Co za dużo, to niezdrowo
Mężczyźni i kobiety w średnim wieku, którzy są bardzo aktywni fizycznie, mogą nieświadomie uszkadzać sobie kolana, torując drogę chorobie zwyrodnieniowej stawów.
Nasze dane sugerują, że ludzie bardziej aktywni fizycznie mogą być w większym stopniu zagrożeni wystąpieniem nieprawidłowości w obrębie kolan, przez co wzrasta ryzyko rozwoju choroby zwyrodnieniowej stawów – podkreśla dr Christoph Stehling z Wydziału Radiologii i Obrazowania Biomedycznego na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco (UCSF).
W studium UCSF uwzględniono 236 osób (136 kobiet i 100 mężczyzn w wieku 45-55 lat) o prawidłowej wadze ciała, które nigdy nie wspominały o bólu kolan. Na podstawie odpowiedzi udzielonych w kwestionariuszu PASE (Physical Activity Scale for the Elderly) podzielone je na 3 grupy: niskiej, przeciętnej i wysokiej aktywności fizycznej. Na liczbę uzyskiwanych w teście punktów wpływa kilka czynników, m.in. rodzaj czynności i poświęcany jej czas, ale przeważnie człowiek uznany za bardzo aktywnego spędza w tygodniu kilka godzin na spacerowaniu, uprawianiu sportów, uprawianiu ogródka czy innych pracach domowych.
Radiologiczna analiza obrazów uzyskanych podczas badania rezonansem magnetycznym wykazała istnienie związku między nasileniem aktywności fizycznej a częstością i stopniem uszkodzenia kolan. Zidentyfikowano szereg nieprawidłowości, m.in.: ubytki łękotki, chrząstki stawowej czy wiązadeł oraz obrzęk szpiku kostnego. Były one związane wyłącznie z poziomem aktywności, w żadnym razie nie można ich było uznać za specyficzne dla wieku lub płci.
To badanie oraz wcześniejsze studia przypadków sugerują, że czynności charakteryzujące się dużym naciskiem i wymagające przenoszenia ciężarów, takie jak bieganie czy skoki, są gorsze dla zdrowia chrząstek. Dla odmiany aktywności związane z niewielkim naciskiem, np. jazda na rowerze czy pływanie, mogą ochraniać osłabione chorobą chrząstki i nie dopuszczać do uszkodzenia zdrowych.
Komentarze (14)
czesiu, 30 listopada 2009, 12:32
Są to wyjątkowo mało pocieszające wieści... Mam nadzieję/łudzę się, że problemy z kolanami były nie tyle wynikiem wzmożonej aktywności, co wzmożonej aktywności z brakiem odpowiedniej rozgrzewki/rozciągnięcia ścięgien... Poza tym pozostaje jeszcze otwarte pytanie "od kiedy" osoby zaczęły być aktywne fizycznie, wbrew pozorom dla 45 latka znaczną różnicą jest pomiędzy 5 lat, a 20 lat. Z opowieści znam przypadek "dyrektora" PGR-u, który przez lata siedział za biurkiem (miał znaczną nadwagę) i nagle w wieku 55 lat się obudził - zaczął intensywnie i regularnie biegać 5-15km efekt - po krótkim czasie skończył na wózku inwalidzkim - stawy biodrowe nie wytrzymały.
sylkis, 30 listopada 2009, 18:20
o tym, ze wzmozona aktywnosc stawow je szybciej 'zuzywa' (sciera), slyszalem dawno. ale w takim razie jak to jest, ze osoby o siedzacym trybie zycia (im mniej sie poruszaja, tym gorzej) maja najwiecej problemow ze stawami, najczesciej im sie wszelkie znieksztalcenia, zwyrodnienia itp robia? jak w poprzednim poscie, podejrzewam, ze ta wzmozona aktywnosc jest szkodliwa wtedy, gdy ktos przez cale zycie sie opierniczal i nagle zaczal nadgorliwie przeginac w druga strone. po prostu roztrenowywac trzeba sie z glowa, stopniowo
btw rower, o ile nie jest to BMX bez siodelka, jest CHOERNIE niezdrowy dla prostaty
j50, 30 listopada 2009, 22:45
Jest to chyba tylko udokumentowanie wcześniej znanych faktów. Już jakieś 25 lat temu moja znajoma pracująca na AWF stwierdziła, że studiujący i ćwiczący tam sportowcy są w większości inwalidami. Tylko o tym jeszcze nie wiedzą, bo są młodzi.
mikroos, 30 listopada 2009, 22:54
To dlaczego tak wielu zawodowych kolarzy ma dzieci i żony, skoro spędzają na rowerze nawet po kilka tysięcy godzin na rok? Generalnie mówi się o niedokrwieniu i jest to udokumentowane, ale z drugiej strony nie istnieją badania wykazujące długofalową szkodliwość ucisku siodełka.
czesiu, 30 listopada 2009, 23:38
Czy my mówimy o tej samej prostacie? Ależ kolaże mogą mieć nawet po 10 żon i 100 dzieciaków (o ile ich stać), tyle że będą mieli problem z oddaniem mociu... Znam co najmniej jedną osobę, która ze względu na prostatę od dobrych 20 lat nawet nie zbliża się do roweru.
mikroos, 30 listopada 2009, 23:47
Prostata ma ogromny wpływ na płodność, więc posiadanie potomstwa świadczy raczej o tym, że organ funkcjonuje nienajgorzej.
Co do Twojego znajomego: po pierwsze, jednostkowy przypadek nie oznacza dowodu na istnienie związku przyczynowo-skutkowego, a po drugie, rower musi też być dobrze dopasowany. W wielu przypadkach to nie rower jest winny, tylko złe jego dopasowanie.
czesiu, 1 grudnia 2009, 00:17
Generalnie w przypadku prostaty wszystko sprowadza się do ustawienia siodełka http://www.prostatitis.org/bikeprostate.html
Odnośnie prawidłowego ustawienia roweru: Ze mnie wszyscy się śmieją z mojej pozycji podczas jazdy rowerem, bo "muszę móc wyprostować nogę w kolanie", tyle że dla mnie to jest "optymalne ustawienie" - stosunkowo niskie obciążenia dla kolan + rewelacyjne przełożenie mocy.
mikroos, 1 grudnia 2009, 00:31
Nie tylko siodełka, żeby mieć jasność. Ważna jest też długość mostka, wysokość kierownicy itp., ale to jest generalnie temat na dłuższą dyskusję.
Natomiast pozycji, w której możesz całkowicie wyprostować kolano, mocno nie polecam:
1. Bardzo szybko uszkodzisz kolana
2. Mocno ocierasz krocze o siodełko i wywierasz niepotrzebny nacisk
3. Kołysanie biodrami na boki (nieuniknione, jeśli całkowicie prostujesz nogę) nie ma nic wspólnego z dobrym transferem mocy na pedały (a do tego grozi utratą równowagi). Do sprintów staje się na siodełku i pochyla do przodu, a nie siedzi przez całą trasę w pozycji dalekiej od optymalnej. (btw widział to ktoś?
Prawidłowo ustawione siodełko jest idealne poziome lub minimalnie (do ~3 stopni) pochylone do przodu, a wysokość powinna być dobrana tak, żebyś w najniższym punkcie miał ugięcie stawu kolanowego rzędu 15-30 stopni.
czesiu, 1 grudnia 2009, 01:45
Spokojnie, przecież nie deptam piętami, tylko palcami - dupą nie jeżdżę po siodełku, ani nie kiwam się na boki... mi ze względu na taką a nie inną ramę siadały kolana, gdy siedziałem niżej... w zasadzie to możliwości pełnego wyprostu w kolanie nie mam, no chyba że "deptał" bym piętami... tak z czystej ciekawości co to znaczy "Dobrego rowerzystę(...). Rowerzysta taki trzyma nogi oparte na pedałach przednią częścią stopy, a nie śródstopiem, jak czyni to większość uczących się jeździć." Przyznaję się bez bicia - jak biegam, czynię to na paluszkach (do 400m), ale gdzie jest "przód stopy"?
ps. owszem, siodełko mam pochylone w dół... ale jak masz jakąś stronę dotyczącą "stylu jazdy" rzuć na PM - chętnie poszerzę moją wiedzę.
mikroos, 1 grudnia 2009, 11:04
"Dobry rowerzysta" w tym przypadku to taki, który naciskając na pedały ma oś pedału opartą mniej więcej tutaj: http://www.shoecapital.com/images/foot/SC-ball-of-the-foot-pic1.jpg . Wiadomo, to wymaga jakichś osobistych dopasowań (szczególnie w przypadku pedałów zatrzaskowych), ale ogólne założenie wygląda właśnie tak.
Marek Nowakowski, 1 grudnia 2009, 23:44
Rower w małych ilościach nie jest szkodliwy dla prostaty. Natomiast już kolarstwo powodować może raka odbytu, którego dostał medalowiec znany Lance Armstrong.
mikroos, 2 grudnia 2009, 00:30
Taaa, LA i rak odbytu... Jak nie wiesz, o czym mówisz, może sobie po prostu odpuść? btw. jeśli masz jakieś wiarygodne dane na temat wzrostu ryzyka raka odbytu, podzielisz się?
czesiu, 2 grudnia 2009, 08:08
To akurat ja się wypowiem na temat LA - nawet nie miał raka prostaty, bo raka dżondra/er..., którego oficjalnie miał jeszcze przed rozpoczęciem kariery kolarskiej.
mikroos, 2 grudnia 2009, 10:57
Nie przed ropoczęciem kariery, bo jeszcze przed zachorowaniem zdążył zostać mistrzem świata. Co najwyżej było to przed jego pierwszym zwycięstwem w Tour de France.