Na Wielkiej Rafie Koralowej odnotowano bielenie o rekordowym zasięgu
Wielka Rafa Koralowa doświadcza trzeciego masowego bielenia w ciągu pięciu lat. Tegoroczny epizod dotyczy bardziej rozległych obszarów niż poprzednie.
W ostatnich 2 tygodniach marca zbadaliśmy z powietrza 1036 raf. Chcieliśmy określić zasięg i natężenie bielenia w regionie Wielkiej Rafy. Po raz pierwszy poważne bielenie uderzyło we wszystkie trzy regiony Wielkiej Rafy: północny, centralny i dużą część południowych sektorów - podkreśla prof. Terry Hughes, dyrektor ARC Centre of Excellence for Coral Reef Studies na Uniwersytecie Jamesa Cooka.
Bielenie jest wywoływane przez stres cieplny, związany z wysokimi temperaturami wody podczas gorących lat. Pierwsze masowe bielenie na Wielkiej Rafie odnotowano w 1998 r. Cztery kolejne epizody miały miejsce, gdy padały następne rekordy temperatury: w 2002, 2016, 2017, a teraz w 2020 r.
W tym roku w lutym wystąpiły najwyższe temperatury, jakie odnotowano na Wielkiej Rafie, odkąd w roku 1900 Biuro Meteorologiczne rozpoczęło pomiary temperatury powierzchni wody.
Bielenie niekoniecznie jest śmiertelne i dotyczy pewnych gatunków bardziej niż innych. Blady bądź lekko odbarwiony koralowiec zazwyczaj odzyskuje barwy w ciągu tygodni czy miesięcy - tłumaczy prof. Morgan Pratchett.
Niestety, gdy bielenie jest silne, wiele koralowców umiera. W 2016 r. zginęła ponad połowa płytkowodnych koralowców w północnym regionie Wielkiej Rafy.
Później w tym roku zejdziemy pod wodę, bo ocenić straty z ostatniego zdarzenia. W 2016 r. najmocniej dotkniętym regionem była północ, w 2017 r. region centralny. W 2020 r. kumulatywny "odcisk" bielenia rozszerzył się, by objąć również południe.
Unikatowy "odcisk" każdego epizodu odpowiada położeniu gorętszych i chłodniejszych warunków w poszczególnych latach.
Gdy lata stają się coraz gorętsze, nie potrzeba już El Niño, by wywołać masowe bielenie na skalę Wielkiej Rafy. W przypadku pięciu epizodów, jakie wystąpiły do tej pory, tylko w 1998 i 2016 r. wyzwalaczami były warunki związane z El Niño - podkreśla Hughes.
Odstępy między nawracającymi zdarzeniami stają się krótsze, utrudniając pełną regenerację. Choć naukowcy dostrzegali początki regeneracji po zdarzeniach z 2016 i 2017 r., teraz obawiają się, że wszystko poszło na marne. Uderzają w nie powtarzające się, destrukcyjne fale gorąca. Jeśli będzie się tak dziać przez następne 10 lat albo dłużej, z Wielkiej Rafy nie pozostanie zbyt dużo - dodaje Ove Hoegh-Guldberg z Uniwersytetu Queensland.
Po pięciu epizodach kurczy się liczba raf, które wymknęły się ciężkiemu bieleniu. Rafy te znajdują się blisko wybrzeża, a także na dalekiej północy i południu.
Komentarze (0)