Wall-Ye - robot z winnicy
Francuski wynalazca Christophe Millot opracował 20-kg robota, który pomaga przy mapowaniu i przycinaniu winorośli. Wall-Ye, bo o nim mowa, potrafi nawet zbierać dojrzałe owoce.
Przyszły pomocnik winiarzy ma 50 cm wysokości i 60 szerokości. Przemieszcza się na 4 kołach, a dzięki 2 ramionom i 6 kamerom jest w stanie przyciąć 600 roślin dziennie. Maszyna nie tylko wykonuje co bardziej żmudne zadania, ale i zbiera w tym samym czasie cenne dane nt. gleby czy owoców.
By Wall-Ye był w stanie zapamiętać poszczególne rośliny, zbierać informacje, przesuwać się od krzaka do krzaka i skoordynować ruchy ramion sięgających po narzędzia, wyposażono go m.in. w technologię śledzenia oraz sztuczną inteligencję. Ponieważ robot bazuje na GPS-ie, jeśli nie ma wgranej mapy danej winnicy, nie zacznie działać. Dzięki żyroskopowi maszyna wie, że została podniesiona. Wtedy dysk twardy ulega samozniszczeniu, a do właściciela winnicy wysyła się wiadomość tekstowa o treści "Pomocy!".
Adeptów przycinania trzeba szkolić ok. 3 lat. W dodatku człowiek zawsze może wyjechać na wakacje czy zachorować, nic zatem dziwnego, że niebiorący urlopów i zwolnień robot to dla winiarza pracownik marzeń. By jednak prototyp, a kiedyś seryjnie produkowane egzemplarze mogły w ogóle ujrzeć światło dzienne, najpierw Millot i Guy Julien musieli poświęcić projektowi wiele tysięcy godzin. Obaj panowie przyznają, że największym wyzwaniem było sprawienie, by kamery zrozumiały, co widzą [...].
Wall-Ye ma kosztować 25 tysięcy euro. Z jednej strony to dużo, lecz z drugiej należy pamiętać, że maszyna może pracować 24 godziny na dobę, w dodatku przez cały tydzień. Odpierając zarzuty dotyczące odbierania pracy ludziom, Julien argumentuje, że gdy Wall-Ye zajmie się prostym cięciem, ludzie będą się mogli kształcić i specjalizować w ulepszaniu lub naprawianiu robotów.
Wall-Ye nie jest jedynym tego typu rozwiązaniem. Nad mechanicznymi pomocnikami pracuje się choćby w słynącej z win Kalifornii oraz w Nowej Zelandii.
Komentarze (2)
adamly, 1 października 2012, 21:19
Pomysł bardzo ciekawy, ale z tym zniszczeniem dysku od razu przy podniesieniu, to chyba już przesada. Rozumiem - ochrona informacji o uprawie. Ale możnaby wykorzystać jakieś systemy, by dane były do odzyskania dla właściciela. No i co, jeśli ktoś nie mając złych zamiarów podniesie sobie robocika i zniszczy winiarzowi dysk i zbiór cennych danych?
Arlic, 3 października 2012, 01:10
Źle przetłumaczone zapewne, chodziło pewnie o zniszczenie danych, a nie mechaniczne uszkodzenie dysku, jeśli to dysk HDD, to zniszczenie danych trwa bardzo długo, jeśli SSD to trochę też będzie, ale znacznie krócej.