Niepotrzebny test?
Lekarze z Brigham and Women's Hospital w Bostonie utrzymują, że badanie pod kątem określonych cech genetycznych nie zwiększa skuteczności wyszukiwania osób podatnych na choroby sercowo-naczyniowe (Annals of Internal Medicine).
Jakiś czas temu stwierdzono, że nieprawidłowości dotyczące chromosomu 9. "windują" prawdopodobieństwo zawału, udaru itp., a w handlu pojawiły się nawet specjalne testy do ich wykrywania. Amerykanie utrzymują jednak, że stwierdzenie, że u danej kobiety występują określone geny, nie pozwala przewidywać jej losów lepiej niż uwzględnienie zwykłych czynników ryzyka, czyli nadciśnienia, podwyższonego poziomu cholesterolu i białka C-reaktywnego (wskaźnika stanu zapalnego), cukrzycy, palenia oraz rodzinnej historii chorób serca.
Kiedy wiemy, jak się kształtują tradycyjne czynniki ryzyka, dodatkowe informacje na temat wariantów genów na nic się już nie przydadzą – twierdzi Nina Paynter.
Jej zespół przez 10 lat obserwował 22.129 białych przedstawicielek personelu medycznego. Na początku eksperymentu wszystkim pobrano krew i ustalono, u kogo występują cechy genetyczne predysponujące do chorób sercowo-naczyniowych. Studium potwierdziło, że u takich kobiet ryzyko wzrastało o 25-32%.
Wiedza na temat urody genetycznej nie pomagała jednak ustalić, czy szansa pojawienia się zawału, udaru lub innej choroby sercowo-naczyniowej, a nawet śmierci jest niska, średnia czy wysoka.
Komentarze (0)