Niewierny Francuz pozwał Ubera za utratę żony
Nowoczesna technologia coraz częściej jest przywoływana w sprawach rozwodowych jako czynnik, który przyczynił się do rozpadu małżeństwa. Pewien mężczyzna z Francji pozwał właśnie Ubera i domaga się 45 milionów euro odszkodowania twierdząc, że przez błąd w aplikacji nie ma już żony.
Rzeczywiście w aplikacji Ubera dla iOS-a istniał błąd. Wspomniany mężczyzna skorzystał z usług Ubera za pomocą telefonu żony. Następnie wylogował się z aplikacji i gdyby nie pewien błąd, na tym by się skończyło. Poniewczasie okazało się jednak, że pomimo wylogowania się, na telefon żony trafiały informacje o kolejnych podróżach, jakie z Uberem odbywał mężczyzna. Także wyprawach do kochanki. Skończyło się to rozwodem, a niewierny mąż twierdzi, że winę ponosi Uber. Mój klient jest ofiarą błędu w aplikacji. Błąd spowodował problemy w jego prywatnym życiu - twierdzi David-Andre Darmon, prawnik pechowego klienta Ubera.
To kolejna już "ofiara" technologii. W Wielkiej Brytanii już w roku 2011 w aż 33% spraw rozwodowych pojawiał się Facebook. W dokumentach sądowych czytamy, że był on wykorzystywany przez jedną ze stron do wysyłania niewłaściwych wiadomości do płci przeciwnej, do walki pomiędzy rozwodzącymi się małżonkami lub też był tym kanałem informacji, za pomocą którego znajomi poinformowali jedną ze stron, że druga osoba zachowuje się nieodpowiednio. Twittera wymieniono w 20 sprawach rozwodowych, czyli przyczynił się on do 0,4% brytyjskich rozwodów. Niemal dwukrotnie więcej, bo 35 razy wymienion grę Football Manager.
Komentarze (15)
Kodak, 13 lutego 2017, 13:10
Sąd powinien mu wlepić niezłą grzywnę za obrazę sądu... co za tupet!
darekp, 13 lutego 2017, 14:45
raweck, 13 lutego 2017, 15:02
Z punktu widzenia moralności możemy próbować mówić o braku wartości absolutnych. Z punktu widzenia prawa już nie bardzo. Prawo, przynajmniej polskie, mówi jednoznacznie, że zdrada małżeńska może być wystarczającym powodem do orzeczenia rozwodu.
Sąd powinien orzec na rzecz Ubera, a pozywającego obciążyć kosztami postępowania.
Jajcenty, 13 lutego 2017, 15:04
Czyli bezpieczniej jest nie mówić kumplowi, że żona go zdradza? W świetle tej logiki można zyskać gębę do utrzymania.
Myślę, że gość przegra w sądzie. Po pierwsze umowy są teraz tak formułowane, że dostawca oprogramowania nie odpowiada za błędy, po drugie obyczajowość jest przeciwko niemu.
A jest jakaś definicja zdrady? Wiesz, można palić, ale się nie zaciągać. Popularne jest też tłumaczenie, że zdrada implikowana jest przez uczucia. Seks bez uczuć, to tylko drobna nielojalność jest.
raweck, 13 lutego 2017, 16:10
Oczywiście, że jest taka definicja. Oczywiście, że różne osoby będą definiowały ją trochę inaczej, a pewne krańcowo inaczej, ale żyjąc w danej kulturze pewne pojęcia trzeba unifikować. I sąd powoła się albo przynajmniej powinien powołać się na rozumienie obowiązujące w danym środowisku. Jednak raczej nie w tej sprawie, bo ona przecież dotyczy zupełnie czegoś innego.
Jajcenty, 13 lutego 2017, 16:26
Czyli jest, ale jej nie ma? Właśnie straciłem trochę czasu próbując coś wyszukać, ale nic z tego nie wyszło. Wydaje się, że zdradą może być nie "zalajkowanie" posta na FB jak i nie przyjęcie pieniędzy za usługę - opiekun córy negocjowalnego afektu może się poczuć urażony.
tempik, 13 lutego 2017, 17:29
Facet ma rację. Kwestia jest tylko jak wycenić taki związek... Jak lekarz chlapnie żonie z diagnozą choroby jeśli nie podpisało się pełnomocnictwa to też raczej w sądzie wygra się sprawę
Ergo Sum, 13 lutego 2017, 18:13
Będę ostatnią kobietą na świecie do robienia mężowi wyrzutów z powodu kochanki. Wyrzuty mogę mu robić z powodu zaniedbywania mnie. Poza tym z powodu braku ostrożności, szacunku i odpowiedzialności. Ale flirt? ... a niech sobie robi co chce.
TrzyGrosze, 13 lutego 2017, 20:09
No właśnie, na co gość liczy? Tutaj Uber bezwiednie zachował się jak wynajęty detektyw, który naganny proceder ujawnił. A to dozwolone jest.
tempik, 13 lutego 2017, 20:20
No nie do końca. Bo z detektywem umawiasz się właśnie na takie szpiegowanie. A tutaj klient zamawiał taksówkę a dostał od firmy bonus którego nie chciał. Tego bonusa już zwrócić się nieda(chyba że amnezja żony albo podróż czasoprzestrzenna) więc chce go przewalutować na gotówkę
Gość Astro, 13 lutego 2017, 20:25
Skoro już po żonie, to trudno się dziwić, że ktoś próbuje to "przewalutować" na gotówkę. Myślę, że technologia ogłupia. W każdym razie stosowana bez należytego namysłu.
tempik, 13 lutego 2017, 20:37
Może nie tak ogłupia co obniża czujność. Człowiek myśli że jak ma klucz RSA napisany na karteczce to jest królem szpiegów i kryptologow. A tu wystarczy żona bez żadnej wiedzy w temacie i pozamiatane
darekp, 14 lutego 2017, 06:27
Chyba nie tylko technologia. Przykładowo weźmy polityka, który wprowadził jakiś podatek wiedząc, że pieniądze z niego pójdą na "kolesiów" a nie na coś pożytecznego społecznie. Albo dopisał kilka słów do ustawy ("lub czasopisma"? ) korzystne dla "znajomych". I jakimiś mętnymi tłumaczeniami wybronił się przed wyborcami. Z moralnego punktu widzenia podobna sytuacja, olewamy jakieś ogólnie uznawane w danej kulturze, niekoniecznie skodyfikowane wartości. Skoro wyborcy na niego nadal głosują, to znaczy, że akceptują sytuację, czyli chcą płacić większe podatki Zasady demokracji nie zostały złamane Po prostu "przewalutował" ograniczoną wiedzę/nieświadomość/głupotę/lenistwo umysłowe wyborców na szeleszczące papierki...
Przykładów znajdzie się pewnie więcej.
Gość Astro, 14 lutego 2017, 09:12
Bardzo słusznie, ale 1/14 ryzykujesz Darku 2/14.
Może przeniesiesz się w "Politykę"?
darekp, 14 lutego 2017, 09:35
Nie, już kończę, nie mam ochoty na dyskusje o polityce;)