Nieprzystosowany twórca
Czy jesteśmy dobrze przystosowani do wykreowanego przez nas samych świata? Niektórzy uważają, że nie, dlatego m.in. chorujemy na cukrzycę i stajemy się otyli, a do grona zwolenników tej teorii zalicza się profesor antropologii Daniel Lieberman z Uniwersytetu Harvarda.
Wg niego, najpierw przez długi czas coraz doskonalej adaptowaliśmy się do myśliwsko-zbieraczego trybu życia, aż 10 tys. lat temu pojawiło się rolnictwo. Wyznaczyło ono początek nowej ery, w ramach której kultura zachęca do podtrzymywania nawyków niezdrowych dla ludzi i ich otoczenia.
Wygłaszając swój wykład pt. "Przeżyje najszybszy, najmądrzejszy czy najgrubszy?", Lieberman wymienił 4 najważniejsze, wg niego, wydarzenia w historii naszego gatunku: 1) oddzielenie w toku ewolucji od małp, 2) powstanie rodzaju Homo, do którego, oprócz nas, zalicza się neandertalczyków oraz Homo erectusa, 3) oddzielenie człowieka rozumnego (Homo sapiens) od wspólnego przodka wszystkich przedstawicieli rodzaju Homo i 4) pojawienie się rolnictwa.
To ostatnie pozwoliło kobietom rodzić częściej, co napędziło rozrost populacji. Doprowadziło też do rozprzestrzenienia się chorób, ponieważ ludzie wchodzili w bliski kontakt ze zwierzętami (kurami, świniami i krowami) i mogli się od nich zarażać wirusami. Uprawa ziemi zapewniła bezpieczeństwo i ochronę słabym osobnikom, które nie przeżyłyby w społeczeństwie myśliwsko-zbieraczym, wskutek czego rozpowszechniły się choćby krótkowzroczność i cukrzyca.
Kultura zablokowała główną zasadę ewolucji – przeżycie najsprawniejszych fizycznie, doprowadzając do swoistej dysewolucji, czyli ewolucji odwróconej. Naukowcy sprzeczają się, czy ewolucja nadal oddziałuje na nasz gatunek, ale Lieberman uważa, że tak. Powołuje się przy tym na stosunkowo nowe zjawisko, a mianowicie na pojawienie się tolerancji laktozy (cukru mlecznego) u dorosłych, a także na bladą skórę mieszkańców północnych rejonów naszej planety.
Ludzie odnieśli sukces ewolucyjny dzięki swojej inteligencji i mobilności, które były wspomagane pojawieniem się gotowanego jedzenia i częstymi, w porównaniu z innymi małpami, ciążami.
Teraz jednak nie jesteśmy już myśliwymi i zbieraczami. Nasz tryb życia bardzo się zmienił i dawne strategie przetrwania nie sprawdzają się w dobie fast foodów, żywności przesyconej cukrami i tłuszczami oraz przy trybie życia, który nie wymusza aktywności fizycznej. Jako że nie możemy wyewoluować tak, by nie smakowało nam wysokoenergetyczne pożywienie, profesor Lieberman sugeruje powrót do większej aktywności. Można ją wymusić poprzez zwiększenie liczby godzin WF-u w szkołach, zniechęcanie do używania samochodów wskutek podniesienia podatków na paliwo, zdelegalizowanie fast foodów i ograniczenie dostępu do wind czy ruchomych schodów.
Komentarze (33)
este perfil es muy tonto, 13 marca 2009, 21:57
"Można ją wymusić poprzez zwiększenie liczby godzin WF-u w szkołach, zniechęcanie do używania samochodów wskutek podniesienia podatków na paliwo, zdelegalizowanie fast foodów i ograniczenie dostępu do wind czy ruchomych schodów."głupie pomysły,dodałbym jeszcze przymusową pracę w kamieniołomach
thibris, 14 marca 2009, 01:03
Zakazany owoc smakuje najlepiej. Lepszym pomysłem byłoby promować zdrowe nawyki. Ulgi podatkowe dla producentów zdrowej żywności, może jakichś mlecznych barów itp. Dopłaty do biletów komunikacji miejskiej w zakładach pracy, dopłaty do paliwa dla grup pracowników podróżujących razem itp. Promocję i urozmaicanie wszelakiej aktywności fizycznej - także tej w szkołach.
Profesor Daniel za dużo Orwella się naczytał po prostu.
mikroos, 14 marca 2009, 01:12
Tak naprawdę w dużym stopniu wystarczyłaby reforma systemu nauczania WF. Narzucana dzisiaj gimnastyka może i jest korzystna, ale jest niesamowicie nudna. Tymczasem zwykłe bieganie za piłką to świetne ćwiczenie ogólnorozwojowe, na dodatek pobudzające refleks, spostrzegawczość itp. Jak się do tego doda nutkę zdrowej rywalizacji, to praktycznie wszyscy chłopacy w wieku "podstawówkowym" momentalnie uznaja to za atrakcyjne i wejdzie im to w krew. Trzeba zacząć właśnie od takich prostych rzeczy, o których napisał thibris (z którym, tradycyjnie już, się zgadzam ).
este perfil es muy tonto, 14 marca 2009, 01:57
"Ulgi podatkowe dla producentów zdrowej żywności, może jakichś mlecznych barów itp. Dopłaty do biletów komunikacji miejskiej w zakładach pracy, dopłaty do paliwa dla grup pracowników podróżujących razem itp."
socjalizm socjalizm socjalizm socjalizm błe... :-X
Mirethil, 14 marca 2009, 02:09
Cóż wygodnictwo zabija szybciej, ale jest zdecydowanie przyjemniejsze. Pan profesor jak widzę chciałby, byśmy wrócili do epoki kamienia łupanego. Co znowu nie jest aż takie okrutnie złe, bo w końcu umiemy żyć bez samochodów, telewizji i sernika w proszku. Tylko nam się nie chce.
Prawdą jest jednak, że stworzyliśmy sobie społeczeństwo, w którym nie umiemy żyć. Technika prześcignęła naszą psychikę. Ludzie pewnego dnia zwyczajnie wyginą, ponieważ będzie coraz mniej ludzi, którzy potrafią sobie radzić z tym co stworzyli im inni ludzie.
Ale czy jest na to lekarstwo? Nie ma.. Za duże uzależnienie do techniki, którego nic na świecie już nie zmieni. Zwyczajnie wypijemy piwo, którego naważyli nam przodkowie, my sami i ci którzy po nas będą.
lucky_one, 14 marca 2009, 09:44
Hehe... lekarstwo jest - globalna wojna atomowa Później zgodnie ze słowami Einsteina (notabene, dziś są jego urodziny) "Nie wiem jaką bronią będzie się walczyć podczas Trzeciej Wojny Światowej, ale czwarta będzie na patyki i kamienie".
Jak ktoś grał w Fallout albo widział Mad Maxa 2, to wie o co mi chodzi
thibris, 14 marca 2009, 18:53
Lepszy socjalizm od policyjnego państwa zakazów.
Mariusz Błoński, 14 marca 2009, 22:25
Socjalizm to przecież policyjne państwo zakazów.
Znacznie lepszym rozwiązaniem jest spowodowanie, by każdy sam odpowiadał za siebie. Wystarczy wprowadzić dobrowolne, prywatne ubezpieczenie zdrowotne. Wówczas palacz zapłaci znacznie większą składkę, niż osoba niepaląca, a osoba otyła, obżerająca się fast-foodami zapłaci więcej, niż wegetarianin uprawiający sport. Pieniądze bardzo dobrze motywują do działania.
Natsume, 15 marca 2009, 00:05
ehh i znów wszystko kręci się wokół pieniędzy ...
Szkoda, że człowiek (często) nie potrafi wziąć się sam za siebie i to tak sam z siebie.
Przydało by się coś co wzmocniłoby to, co nazywamy silną wolą i nie mówię tu o pieniądzach. Chociaż w niektórych przypadkach zamiast silnej woli przydałoby się trochę logicznego myślenia, bo po, co obżerać się fast-foodami znając wszystkie wady takiego jedzenia.
lucky_one, 15 marca 2009, 00:33
Po to że są smaczne, i jakby nie patrzeć, dla pewnej części ludzi jest to mimo wszystko luksus - żeby wyjść i sobie wydać pieniądze na zjedzenie na mieście..
este perfil es muy tonto, 15 marca 2009, 02:28
nie prawda,ja jem fast food jak nie mam czasu na slow food i to jest myślę główna przyczyna,a że smaczne to może i prawda choć mi ostatnio zbrzydła już strefa niskich cen w "maczku"
Galhali, 15 marca 2009, 17:31
Tu się zgadzam. Indywidualna odpowiedzialność
Otyłość nie zawsze wynika z tego, że ktoś obżera się fast-foodami. Może być spowodowana różnymi chorobami, a wtedy co? Też miałby płacić więcej. Wyraźne braki w rozumowaniu(bez urazy).
Racja. Żyjemy niestety w, jak by nie patrzeć, biednym kraju.
Gotowanie wcale nie zajmuje tak dużo czasu jak by się wydawało... i wychodzi znacznie taniej
inhet, 16 marca 2009, 05:26
Ze słów Liebermana można by mniemać ,ze jesteśmy gatunkiem wymierającym No, ale jakoś mi na to nie wygląda... ;D
Mariusz Błoński, 17 marca 2009, 22:44
Oczywiście, że nie wynika. Ale jeśli byłbym właścicielem firmy ubezpieczeniowej to osobie otyłej (niezależnie z jakich przyczyn) kazałbym płacić wyższą składkę, którą jeszcze bym podniósł w przypadku osoby otyłej, która niezdrowo się odżywia.
mikroos, 17 marca 2009, 22:46
A ja osobiście uważam, że przepisy powinny regulować politykę firm w taki sposób, by wyeliminować konieczność płacenia za nieswoją winę. O ile otyłość z obżarstwa jest sprawą oczywistą, o tyle otyłość wywołana nieuleczalną chorobą nie powinna być moim zdaniem podstawą do podnoszenia składki. Według mnie prawo powinno to regulować, nawet jesli w całej rozciągłości popieram uzależnianie wysokości składki ubezp. od czynników ryzyka.
este perfil es muy tonto, 17 marca 2009, 22:53
tylko że obżarstwo zapewne jacyś psychologowie podciągną pod chorobę, może nawet genetyczną i nieuleczalną to trochę jak z uniewinnianiem morderców gwałcicieli za ciężkie dzieciństwo
Mariusz Błoński, 18 marca 2009, 18:27
No, tego akurat się nie da przeprowadzić. Z prostej przyczyny - jeśli zabronisz pobierania wyższej składki bo to "nie wina tego człowieka" to oznacza, że ktoś inny będzie musiał płacić za tę osobę. A dlaczego ktoś ma za to płacić? Proponujesz jakąś utopijną "równość"... Rodzimy się i wychowujemy nierówni. Czy dlatego, że ktoś jest wysoki i ma uzdolnienia do koszykówki należy obciąć mu nogi?
mikroos, 18 marca 2009, 18:52
Ty z kolei proponujesz utopijną możliwość, że każdy jest w stanie płacić składkę za swoją ułomność. Nie wiem, co gorsze. Ale gdybys wpadł na pomysł, który umożliwiłby chorym na dystrofię Duchenne'a płacenie swojej składki, daj znać.
Sebaci, 18 marca 2009, 21:50
Prywatne, dobrowolne ubezpieczalnie - na warunkach ubezpieczyciela, rzecz jasna. Proste jak budowa cepa. Tylko dla socjalistów to jest nieprawdopodobnie skomplikowane i wymaga długich debat.
este perfil es muy tonto, 19 marca 2009, 06:25
"Ty z kolei proponujesz utopijną możliwość, że każdy jest w stanie płacić składkę za swoją ułomność. Nie wiem, co gorsze. Ale gdybys wpadł na pomysł, który umożliwiłby chorym na dystrofię Duchenne'a płacenie swojej składki, daj znać."
hmm a może uznamy że jak ktoś nie potrafi sam na siebie zapłacić skłądki to niech go opieka nie obowiązuje,albo najlepiej niech płacą mu ją tylko ci co chcą a nie wszyscy którzy płacą składki są zmuszani do płacenia więcej przez tych którzy nie potrafią zapłacić,a w ogóle to dajmy ludziom prawo robienia co chcą,nie zmuszajmy do płacenia składek i niech sami sobie ten problem rozwiązujom,a nie zamykajmy różnych jednostek w konserwie państwa i zmuszajmy do działania według woli większości obywateli konserwy.
thibris, 19 marca 2009, 07:20
Nie ma systemu idealnego. Nigdy pewnie nie będzie.
"hmm a może uznamy że jak ktoś nie potrafi sam na siebie zapłacić skłądki to niech go opieka nie obowiązuje,albo najlepiej niech płacą mu ją tylko ci co chcą a nie wszyscy"
A kto będzie chciał na niego płacić ? Ty, ja, matka Teresa ?
"a w ogóle to dajmy ludziom prawo robienia co chcą,nie zmuszajmy do płacenia składek i niech sami sobie ten problem rozwiązujom"
Ktoś nie zapłaci i zachoruje, albo będzie miał wypadek i co ? I jego brocha tak ? Można tak żyć. Ale co jeśli to Tobie nie będzie starczało na składkę? I nie mówię tu o skrajnych patologiach. Stracić pracę na pół roku może praktycznie każdy i nie wszyscy będą mieli wtedy środki na płacenie składek.
Jak nie będzie "przymusu" to doprowadzimy do większego rozwarstwienia społeczeństwa i biedniejsza jego część kiedyś wyjdzie na ulice i zrobi Ci rewolucję w Twoim domu - czy tego będziesz chciał czy nie. Lepiej ich jak najmniejszym kosztem "ugłaskiwać" i nie dawać powodów do większego niezadowolenia.
mikroos, 19 marca 2009, 13:04
Najkrócej jak potrafię: prawdopodobnie najbardziej liberalny system ubezpieczeń medycznych jest w USA, a z przeprowadzonych niedawno badań wynika, że ich służba zdrowia wcale nie jest najwydajniejszą pod względem stosunku efektów do kosztów. To raz.
Dwa, że musimy jednak pamiętać, że jesteśmy ludźmi, a nie zwierzętami. Wszyscy są najmądrszejsi, dopóki ich samych nie dotknie tragedia typu choroby Duchenne'a, mukowiscydoza albo wieloletnich zmagań ze stwardnieniem rozsianym. Założenia ultraliberałów może i są cwane, ale na pewno nie są życiowe.
este perfil es muy tonto, 19 marca 2009, 18:11
hmm w sumie...są powody do zastanawiania się,chyba macie większą niż ja część racji.ciekawe czy jest jakaś odrębna ekonomia medycyny.bo skoro to tak twardy orzech to wart głębszych studiów.
Sebaci, 19 marca 2009, 23:29
Nie, liberałowie bronią tylko własności i sprawiedliwości. Nic nie może usprawiedliwiać niemoralnego systemu socjalnego, nawet ta choroba Duchenne'a.
A co powiesz o ludziach, którzy przez całe życie płacili składki, a teraz dowiadują się, że sami muszą kombinować niemałe sumki pieniędzy na leczenie choroby, która ich dopadła, bo NFZ leczenia takowej akurat nie refunduje? NFZ po prostu nie chce wydawać pieniędzy na coś, co jest drogie. Ja wolę, żeby pieniądze pozostały w kieszeniach ludzi, a oni sami decydowali, co z nimi zrobić. I żeby popierać różnego rodzaju organizacje charytatywne, fundacje itp.