Liczba urządzeń z Windows 10 zbliża się do miliarda. Później niż zapowiadał Microsoft
Gdy w 2015 roku debiutował Windows 10 Microsoft prognozował, że w ciągu trzech lat jego najnowszy system operacyjny zagości na miliardzie urządzeń. Prognozy te nie sprawdziły się do dzisiaj, a przyczyną takiego stanu rzeczy była całkowita klęska systemu Windows Phone oraz wolniejsze niż spodziewane przechodzenie użytkowników na nowy OS.
Istnieje jednak spora szansa, że w przyszłym roku Windows 10 zostanie w końcu zainstalowany na miliardowym urządzeniu. Microsoft poinformował właśnie, że jego system jest używany na ponad 900 milionach urządzeń.
Koncern z Redmond doświadcza podobnych problemów, co w przeszłości. Głównym problemem jest fakt, że wielu użytkowników Windows wciąż korzysta z wersji oznaczonej numerem 7. Podobną sytuację pamiętamy z czasów, gdy debiutował Windows 7. System również powoli się przyjmował, gdyż olbrzymia liczba użytkowników trzymała się wersji XP. Teraz jest podobnie, mimo że Microsoft zapowiedział, iż wsparcie dla Windows 7 zakończy się 14 stycznia przyszłego roku.
Pozostaje pytanie, czy koncern dotrzyma terminu. Obecnie ponad 30% komputerów korzysta z Windows 7. To olbrzymia liczba, może więc powtórzyć się sytuacja z przeszłości, gdy Microsoft znacznie wydłużył czas wsparcia dla systemu XP, by nie pozostawić użytkowników z niezałatanymi dziurami.
Komentarze (2)
Prosidełko, 26 września 2019, 10:36
Faktem jest, że odkąd mam wi10, to nic innego nie robię, tylko naprawiam, aktualizuję, szukam jak zrobić coś, co było kiedyś sto razy prostrze, uczę sie zmian w tym g.wnianym systemie, loguje, szukam na forach jak naprawic to badziewie i dalej nie działa tak, jak wi 98. Efektywnosc mam na poziomie 5%, bo resztę czasu pochlania zabawa z naprawianiem spadku szybkości po aktualizacjach, ktore się robią zawsze, kiedy akurat się spieszę. Oto właśnie ostatni w życiu raz mam windows. Mam dość, bo nic tam nie działa, poza youtube. Cholerny złodziej czasu ten windows, okrada mnie z nerwów, bo popsuł mój superszybki laptop, który zamyka system bez zapisywania czegokolwiek, jak go kładę spać i już nie mam sił szukać, jak to naprawić po 2 tygodniach zmitrężonych bez efektu wykonanej pracy, a ta czeka, bo energia niesprzyja twórczości tylko się irytuję nieustannie aktualizując, żegnaj bez żalu. Mam dość. Pora testowac jabłko, które, mam nadzieje, trzyma jakość, którą pamiętam sprzed 15 lat.
Sławko, 26 września 2019, 16:03
Obawiam się, że skończy się to tak samo, albo gorzej. Wylecisz z okna na kompost z jabłek. Obecne ogryzki to już nie to samo.
Poza tym, bez obrazy, ale ja tu z opisu wnioskuję, że tylko połowa tych problemów to system, a druga połowa to niestety user.
Może przesiadka na Linuksa pogodziłaby twoje problemy. Zależy jeszcze co tak naprawdę robisz na tym komputerze (oczywiście poza "naprawianiem" systemu). Ja przesiadłem się na Linuksa wiele lat temu. Problemy się oczywiście zdarzają, jak wszędzie, ale rzadko grzebię w systemie, a jeśli już to robię to raczej dlatego, że chcę, a nie muszę. Ma to też taką zaletę, że nie musiałem kupować nowego komputera, żeby mieć inny system niż redmondowe okna. Moja przesiadka miała miejsce jeszcze za czasów Win 98, który doprowadzał mnie do rozpaczy, a o którym ty tak "pięknie" wspominasz. Ulga jaką poczułem po przesiadce i radość gdy mogłem wreszcie zaorać partycję witraży, pamiętam do dzisiaj.