Znamy wyniki badań nad światowym spożyciem alkoholu i jego skutkami
Alkohol jest jedną z głównych przyczyn śmierci i chorób na całym świecie. Autorzy badań Global Burden of Disease, których wyniki opublikowano właśnie na łamach The Lancet, informują, że alkohol odpowiada za niemal 10% zgonów wśród osób w wieku 15–49 lat. W ramach badań oceniono spożycie oraz skutki zdrowotne alkoholu w 195 krajach w latach 1990–2016.
Autorzy analizy doszli do wniosku, że nie istnieje bezpieczny poziom spożycia alkoholu, a wszelki jego korzystny wpływ na zdrowie jest znacznie mniejszy niż wpływ niekorzystny, szczególnie zaś szkodliwe jest ryzyko związane z wystąpieniem nowotworów.
Badania wykazały, że osoby w wieku 15–49 lat, które spożywają codziennie standardową dawkę alkoholu, są narażone, już po roku spożywania alkoholu, na 0,5% większe ryzyko wystąpienia jednego z 23 problemów zdrowotnych związanych z alkoholem.
Wcześniej prowadzone badania wykazały, że niskie dawki alkoholu mają w pewnym stopni korzystny wpływ na nasze zdrowie, jednak okazuje się, że jeśli weźmiemy pod uwagę całościowy wpływ alkoholu na organizm, ryzyko przewyższa korzyści. Szczególnie silne jest tutaj ryzyko związane z wystąpieniem nowotworów, zranień i chorób zakaźnych, co niweluje wszelkie prozdrowotne skutki, takie jak np. ochronę kobiet przed chorobą niedokrwienną serca. Co prawda ryzyko związane ze spożywaniem małych ilości alkoholu, jednej standardowej dawki dziennie, jest niewielkie, jednak gwałtownie rośnie ono w miarę zwiększania dawki, mówi główny autor badań doktor Max Griswold z Institute for Health Metrics and Evaluation z University of Washington.
Zespół Griswolda przeanalizował wyniki 694 badań, na podstawie których stwierdził, na ile powszechnie alkohol jest używany, oraz wyniki 592 badań obejmujących 28 milionów osób, które pozwoliły ocenić ryzyko związane z konsumpcją alkoholu. Za standardową dzienną dawkę przyjęto 10 gramów alkoholu.
Z badań tych dowiadujemy się, że alkohol spożywa 32,5% ludzkości, czyli około 2,4 miliarda osób. Do picia alkoholu przyznaje się 25% kobiet (900 milionów) i 39% mężczyzn (1,5 miliarda). Średnio przeciętna kobieta spożywa 0,73 dawki standardowej dziennie, a przeciętny mężczyzna – 1,7 dawki. Spożycie alkoholu znacząco różni się pomiędzy krajami. Absolutnymi rekordzistami są tutaj Duńczycy, gdzie alkohol pije 95,3% kobiet i 97,1% mężczyzn. Na drugim biegunie znajdziemy Pakistan i Bangladesz. W pierwszym z tych krajów jedynie 0,8% mężczyzn pije alkohol, a w drugim alkoholem raczy się tylko 0,3% kobiet. Najwyższe wśród mężczyzn spożycie alkoholu na głowę jest w Rumunii (8,2 dawki dziennie), a najniższe w Pakistanie (0,0008 dawki dziennie). Wśród kobiet najwięcej piją Ukrainki (4,2 dawki dziennie), a najmniej Iranki (0,003 dawki).
W 2016 roku spożycie alkoholu było siódmym głównym czynnikiem ryzyka przedwczesnych zgonów i chorób. Alkohol przyczynił się do 2,2% zgonów u kobiet i 6,8% zgonów wśród mężczyzn. Inaczej wygląda zaś sytuacja w grupie wiekowej 15–49 lat. Tutaj alkohol jest główną przyczyną przedwczesnych zgonów i w 2016 roku spowodował 3,8% zgonów wśród kobiet i 12,2% zgonów wśród mężczyzn.
Główne przyczyny zgonów spowodowanych użyciem alkoholu przez tę grupę wiekową to: gruźlica (1,4% zgonów), wypadki drogowe (1,2%) oraz samodzielne zrobienie sobie krzywy (1,1%). Wśród osób powyżej 50. roku życia główną przyczyną śmierci związaną ze spożyciem alkoholu są nowotwory, odpowiedzialne za 27,1% zgonów wśród kobiet i 18,9% zgonów wśród mężczyzn.
Problemy zdrowotne trapiące osoby po 50. roku życia a związane ze spożywaniem alkoholu różnią się w zależności od miejsca zamieszkania. W krajach bogatych ludzie umierają na nowotwory wywoływane przez alkohol, w krajach ubogich są zabijani przez gruźlicę, marskość wątroby i inne choroby wątroby. Zaś w krajach o średnich dochodach zgony spowodowane spożyciem alkoholu są powodowane głównie przez udary.
Jak już wspomnieliśmy, spożywanie jednej standardowej dawki alkoholu dziennie powoduje, że po roku jesteśmy narażeni na o 0,5% większe ryzyko zapadnięcia na chorobę związaną ze spożyciem alkoholu. Ryzyko gwałtownie rośnie w miarę zwiększania dawki. I tak przy 2 dawkach dziennie jest ono już o 7% wyższe, a przy pięciu dawkach dziennie – o 37% wyższe.
Powyższe badania są najszerzej zakrojonymi badaniami nad spożyciem alkoholu i skutkami zdrowotnymi w skali całego świata. Pomimo swoich ograniczeń, takich jak nieuwzględnienie spożycia alkoholu wśród osób poniżej 15. roku życia czy niemożność uwzględnienia produkcji i spożycia nielegalnego alkoholu, stanowią niezwykle ważne źródło wiedzy na temat tej używki. Nie szacowano też skutków okresowego picia na umór, które znacząco zwiększa ryzyko zgonów i chorób.
Autorzy zestawili też kilka interesujących statystyk. Dzięki nim wiemy, w których krajach alkohol jest najbardziej, a w których najmniej popularny oraz gdzie spożywa się go najwięcej, a gdzie najmniej. I tak, największy odsetek mężczyzn pijących alkohol mieszka w Danii (97,1%), Norwegii (94,3%), Argentynie (94,3%), Niemczech (94,3%), Polsce (93,8%), Francji (93,1%), Korei Południowej (91,3%), Szwajcarii (91,2%), Grecji (90,8%) i Islandii (90,3%). Najmniej panów pije alkohol w Pakistanie (0,9%), Bangladeszu (1,0%), Egipcie (1,1%), Mali (2,5%), Maroku (3,0%), Senegalu (3,2%), Mauretanii (3,2%), Syrii (5,0%), Indonezji (7,2%) i Pakistanie (7,9%).
Kraje o największym spożyciu alkoholu wśród kobiet to Dania (95,3%), Norwegia (91,4%), Niemcy (90,0%), Argentyna (89,9%), Nowa Zelandia (88,5%), Szwajcaria (88,4%), Słowacja (87,2%), Francja (86,9%), Szwecja (86,1%) i Islandia (84,8%). Najmniej pijących kobiet mieszka zaś w Bangladeszu (0,3%), Maroku (1,1%), Pakistanie (1,5%), Egipcie (1,5%), Nepalu (1,5%), Syrii (1,6%), Bhutanie (1,9%), Mjanmie (2,3%), Tunezji (2,3%) i Senegalu (2,6%).
Światowymi rekordzistami w liczbie spożywanych dziennych dawek alkoholu są panowie z Rumunii (8,2 dawki), Portugalii (7,3), Luksemburga (7,3), Litwy (7,0), Ukrainy (7,0), Bośni i Hercegowiny (6,5), Białorusi (6,0), Estonii (6,0), Hiszpanii (5,8) i Węgier (5,5). Najmniej piją zaś panowie z Pakistanu (0,0008 dawki dziennie), Iranu (0,004), Kuwejtu (0,02), Komorów (0,02), Libii (0,02), Bangladeszu (0,03), Palestyny (0,04), Mauretanii (0,05), Jemenu (0,05) i Arabii Saudyjskiej (0,05). Najwięcej piją zaś kobiety z takich krajów jak Ukraina (4,2 dawki dziennie), Andora (3,4), Luksemburg (3,4), Białoruś (3,4), Szwecja (3,2), Dania (3,2), Irlandia (3,1), Wielka Brytania (3,0), Niemcy (2,9) i Szwajcaria (2,8). Najmniej piją panie w Iranie (0,0003 dawki dziennie), Kuwejcie (0,01), Mauretanii (0,02), Libii (0,02), Pakistanie (0,03), Timorze Wschodnim (0,04), Palestynie (0,04), Jemenie (0,04), Tunezji (0,04) i Syrii (0,05).
Komentarze (31)
Warai Otoko, 27 sierpnia 2018, 14:46
Bardzo ciekawe badania, chociaż rodzące wiele pytań :P Jak zwykle w badaniach na temat alkoholu - nie ma odpowiedzi na pytania dot. okazjonalnego picia większej il. dawek dziennych.
Dodatkowo - skąd wiedzą, że dany nowotwór był spowodowany piciem alk.?! To jest wyjątkowo dziwne...
I jeszcze propozycja dla Kopalni Wiedzy, jako bardzo dobrego popularyzatora nauki. Lepiej pisać precyzyjnym językiem nauki, czyli - nie "używka" a "narkotyk", bo taka jest prawda. "Używka" zawiera w sobie nie mały pierwiastek kłamstwa i sugeruje, że jest to coś innego od narkotyków, na pewno mniej groźnego etc. a tymczasem alkohol to jeden z groźniejszych narkotyków (szczególnie społecznie). Choć są też narkotyki względnie niegroźne, a nawet zdrowe jak np. kofeina.
thikim, 27 sierpnia 2018, 21:42
No ale nie za bardzo może KW napisać naukowo że alkohol to narkotyk bo narkotyk to pojęcie nie naukowe tylko prawne.
Tzn. naukowe w dziedzinie nauki zwanej prawem Ale to też wyklucza pisanie naukowe że to narkotyk.
KONTO USUNIĘTE, 27 sierpnia 2018, 22:35
Gdyby alkohol był narkotykiem, musiałby być wymieniony w wykazie środków odurzających z ich klasyfikacją ( a nie figuruje), który jest załącznikiem do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii , a wtedy jego używanie musiałoby być penalizowane. Wtedy doszłoby do buntu społecznego...
Warai Otoko, 28 sierpnia 2018, 10:10
Sam nie byłem dostatecznie precyzyjny, przyznaje :) Natomiast substancja psychoaktywne i substancje uzależniające to pojęcia medyczne, już głębsza kwestia czy naukowe, ale na pewno medyczne. Potoczna nazwa "narkotyk" na substancje psychoaktywne i uzależniające można zatem uznać za pojęcie co najmniej quasi-naukowe, a już na pewno bliższe prawdzie niż używka. Zatem, nawet jeśli słowo "narkotyk" nie jest pojęciem naukowym jest ono nauce bliższe bo oddaje bardziej stan faktyczny niż słowo "używka". Dlatego, KW jako popularyzator nauki/prawdy powinna eliminować obskurantyzm, tzn. byłoby miło :)
Przyjmując powyższe definicje ad hoc - alkohol jest narkotykiem niezależnie od definicji prawnych bo te nie mają mocy aby orzekać czy coś jest substancją psychoaktywną i uzależniającą czy nie. Nie można wnioskować o klasyfikacji naukowej lub "quasi-naukowej", lub powiedzmy filozoficznie - klasyfikacji logiczno-poznawczej na podstawie zapisów prawa. Prawo nie dysponuje metodami, które pozwalają na taką klasyfikację - prawo wymyśla swoje klasyfikacje, ponieważ ma inne cele (nie poznawcze/dążenie do prawdy, lecz dążenie do powiedzmy - porządku :P).
A co do "buntu społeczenego". Własnie o to chodzi, że ślepota na fakty zaburza racjonalny osąd. Gdyby społeczeństwo uznało alkohol i nikotynę i nawet kawę za to czym faktycznie jest, czyli narkotykiem - to łatwo byłoby dojść, do słusznych zresztą wniosków, że niektóre narkotyki są legalne a inne nie (przed "dopalaczami" takich legalnych narkotyków była masa). Z takiego wniosku już tylko krok do wniosku, że nasze prawne klasyfikacje dot. narkotyków i ich szkodliwości są absurdalne. I wtedy można coś zmienić, a tak cały czas żyjemy w fałszu :P
pogo, 28 sierpnia 2018, 10:32
Osobiście nie lubię samego słowa "narkotyk", a gdy jest ono rozszerzane na inne substancje psychoaktywne inne niż powszechnie uznawane, to robi mi się niedobrze. Szczególnie, że leków o takim działaniu mamy chyba więcej niż znanych "narkotyków" (pomijając dopalacze).
Wyrażenie "substancja psychoaktywna" całkowicie wyczerpuje kwestię nazewnictwa. I tak, każdy narkotyk jest używką, ale nie każda używka jest narkotykiem. Też nie każda substancja psychoaktywna jest używką i nie jestem pewien czy każda używka jest psychoaktywna.
Uważam, że nazwanie alkoholu używką w literaturze popularnonaukowej jest prawidłowe, gdy służy temu, by nie powtarzać w kółko "alkohol" i "substancja psychoaktywna". Nie będę teraz drugi raz czytał artykułu, by sprawdzić, czy te przesłanki zostały spełnione. Z góry zakładam, że nie, ale o też nie jest duże uchybienie w moim odczuciu, bo już samo słowo "używka" ma negatywny wydźwięk.
Warai Otoko, 28 sierpnia 2018, 14:10
Polecam spojrzeć na wykres (4 strona) w tej pracy -> http://www.ias.org.uk/uploads/pdf/News stories/dnutt-lancet-011110.pdf
Alkohol jest tam nie tylko na liście z innymi narkotykami np. marihuaną czy heroiną, ale jest tez pierwszy na liście (chodzi o społeczny wpływ, nie zdrowotny)! W takim razie nazywanie go używką, a np. marihuany lub LSD - narkotykami jest z racjonalnego punktu widzenia błędne. Musielibyśmy wtedy nazywać np. kokainę - używką. Myślę, że jest to jednak mydlenie oczu , niezależnie od prywatnych preferencji co do brzmienia/znaczenia słów.
Chodzi o to, że niezależnie od klasyfikacji prawnej i potocznego nazewnictwa - alkohol jest w tej samej grupie co heroina i kokaina więc należałoby go TAK SAMO nazywać, czy to będzie słowo używka (o łagodnym nacechowaniu, jak herbata) czy, wg. mnie lepsze - narkotyk (lepiej oddające prawdę o tej substancji).
tempik, 28 sierpnia 2018, 18:36
Narkotyk to wd mnie określenie szczególnego zastosowania pewnej substancji i jest mało precyzyjne.
Dla mnie butapren to klej do butów, a dla jakiegoś małolata to narkotyk (ta sama substancja) tak samo salbutamol to syrop który trzymam w szufladzie dla dzieci a dla gimbazy to substytut amfetaminy
KONTO USUNIĘTE, 28 sierpnia 2018, 21:40
Postulujesz (to ta łatwiejsza część), ale co proponujesz?
Warai Otoko, 29 sierpnia 2018, 10:21
Moje postulaty, a w zasadzie postulat już się nie raz pojawił w moich wypowiedziach :) Chodzi mi o to, że lepiej dla społeczeństwa jest kiedy operuje się najbardziej jak to możliwe precyzyjną informacją i w związku z tym należy używać jak najlepszego języka, który nie zaciemnia stanu faktycznego. Jeżeli alkohol posiada dokładnie te same cechy co kokaina, heroina i marihuana to nazywanie go innym słowem zaciemnia prawdziwy stan rzeczy. Dobrej jakości informacja jest niezbędna dla podejmowania dobrych decyzji.
Tobie zapewne chodzi o dalsze konsekwencje takiej, nazwijmy to - higieny języka. Tutaj już nie mogę i nie chce się wypowiadać na temat - jakie ludzie powinni podejmować decyzje. Wystarczy, że będą mieć odpowiednie dane wejściowe, że tak powiem :P
W tej kwestii mogę jedynie napisać swoje zdanie na ten temat - jakie ja bym podjął decyzję i co wg. mnie jest logiczną konsekwencją uznania alkoholu za narkotyk. Skoro alkohol, i nikotyna to narkotyki (nie ważne w sumie jakiej nazwy użyjemy, ważne są cechy wspólne danej klasy substancji) to oznacza, że pewne narkotyki są legalne w Polsce a inne nie. Logiczne jest zatem że powinniśmy mieć jakieś kryterium wg. którego legalizujemy jeden narkotyk a inny nie. Jeśli był by nim wpływ na zdrowie to społeczeństwo nie powinno mieć problemu ze zgodą na legalizację np. marihuany, LSD i Psylocibiny. Zakładam, że ludzie mają jednak naturalny opór przed hipokryzją, a jedynie dostarczane sa im nieprawdziwe lub zaciemniające obraz informacje jak własnie ta, że alkohol to jest używka a LSD to jest narkotyk...
Okazjonalny palacz marihuany to wg. kryterium zdrowotnego mniejszy ćpun niż okazjonalnie pijący alkohol <- ta prawda wielu nie mieści się w głowie i jest to właśnie moim zdaniem konsekwencja używania innego nazewnictwa na substancje należące do tej samej klasy.
Delor, 29 sierpnia 2018, 13:32
Oj. Tu nie byłbym taki pewien. Inny poziom przyzwolenia u obcych, inny u siebie. Jednak w obu przypadkach, mimo wszystko, wysoki.
Jak rozszerzamy listę narkotyków to dorzućmy także cukier.
Jaka to precyzja gdy używamy słowa bez jednoznacznej definicji? https://pl.wikipedia.org/wiki/Narkotyk
Warai Otoko, 29 sierpnia 2018, 13:54
Sprostowałem to w następnych komentarzach ;P
Ergo Sum, 29 sierpnia 2018, 16:01
Trollizm się udał - temat ogromnego negatywnego wpływu alkoholu został sprowadzony do dyskusji semantycznej o narkotykach. na obronę powiem, że taki temat na pewno pozostawi ciekawe spostrzeżenia i może mieć wpływ na postrzeganie alkoholu.
Mnie martwi to, że jesteśmy tak wysoko w spożyciu, choć i tutaj są pewne "ale". Generalnie w krajach gorących nie spożywa się alkoholu nie tylko dlatego że są zakazy religijne, ale te zakazy wynikają z innego działania na organizm. W gorącu praktycznie nie odczuwa się upojenia alkoholowego, nie ma "frajdy z picia", aż do czasu gdy ląduje się z ciężkim zatruciem pod stołem. W krajach o umiarkowanym klimacie jest - jak wiemy - inaczej. Stąd wyższe spożycie, i niższe zakazy społeczne.
W Polsce pijaństwo wcale nie było rozpowszechnione przed rozbiorami. Powielany jest mit o opijstwie szlachty, jednak było to niezwykle trudne. Dawniej alkohol służył głównie do ... konserwacji wody i wyrobu leków. Wypicie 10 kufli wina czy piwa nie oznaczało tego samego co dzisiaj. Pijaństwo faktycznie zostało rozwinięte przez zaborców. Planowe procesy popularyzacji i zwyczajów trwają do dzisiaj. Przepijania, drugie nóżki, różne okazje - służyły zwiększeniu uwielbienia dla alkoholu jako czegoś wyjątkowego a stąd prosta droga do głównej przyczyny uzależnień "zrobię sobie przyjemność, na chwilę odetnę się od tego świata". Opitym narodem łatwiej jest rządzić - wiedzieli to wszyscy zaborcy.
thikim, 29 sierpnia 2018, 17:41
Może się czepiam ale alkohol i woda mają te same cechy: są płynami.
Alkohol i kokaina nie mają tych samych cech: jedno jest cieczą a drugie ciałem stałym.
https://www.forbes.pl/przywodztwo/rzeczpospolita-gorzelniana-historia-produkcji-alkoholu-w-polsce/653zwcn
2016-250 = 1766.
Czyli przed rozbiorami ale w sumie nie tak wiele.
KONTO USUNIĘTE, 29 sierpnia 2018, 20:01
Zakwalifikowanie alkoholu do środków narkotycznych (niech będzie, że skutki działania podobne), co zmieni? Liczysz, że ludzie bardziej się wystraszą i zmniejszą konsumpcję? Bo penalizacja za jego "ćpanie" z wielu oczywistych względów jest nierealna. Ważne, że świadomość nadużywania alkoholu jest powszechna ( a nie?), masa kasy na to idzie, a skutki mizerne.
No i alkohol to nie wymienione przez Ciebie narkotyki, ze względu na jego zalety prospołeczne . Ile to konfliktów zażegnano przy flaszce, w przeciwieństwie do narkotyków, gdzie "fazę" przeżywa się indywidualnie.
PS
A ile konfliktów alkohol powoduje, to już nie wymieniam, bo mi w tym poście to nie pasuje.
Warai Otoko, 30 sierpnia 2018, 10:18
Nie może a na pewno ;P
Pozwól, że odpowiem nie wprost :P
Załóżmy na potrzeby tego przykładu, że z jakiegoś absurdalnego powodu wodę ( ;P ) nazywamy używką. Wszyscy wiedzą, ze żadna z niej używka ale jakoś tak się przyjęło.
Nagle ktoś proponuje aby nie używać w kontekście naukowym słowa "używka" w stosunku do wody bo to zafałszowuje jej faktyczny stan rzeczy i przez to np. ludzie za mało piją wody.
Czy w tym kontekście nie wydaje ci się, że argument "co to zmieni?" jest nietrafiony? Prawda jest tak samo ważna w badaniach naukowych jak i w codziennym życiu i języku bo pozwala na lepszą jakość myśli i decyzji, a to już duża zmiana, nie sądzisz?
Piszesz też "Zakwalifikowanie..." - mi nie chodzi o żadne prawne zakwalifikowanie tylko o używanie najlepiej pasujących słów. A gdybyśmy zaczęli nagle pisać i mówić o LSD - używka. Dlaczego nie, skoro o alkoholu tak piszemy i mówimy? Tym bardziej, że LSD jest mniej szkodliwe niż alkohol...
Delor, 30 sierpnia 2018, 22:22
KW to portal popularnonaukowy. https://sjp.pwn.pl/slowniki/popularnonaukowy.html
Dla 'niespecjalistów' alkohol najlepiej opisuje słowo "używka". Bliższy jest im sens prawny (zażyję i dostanę karę => narkotyk, nie dostanę kary => używka).
Chcąc zmienić powszechne określenie zacznij od zmian w prawie.
Kierunek zmian: teksty naukowe (specjaliści) -> prawodawcy -> społeczeństwo (niespecjaliści).
Ciekawostka w temacie: poprawianie słów popularnej piosenki na bliższe prawdzie naukowej https://www.theguardian.com/education/2005/sep/30/highereducation.uk (ja zanotuję zmiany i pozostanę przy wersji niepoprawionej).
KONTO USUNIĘTE, 31 sierpnia 2018, 00:01
Ostatni argument, dlaczego alkohol nie może być narkotykiem: oprócz szkodliwego i uzależniającego działania na OUN (spełnia warunki ), musi to być substancja nielegalna ( nie spełnia warunku ).
ex nihilo, 31 sierpnia 2018, 00:24
Z tą legalnością/nielegalnością substancji nie tak prosto: alkohol może być nielegalny (bimber, z przemytu itd.), a np. morfina i inne takie może być legalna - w lekarstwach.
W całej sprawie jest jeszcze jeden problem - alkohol jest bardzo łatwy do wykrycia u delikwenta, nawet bez techniki, "narkotyki" dużo trudniej. ma to znaczenie w przypadku kierowców, operatorów różnych maszyn itp. W tym kontekście bezpieczniejsze społecznie jest uznanie legalności alkoholu niż chociażby trawki, amfy czy LSD. Jeszcze 100 lat temu narkotyki można było bez problemu kupić w aptekach, i to bez recepty. Nie były też drogie. Z tym, że ani mody na ćpanie wtedy nie było wśród "ogółu", ani związanego z tym ryzyka (rechnika). No i oczywiście to, że "nielegalne = opłacalne", czyli takie czy inne prohibicje to duża forsa też w kieszeni tych, którzy lubią brać łapówy.
KONTO USUNIĘTE, 31 sierpnia 2018, 00:41
Owszem, ale potrzebne są już przymiotniki aby coś zdelegalizować: nielegalny alkohol lub zalegalizować: medyczna marihuana, medyczna morfina.
ex nihilo, 31 sierpnia 2018, 01:03
W przypadku "legalnego" alkoholu, czy "nielegalnej" morfiny te przymiotniki też isnieją, tyle że w praktyce są one domyślne. Podobnie jak np. to, że pisząc tu "alkohol" nie trzeba dodawać, że chodzi o etylowy, a nie dowolny inny. Przymiotniki te siedzą w przepisach prawa, ale nie dotyczą one substancji jako takiej, a sposobu jej użycia czy wprowadzenia do obrotu. Czyli to nie sama substancja jest legalna/nielegalna, a jej produkcja lub zastosowanie, chociaż np. wino możesz sobie zrobić legalnie, ale przedestylować je już nie (inna sprawa, że za to już nie ganiają, chyba, że ktoś na handel by robił).
A co powiesz np. o czerwonym muchomorze? Legalny? Nielegalny?
KONTO USUNIĘTE, 31 sierpnia 2018, 07:42
Z czerwonego muchomora narkotyk robą czynności: odpowiednia obróbka (i sposób zażycia) oraz (lub "i" ?) wprowadzenie do obrotu.
Warai Otoko, 31 sierpnia 2018, 10:09
Kwestie prawne moją tutaj moim zdaniem drugorzędne znaczenie. Chodzi o posługiwanie się językiem który najlepiej oddaje prawdę. Wyodrębnienie alkoholu z grupy substancji które nazywamy narkotykami (LSD, Marihuana etc.) poprzez nazywanie go łagodnie "używką", czyli w jednym szeregu z herbatą to nadużycie w kontekście poznawczym. Ludzie wtedy myślą o sobie jako o "nie ćpających", a tak NIE JEST! Bo niczym się nie różnią (poza łamaniem lub nie prawa, co nie ma nic do rzeczy) od tzw. ćpunów.
Scenka :
nie pijący alkoholu i nie palący nikotyny , okazjonalny palacz marihuany pyta kolegę: - palisz?
- nie ja nie zażywam narkotyków, jedynie alkohol i papierosy...
xD
KONTO USUNIĘTE, 31 sierpnia 2018, 10:34
Trucizny.
Wszystkie spełniają jej definicję. Zadowolony?
Jajcenty, 31 sierpnia 2018, 10:35
Językowe rozróżnienie używka - narkotyk to jedynie odzwierciedlenie szacunku ryzyka nieodwracalnych zmian. Ludzie piją i palą przez wiele lat co dowodzi niskiego ryzyka. Po gorzale rzadziej widujesz różowe słonie niż po LSD.
Oczywiście! Od teraz popularne imprezowe pytanie o ulubioną truciznę, nabiera sensu