Ostatni taki inżynier Voyagera
Sonda Voyager 1 podróżuje w przestrzeni kosmicznej od 1977 roku. Na jej pokładzie znajduje się komputer z czasów Atari. Ostatnim człowiekiem, który dokładnie rozumie jego oprogramowanie jest 80-letni Larry Zottarelli. Sędziwy inżynier odchodzi właśnie na emeryturę.
Zotarelli pracuje przy misji Voyagera od samego początku. Zarządza systemem lotu sondy. I jest jedynym pracownikiem NASA, który potrafi udoskonalić stare systemy. Voyager 1 to pierwszy zbudowany przez człowieka pojazd, który opuścił Układ Słoneczny. Bo stwierdzić ten fakt trzeba było odsłuchać dźwięki nagrane na 8-ścieżkowej taśmie magnetycznej. Jednak Voyager został zaprogramowany tak, by ogrywał dźwięki jedynie przez 45 sekund, dwa razy w roku. Gdy Suzy Dodd, zarządzająca misją sondy, chciała to zmienić, musiała zwrócić się właśnie do Zottarellego. Tylko on potrafił bowiem poradzić sobie z tym zadaniem.
Problem leży nie tylko w fakcie, że Voyager korzysta z bardzo starego sprzętu i języka programowania. Na przeszkodzie stoją też braki w dokumentacji. Cała wiedza na temat Voyager była spisywana na papierze. W ciągu ostatnich 40 lat zespół zarządzający misją niejednokrotnie przeprowadzał się, część papierów więc zgubiono. Ponadto przez te dekady nie wszyscy inżynierowie robili wystarczająco szczegółowe notatki. Niektórzy z nich już nie żyją i ich wiedza przepadła. Przykładem niech będzie sytuacja z poprzedniej dekady, gdy nagle zdano sobie sprawę, że część oprogramowania sterującego lotem ma wyłączyć się w roku 2010. Dodd musiała odszukać możliwie jak najwięcej emerytowanych inżynierów, którzy w przeszłości pracowali przy Voyagerze i poprosić ich o pomoc. Niestety, nikt nie potrafił sobie przypomnieć, z jakiego powodu pojazd został zaprogramowany tak, a nie inaczej. Dodd przypuszcza, że nie sądzono, by misja Voyagera trwała tak długo, więc w przeszłości zdecydowano o wyłączeniu części oprogramowania, by nie zabrakło energii innym elementom sondy. Dodd podjęła decyzję o odpowiedniej zmianie kodu.
Gdy z pracy odejdzie Zottarelli zarządzanie sondą stanie się trudniejsze. Nikt go nie zastąpi - mówi Dodd.
Komentarze (8)
Przemek Kobel, 29 października 2015, 08:27
Bzdura. Trzeba zawołać chłopaków od projektu MAME i dać im trochę czasu z tym co pozostało po Voyagerach na Ziemi.
(dla nieznających tematu: to duży projekt hobbystyczny, którego głównym zainteresowaniem jest reverse engineering starych maszynek oraz ich emulacja).
dexx, 29 października 2015, 10:53
Mogę się założyć, że gdyby NASA upubliczniła dokumentację (pomijając cześć która pozwoliła by na nieautoryzowany dostęp) do Voyagera, znalazło by się parę osób które z chcią pomogły by przy tym projekcie, a emerytowanych inżynierów można by było wykorzystać jako konsultantów. O ile z voyagerem nie da się już dużo zrobić to dostęp do innych urządzeń które NASA wysłała w kosmos mogło by się przyczynić do powstania wielu ciekawych eksperymentów. Co prawda zdarza się agencją kosmicznym tworzyć takie otwarte projekty ale powinny to robić częściej.
thikim, 29 października 2015, 11:58
Nie byłbym takim optymistą.
Po pierwsze to listing zdaje się jest więc nie ma tu co programować zwrotnie, wystarczy normalnie.
Brakuje odniesienia listing - działanie i tu jest problem.
Nikt nie da pobawić się w "testy" działania kiedy sonda leci i działa, nawet jak ledwo.
Bawić to się można: czymś tanim, powszechnym, łatwo dostępnym.
Sonda nie jest powszechna ani łatwo dostępna.
Tania to może i jest. Zależy od przepisów gospodarki sprzętem w USA ( u nas jest np. amortyzacja).
Tu nie mogę się powstrzymać że w Polsce to jest nie możliwe wysłanie sondy: kto by podpisał dokumenty ilościowo-wartościowe na coś wysłanego w kosmos czyli straconego??
Już widzę, urzędnik, sonda wartości paru mln zł, i urzędnik ma to przyjąć na stan a potem wystrzelić... i co dalej?? Pierwszy lepszy spis z natury (czyli inwentaryzacja) i spróbuj kontrolującemu wyjaśnić że sondy nie ma. Na papierze jest. Proszę pokazać.
ex nihilo, 29 października 2015, 18:11
Nie jest tak źle Takie sprawy załatwia się jednym protokołem.
gucio222, 29 października 2015, 20:16
Pytanie czy od sondy wystrzelonej w kosmos można odliczyć VAT. W końcu jest to towar eksportowy.
MrVocabulary (WhizzKid), 30 października 2015, 10:50
Ten artykuł bardzo się wpasowuje w mój sposób myślenia. Olbrzymie ilości danych i wiedzy są na okrągło tracone, i mało kto przejmuje ich retencją
thikim, 30 października 2015, 12:47
Rozwiń proszę. I bierz pod uwagę że są w różnych gałęziach administracji różne przepisy gospodarki materiałowej.
Konkretnie z jaką gałęzią administracji masz doświadczenia?
Dokładnie. Olbrzymie ilości życia codziennie odchodzą w niebyt i mało kto się tym przejmuje. Przychodzą następne.
ex nihilo, 31 października 2015, 04:51
Fakt że z administracją "od wewnątrz" nie miałem związków (na szczęście!), dużo natomiast z prawem podatkowym (teoretycznie i praktycznie + doprowadzenie do zmiany przepisów). Inna sprawa, że dotychczas wszystkie sprawy, które z taką czy inną "administracją" załatwiałem, udało mi się wygrać (nawet kiedy musiałem naciągnąć trochę KPA i takie czy inne ustawy ) czyli sprawa raczej by nie była bez szans, w najgorszym przypadku przepis by został zmieniony