W autobusie z ogrodem nad głową
Bus Roots to projekt obsadzania dachów autobusów miejskich roślinami. Ma to zwiększyć powierzchnię obszarów zielonych możliwie najmniejszym kosztem i nakładem sił. Pomysłodawcy rozwiązania, w tym Marco Castro z Uniwersytetu Nowojorskiego, wspominają nie tylko o walorach estetycznych, ale i o izolacji akustyczno-termicznej, pochłanianiu dwutlenku węgla, odnawianiu habitatów oraz zagospodarowaniu części deszczówki.
Miasto jest trudnym środowiskiem. Dużo w nim asfaltu, betonu i stali, a materiały te sprzyjają wzrostowi temperatury i zanieczyszczenia. W niektórych metropoliach, np. w Nowym Jorku, nie ma już powierzchni na nowe parki czy innego rodzaju tereny zielone. Czemu więc nie wykorzystać dachów autobusów? Amerykanie wspominają, że przeprowadzono niewiele badań dotyczących wpływu ruchu na rośliny, projekt Bus Roots można więc uznać za prawdziwy eksperyment w terenie.
Istnieją dwa typy dachowych ogrodów: 1) intensywny charakteryzuje się większym zróżnicowaniem roślin, ale wymaga też jednocześnie więcej gleby i pielęgnacji, podczas gdy 2) ekstensywny to rozwiązanie dla niezaawansowanych czy leniwych – wybiera się do niego mniej gatunków roślin, poza tym waży on mniej i nie trzeba się nim tyle zajmować.
Nowojorczycy przemnożyli powierzchnię dachu autobusu przez liczbę pojazdów w mieście. Dało to cztery Parki Bryanta (jeden to 39 tys. metrów kwadratowych). Prototypowy ogród ekstensywny założono na BioBusie. Od pół roku rośnie on, przemierzając ulice Wielkiego Jabłka i Ohio.
Komentarze (5)
pogo, 13 października 2010, 12:12
ciekawe czy wzięli pod uwagę zwrost zuzycia paliwa z powodu większej masy pojazdu i gorszej aerodynamiki (choć to drugie przy prędkościach miejskich raczej nie ma dużego znaczenia)
trzebaby podliczyć rzeczywisty bilans ekologiczny tego rozwiązania... bo ekonomiczny na 99% jest kiepski...
Belisariusz, 13 października 2010, 12:25
Autobus co prawda jeździ powoli, ale przecież jakieś przeciążenia na ten trawnik i tak będa działać? Nie wiem czy to się n zakrętach niw wysypuje albo nie pryska woda na przechodniów? Jakoś to rozwiązanie nie wydaje mi się mądre.
blad201, 13 października 2010, 13:06
Ekologia to mały pikuś, bo rośliny pewnie pochłoną dodatkową porcję dwutlenku węgla, ale fatalnie będzie przy nagłym hamowaniu albo stłuczce.
Jak się te setki kilogramów błota i roślin na kogoś zwalą, to mamy nie tylko więcej sprzątania, ale jeszcze mogą zadziałać jak pocisk i kogoś uszkodzić.
waldi888231200, 13 października 2010, 16:19
.....a mnie się pomysł takich autobusów podoba , proponowałbym aby miały pleksi dachy a rośliny zwisały pomiędzy pasażerów (byłoby romantycznie, więcej tlenu w autobusie, kwitłyby cały rok).
Marek Nowakowski, 20 października 2010, 10:39
Małe prosiaczki (parsiuczki i świniaczki) wysrastaja na lochy i knury olbrzymie nie widząc czasem slońca słonecznego od urodzin, aż do śmierci (uboju). Tylko kolec, korytko, trochę karmy, małe okienko, poidła i owady latające czy pasożyty. Tam zieleni w świniarni nie ma tylko obornik, łajno i mocz. Zootechnicy wiedzą o tym najlepiej. Trzoda chlewna ta sobie rzeżuucghy na wacie nie nasadzi i wodą nie podleje - chyba, że zrobi to gospodarz.
Po co w autobusie roślinami dotleniać ludzi skoro butle z tlenem zamontować, można ale będzie więcej benzyny trolejbus przepalał (wtedy doniczki trzeba zastosować z najlżejszego materiału i na torfie puszystym - by ziemia nie zbita za bardzo, a najoptymalniejsza z minimum do egzystencji rośliny i jej rozwoju jako takowego. Romantyczną muzykę też mozna w ludziowozie włączyć ale czy każdemu się będzie ona podobała? Wielu denerwować może ona.
A jeśli wegetarianin głodny te rośliny zje? To one reszcie nie pomogą już? Tylko łodygi zostaną.
Mierniki w glebie doniczki zamontować, można i dozery wody automatyczne zasilanem z akumulatora tego grata toczącego się na kółkach.
Doniczki muszą być na balanserach zawieczone by pojazdu skręty czy zachamowania nie wpływały wcale.
Skoro woda na przechodniów tryska to niech w paltach chodzą albo "blotniki" zamontować tak by woda na przechodniów nie tryskała.