenomenu" Tesli, można nazwać to "bańką Marvellową". A Tesli udało się dodatkowo ją zmonopolizować
Mam kilka darmowych porad dla Muska:
1) Niech wyjdzie poza branżę motoryzacyjną i zacznie firmować inne sprzęty, na przykład agd. Z takim brandem może śmiało żądać bonusu rzędu 10-20% wartości sprzedaży.
2) Powinni wprowadzić hybrydy równoległe. To jedyna firma która może bez problemu wykorzystać nową generację silników spalinowych takich jak rozmaite warianty generatorów liniowych czy X firmy liquid piston. Dosyć łatwo mogą wejść w obszar zużycia paliwa rzędu 3l/100km, dając wszystkie wrażenia za jazdy jakie niesie tesla i przynosząc natychmiastowe zyski przy znacznie większej sprzedaży.
3) Skutery elektryczne dają zyski.
No właśnie o to chodzi. Firma na skraju bankructwa (ostatnio uratował ją tylko transfer gotówki ze SpaceX) która nigdy nie przyniosła prawdziwych zysków w swojej 15 letniej działalności jest wyceniana na 160 mld. USD. Tyle co 4 uznane, wysokodochodowe koncerny motoryzacyjne.
Nigdy nie stosowałem takich domysłów.
Szczęśliwie tutaj jest sytuacja ewidentna nie zostawiająca na nie miejsca.
Może nazwiemy ich "inwestorami specjalnej troski" aby było ładniej i mniej się "generalizowało".
Kiedy Tesla tąpnie to ci ludzie nie będą obiektem współczucia tylko drwin.
To jest możliwe tylko w przypadku monopoli gwarantujących nadmierne zyski przy wykorzystaniu starej technologii. Taka technologia schowana do szuflady nie musi być lepsza od obecnej, wystarczy że jest mocno opłacalna przy obecnym poziomie marż. Przy konkurencji, a nawet bez niej zawsze warto skonwertować lepszą technologię na większe zyski (aczkolwiek przedsiębiorstwa są często irracjonalne maksymalizują przychody kosztem zysków), więc wbrew powszechnemu mniemaniu postęp technologiczny nie jest istotnie hamowany przez takie praktyki.
tempik, 24 lutego 2020, 19:47
Wasze analizy i dywagacje nad wykresami nie mają sensu. W czasach globalnej gospodarki i potężnych koncernów żeby wbić się na rynek nowicjuszowi z czymkolwiek trzeba pojechać po bandzie jak Musk wielokrotnie ocierając się o bankructwo. A że produkt nie jest wart swojej ceny (tak jak Apple) to w czym macie problem? Kto chce to kupuje, nie ma przymusu.
KONTO USUNIĘTE, 25 lutego 2020, 09:25
Ha, lekko się taki model biznesowy popiera, jeśli samemu w ryzyku się nie uczestniczy i tragedie związane z bankructwem są teorią. Tesla jest cały czas na kroplówce, która dzięki skutecznemu PR-owi (zachwycona Ergo Sum) długo nie wyschnie. Tylko dzięki temu, że gremialna przedsiębiorczość operuje na normalnych zasadach rynkowych, taki jednostkowy geszeft może funkcjonować.
tempik, 25 lutego 2020, 12:52
nie ryzykujesz, nie zarabiasz.
A jak ktoś jest bardzo zestresowany to przecież może sprzedać akcje dzisiaj z wielkim zyskiem i już się pozbyć stresu. A jak ktoś nie sprzedaje i czeka do jutra to znaczy że liczy na jeszcze większe zyski. Jak bańka pęknie to każdy z inwestorów który ma choć gram honoru powinien mieć pretensje tylko do siebie a nie do całego świata że go oszukał.
Mariusz Błoński, 25 lutego 2020, 13:14
Kto jak kto, ale Musk to akurat świetny przykład korpokapitalizmu. Umiejętnie łączy PR z poszukiwaniem dofinansowania prywatnego i z wielomiliardowymi przychodami z budżetu państwa (NASA). Starlink to typowy przykład arogancji i przedkładania własnego interesu nad wszystko inne opakowane w PR zbawcy i dobroczyńcy ludzkości. Zastanawiam się też, czy brak oznaczeń producentów podzespołów Tesli to nie jest po prostu działanie mające na celu uzależnienie producentów i zdanie ich na całkowitą łaskę Tesli. Obecnie producent podzespołów dla przemysłu motoryzacyjnego nie jest zdany na łaskę i niełaskę jednego koncernu jeśli potrafił wyrobić sobie markę. Wiadomo bowiem, że produkuje dla tego koncernu, wiadomo co produkuje, więc może dogadywać się z innym klientem. Jeśli jednak będzie zupełnie anonimowym dostawcą, to jakich argumentów użyje? Może zniknąć gdy tylko Tesla przestanie u niego składać zamówienia.
peceed, 25 lutego 2020, 14:36
Wielki biznes raczej nie musi patrzeć czy firma krzak (produkująca drobne części dla 200 -400 tyś. aut rocznie) ma swoje inicjały w teslach , wystarczą odpowiednie dokumenty handlowe, są też wywiadownie gospodarcze.
Innymi słowy wycenia wartość firmy na istotnie więcej niż 160 miliardów dolarów, albo wierzy że pojawią się "jeszcze więksi głupcy".
Powiedzenie że "jeszcze nikt nie stracił na przecenianiu ludzkiej głupoty" niestety nie działa na giełdzie. Nawet Newton poległ na bańce tulipanowej.
Przyjmując takie samo P/E jak dla S&P 500 (obecnie 24) Tesla musiałaby mieć 6.7 mld dolarów zysku. Przy sprzedaży rzędu 365 tyś. aut rocznie potrzebowaliby zarabiać na samochodzie około 18 tyś. USD. To nigdy nie było i nie będzie możliwe, w tej branży nie ma takich marż. Toyota ma P/E na poziomie 9.3, podnosi wymagania wobec Tesli do 16.5 mld dolarów zysku rocznie. Biorąc pod uwagę, że nikt nie oczekuje żadnych istotnych zysków przez kilka następnych lat, oczekiwania wobec przyszłych dokonań Tesli muszą być doprawdy astronomiczne.
Za Teslę można sobie kupić całego Forda, GM, Hondę i Nissana, i na dokładkę dołożyć Tata Motors.