Co dalej z przejęciem Time Warner przez AT&T?
W czasie zakończonej sukcesem kampanii prezydent-elekt Donald Trump zapowiadał, m.in., zablokowanie przejęcia Time Warner przez AT&T, a nawet wspomniał o tym, że zgoda na przejęcie przed 5 laty NBCUniversal przez Comcast była niewłaściwą decyzją. Zdaniem Trumpa oba przejęcia oznaczają zbyt dużą koncentrację władz nad rynkiem. Takie transakcje szkodzą demokracji i postaramy się doprowadzić do zerwania takich umów i uniemożliwić ich zawieranie w przyszłości. Władze nigdy nie powinny się na to zgodzić - mówił Trump.
Analitycy zauważają jednak, że nawet jeśli prezydent Trump będzie chciał zrealizować te obietnice wyborcze - co wcale nie jest pewne - nie będzie to łatwe do wykonania. Prezydent nie może zablokować przejęcia dekretem. To Departament Sprawiedliwości musi wnieść sprawę do sądu i ją wygrać. Jeśli zaś kwestię przejęcia będzie rozpatrywała Federalna Komisja Komunikacji, to nominowany przez Trumpa przewodniczący komisji musi wygrać sprawę przed sądem administracyjnym. Może też postawić tak trudne do spełnienia warunki, że zainteresowani sami zrezygnują z transakcji. Tak czy inaczej nie będzie to szybki proces - mówi Doug Brake, analityk specjalizujący się w polityce telekomunikacyjnej. Co prawda Republikanie mają przewagę w Senacie, który zatwierdza zaproponowanych przez prezydenta komisarzy FCC, spośród których prezydent wybiera przewodniczącego, jednak warto przypomnieć, że Partia Republikańska patrzyła dotychczas łaskawym okiem na łączenie się wielkich firm.
Jeszcze bardziej skomplikowanym zadaniem byłoby doprowadzenie do unieważnienia przejęcia NBC przez Comcast. Najsłynniejszym rozbiciem wielkiej korporacji było podzielenie AT&T Bell System za prezydenta Reagana. Akcję zainicjował wówczas Departament Sprawiedliwości. Prezydent Trump musiałby znaleźć ludzi, którzy będą w stanie takie działania przeprowadzić. Tymczasem, jak zauważa ekonomista Hal Singer, podczas kampanii wyborczej Trump wynajął Jeffreya Eisenacha z American Enterprise Institute, by ten pomógł mu opracować politykę dotyczącą rynku telekomunikacyjnego. Eisenach jest zaś uważany za wroga rządowych regulacji i sprzeciwia się m.in. zasadom neutralności sieci. Otacza się ludźmi, którzy mają tradycyjne konserwatywne poglądy, ale kampanię prowadził pod hasłami populistycznymi mówiąc, że ma zamiar wziąć się za wielkie koncerny i będzie walczył przeciwko koncentracji mediów - zauważa Singer.
Dopiero w przyszłym roku przekonamy się, czy prezydent Trump rzeczywiście będzie sprzeciwiał się koncentracji na rynku mediów i telekomów, a jeśli tak, to czy rzeczywiście uda mu się jej zapobiec.
Komentarze (1)
Flaku, 13 listopada 2016, 15:08
Nie wiem jak doszło do tego, że w USA głównymi kandydatami na prezydenta byli przeciwnik wielkich korporacji i zadeklarowana socjalistka.