Dotleniające nocne rzucanie
Błazenki dwupręgie (Amphiprion bicinctus) żyją w symbiozie z ukwiałami Entacmaea quadricolor. Chroniąc się między ich parzydełkami, unikają ataków drapieżników. Teraz okazało się, jakie korzyści odnoszą ze współpracy ukwiały - dzięki rybom nocą wokół nich zwiększa się przepływ tlenu.
Nocą poziom tlenu na rafie spada, bo po zapadnięciu zmroku kończy się faza jasna fotosyntezy. Na żer wychodzą też główni wrogowie błazenków. By lepiej zrozumieć, w jaki sposób rybki i ukwiały sobie pomagają, zespół doktora Josepha Szczebaka z Auburn University pojechał do Morskiej Stacji Naukowej w Akabie. Nurkując w Morzu Czerwonym, naukowcy mierzyli tzw. ciemny wychwyt tlenu netto rozdzielonych partnerów, pary jako jednostki i pary jako jednostki w sytuacji, gdy między rybką a ukwiałem znajdowała się zapobiegająca fizycznemu kontaktowi siatka. Okazało się, że będąc razem i bez ekranu, zarówno rybki, jak i ukwiały zużywały więcej O2. Poza tym w towarzystwie swoich gospodarzy błazenki bardziej się kręciły.
Kiedy błazenki odpoczywają między parzydełkami, angażują się w różne czynności częściej, niż kiedy są same. Zachowania te wydają się nasilać przepływ wody między parzydełkami. Ponieważ zużycie tlenu przez ukwiał rośnie wraz z przepływem, sugeruje to, że 3 szczególne działania - wachlowanie, wciskanie i obracanie, które Szczebak porównuje do rzucania się w łóżku - zwiększają wskaźnik oddechowy ukwiału.
Wachlując się, błazenek siedzi między parzydełkami niemal w bezruchu. Falują jedynie płetwy piersiowe. Wciskanie polega na torowaniu sobie siłą drogi do głębszych rejonów ukwiału, co z kolei wyzwala trzepotanie parzydełkami. Obracanie można opisać jako nagłą zmianę pozycji w ukwiale.
Odkrycia Amerykanów przeczą wcześniejszym teoriom, które postulowały, że nocą błazenki pozostają bierne, by ukryć się przed drapieżnikami. De facto ekipa Szczebaka stwierdziła, że rybki są aktywne przez ponad 80% nocy. Biolodzy sądzą, że angażując się w kosztowne energetycznie działania, błazenki dbają o zdrowie swoich gospodarzy. W końcu bez nich by sobie nie poradziły...
Komentarze (0)