Chemiczny winowajca parkinsonizmu?
Osoby cierpiące na chorobę Parkinsona znacznie częściej od innych posiadają w swojej krwi podwyższony poziom jednego z pestycydów - odkryli naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego. Odkrycie może pomóc w stworzeniu testów pozwalających na zidentyfikowanie osób zagrożonych tym schorzeniem.
Do udziału w badaniu zaproszono 43 osoby zdrowe oraz pacjentów cierpiących na dwa schorzenia neurologiczne: chorobę Alzheimera (20 osób) oraz Parkinsona (50 pacjentów). Wiek ochotników mieścił się w zakresie od 50 do 89 lat.
Jak wykazały testy krwi pobranej od osób z poszczególnych grup, różniły się one bardzo wyraźnie poziomem beta-heksachlorocykloheksanu (beta-HCH) - do niedawna jednego z częściej stosowanych pestycydów. Jak się okazało, wykrywalną ilość tej substancji stwierdzono aż u 76% osób cierpiących na parkinsonizm. Dla porównania, związek ten wykryto u 40% osób zdrowych oraz u zaledwie 30% pacjentów cierpiących na chorobę Alzheimera.
Od długiego czasu podejrzewa się istnienie związku pomiędzy używaniem pestycyów oraz chorobą Parkinsona, lecz nigdy [nie stwierdzono związku] z pojedynczym pestycydem, podsumowuje istotę odkrycia dr Dwight German, jeden z autorów studium. Jak podkreśla, zidentyfikowanie pojedynczej substancji tak silnie powiązanej z parkinsonizmem przyśpieszy prace stworzeniem testów przesiewowych pozwalających na wytypowanie osób z grupy ryzyka.
Dotychczas nie ustalono, jaki miałby być domniemany udział beta-HCH w rozwoju choroby Parkinsona. Bez wątpienia jednak odkrycie statystycznej zależności pomiędzy obecnością tego związku we krwi oraz prawdopodobieństwem zachorowania stanowi dobry punkt wyjścia do dalszych badań.
Komentarze (16)
kappa, 16 lipca 2009, 09:22
Heh... widac, ze to kolejna choroba, ktora mozna pokonac poprzez oczyszczenie organizmu ze szkodliwych zwiazkow chemicznych.
Szkoda, ze jest tak wiele osob (w tym lekarzy), ktorzy mowia "to jest glupie" i nawet nie odwaza sie sprawdzic. Smutne to.
A przeciez juz dawno mamy np. lekarstwo na raka - http://www.terapiagersona.com.pl/
mikroos, 16 lipca 2009, 11:44
Zgodzę się, że założenia przedstawiane jako "terapia Gersona" mogą mieć (a nawet niemal na pewno mają) działanie profilaktyczne. W ich działanie terapeutyczne jednak wierzę dość słabo.
Pozdrawiam!
kappa, 16 lipca 2009, 12:14
mikroos, wlasnie o to chodzi: w to nie trzeba wierzyc. Wystarczy sprawdzic.
Oficjalne badania przeprowadzone na 153 pacjentach:
* faza 1 i 2 raka - wskaźnik przezycia: 100% (terapie tzw. konwencjonalne - 79%)
* faza 3 raka (przerzuty w pobliskie organy) - wskaźnik przeżycia: 70% do 41%
* faza 4 raka (przerzuty w organy odległe) - odpowiednio 39% do 6%
Na mnie to robi piorunujace wrazenie. Wskaźnik przezywalnosci o kilkaset procent wiekszy dla najgorszego stadium raka. Nie dziwie sie, ze terapia ta jest nazywana cudem w porownaniu z zenujacymi wynikami tradycyjnej medycyny.
Jesli chodzi o dzialanie terapeutyczne tzw. zdrowych diet... juz Ci kiedys o tym pisalem. Poznalem kobiete, ktora stracila wzrok od cukrzycy. Odzyskala go po kilku tygodniach diety. Poznalem goscia, ktorego angielscy lekarze skazywali na wozek do konca zycia z powodu choroby stawow. Teraz przechodzi diete bodajze 4 razy w roku i chodzi bez problemu. I klika innych, moze mniej spektakularnych przypadkow.
Przedstaw mi naukowe argumenty, dla ktorych taka terapia nie powinna dzialac. Nie jestem lekarzem, chemikiem ani biologiem, ale w sumie chcialbym wiedziec dlaczego jest to sprzeczne ze współczesną nauką.
mikroos, 16 lipca 2009, 12:37
Czy możesz mi podać namiary na publikację, na której opierasz swoje dane?
Dlaczego miałoby nie działać? Z prostego powodu. Transformacja nowotworowa komórki jest efektem mutacji, a ta spontanicznie sama siebie nie naprawi. Poza tym zmieniona nowotworowo komórka staje się niezależna pod względem czynników wzrostowych lub reaguje na ich normalne stężenie w sposób patologiczny. Prostym przykładem jest estrogenozależny rak piersi - nie wystarczy przestać jeść pestycydy, by jednocześnie zneutralizować estrogeny i zwalczyć komórki nowotworowe. Potrzebny jest, niestety, czynnik bezpośrednio atakujący komórki nowotworowe.
Owszem, zmiana diety może wspomóc tradycyjne leczenie, może zwiększyć czas przeżycia, ale nie wierzę w to, jakoby samodzielnie taka terapia mogła działać. Mówiąc uczciwie, nie chcę się wdawać w kolejny maraton dyskusyjny - Ty wiesz swoje, ja wiem swoje. Dla mnie jednak nie wystarcza napisać o czymś w internecie, żebym uznał to za prawdę. Pozdrawiam!
kappa, 16 lipca 2009, 14:49
Wiec dlaczego jednak dziala?
Nigdy nie napisalem, ze wystarczy przestac jesc pestycydy. Zeby odwrocic wieloletnie dzialanie zwiazkow chemicznych na organizm potrzebna jest silna detoksykacja.
Mechanizm jest taki: pijesz 13 szklanek sokow warzywno owocowych dziennie. Picie soku ma ta zalete, ze organizm nie musi tracic energii na trawienie. Naturalne zwiazki znajdujace sie w plynie przenikaja prawie natychmiastowo do krwi (prawie tak szybko jak alkohol) wzmacniajac tym samym caly organizm. W tym czasie odciazona watroba rozpoczyna proces wydalania toksyn. Nie miala do tego okazji byc moze przez wiele lat, wiec jest tego sporo. Poniewaz w jelicie nie ma tresci, z ktorymi toksyny mogly by byc wydalone, trzeba je usuwac za pomoca lewatyw. Inaczej zostana wchloniete z powrotem do organizmu. Pacjent moze wtedy zapasc na spiaczke watrobowa. W ostrych stanach lewatywe trzeba robic co 3 godziny. Takze w nocy. Oprocz tego podawane sa pacjentowi suplementy uzupelniajace sod i potas (w sumie nie doczytalem po co, ale chyba sa to jedne z podstawowych elementow w organizmie). Do krwi dostaja sie substancje odpowiedzialne za trawienie zewnetrzne. I chyba to jest wlasnie odpowiedz na Twoj argument. Rak jest trawiony w procesie trawienia zewnetrznego. Czyli jednak nie spontaniczna naprawa, ale efekt leczenia.
Ja tez nie chce tutaj prowadzic naukowych maratonow, bo nie mam z Toba szans na temat działania organizmu. Ale nie przekreslaj czegos z gory, jesli nie jestes pewien na 100%, ze jest to zle. Sadzac po tym forum jestes osoba bardzo opiniotworcza. Pewnie sie nie zastanawiales ile zla moze wyrzadzic powiedzenie "ja w to nie wierze" przez kogos, kto jest szanowany... Jesli chcesz byc uczciwy, tak jak piszesz, to chociaz obejzyj film:
http://terapiagersona.com.pl/film.html
Jest tez ksiazka:
http://terapiagersona.com.pl/ksiazka.html
Wyniki, ktore podalem widzialem na kilku roznych stronach. Zrodla pierwotnego nie znam, ale moge poszukac. Tu jest przykladowy link:
http://www.celzycia.com/terapia-dr-gersona-w-warunkach-domowych.html
mikroos, 16 lipca 2009, 15:06
O raaany, a mógłbym poprosić o jakiś dowód w tej kwestii? Bo po mojemu to wygląda tak, że jeżeli podajesz dojelitowo środek osmotycznie czynny, to raczej zajdzie zjawisko odwrotne, czyli przenikanie substancji spoza jelita do jego wnętrza (btw. tak właśnie działa mnóstwo środków przeczyszczających). Tak więc to się kłóci z logiką i podstawami biologii, a do tego nie wydaje mi się poparte jakimikolwiek dowodami doświadczalnymi. Nie wskazałeś też w żaden sposób, w jaki sposób wydostanie się enzymów z jelita (ciekawe, w jaki sposób bialka miałyby się wydostać niestrawione z jelita...) miałoby spowodować wyleczenie nowotworu np. w prostacie albo płucu i dlaczego taka terapia miałaby być selektywna.
Poza tym przedstawiona przez Ciebie wersja zdarzeń nie wyjaśnia, w jaki sposób taka terapia miałaby odcinać dopływ do nowotworu czynników determinującyh jego wzrost.
Napisałem bardzo wyraźnie, że nie przekreślam, ale wydaje mi się to wątpliwe. Zauważ, proszę, że swoją opinię popieram konkretnymi merytorycznymi argumentami.
Obejrzałem ten film. Problem w tym, że brakuje w nim jakichkolwiek konkretów na temat mechanizmów, w oparciu o które ta terapia miałaby działać. Bo jeżeli myślą przewodnią filmu jest to, że toksyny trują, to wybacz, ale nie jest on ani odkrywczy, ani przekonujący. Ciągle nie wyjaśnia on, w jaki sposób usunięcie toksyn z organizmu miałby cofnąć(!) mutacje. A mnie bardzo interesują dowody w tej sprawie, a nie propagandowy filmik z wzruszającą muzyczką w tle.
Podkreslam kolejny raz: usuwanie toksyn może zapobiegać nowotworom, ewentualnie spowalniać ich rozwój albo wspomagać leczenie. Nie wierzę jednak w to, aby było w stanie cofnąć mutacje, do których już w organizmie doszło. Jeżeli jest inaczej, proszę o dowód w tej sprawie. Jeżeli nim nie dysponujesz, dla mnie rozmowa jest skończona
Pozdrawiam!
Wracając jeszcze na moment: http://en.wikipedia.org/wiki/Max_Gerson#Evidence - dla mnie dość przekonujące.
Nofimk, 16 lipca 2009, 15:14
Wiesz, że największe nietoperze obejmują żyrafy za szyję i tańczą kółko graniaste z gepardami?
kappa, 16 lipca 2009, 15:30
Nie rozumiem dlaczego laczysz lewatywy z trawieniem zewnetrznym (nie jestem pewien tego terminu). Mi sie wydaje, ze sa to dwie rozne sprawy. Z jednej strony za pomoca plynu wydalasz z jelita toksyny wydzielone przez watrobe, a z drugiej - dostarczasz do krwi cos (nie wiem co, ale sie dowiem), co pozwala strawic zmutowane komorki.
Ale o to mi wlasnie chodzilo!
Teraz mam dopiero szanse na znalezienie odpowiedzi na naukowe pytania, ktore zadales:
- Jak wydostaja sie niestrawione bialka z organizmu?
- Jak usuniecie toksyn z organizmu powstrzymuje wzrost nowotworu i cofa mutacje.
Jesli jestes w stanie sprecyzowac jeszcze wiecej takich zwiezlych watpliwosci, to bardzo prosze
Pozdro
mikroos, 16 lipca 2009, 16:33
O, jedno mnie pociesza, że sam starasz się szukać odpowiedzi
Przepraszam za wymieszanie ze sobą dwóch różnych zjawisk - być może nie do końca się zrozumieliśmy, na pewno nie było to celowe.
Na teraz chciałbym się dowiedzieć tylko jednej rzeczy: kto, w jakich warunkach i pod czyim nadzorem przeprowadził testy kliniczne metody dr. Gersona.
O, przepraszam, jeszcze jedno: jak to możliwe, że obcina się niemal do zera podaż sodu, zwiększa się drastycznie podaż potasu (naturalnego antagonisty sodu, prowadzącego do usunięcia go z organizmu), dodatkowo pogłębia się zmiany w równowadze elektrolitowej poprzez lewatywy, a mimo to pacjenci rzekomo czują się dobrze i zdrowieją? Od 30 lat temu pojawiają się regularnie publikacje dowodzące bezpośredniej szkodliwości lewatyw z kawy - chętnie poznałbym opinię obrońców tej metody.
Pozdrawiam!
kappa, 16 lipca 2009, 20:42
Po prostu staram sie dociec prawdy i potrzebny mi jest do tego ktos obiektywny po drugiej stronie barykady
Na razie mam zrodlo informacji:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/sites/entrez?Db=pubmed&Cmd=Search&Term=%22Hildenbrand%20LC%22[Author]&itool=EntrezSystem2.PEntrez.Pubmed.Pubmed_ResultsPanel.Pubmed_DiscoveryPanel.Pubmed_RVAbstractPlus
Kopię dalej.
mikroos, 16 lipca 2009, 21:10
Dzięki za publikację. Widzę jednak kilka niedociągnięć:
1. Liczba chorych - 153 to śmiesznie mało. Dziwacznie wygląda też porównanie 14 chorych w stadium I i II leczonych metodą Gersona z 16000 pacjentów opisanych przez inny zespół.
2. Dobór chorych, którego w zasadzie chyba nie było - jeżeli bierze się tak małą grupę, a do tego należą do niej pacjenci w wieku 25-72 lata i do tego, jakby tego było mało, "zbierani" przez 15 lat, to taki dobór jest co najmniej dziwaczny i niemal automatycznie budzi podejrzenia co do wiarygodności. W ciągu 15 lat zwykle zbiera się grupę co najmniej paru tysięcy pacjentów.
3. Odsyłam do obszernego komentarza na temat tej publikacji, który możesz znaleźć tutaj: http://www.mskcc.org/mskcc/html/69233.cfm Mnie najbardziej uderza to, że nie sprawdzono, czy pacjenci nie byli leczeni innymi metodami (pozwala to zakładać, że przynajmniej część jednak była, a wtedy mogłoby się okazać prawdą to, co mówiłem - metoda Gersona może - choć nie musi - być skuteczną komplementacją terapii), a do tego śledzono losy zaledwie 61% z nich (!!!).
kappa, 17 lipca 2009, 08:41
Wyglada na to, ze nie znajde innych oficjalnych badan.
Znalazlem w FAQ takia odpowiedz:
Question.
What is your success rate?
Answer.
Success rates with any alternative therapy are extremely difficult to obtain. For cases to be used in any study, potential patients must meet many requirements, among which is that they must never have been treated in any way for the disease being studied. The majority of the cases we see are those of patients for which conventional cancer treatment has failed. While we are able to help many of these cases, often achieving long term cures, we cannot use such cases as part of a success study. One study of the effectiveness of the Gerson Therapy was published in Alternative Therapies magazine. Please view this Melanoma Study.
kappa, 17 lipca 2009, 09:05
Dzis odbieram ksiazke.
Jak sie czegos dowiem, to dam znac.
mikroos, 17 lipca 2009, 09:25
To jest bardzo standardowa odpowiedź ludzi, którzy nie potrafią udowodnić swojej racji. Zawsze mówi się w takich sytuacjach, że "metoda jest niepewna", "nie istnieją dostatecznie rozwinięte technologie, by to zbadać" itp. Mało tego, przeważnie problemy w uzyskaniu wyników są postrzegane jako element spisku lobby Żydów/masonów/homoseksualistów/kogokolwiek_innego. Setki razy spotkałem się z taką argumentacją, nawet na tym forum. No, ale czekam na dalsze dane z książki - może tam znajdziesz coś, co przekona takiego sceptyka, jak ja
kappa, 17 lipca 2009, 09:44
No jak Ciebie sie uda przekonac, to swiat dla terapii Gersona stanie otworem
Usher, 18 lipca 2009, 19:36
Żeby przynajmniej jedna wypowiedź była zgodna z tematem artykułu, odniosę się do cytowanego fragmentu:
Jak nietrudno sprawdzić w Wikipedii (http://en.wikipedia.org/wiki/Lindane), alfa- i beta-HCH to mało przydatne jako pestycyd produkty uboczne przy produkcji gamma-HCH - pestycydu znanego jako lindan. Nietrudno też sprawdzić, że od ponad 30 lat (czyli od dawna) produkcja lindanu jest stale ograniczana. Poza rolnictwem w krajach rozwijających się (ostał się chyba tylko w Indiach i w Nigerii) lindan w praktyce był stosowany głównie w preparatach do zwalczania wszawicy i świerzbu), czyli w jednorazowych dawkach dalekich od toksycznych, a i tu został zastąpiony przez środki bardziej nowoczesne i skuteczne.
W 2009 roku wszystkie trzy izomery HCH trafiły na listę globalnego zakazu produkcji.