Wpływ nastawienia na rokowania chorego
Badacze z University of Pennsylvania twierdzą, że wpływ umysłu na chorobę nowotworową jest przeceniany (Cancer).
Zespół lekarzy śledził losy ponad tysiąca osób z nowotworami głowy i szyi. Nie odkryto bezpośredniego związku między pozytywnym lub negatywnym nastawieniem a przeżywalnością czy postępami choroby (bez względu na płeć badanego, rozmiary guza oraz stopień zaawansowania choroby). Wszyscy zgodnie jednak podkreślają, że nie powinno to zabijać w pacjentach woli walki. Poza tym pozytywne nastawienie pomaga chorym przetrwać trudy leczenia, np. chemioterapii, oraz podjąć na nowo normalne życie. O ile więc stan psychiczny nie oddziałuje na nowotwór, wpływa na funkcjonowanie człowieka w dłuższej perspektywie czasowej.
Jeśli pacjenci onkologiczni potrzebują psychoterapii lub uczestnictwa w grupach wsparcia, powinno im się to umożliwić. Takie działanie daje wiele korzyści emocjonalnych i społecznych. Jednak nie należy dążyć do tego tylko i wyłącznie z zamiarem wydłużenia życia. Przekonanie, że możemy zwalczyć nowotwór, wpływając na stany emocjonalne, wydaje się nieprawdziwe – udowadnia szef amerykańskiego zespołu badawczego dr James Coyne.
Eksperci podkreślają, że ludzie walczący z nowotworami często czują się przymuszani do pozytywnego nastawienia. Po opublikowaniu opisanych wyżej badań powinni się przekonać, że wszystko jest w porządku, jeśli im się to nie udaje i są przygnębieni lub zalęknieni po usłyszeniu diagnozy. W żaden sposób nie wpłynie to na efekty leczenia.
Komentarze (5)
dirtymesucker, 22 października 2007, 23:23
sorry ale negatywne nastawienie często równa sie z zabitą wolą walki, co innego teoria co innego praktyka. troche takie puste słowa z ust medyków. a co do wpływu samego mózgu to chyba oczywiste.
waldi888231200, 22 października 2007, 23:36
Gdzieś czytałem że głód (picie tylko wody) powoduje wchłonięcie uszkodzonych komórek.
mikroos, 22 października 2007, 23:46
Raczej nie tyle uszkodzonych, co najsłabszych. Mechanizm jest śmiesznie prosty: głód -> pogorszone warunki bytowania -> śmierć najsłabszych osobników. To samo, co u Darwina (konkurencja o niszę środowiskową), tyle, że w skali mikro.
Tylko tu zaczynają się schody: nie zawsze jest tak prosto, żeby komórki nowotworu były tymi najsłabszymi :/
waldi888231200, 29 października 2007, 21:50
To nie takie proste . 8)
diagnoza, 28 stycznia 2009, 23:10
A moim zdaniem istnieje zależność między chęcią życia a przeżyciem. Oczywiście nie 100% szans przeżycia, ale na pewno możemy w pewien sposób kierować swoim organizmem. Prosty przykład - przetniesz sobie nogę i Cię nie boli, zobaczysz rankę - piecze jak cholera. Nasz mózg to komputer - trzeba tylko go dobrze poznać. Efekt placebo - to samo - możemy sami się leczyć, musimy po prostu naprawdę w to uwierzyć. Jeśli proste organizmy potrafią odbudowywać swoje tkanki to czemu tak skomplikowane stworzenia jakimi są ludzie miałyby nie potrafić z tego korzystać? W czym ośmiornica jest lepsza od nas? Wierzę w to, że jeśli my uznamy nowotwór za dziada i będziemy się skupiać na tym, że "ja tego dziada zabiję i wchłonę" to tak właśnie się stanie, a przynajmniej ułatwimy pracę lekarzom.
Nie mogę tego podeprzeć moim przypadkiem, bo miałam nowotwór, ale niezłośliwy, ale być może ktoś z czytających zna taki przypadek. Wiara naprawdę czyni cuda.