To USA są winne wyciekowi dokumentów do Wikileaks
Stella Remington, była szefowa brytyjskiego kontrwywiadu (MI5) uważa, że to USA ponoszą winę za wyciek tajnych dokumentów do Wikileaks. Jednocześnie skrytykowała ona założyciela Wikileaks, Juliana Assange’a, za ujawnienie tych dokumentów.
Uważam, że nie można tolerować sytuacji, w której olbrzymia ilość dokumentów została ot tak udostępniona publicznie przez Juliana Assange’a i Wikileaks - mówi Remington. Jej zdaniem Assange naraził ludzkie życie. Ponadto jest naiwny sądząc, że jego działanie coś zmieni. Zdaniem Remington zmieni się tylko tyle, że rządy będą działały w jeszcze większej tajemnicy. Innymi słowy Wikileaks osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego.
Jak uważa była szefowa MI5, tylko niewielka część dokumentów, tych związanych z bezpieczeństwem, powinna być naprawdę tajna. Tymczasem rządy utajniają niepotrzebnie olbrzymią ilość informacji przez co dane istotne są wymieszane z nieistotnymi i maja do nich dostęp ludzie tacy jak Bradley Manning. W rzeczywistości zaś utajnionych powinno być mniej informacji i mniej osób powinno mieć do nich dostęp.
Odnosząc się do samego Assange’a, który schronił się w londyńskiej ambasadzie Ekwadoru i otrzymał azyl pani Remington powiedziała: myślę, że mój rząd będzie czekał, by zobaczyć, co się wydarzy.
Komentarze (1)
mikroos, 22 sierpnia 2012, 16:48
Przecież to normalka. Taka jest ludzka natura, że jak dostaje się choćby trochę władzy, to zaraz próbuje się zepchnąć w dół tych, których właśnie wyprzedził, i naprawdę mało kto potrafi oprzeć się tej pokusie. To samo dotyczy i państwowego urzędnika, i kierownika czy dyrektora w firmie
Z tego samego powodu rządy nie będą działały w jeszcze większej tajemnicy - utajniane będzie tak wiele informacji, że klauzule dostępu będzie musiało otrzymywać wiele osób, aby nie sparalizować całkowicie pracy danego urzędu. Tym samym koło się zamknie i wszystko będzie po staremu.