Aparat słuchowy dla noworodków
Polscy naukowcy opracowali rewolucyjny bezkontaktowy aparat słuchowy, który można zastosować od pierwszych dni życia u niemowląt z rozpoznaną wadą słuchu. Wynalazek pozwoli stymulować rozwój mowy i korygować wadę słuchu u dziecka.
Każdego roku w Polsce rodzi się około 400 dzieci z głęboką wadą słuchu i mniej więcej tyle samo z wadą w stopniu średnim. Profesor Henryk Skarżyński z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu, który opracował wspomniany aparat we współpracy z Politechniką Gdańską, mówi, że korygowanie wady słuchu najlepiej byłoby rozpoczynać od samego początku życia. Jednak stosowanie tych urządzeń w pierwszych dniach, tygodniach, czy miesiącach życia dziecka jest bardzo trudne - trudno bowiem umieszczać protezy w uchu tak małych dzieci, a to może być wręcz niebezpieczne - grozi np. zakłóceniem wzrostu i rozwoju ucha zewnętrznego oraz zniekształceniem kanału słuchowego – powiedział profesor w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Korygowanie słuchu ma olbrzymie znaczenie, gdyż wady tego rodzaju mogą prowadzić do opóźnień w rozwoju intelektualnym dziecka.
Profesor Andrzej Czyżewski z Politechniki Gdańskiej, jeden z twórców urządzenia, wyjaśnia, że składa się ono z mikrofonów, głośników i procesora dźwięku. Całość montuje się przy łóżeczku dziecka.
Aparat umożliwia stymulację mowy dziecka na dwa sposoby. Po pierwsze, można do niego podłączyć mikrofon bezprzewodowy noszony przez mamę, czy innego opiekuna i służący do bezpośredniego kontaktu z dzieckiem. Drugim sposobem stymulacji jest podpięcie do aparatu zewnętrznego źródła dźwięku, np. odtwarzacza MP3 z nagraniami bajek – mówi profesor Czyżewski.
Cyfrowy procesor ma za zadanie odpowiednio przetwarzać dźwięki w tych częstotliwościach, w których dziecko słabiej słyszy. Korygowanie wad można przeprowadzać dla każdego ucha niezależnie.
Komentarze (44)
dirtymesucker, 25 października 2007, 22:57
mikroos, 25 października 2007, 23:13
Dwie uwagi...
Po pierwsze, rewolucji to ja w tym raczej nie widzę :/ Tzn. może jest to innowacyjne zastosowanie, ale technologicznie to jest co najmniej nienowoczesne...
Po drugie, pozostaje pytanie o rozpowszechnienie i komercjalizację wynalazku. Samo zbudowanie prototypu to żaden sukces. A znając polskie warunki, skończy się jak zwykle na nagłówku w gazecie.
dirtymesucker, 25 października 2007, 23:16
skończy sie na kopalniwiedzy
waldi888231200, 26 października 2007, 11:07
Wiecej optymizmu, podzespoły do takiego urządzenia to nie majatek a dla dziecka rodzice zrobią dużo, na kasę chorych to w nowych realiach chyba nie ma co liczyć. 8)
mikroos, 26 października 2007, 17:41
Ale ja właśnie o tym mówię. Tu nie ma co być optymistycznym, bo optymistycznie nastrajających wynalazków polskiej produkcji widziałem już co najmniej kilkadziesiąt. Mój optymizm w tej kwestii dawno już się wyczerpał. Dopiero upowszechnienie się wynalazku jest miarą jego sukcesu.
waldi888231200, 27 października 2007, 00:19
To właśnie jest problem współczesnego świata ,, miara sukcesu = liczba sztuk*kasa*tytuły*publikacje *sława" a tym czasem jest inaczej ,wyznacznikiem powinien być postep umysłowy najwolniejszej jednostki ,, bo łańcuch tak silny jak najslabsze ogniwo" a całość moze trwać tylko jeśli jest pokój a ten bierze się z przekonania najsłabszej jednostki ze wszystko idzie w najlepszym kierunku , a to musi się brać z uczacego się umysłu
mikroos, 27 października 2007, 00:32
Nie do końca. Wynalazek (w tym wypadku pomagający najsłabszym, czyli chorym) nie upowszechni się, jeśli nie będzie można na nim zarobić. To oczywiste, bo tak samo Ty nie poświęcisz połowy swojej pensji, żeby mnie utrzymać, bo np. mnie nie chce się pracować. Pieniądze niekoniecznie muszą być celem, ale niestety działą to w drugą stronę: nikt nie zabierze się za coś, co będzie mu przynosiło straty. Tymczasem bez upowszechnienia się tego wynalazku najsłabsza jednostka ciągle będzie najsłabszą jednostką i w związku z własną chorobą na pewno nie będzie sądziła, że wszystko idzie w dobrą stronę.
waldi888231200, 27 października 2007, 01:28
Świat, Państwo to duże jednostki społeczne ale muszą funkcjonować jak rodzina
Przykład: w rodzinie jest miska zupy to dzieli się ją proporcjonalnie na wszystkich i wszyscy z całych sił powinni dbać by jutro były dwie miski aż do sytuacji kiedy każdy zje odrębną miskę - tym czasem współczesny świat przypomina stołówkę opanowaną przez bandę wyrostków którzy decydują kto dziś je, a cała reszta zajmuje się wyrywniem sobie misek , rozcieńczaniem zupy oraz gromadzeniem zupy na zapas - symulowaniem takiego pozyskiwania(- nauka), obroną tego stanu rzeczy (-wojsko i inni mundurowi) wszystkim tylko nie zwiększaniem ilości zupy.
A czas leci i wszystko stoi finał jest taki że jedni umrą z głodu , drudzy z przeżarcia, trzecim zupa sie zepsuje.
Pieniadze i władza zobowiazują.... 8)
mikroos, 27 października 2007, 02:04
Skoro tak radykalnie pojmujesz sprawę, to ja jutro jadę na Majorkę i czekam na regularne przelewy od Ciebie. Należy mi się, przecież każdy powinien zarabiać po równo.
Albo inny przykład: skoro jest tak, jak piszesz, to dlaczego (tak przynajmniej zakładam) skoro wykonujesz jakąś pracę np. na rzecz firmy, oczekujesz za nią zapłaty? Przecież Twoja kasa za Twoją pracę należy się po równo każdemu obywatelowi, a nie Tobie. Stanowczo powinieneś pracować za darmo, dla dobra wszystkich! Dlaczego wobec tego oczekujesz, żeby wypłacano Tobie pensję?
A co do nauki: ciekawe, gdzie dziś byłby świat, gdyby nie nauka. Ciekawe, co by było, gdyby nikt nigdy nie odkrył dzidy, koła, penicyliny, sposobu na opatrywanie ran albo nie nauczył się hodować roślin i bydła.
W swoim altruizmie, jak widzę, posunąłeś się do czegoś pomiędzy epoką przed kamieniem łupanym (bo upowszechnianie innowacji to zło), skrajnym komunizmem (bo zasłużona i wypracowana własność to zło), wiedzą paranormalną (bo pola morfogenetyczne i tak wiedzą lepiej) i nie wiadomo czym jeszcze. Trochę to przeraża. Ja rozumiem, że dziki kapitalizm nie jest niczym dobrym, ale posuwanie się do stwierdzenia, że firma nie ma prawa zarabiać na swoim wynalazku, wynikającym z ciężkiej pracy, to absurd i kompletne oderwanie od rzeczywistości. Raz jeszcze proponuję: popracuj może ze 3 miesiące nie pobierając pensji, wyżyw się z tych nie-zarobków, a może jakimś cudem zrozumiesz, co mam na myśli.
waldi888231200, 27 października 2007, 19:16
sorry ale cytowanie znów się skopało :
mikroos, 27 października 2007, 21:44
Powtarzam moje pytanie: skoro taki z Ciebie altruista, to dlaczego za swoją pracę oczekujesz pensji?
I po drugie: Gdzie bylibyśmy dziś, gdyby prawo nie dawało człowiekowi prawa do zarabiania na własnym odkryciu?
dirtymesucker, 28 października 2007, 02:00
mikroos często piszesz że niejako sukcesem wynalazku jest jego powrzechność.gdyby każdy wyznalazca myslał jak ty graniczyloby to z cudem. pomyśl sobie jak taki naukowiec z patentem za miliony dolarów działa przeciwko ludziom jak i samemu sobie: niższa cena zwiększa popyt a co za tym idzie jeszcze więcej kasy a i więcej zadowolonych z innowacji na rynku. nie chodzi o to zeby dawać ludziom wszystko za darmo ale żeby umieć zmieniać świat na lepsze
mikroos, 28 października 2007, 02:05
Ale ja nigdzie nie napisałem, że kasa jest priorytetem i że wynalazek nie zarabiający na siebie miliona jest nic nie warty.
Chodzi mi o coś znacznie innego! Mianowicie przeciwstawiam się utopijnej wizji waldiego, który upiera się na siłę przy twierdzeniu, że wynalazki powinny służyć wyłącznie ludzkości i najlepiej nie powinny przynosić żadnego zysku wynalazcy. Tylko wobec tego ja się pytam:
1. Kto byłby na tyle naiwny, żeby zainwestować sporo kasy w badania, żeby potem nie mieć z tego ani grosza i zadłużać się na tym? Albo alternatywna wersja pytania, jeszcze lepiej oddająca sens sprawy: skąd brać kasę na badania, skoro po dokonaniu odkrycia nie ma się ani grosza na kolejne badania, bo nic się nie zarobiło? czekam na naprawdę racjonalne odpowiedzi.
2. Opieram się bardzo konkretnie na przykładzie rejestracji leków. Skąd wziąć 500 mln dolarów (!!!) na rejestrację leku, gdyby nie biznes? Załóżmy, że firmy farmaceutyczne nic na siebie nie zarabiają (więc co logiczne, nie mają kasy na R&D) - skąd w takim razie wziąć jednorazowy kapitał, żeby sfinansować takie badania, by zapewnić jakość i bezpieczeństwo leczenia? Również czekam na konkretne propozycje
Proszę o zrozumienie: brzydzę się pieniędzmi, mówię to zupełnie szczerze. Powodują konflikty, budują nierówności w społeczeństwie, uniemożliwiają wielu spełnianie marzeń. Ale z drugiej strony: po pierwsze, dlaczego ma obowiązywać komunistyczna zasada "czy się stoi, czy się leży, parę złotych się należy"? Przecież płaca niezależna od pracy w oczywisty sposób buduje lenistwo. I po drugie: Dlaczego osoba wybitnie uzdolniona ma być pozbawiona prawa, by za swoją ciężką pracę i wprowadzanie w życie innowacji nie dostać odpowiedniej nagrody? Ja uważam, że każdemu twórcy się to należy dokładnie tak samo, jak należy się ona sprzedawcy z warzywniaka, robotnikowi na budowie czy menedżerowi w firmie. Popracujcie parę miesięcy za darmo albo włóżcie rodzinie na talerz satysfakcję zamiast jedzenia kupionego za pieniądze, a może(szczególnie w przypadku waldiego zaczynam w to wątpić - z jednej strony dorosły człowiek, a nie widzi, że z czegoś jednak trzeba żyć) zrozumiecie, co mam na myśli. A gdybym już miał być złośliwą bestią, to stwierdziłbym, że taki np. waldi to bezduszny (...), bo nie zrzekł się połączenia z internetem, które absolutnie nie jest niezbędne do życia, i nie oddał kasy za abonament biednym Afrykańczykom. Komputer, który kupił, też służy takiej albo innej korporacji (Intel/AMD/nVidia/Kingston/Seagate czy cokolwiek innego, przecież zakup zasilił ich konta), a jakoś nie przeszkadza to jemu, żeby siedzieć przed kompem, grzebać po forum wzdłuż i wszerz i mieć z tego mnóstwo satysfakcji.
Ja naprawdę uważam, że zarobki takiego np. koncernu jak Roche czy Microsoft to wręcz perwersja i należy ograniczać monopole (w czym szczególnie UE jest coraz bardziej skuteczna), ale z drugiej strony nie może też być tak, że buduje się firmę, opracowuje nowe rozwiązania problemów, a potem nie ma się z tego nic.
A odnosząc się już bardzo bezpośrednio do Twojego posta, dirtyme: owszem, napisałem, że miarą sukcesu jest powszechność. Przy czym zaznaczam: nie ilość zysków, tylko właśnie powszechność!! (taki np. Tesla zmarł w biedzie, a mimo to dziś jego wynalazki lub ich pochodne są wręcz niezbędne do życia. Mimo to uważam, że odniósł sukces) Przy czym zaznaczam też, że tak samo rozumiem powszechność jako hipotetyczne powszechne szczepienia dla 6 mld ludzi na świecie, jak "powszechne" lekarstwo dla każdego spośród np. 1000 ludzi chorych na taką albo inną chorobę. Rozumiemy się teraz? Czy dalej mam udowadniać, że nie jestem wielbłądem, jak to mawiał - o ile pamiętam - Wałęsa?
dirtymesucker, 28 października 2007, 02:27
ja cie doskonale rozumiem i mam podobne zdanie ale to jest tak jak z lekarzami - 'moge cie uratować ale pierw dokonajmy formalności, wkońcu to ja jestem bogiem'
nam chodzi o samą idee - o to, że można uprwiać matematyke dla samej matematyki i czeprać z tego radość i zarażać nią innych. z drugiej jednak strony nauka wywodzi sie z filozofii czyli 'umiłowania mądrości', chęci poznania świata. ale nawet i w czasach starozytnych wiedza była dostępna tylko nielicznym. może wynika to z drugiej natury człowieka czym jest miłość do rywalizacji i bycia najlepszym (monopol)
mikroos, 28 października 2007, 02:58
Słuchaj, ja sam siedzę obecnie po parę godzin na dobę w laboratorium i nie mam z tego ani grosza - więc nie tylko mówię o pasji, ale też ją realizuję z pomocą innym (w końcu wierzę, że "moje" badaniaprzyniosą kiedyś komuś pomoc w postaci lepszej terapii). Tylko widzisz, póki jako student mam zapewnione utrzymanie, jest okej - za to za parę lat trzeba będzie samemu zadbać o swoje utrzymanie i niestety, z satysfakcji się nie wyżyje. Natomiast taki waldi, jak widzę, cały czas chyba wierzy w świat, w którym w ogóle nie ma pieniędzy i ludzie są szczęśliwi - taka utopijna anarchia, każdy równy (poza Braćmi, na których można łożyć każdą kasę w ramach taniego państwa) i w ogóle dzieci-kwiaty.
Rywalizacja - ależ oczywiście, że tak. Jest absolutnie wrodzonym i nieodzownym składnikiem człowieka! I nawet więcej powiem: to wspaniała cecha, gdy umiesz widząc czyjś sukces zmobilizować się do lepszej pracy (Oczywiście tak długo, jak nie wciągniesz się w wyścig szczurów). Niemniej jednak, chyba nie zaprzeczysz, że jeśli jesteś lepszy, to masz prawo wymagać lepszej nagrody za swoją pracę (i nieważne, czy jest to ocena ze sprawdzianu, czy zarobki w firmie). To jest chyba dość oczywiste. Tymczasem jak patrzę na poglądy waldiego, to buduje mi się przed oczami taki obraz, gdzie bogaci z uśmiechem na twarzy trwonią cały swój majątek na biednych, fundują wszystko jak tylko się da. I to jest w sumie niezłe, tylko pozostaje pytanie: jak długo można tak pociągnąć? Jak długo starczy kasy, jeśli bogaci nie będą zarabiali na to, żeby wprowadzać kolejne innowacje lub żywić biednych? Skąd brać kasę, gdy ta zostanie przejedzona? Ciepłym słowem się Afryki nie nakarmi - choć z drugiej strony taki np. Watykan uparcie próbuje, podczas gdy sami hierarchowie kościoła nawołują do wspierania biednych, sami tarzając się w bogactwach i jeżdżąc mercedesami - to jest dopiero perwersja, na dodatek jakże popularna na świecie!
Powtarzam: przegięciem jest zarabianie 4 mld w kwartał, jak robi to M$. I to trzeba ukrócić. Tylko z drugiej strony jak słyszę wywrotowe teorie o tym, że człowiek nie ma prawa zarabiać na własnym wynalazku, to coś się we mnie wywraca na lewą stronę. Nie tędy droga, nie tędy. Cytując znowu Wałęsę (sam jestem w szoku, to już drugi raz dzisiaj): zamiast dać rybkę, trzeba dawać zawsze wędkę. czyli zachętę, żeby wziąć sprawy w swoje ręce, a nie dawać kasę do bezproduktywnego przejedzenia.
mikroos, 28 października 2007, 11:24
A, i jeszcze jedno.
Tobie może tak. Ale jak czytam waldiego, to mam wrażenie, że chodzi raczej o to, żeby rozdawać kasę na lewo i prawo, totalnie w oderwaniu od jakichkolwiek racjonalnych przesłanek ekonomicznych. No bo sorry, ale jeśli ktoś odmawia wynalazcy prawo do czerpania zysków ze swojej pracy, to to już zakrawa na szaleństwo.
waldi888231200, 29 października 2007, 10:05
Do czego to doszło cytuje sam siebie ;D
Mikros a gdzie tu pisze za darmo lub o rozdawaniu kasy?? ???
Tu pisze o obowiązku kształtowania dzieci (obywateli) na takich których nie trzeba poganiać kasą a jak ją już mają to by wspierali inicjatywy napełniające miski innym, ale z ich pracy a nie darmocha.
I ty taki jesteś siedząc bez kasy w laboratorium
I powiem ci więcej każdy twój taki wysiłek jest zapisywany w PM a w przyszłości doprowadzi do odkrycia czegos ale przez kogoś innego, a on pomyśli że to jego zasługa i zacznie patentować, następnie ci którzy mają kasę w trosce o nią kupią to (w trosce nie o wspólną miskę a o swoją kasę) i zamkną w szufladzie lub bedą robić jeszcze większą. Łapiesz już??
Podatki to źródło finansowania kolejnych badań.
Ty chyba żadnego ,,bogatego nie znasz'' przykład: był bal z kwestą na biednych dla elity miasta S...... i wiesz ile ukwestowali 200zł to mniej niż 1zł z uczestnika. ;D ;D ;D
A Twoja edukacja skąd się wzięła?? A ochrona zdrowia skąd?? a zniżki w tramwaju?? - To Państwo jako rodzina (jest takie naiwne) już w ciebie zainwestowało i patrzy z nadzieją że podniesiesz poziom zupy w misce w więc twoje wysiłki na rzecz wspólną to zwykły obowiązek a nie łaska jak to próbujesz ukazać. ( stąd skończ z wycieczkami w stronę Braci bo cała rodzina tak postanowiła wtedy i to należy uszanować a tę decyzję własnie bogaci parę dni temu rozwalili a co z tego wyniknie?? zobaczymy.)
A wiesz dlaczego aż tyle ?? żeby stara Babcia która zna przepis na lekarstwo na raka nie mogła go zarejestrować.
Pomyśl trochę. I zapamietaj sobie że waldi przeciwko bogactwu i bogatym nic nie ma ,dopóki szanują Rodzinę i dbają o jej dobro. Posiadanie kasy zobowiązuje. (a najczęściej znieczula i usypia) 8)
http://video.google.pl/videoplay?docid=2778302767860265176&q=sekret&ei=vcOPSI_cO4LAigLdrPXnBg&hl=pl
mikroos, 29 października 2007, 17:46
Skoro piszesz o tym, że wynalazca nie powinien zbierać kasy z odkryć, tylko oddawać je wszystkim dookoła, to właśnie taki dziwny wniosek z tego wychodzi.
A wiesz, co się stało, gdy postanowiono wysłać kilka statków zboża do Afryki? Przegoniono ich. Więc niestety dużo też zależy od biorących.
Nie, nie łapię, bo ciągle mi nie udowodniłeś, że mam PM. Rozmawialiśmy o tym, a Ty wtedy zobowiązałeś się nie używać więcej tego argumentu. I co? "Zasady zobowiązują"? :>
Taaa, a znasz kraj na świecie, który wyłoży 500 mln USD na kolejne badania nad legalizacją nowego leku? Bo ja niestety nie.
A słyszałeś o Donaldzie Trumpie? Oddał 32 mld zielonych na biednych. A słyszałeś o Rockefellerze, o Carnegie'em (ponad 1000 darmowych bibliotek + pieniądze na ich utrzymywanie aż do dziś)? Więc jak próbujesz szukać przykładów, to bądź obiektywny.
Ano z mojego podatku, który mogłem (ja bezpośrednio, czy też wcześniej moja rodzina) płacić dzięki temu, że zarabiam. Jeśli odbierzesz wynalazcom zarobki, to równocześnie odbierzesz państwu podatki. Ale do Ciebie to chyba nie dociera, dla Ciebie chyba można wydrukować pieniądze i będą.
Poza tym popieram ideę częściowej odpłatności za studia, więc ten argument odrzucam.
I znów to samo gadanie. Ty się chyba zapominasz, że to ja temu państwu dałem kasę, na dodatek wymuszoną w postaci podatku, a teraz odbieram co najwyżej to, co mnie się za te podatki należy. Państwo nie drukuje sobie pieniędzy ani nie zrywa ich z drzew, tylko ma je dzięki TObie i mnie. I nie robi nikomu łaski, że zebrane pieniądze potem wydaje.
Ojej, a Ty nie wiesz, że Jarek się oburzał na mówienie "bracia Kaczyńscy"? Jak śmiesz!
Tymczaem wycieczek w ich stronę nie skończę, bo prowadzą najgorszą w historii Polski politykę - krótkowzroczną, niemądrą, skupioną na przeżeraniu kasy zamiast na rozwoju, agresywną wobec obywateli jak żadna inna ("my jesteśmy tam, gdzie Solidarność, oni tam, gdzie ZOMO", czy też klasyczne "sp***rzaj dziadu", o sławetnym Układzie, którego istnienia do dziś nie udowodniono, nie wspominając). A do tego rozpasali administrację ponad wszelkie granice absurdu, co mnie szczególnie boli, bo to ja im sponsoruję wbrew własnej woli życie na takich warunkach. Do tego rozwalili kompletnie całą politykę zagraniczną (ciągle nie mamy ŻADNYCH korzyści ze stosunków z USA, do tego konflikt z Unią, konflikt z Rosją, ambasadorzy o jawnie antysemickich poglądach w Ameryce Pd... Śmieją się z nas na całym świecie - nawet na Jamajce pisano o tym, co się u nas dzieje), nie wykorzystali praktycznie w ogóle koniunktury w gospodarce, podporządkowali państwo kościołowi wbrew Konstytucji (i jednocześnie chronili otwarcie antysemickie media), a na domiar tego wszystkiego wpuścili kilkukrotnego przestępcę do rządu na stanowisko wicepremiera. Tymczaem z programów socjalnych jakoś nie wyszło nic poza zapowiedziami - ani nie podniesiono emerytur i rent, ani zasiłku dla bezrobotnych, nie wprowadzono też obiecywanego od dawna programu dożywiania dzieci w szkołach. Chcesz dalej dyskutować?
A wiesz, że w latach 1933-1939 całe Niemcy jako rodzina poparły Hitlera? A Rosjanie w podobnym okresie Stalina? I gdybyś Ty był Niemcem albo Rosjaninem, to też byś wtedy zabronił go krytykować, gdyby przywódca Twojego kraju zamordował miliony ludzi, "bo cała rodzina tak postanowiła"?
Poza tym jak widać mandat dany przez obywateli PiS-owi wygasł po dwóch latach i skończył się porażką - to też świadczy o tym, jak wypełnili swoje obietnice i jaką ocenę ich dotychczasowej pracy wystawili Polacy.
Choćby po to, żeby nie powtarzały się takie historie: http://en.wikipedia.org/wiki/Thalidomide . Poza tym to nie wina firm, że ceny są takie, a nie inne, tylko właśnie regulatorów rynku. To nie zły biznes, to właśnie administracja spowodowała. I powtarzam moje pytanie, na które oczekuję odpowiedzi: skąd weźmiesz 500 mln dolarów na takie badania, jeśli nie z biznesu?
Ciekawe, skąd potem stara babcia znalazłaby pieniądze, by uruchomić bezpieczną linię produkcyjną leku, zapewniła jego niezmienną jakość, zbadała działania uboczne. Masz jakiś pomysł na to? Kolejne pytanie, na które bardzo chciałbym uzyskać Twoją odpowiedź: Czy chciałbyś przyjmować lek, którego skuteczność i bezpieczeństwo jest niepotwierdzone, wiedząc, że może się to skończyć tak, jak np. historia z talidomidem? I podpytanie: jaki widzisz inny sposób na zapewnienie bezpieczeństwa, niż wnikliwe badania? Zamieniam się w słuch.
A na sam koniec aż mnie kusi, by zapytać, ile miesięcznie oddajesz na organizacje pozarządowe, czy udzielasz się jako wolontariusz, czy działasz aktywnie w partii politycznej albo czy podejmujesz jakąkolwiek konkretną działalność na rzecz pomocy ubogim, czy tak sobie tylko gadasz? I skoro taki z Ciebie wielki altruista (przynajmniej w gadaniu), to dlaczego siedzisz teraz przed kompem, zamiast pomagać innym?
waldi888231200, 29 października 2007, 19:31
Powinien być patent Narodowy ogólno dostępny płatny w kategoriach wartości 1zł, 5zł, 50zł, 500zł od każdego wdrożonego egzemplarza a dla wynalazcy 50% z tej kasy. I tego ma dopilnować Państwo. Wtedy ty możesz wykorzystać ten pomysł i go wdrożyć i zapłacić od każdej sprzedanej sztuki.
Oni nie potrzebują jałmużny (pewnie spleśniałej) , oni potrzebują wędki a nie ryby.
Piszę PM a reszta to twoja interpretacja tego skrótu.
Jaskółka wiosny nie czyni ale ją zwiastuje, teraz wiesz dlaczego to zrobili.
Żartujesz?? godzina korepetycji to 25zł a gdzie budynki ,oświetlenie itd.
6godz* 5dni*40tygodni*25zł= 30 000zł razy 5lat = 150 000zł studia i po połwie za liceum i gimnazjum to 300 000zł bez laboratoriów ,pod chmurką(słownie: pół melona ;D z laboratoriami i sprzątaczkami) . Tyle podatku do końca życia nie wyrobisz.
Czytaj powyżej 8 :
A skąd o tym wiesz (tvenu) :'(
- Piszę rodzina a nie wódz.
Został przerwany w połowie.
Zaspokoję twoją ciekawość ale zaraz po tym ty odpowiesz na to samo pytanie - tylko nie wymięknij.
Działam w branży ekologicznej swoimi rozwiazaniami aktywnie (rzeczy zrobione) ograniczam emisję CO2 do atmosfery. Moje rozwiązania rozdaję gratis i idą do realizacji w innych obiektach.
Daję pracę to około 30 000 dniówek (wypłaconych). Płace podatki dochodowy to około 200 000zł
(zapłaconych) Co do pomagania innym siedząc przed kompem to pomagam Tobie i Innym czytającym te posty (gratis). I wcale za altruistę się nie uważam. Nie korzystam z zasiłków i dodatków. Udzielam się w radach rodziców i przy organizowaniu imprez osiedlowych. Oprócz tego
ciągle się uczę by być inżynierem na bieżąco. Żonaty z dwójką dzieci.
A teraz ty 8) (czas zeznań bez wezwań)
http://video.google.pl/videoplay?docid=2778302767860265176&q=sekret&ei=vcOPSI_cO4LAigLdrPXnBg&hl=pl
mikroos, 29 października 2007, 20:02
Tak, a kto zapłaci za pokrycie realnych kosztów przeprowadzenia procedury patentowej? Za 500 zł żaden prawnik nawet nie pochyli się nad katalogiem patentów.
Masz rację, w takim razie lepiej nie wysyłać im nic. Skoro nawet jedzenia nie chcą przyjąć i nim gardzą, to po co im zawozić cokolwiek?
Taka sama z nich jaskółka, jak z tamtych, którzy dali 200 zł.
Nie liczymy godzin korepetycji, tylko godziny wg pensum dydaktycznego. 25 zł jest za godzinę lekcji prywatnej, a przypominam, że klasa w polskiej szkole ma 20-30 osób. To po pierwsze.
A co do mojej stawki podatków, to nie oceniaj ludzi, bo możesz się nieraz ostro przejechać. Nie wiesz, ile zarabiam i ile zarabia moja rodzina, więc tego nie oceniaj. Poza tym gdybyś był łaskawy zauważyć, dopłacam też VAT (tzn. płaci go firma, ale dzięki temu, że ja go płacę przy zakupie produktu), do tego akcyza, podatek drogowy, abonament RTV i inne takie. Ale tego przecież nie zauważasz. Bardzo kiepski argument.
Z obiektywnych faktów. Z wypowiedzianych przez nich słów, z rzeczy które zrobili i które zaniechali. A obiektywne fakty osobiście zinterpretowałem.
Ale to przecież rodzina podjęła decyzję, by pozwolic Fuhrerowi albo Dobremu Wujkowi Stalinowi prowadzić się na wojnę.
I chwała za to parlamentowi (w tym samemu PiS - to chyba jedna z nielicznych dobrych decyzji tej partii). Poza tym fakt, że przerwano rządzenie PiS i gdy zapytano o opinię rodaków, ci ich oderwali od koryta, sam za siebie mówi.
O tym zaraz.
Do dziś nie udowodniono, jakoby CO2 powodowało efekt cieplarniany. To jedynie hipoteza, złożenie dwóch zjawisk i na ich podstawie ukucie hipotezy. Poza tym cykliczny wzrost i spadek temperatury na Ziemi jest naturalnym zjawiskiem, które już nieraz zachodziło, na dodatek z podobną prędkością - i jak widać planeta przeżyła. Także to jest bardzo niepewny argument, więc proszę - nie wracajmy do tego.
Ale nie robisz tego z altruizmu, tylko dlatego, że prowadzisz firmę i zarabiasz na jej prowadzeniu - ilość pracowników to "efekt uboczny". A kto wie, może jesteś jak Trump i "wiadomo, czemu to służy"? Skoro tak łatwo oczerniasz gesty Trumpa i Rockerfellera, to dlaczego gdy Ty dajesz pracę, wszystko jest ok i szlachetnie? Albo w jedną, albo w drugą.
Tak jak mówiłem, ilości swoich nie podam. Ty to zrobiłeś nieproszony, ja odpowiedzi odmawiam. Poza tym to też nie jest Twój altruizm, bo łaski nikomu nie robisz, że jak zarabiasz to płacisz.
Mnie Twoja pomoc nie jest potrzebna, tym bardziej, jeśli masz truć o nieistniejących PM, a naprawdę dużej części Twoich argumentów od paru tygodni nie udowodniłeś. W związku z tym nie dostrzegam korzyści/pomocy/nazwij_to_jak_chcesz z dyskutowania z Tobą.
Powiedzmy, że też mam parę niemałych akcji na koncie, w tym 2 największe dla co najmniej 15 000 osób (dane szacunkowe, impreza niebiletowana) każda, rok po roku, w których brałem - nazwijmy to - istotną rolę.
A jak to się ma do altruizmu?
Po pierwsze zacznijmy od tego, że nigdzie nie nawoływałem do altruizmu, więc też nie traktuję tego jako licytacji. Robię swoje, za to powierzam pieniądze innym, by oni się tym zajęli.
Po drugie, organizowałem lub wspierałem co najmniej kilka akcji pomocowych dla bezdomnych, dla chorych, dla schronisk dla zwierząt itp. Tylko widzisz, moje pytanie nie dotyczyło tego, żeby się licytować (tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że możesz zupełnie fantazjować, a ja przez internet nie mam możliwości zweryfikowania tego - chyba się zgodzisz). Chodzilo mi wyłącznie o to, by zweryfikować to, na ile Ty jesteś wiarygodny jako zwolennik rozwiązań socjalnych. Kto wie, być może to pytanie nawet było błędem - ani Ty, ani ja nie potrafimy udowodnić ile z tego, co piszemy, jest prawdą.
mikroos, 29 października 2007, 20:09
Aha, poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytania, na które bardzo chciałbym usłyszeć odpowiedzi.
waldi888231200, 29 października 2007, 20:31
Różnica między nami polega na tym że ,,nie mówię fałszywego świadectwa na przeciw bliźniemu " - bo to niszczy PM - dobra rada nr 9 8) źródło- Dekalog
http://video.google.pl/videoplay?docid=2778302767860265176&q=sekret&ei=vcOPSI_cO4LAigLdrPXnBg&hl=pl
mikroos, 29 października 2007, 20:39
Ja też nie mówię. Za to czekam na odpowiedzi.
Poza tym odwoływanie się do PM i jednoczesne zasłanianie się Dekalogiem to zwykła hipokryzja, o ile nie bałwochwalstwo czy nawet herezja.
waldi888231200, 30 października 2007, 21:47
Mikros trzeba poczytać , koniecznie poczytać ... bo reprezentujesz nurt myśli która wielu spaliła żywcem.
Świat jest o wiele większy niż można się nauczyć na najlepszych studiach i o tysiace życiorysów większy niż twój jeden i to stosunkowo krótki życiorys.
Jesteś przechylony na jedną stronę a tych stron jest wiele.
Dobra rada brzmi : ,,z dużą D... się wszedzie zmieścisz a ...." oraz inna,,cichy dwa razy szybciej się uczy" i jeszcze jedna ,,Krowa która dużo ryczy .... ''
Jeśli się zdenerwowałeś to pamiętaj - ,,dobry żart tymfa wart'' - a dla ciebie gratis
Hamuj bo zapisujesz w PM.
http://video.google.pl/videoplay?docid=2778302767860265176&q=sekret&ei=vcOPSI_cO4LAigLdrPXnBg&hl=pl