Wiemy, dlaczego alkohol "wzmacnia" nowotwór
Choć na postawie wieloletnich obserwacji lekarze wiedzą, że spożywanie alkoholu może zmniejszać szanse na wyzdrowienie z choroby nowotworowej, przyczyna tego zjawiska powstawała nieznana. Wszystko wskazuje jednak na to, że dzięki badaczom z amerykańskiego Rush University udało się - przynajmniej częściowo - rozwiązać tę zagadkę.
Jak donoszą naukowcy z zespołu kierowanego przez dr. Christophera Forsytha, komórki raka piersi oraz okrężnicy hodowane in vitro poddane działaniu alkoholu znacznie szybciej przechodzą tzw. przejście epitelialno-mezenchymalne, czyli zespół zmian w fizjologii i morfologii komórek zwiększający prawdopodobieństwo wytworzenia przerzutów oraz agresywnych form nowotworu.
Przejście epitelialno-mezenchymalne wiąże się przede wszystkim z osłabieniem połączeń pomiędzy komórkami rakowymi. Zjawisku temu towarzyszy zmiana wyglądu komórek - z postaci przypominającej tkankę nabłonkową (łac. epithelium) przeistaczają się one do formy podobnej do mezenchymy - tkanki łącznej występującej zwykle u zarodka, zdolnej do szybkich podziałów kosztem częściowej utraty zorganizowania struktury. Zmiana ta oznacza, że tkanka nowotworowa staje się coraz mniej zbita, przez co może dojść do oderwania pojedynczych komórek, które z czasem stają się zarzewiem przerzutu.
Badania na poziomie molekularnym wykazały z kolei aktywację cząsteczki Snail - jednego z tzw. czynników transkrypcyjnych, czyli białek regulujących aktywność genów (w tym przypadku: genów, których nadmierna aktywacja odpowiada za zwiększenie agresywności nowotworu). W komórkach traktowanych alkoholem stwierdzono także zwiększenie syntezy receptora dla czynnika wzrostu nabłonków (właśnie nabłonek jest tkanką, z której powstają nowotwory klasyfikowane jako raki) oraz zmniejszenie siły wzajemnego przylegania komórek.
Wygląda na to, że badania prowadzone przez zespół dr. Forsytha dostarczają ostatecznych dowodów na udział alkoholu w progresji raka. Mimo to szansa, że pacjenci onkologiczni używający notorycznie alkoholu zmienią swój styl życia, pozostaje niewielka.
Komentarze (27)
mikroos, 28 października 2009, 17:19
Trochę mnie to przeraża, gdy codziennie przyjeżdżając do labu widzę pacjentów onkologicznych popalających wesoło przy wejściu. Szkoda, że nie można im odmówić leczenia
mymy, 28 października 2009, 19:13
i tak samo alkoholikom...
mikroos, 28 października 2009, 19:29
Tylko pijanego alkoholika da się łatwo wykryć na oddziale. Z paleniem jest już trudniej.
mymy, 29 października 2009, 17:42
palacza przecież czuć z kilometra
mikroos, 29 października 2009, 17:48
Zaraz po paleniu tak, ale po 15-minutowym spacerku i żuciu gumy/umyciu zębów już tak łatwo nie jest
czesiu, 30 października 2009, 18:00
Ciesz się, że ty nie palisz, ale "żyj i daj żyć innym". Czy uważasz, że wszyscy ci "wesoli" palacze są na onkologii ze względu na raka, który wynikł z palenia?!
Poza tym dziwię się, że jeszcze nie zadzwoniłeś na straż miejską, skoro tak to ciebie boli, w końcu już od paru lat obowiązuje zakaz palenia w miejscach publicznych.
Nie, nie bronię palaczy, ale uważam, że to był ich wybór i ich prawo, poza tym ciesz się w końcu kilku z nich umrze prędzej, więc zaoszczędzą te cenne pieniądze podatników.
mikroos, 30 października 2009, 18:09
Problem w tym, że wcześniej pójdzie na nich znacznie więcej kasy, niż na leczenie osób prowadzących zdrowszy tryb życia. Poza tym gdyby udało się ich wyleczyć, mogliby wrócić do pracy i odrobić część tej kasy.
A co do SM - średni czas jej przyjazdu w Poznaniu wynosi co najmniej godzinę. Miałem dostatecznie wiele przejść z tą formacją.
czesiu, 30 października 2009, 18:22
Gdyby to było takie proste... po prostu twoim zdaniem gość, który ma przerost prostaty, czy raka nerki nie miał by ich gdyby nie palił. Nie wiem jakie ty masz gwarancje, ale ja na przykład nie mam żadnej, że dzięki prowadzeniu zdrowego trybu życia będę żył tak długo i w takiej formie, jak ten wesoły palacz przed Onkologią.
W pewnym wieku ludzie się uczą, że życie jest niesprawiedliwe i nic na to nie poradzisz - żyj i daj żyć innym - zawsze znajdzie się fanatyk, który ci za 30 lat powie - "haha, gdyby tak nie pedałował na rowerku, to by dzisiaj nie miał przerostu prostaty" - miło?
mikroos, 30 października 2009, 18:27
Dlaczego wciskasz mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem? Napisałem bardzo wyraźnie, że palenie przyczynia się do nowotworu - zaryzykujesz ośmieszeniem się twierdząc, że jest inaczej?
Ja też nie, ale jeżeli świadomie zwiększasz ryzyko zachorowania, to powinieneś ponieść tego konsekwencje.
O, a pedałowanie powoduje wzrost ryzyka? Poza tym chciałbym zauważyć, że osoby aktywne są generalnie znacznie tańsze dla służby zdrowia. O palaczach ciężko byłoby mi coś takiego powiedzieć. I co z tym fantem zrobisz?
czesiu, 30 października 2009, 18:59
Ocho, decydujemy za innych co jest dla nich dobre - pogódź się z tym, życie jest niesprawiedliwe.
Osoby aktywne częściej ulegają kontuzjom - jak płaciłem ubezpieczenie w szkole średniej miałem składkę wyższą o 30%, tylko dlatego, że byłem sportowcem. Jakoś nie ma wyższych składek ubezpieczeniowych dla palaczy - może i szkoda, ale co ty zrobisz z TYM fantem?
Jak powie każdy fanatyk: czy to ważne, że pedałowanie zwiększa ryzyko - nie zmniejsza, więc może być przyczyną, a że nie ma naukowych badań...
Zresztą cała tyrada o szkodliwości palenia jest bezsensu - ci co palili będą dalej palić, ci co nie palą muszą się chować po kątach. Trzeba się z tym pogodzić - palacze są podobnie jak kierowcy dojną krową tego kraju. A że palacze nie przynoszą zysku - no cóż możesz napisać list do jakiegoś polityka, najlepiej do tuska szukającego oszczędności, że zakazując sprzedaży papierosów budżet zyska przyzwoity zastrzyk gotówki.
Zresztą w opinii palaczy: jeżeli papierosy nadal są legalnie sprzedawane to znaczy, że nie mogą być taakie szkodliwe.
mikroos, 30 października 2009, 19:08
To co, jak Tobie ktoś obije twarz na osiedlu, to wrócisz do domu dumny z siebie, bo miałeś rację, że jest niesprawiedliwe?
Ubezpieczenie NW tak, ale nie ubezpieczenie zdrowotne. Szkoda, że mylisz dwie tak podstawowe rzeczy.Oddam głos na odpowiednią partię. Przynajmniej tyle mogę zrobić.
A więc nie ma dowodu na szkodliwość.
Ale można (a nawet należy) im podnieść stawkę ubezpieczenia lub wyegzekwować płatność w inny sposób.
Problem w tym, że nie uzyska natychmiastowego zysku, za to błyskawicznie straci sympatię palaczy. Prawdopodobnie żaden polityk w Polsce nie odważy się na taki zabieg, a nawet jeśli się odważy, to następny to zmieni. I to mnie boli, nie ukrywam.
czesiu, 30 października 2009, 19:19
cytuję ciebie:
Jeżeli mieszkam na takim osiedlu, gdzie wiem, że za krzywe spojrzenie mogę dostać w czapę, to albo zmieniam lokum, albo uczę się samoobrony, albo unikam stwarzania konfliktowych sytuacji. <- muszę się ukrywać, pomimo że mam prawo do tego samego powietrza - ojej, takie jest życie wielu ludzi na świecie.
Już pomijam poziom przykładu, oczekiwałem czegoś bardziej kontrowersyjnego
Na chwilę włącz (bujną) wyobraźnię i wymyśl sobie 5 sytuacji, w których zapalenie papierosa mogło być przyczyną wypadku, łącznie ze skutkiem śmiertelnym. Ja przez 5 lat nie miałem okazji skorzystać z dobrodziejstwa mojego ubezpieczenia NW - to niesprawiedliwe.
mikroos, 30 października 2009, 19:30
Oczywiście, że cytat słuszny, na dodatek niczemu nie zaprzecza. Wprost przeciwnie - domagam się tego, aby nie otrzymywali niczego, na co sobie nie zapracowali.
Ale po co? Przecież podobno trzeba się pogodzić z niesprawidliwością, a nie unikać jej albo walczyć z nią.
A co to ma do rzeczy, skoro palenie nie jest uwzględnione w warunkach ubezpieczenia NW (a przynajmniej nie w zdecydowanej większości)? Tworzysz bzdurny argument, w którym znowu mieszasz NW i NFZ.
To po co dobrowolnie podpisywałeś umowę ubezpieczenia? Nikt Tobie nie kazał, trzeba było nie korzystać - przeciez mogłeś sobie opłacić leczenie w razie wypadku. Poza tym na tym polega ubezpieczenie, że płaci się stosowanie do ryzyka, więc "ubezpieczenie" zdrowotne w NFZ nawet nie pasuje do tej definicji.
Akurat o to dba już UE, za co, jak mało kiedy, jestem jej wybitnie wdzięczny. Poza tym możesz byc pewny, że akurat w kwestii molestowania urzędników za pomocą oficjalnych maili jestem niemal specjalistą
Choćby przez podatek, z którego 100% przychodów trafia do NFZ, analogicznie do planowanego tzw. podatku Religi.
czesiu, 2 listopada 2009, 15:19
E tam podatek, najlepiej dowalić np5zł "akcyzy zdrowotnej" na paczkę, tyle że takie podnoszenie ceny papierosów osiąga jedynie odwrotny skutek - ludzie zamiast przestać palić przejdą do szarej strefy, w efekcie zyska Ukraina, czy inny wschodni kraj a nie Polska.
Chcesz mi wmówić, że w NFZ-cie składkę ustalają sobie OT tak, bez uwzględnienia, ile będą musieli wypłacić? W niemczech istnieje coś takiego jak prywatna kasa chorych - porównanie do NW ma swój sens, bo płacisz przez cały czas, z nadzieją, że w razie W nie będziesz musiał pokrywać czegokolwiek z swojej kieszeni. Fakt, że pieniądze z NW można przeznaczyć na cokolwiek, a z składki jedynie na leczenie jest mało istotny.
"najchętniej bym zabronił", chwilę później "nikomu niczego nie zabraniam". Kulczyk( ktokolwiek na tyle bogaty i palący papierosy) by cie chyba śmiechem zabił, jakbyś mu powiedział, że nie należy mu się leczenie onkologiczne na tych samych zasadach, co niepalącym, bo robi stratę dla skarbu państwa.
mikroos, 2 listopada 2009, 16:55
Gdzie napisałem, że najchętniej bym zabronił? Chciałbym poznać kontekst, bo niemal na pewno coś źle zrozumiałeś.
Z kolei jego wyśmiałby każdy ubezpieczyciel, gdyby usłyszał, że ma płacić składkę o wysokości niezależnej od stopnia ryzyka.j50, 7 listopada 2009, 16:56
Aczkolwiek uważam palenie za szkodliwy nałóg, to zwracam uwagę na inne tego aspekty. Wypalajacy jedna paczkę fajek dziennie buli za to 10 zł (w zaokrągleniu). Goły koszt produkcji nie przekracza wg mnie 1 zł, a reszta to różnego rodzaju podatki i akcyza. Gościu zatem wpłaca do kasy państwa 3285 zł rocznie, co po 20 latach daje 65700 zł. Ta forsa przez te lata "pracuje" i wytwarza dodatkowy dochód narodowy. Jednocześnie maleje szansa takiego absztyfikanta na to, że podejmie choćby jedną transzę emerytury - zysk dla niepalących emerytów.
Mam znajomą na AWF zajmującą się zdrowiem sportowców. I ona twierdzi, że praktycznie wszyscy sportowcy z tej szkoły są w różnym stopniu dotknięci inwalidztwem. Tylko o tym nie wiedzą, bo są jeszcze młodzi. Kosztują sporo nasze lecznictwo, bowiem już niemal od początku muszą się często leczyć. Spośród moich kolegów uprawiających alpinizm wielu już nie żyje. Spośród moich kolegów palących przez dziesiątki lat - nie żyje tylko dwóch (rak płuc), a jeden ma rozpoznanego raka płuc, ale żyje. Stanowczo alpinizm jest bardziej zabójczy, a sport w ogólności bardziej szkodliwy dla zdrowia.
mikroos, 7 listopada 2009, 17:14
Temat kosztów i korzyści finansowych związanych z paleniem był przerabiany. To mit, że palacze wpłacają do budżetu więcej, niż z niego wyciągają.
Natomiast sport wyczynowy to inna bajka i faktycznie może być szkodliwy, ale nie mieszajmy tego ze "zwykłą" aktywnością fizyczną.
czesiu, 9 listopada 2009, 04:07
Przejdź się na siłownię, albo popatrz na samą rekreacyjną kulturystykę(wspomaganą "teściem" czy "winem", bo na czysto zbyt powoli się rośnie).
mikroos, 9 listopada 2009, 11:42
Ale ja to wiem doskonale. Tylko w ogóle nazywanie takiego hodowania mięśni ciężko jest nazwać sportem, na dodatek w większości badań potwierdzających zdrowotne działanie sportu nawet używa się określenia "umiarkowana aktywność fizyczna".
czesiu, 9 listopada 2009, 15:42
Tak, tyle że w przypadku kulturystyki, właśnie "przeciętniacy" sięgają po coś więcej. Mnie osobiście takie podejście do sterydów brzydzi - jak już chcieć brać, to zdecydowanie lepiej dla wyniku, niż dla wyglądu. Przy tym nawet nie mam zamiaru zahaczyć o sensowność brania w sporcie amatorskim - ta dyskusja skończy się oczywistym wnioskiem: sterydziarze - debile; IMO dużo lepszym rozwiązaniem było by wymuszenie brania pod nadzorem lekarza, niż zabronienie w ogóle, szczególnie w sporcie wyczynowym.
mikroos, 9 listopada 2009, 16:39
No dobra, ale dlaczego to robią? Czyż nie dlatego, że chcą szybko stać się (we własnym przekonaniu, rzecz jasna) wyczynowcami i wyglądać jak kupa mięcha?
Popieram, tym bardziej, że nie znam chyba kobiety, którą facet o posturze kulturysty by pociągał. Facet wysportowany - jak najbardziej, ale nie mięśniak. Ale niech się panie wypowiedzą
Tylko jak byś zagwarantował, że ten lekarz jest uczciwy i na pewno nie sprowadzi na zawodnika niebezpieczeństwa? Przecież możliwość stosowania "dopingu" w celach leczniczych (ot choćby maści sterydowe na przeróżne problemy skórne czy leki rozszerzające oskrzela u astmatyków) istnieje już teraz i WADA na to pozwala.
czesiu, 9 listopada 2009, 17:04
No cóż, skoro nie ma możliwości, aby wszyscy chodzili do tego samego lekarza po pigułki zostaje tylko jedna opcja- tak jak dotychczas testy dopingowe, tyle że w razie wykrycia "niestandardowych", bądź pozbawionego zdrowego rozsądku przekroczenia normy* dyskwalifikacja.
* nawet w przypadku brania sterydów i przekraczania dawek leczniczych istnieją normy, po przekroczeniu których korzyści absolutnie przestają korelować z ilością. - coś jak z tymi max 30g białka na posiłek.
Idealnie "legalne" sterydy miały by skończyć zakłamanie niektórych sportowców. Tyle, że idealnie nikt nie powinien mieć powodu, żeby się do tak drastycznych środków posuwać.
mikroos, 9 listopada 2009, 17:09
Odpowiem wyłącznie w oparciu o własne przekonania: moim zdaniem nie powinno być dozwolone stosowanie jakichkolwiek leków, których wyłącznym celem jest poprawa wydolności. Rozumiem suplementy diety, ale na leki (czyli w tym przypadku substancje, które same z siebie powodowałyby poprawę wydolności nawet przy braku wysiłku) w moim odczuciu nie ma w sporcie miejsca. W końcu sport powinien polegać na rywalizacji ludzi, a nie ich lekarzy, i na osiąganiu rezultatów dzięki treningowi.
czesiu, 9 listopada 2009, 18:30
To ciekawe, ECA było suplementem diety, a ty jesteś strasznie przeciwny. Mam nadzieję, że nie należysz do grona tych fanatyków, co to uważają, że wystarczy łyknąć żeby stać się wielkim. Owszem sterydy ułatwiają osiągnięcie celu, ale napewno ci nie zagwarantują wyniku.
Jak będziesz faszerując się sterydami siedział na d*pie, to tylko zad ci urośnie.
Poza tym masz różne cele dopingu:
-zmniejszenie masy ciała
-zwiększenie masy mięśni
-poprawienie wydolności
-poprawienie regeneracji...
doping dopingowi nie równy. Ot np. wykorzystanie HgH, co na marginesie jest drogą imprezą z "gigantycznymi" skutkami ubocznymi.