Szczepienie przez całowanie
Całowanie pojawiło się w toku ewolucji, by ułatwiać przekazywanie bakterii i wirusów, czyli przeprowadzanie czegoś w rodzaju oralnego szczepienia. Wg naukowców, mężczyzna dzieli się z partnerką swoimi patogenami, dając jej czas na uodpornienie się przed zajściem w ciążę (Medical Hypotheses).
Cytomegalowirus (CMV) atakuje głównie gruczoły ślinowe. Gdy do zakażenia dochodzi po urodzeniu, objawy są łagodne i właściwie nie pojawiają się powikłania, chyba że infekcja rozwija się u kogoś z upośledzoną odpornością. Dla płodów wirus ten jest jednak bardzo niebezpieczny, prowadząc do śmierci bądź wad wrodzonych, m.in. głuchoty czy porażenia mózgowego.
Zaszczepienie kobiety specyficznym dla mężczyzny cytomegalowirusem jest najskuteczniejsze podczas wymiany śliny w kontakcie usta-usta, zwłaszcza gdy przepływa ona od mężczyzny do niższej zazwyczaj partnerki – tłumaczy dr Colin Hendrie z Uniwersytetu w Leeds. Wg niego, optymalną ochronę zapewnia całowanie tej samej osoby przez ok. sześć miesięcy. Dzieje się tak, ponieważ pierwsze pocałunki są przeważnie nieśmiałe, dlatego do ust kobiety dostaje się niewiele śliny, a zatem i wirusa. Z czasem kochankowie się roznamiętniają i następuje wzmocnienie odporności. Do czasu, kiedy kobieta zajdzie w ciążę, ryzyko zarażenia dziecka znacznie spada.
Wcześniej sądzono, że całowanie służy do oceny jakości potencjalnego partnera: jego stanu zdrowia, płodności i genów. Psycholodzy z University of Central Lancashire oraz Uniwersytetu w Leeds twierdzą jednak, że by to stwierdzić, nie jest konieczny tak intymny kontakt. Te same dane można przecież uzyskać, pozostając blisko, ale nie dotykając się.
Komentarze (2)
mikroos, 3 listopada 2009, 14:02
Naszła mnie mocno niezwiązana, nieco śmieszna, ale zupełnie poważna myśl: ciekawe, czy poprzez seks oralny mężczyzna przypadkiem nie immunizuje kobiety przed własnymi plemnikami. Bakterie teoretycznie mogłyby posłużyć jako adiuwant, plemniki jako antygen szczepionkowy... Ciekawe, ciekawe...
inhet, 3 listopada 2009, 16:51
Nie takie to jednak proste... O ile dotykanie się wargami nie jest wynalazkiem wyłącznie ludzkim, o tyle technika językowa rozpowszechniła się u ludzkości dopiero niedawno wraz z kolonizacją - czyli wygląda na to, że jest lokalnym wymysłem kultury śródziemnomorskiej, a i u niej niedawnym. Poza tym każdy, kto ma trochę doświadczenia w dziedzinie erotyki, musiał zauważyć, iż bynajmniej nie jest to zwyczaj powszechny.