Wykształcenie nie chroni przed dezinformacją. Starsi lepiej sobie z nią radzą niż młodsi
Badacze z Instytutu Rozwoju Człowieka im. Maxa Plancka przeprowadzili metaanalizę, której celem było określenie, jakie osoby są najbardziej podatne na nieprawdziwe informacje i dlaczego. Naukowcy wzięli pod uwagę między innymi takie czynniki jak wiek, wykształcenie, poglądy polityczne czy zdolność do analitycznego myślenia. Z ich analizy wynika, że osoby lepiej wykształcone równie łatwo jak mniej wykształcone ulegają fake newsom, a osoby starsze lepiej niż młodsze odróżniają informacje nieprawdziwe od prawdziwych.
Około 5 miliardów ludzi korzysta obecnie z mediów społecznościowych, a rozpowszechniane w nich nieprawdziwe informacje – szczególnie w czasie wyborów – stanowią coraz większy problem. Zjawisko ulegania takim fałszywym informacjom jest przedmiotem intensywnych badań naukowych. Doktorant Mubashir Sultan wraz z kolegami przeprowadzili metaanalizę badań dotyczących mieszkańców USA i ich podatności na nieprawdziwe informacje. Uczeni chcieli sprawdzić, jaki wpływ na ocenę wiarygodności informacji mają takie czynniki jak poziom edukacji, płeć, wiek, poglądy polityczne, identyfikacja polityczna, zdolność do analitycznego myślenia czy rozumowanie umotywowane.
Badacze nie zauważyli, by poziom edukacji wpływał na zdolność do odróżniania informacji fałszywych od prawdziwych. Jest to sprzeczne z rozpowszechnionym mniemaniem, jakoby osoby lepiej wyedukowane były mniej podatne na manipulacje. Równie nieprawdziwe, a może nawet bardziej, okazało się przekonanie dotyczące wieku. Starsze osoby są często uważane za bardziej podatne na fake newsy. Tymczasem analiza wykazała, że jest wręcz przeciwnie. Lepiej niż osoby młodsze potrafią odróżnić fałszywe nagłówki od prawdziwych.
Pewną rolę odgrywała identyfikacja polityczna. Zwolennicy partii Republikańskiej łatwiej ulegali dezinformacji i częściej niż zwolennicy Demokratów uważali fałszywe nagłówki za prawdziwe. Generalnie jednak ludzie mają tendencję do uważania za prawdziwe tych informacji, które potwierdzają ich własne poglądy i odrzucania informacji przeciwnych. Szczególnie podatne na taką dezinformację są zaś osoby o... lepszych zdolnościach analitycznych. O ile bowiem osoby takie lepiej radzą sobie z dezinformacją w ogóle, łatwiej niż inni odróżniają fałszywe nagłówki prasowe od prawdziwych, to tam, gdzie dotyczy to kwestii politycznych, ich poglądów, radzą sobie gorzej. Dzieje się tak, gdyż uruchamiają wówczas mechanizm rozumowania umotywowanego, które ma chronić ich poglądy, wartości i tożsamość polityczną.
Jednak najsilniejszy wpływ na ocenę czy informacja jest prawdziwa, czy fałszywa, miała jej powtarzalność. Jeśli badani widzieli już wcześniej jakiś nagłówek prasowy, to częściej uznawali go za prawdziwy niż w przypadku nagłówków, których nie widzieli. To pokazuje, jak niebezpieczne jest powtarzalne wystawienie na dezinformację, szczególnie w mediach społecznościowych.
Metaanaliza została wykonana na podstawie surowych danych z 31 eksperymentów naukowych przeprowadzonych w USA w latach 2006–2023. W badaniach tych wzięło udział łącznie 11 561 osób w wieku od 18 do 88 lat. Analiza to część szerzej zakrojonego programu badawczego nad dynamiką środowisk internetowych. Celem programu jest zrozumienie, w jaki sposób cyberprzestrzeń wpływa na postawy i zachowania ludzi.
Komentarze (57)
radar, 11 lutego 2025, 15:07
Goebbels lubi to. Już dawno to wiedział. I dlatego tak ważne jest kto kontroluje większość mediów, a nie czy jakiekolwiek (mniejszościowe) alternatywy.
Również to:
co dotyczy większości Was tutaj
Dobrze wykształconych, o zdolnościach analitycznych, i zmanipulowanych
Tzn. ja tylko tak na podstawie artykułu
KONTO USUNIĘTE, 11 lutego 2025, 18:28
Ok, rzuciłeś populistycznym frazesem, ale teraz wytłumacz, która opcja polityczna w PL jest niezmanipulowana, bo chciałbym świadomie , a nie owczym pędem uczestniczyć w wyborach powszechnych, czy ignorancko je olewać.
radar, 11 lutego 2025, 21:38
Czy ja gdzieś w swojej wypowiedzi deklarowałem, że któraś opcja nie jest, lub nawet gdyby taka miała być, to że ja wiem która?
Natomiast, ponieważ ja nie mam swojej (ulubionej) tożsamości politycznej to powiem, że nie wiem, ale się domyślam
Szkoda, że nie podają jakiejś ciekawej metody na wyciągnięcie delikwenta z "transu" :/
KONTO USUNIĘTE, 12 lutego 2025, 08:32
Czy ja gdzieś w swoim pytaniu, pytałem o Twoje deklaracje?
Rzuciłeś konkretem:
Jasno wynika, że masz wiedzę, że są tu zmanipulowani, a drwiące uśmieszki sugerują, że jesteś w elicie niezmanipulowanych, do której ja też aspiruję. Więc wskaż gdzie manipulacji politycznej nie ma (symetria logiczna), bo ja nie chcę głosować na jakiegoś manipulanta.
Może podpisujący się pod Twoim banałem @darekp i @Mariusz Błoński coś rozjaśnią?
darekp, 12 lutego 2025, 08:44
Po prostu rób to to co robi Radar, czyli nie wiedz, ale się domyślaj
peceed, 12 lutego 2025, 10:01
Kwestia doświadczenia.
Chciałbym zobaczyć takie badania z podziałem co najmniej na STEM/humanities a najchętniej na kierunki studiów. W dzisiejszych czasach gdzie 50% populacji robi dyplom formalne wykształcenie przstaje być wyróżnikiem intelektu, to świadoma rezygnacja ze studiów może być oznaką błyskotliwości.
Przypuszczam że istotne różnice nie muszą się objawić na poziomie wychwytywanym przez takie prymitywne badania. Osobiście mam tendencję, że zasadniczo wierzę w każdą informację która nie jest istotnie sprzeczna ze stanem mojej wiedzy, tylko że ma to charakter prowizoryczny. Istotne jest to, że analizuje konsystencję posiadanych informacji i przekonania fałszywe potrafię odrzucić po czasie, tymczasem większość ludzi może co najwyżej je zapomnieć i żyje wedle zasady że prawdziwsza jest wcześniejsza informacja - w dużym uproszczeniu.
A kluczowym problemem jest to, że przeciętni ludzie mało co tak naprawdę rozumieją - a świat stał się skomplikowany i dodatkowo jest wypełniony klikbejtem i sensacjonalizmem.
Mariusz Błoński, 12 lutego 2025, 11:01
Na szybko rzuciłem okiem do internetów i znalazłem artykuł prasowy, w którym pada stwierdzenie: "
An over-emphasis on STEM is robbing students of the humanities-based skills they need to navigate the 'dark arts' of fake news, social media and online distortion, a world-leading expert in classroom technology has warned.
Subjects such as history and art taught students how to question the status quo and see different perspectives, Professor Punya Mishra from Arizona State University, told a conference in Sydney."
Nie wiem (nie chce mi się szukać), czy to opinia Mishry oparta na doświadczeniu, czy na badaniach. Jak Ci się chce, to tutaj masz jego prace: https://scholar.google.com/citations?user=BvF3pA4AAAAJ&hl=en
radar, 12 lutego 2025, 11:02
Rozumiem do czego zmierzasz, ale artykuł sugeruje jednak ludzi ze STEM (umiejętności analityczne). Tu na forum chyba przeważają przedstawiciele STEM, a dyskusje polityczne jednak nie należą do "naukowych".
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale czy na pewno jest poprawny w tym przypadku. Badania właśnie pokazują to czego się "domyślałem", że ludzie ponadprzeciętni mają przeświadczenie o swojej dużo większej wiedzy również w dziedzinach niezwiązanych z ich specjalizacją (bo ciężko być ponadprzeciętnym w wielu dziedzinach, chociaż podziwiam i zazdroszczę każdemu "człowiekowi renesansu"). Dodatkowo za Le Bon, "Psychologia tłumu":
Dodatkowo:
zauważam, i patrząc na Twoją wypowiedź ludzie "ponadprzeciętni" mają przeświadczenie o posiadaniu większego zasobu wiedzy niż faktycznie mają. Sama umiejętność analitycznego myślenia nie równa się wiedzy jako takiej. Nałóż na to elementy dezinformacji, "bańki informacyjne", tendencję polityków do trzymania istotnych informacji w tajemnicy, oraz ładunek emocjonalny (zobacz moją odpowiedź koledze poniżej), to masz imho przepis na to co opisują badacze.
Ach, rozumiem. Zdradzę Ci ten sekret, bo nie jest sekretem, ale nie wiem czy Ci to pomoże. Nie wiem jak to wytłumaczyć, może użyję analogii ze świata zwierzęcego; To trochę tak jakby chcieć wytłumaczyć osłowi żeby nie był taki uparty
)
Moim skromnym zdaniem wystarczy:
- mimo bardzo dużej wiedzy w temacie X, rozumieć, że nie wie się wszystkiego, również w kwestii swojej specjalności, i działamy w obszarze bardzo ograniczonej wiedzy, co oznacza, że nie wydajemy kategorycznych osądów i jesteśmy skromni (faktycznie, a nie fałszywie
- rozumieć, że "najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupiec ma czasami rację" - Winston Churchill, czyli nie przykładać wagi do tego kto mówi, tylko co mówi (oj trudne, co?
)
- zawsze być adwokatem diabła i zadawać pytanie, "a co jeśli nie..." - to raczej cecha charakteru
- zawsze zakładać, że polityk kłamie lub ma złe intencje (niby truizm, a jednak działacie tak: jak mówi "ten mój" to musi być prawda, a jak "tamten" to musi być kłamstwo
)
- nie utożsamiać się z osobą, opcją, itd - trudne, ponieważ człowiek jest zwierzęciem stadnym i lubi być częścią grupy. Cecha charakteru.
- nie śmiać się z czegoś czego się nie rozumie (mega trudne, bo większości się wydaje, że rozumie, a ten drugi to ten głupi)
- rozumieć, że czasami nie da się dogadać w kwestii imponderabiliów i nie ma co się kłócić czy obrażać o to.
- dać sobie siana z religią - chociaż religia sama w sobie jest potrzebna cywilizacji (imho ludziom słabym) i musiała być wymyślona
Pytanie tylko, czy ludzie o cechach i przekonaniach jak powyżej częściej osiągają sukces i pchają cywilizację do przodu czy może jednak to Ci bezczelni, przeświadczeni o tym, że wiedzą wszystko najlepiej i mogą wszystko? Nie wiem, i się nie domyślam.
Mariusz Błoński, 12 lutego 2025, 11:04
Radar puścił do nas oczko pt. "jesteście podatni na manipulację, a ja nie jestem". I tyle. Dobrze wie, że uruchamia takie same mechanizmy psychologiczne, jak każdy inny. Nie sądzisz chyba, że akurat Ty jesteś całkowicie odporny na fałszywki, manipulacje, że niechętnie przyjmujesz lub odrzucasz fakty/twierdzenia, które są sprzeczne z Twoimi przekonaniami.
KONTO USUNIĘTE, 12 lutego 2025, 11:45
Właśnie dlatego, że znam swoją ułomność, chciałem od @radar poznać sekret mniejszości:
Jak jest większość, to musi być mniejszość, na której chcę się wzorować !
A On się rozpisał od Sasa do Lasa, a sekretu dalej nie ujawnił.
darekp, 12 lutego 2025, 12:08
A gdyby napisał "wszystkich", to byś pytał, w jaki sposób sprawdził, że na pewno wszystkich (bo być może jest jakiś chlubny wyjątek)? Używamy mowy potocznej, która jest nieprecyzyjna i nie ma co podchodzić do tego z zerojedynkową logiką.
KONTO USUNIĘTE, 12 lutego 2025, 17:17
Liczyłem na konkret, a dostałem wyjaśnienie rodem z kółka poetyckiego, tłumaczące myśli autora obiektywnymi ograniczeniami lingwistycznymi.
radar, 12 lutego 2025, 18:56
I tak i nie. Nie wiem czy uruchamiam, ale może różnica jest w podatności na ich uruchomienie. Dzięki wymienionym powyżej zasadom (stosowanym samoistnie, a nie świadomie), nie mam problemu przyznać komuś racji czy zmienić swój pogląd, nawet znacząco, co pośrednio mnie chroni
Przypominam tezę z artykułu:
To ładunek emocjonalny, wyparcie i dysonans poznawczy prowadzi do tego. Nie ma emocji lub utożsamiania idei z własny ja, nie ma problemu. Czysta (!!!) logika (nawet jeśli bez kompletnej wiedzy). Nie da się być 100% odpornym na takie manipulacje, bo nie ma nikogo kto ma wiedzę "kompletną", co oznacza, że nasze decyzje zawsze są obarczone błędem, a nie stać nas z reguły, żeby odwlekać podjęcie decyzji w nieskończoność.
Nie jestem w stanie Ci pomóc niestety, a chciałbym. Tak jak z tym osłem tak i nie wytłumaczysz baranowi, że rogi na głowie to nie jedyny sposób rozwiązywania problemów. Taka natura osła i taka natura barana, i tyle
KONTO USUNIĘTE, 12 lutego 2025, 19:10
Wcześniej napisałem:
To teraz muszę uaktualniać, że to owszem ograniczenia, ale nie obiektywne lingwistyczne, tylko fizjologiczne kogniwistyczne.
peceed, 14 lutego 2025, 05:57
Do momentu gdy bomba helowa nie strąca Tupolewa.
Bo to prawda.
A czy ta decyzja była by zła? Większość ludzi jest jednak specjalistami w zakresie "ludzkiego przetrwania".
Przede wszystkim nie ma żadnego mechanizmu pozwalającego odróżniać informacje fałszywe od prawdziwych. Można jedynie określać prawdopodobieństwo informacji (nie robię błędu, to dosłownie "podobieństwo do prawdy") w modelu wiedzy jaki posiada użytkownik.
Prawdziwa informacja mało prawdopodobna niesie dużo jednostek informacji, wysoce prawdopodobna - mało.
Można rozbudować model przekazu informacji o prawdopodobieństwo/wiarygodność komunikatu - niezależnie ustalany parametr który ocenia w jakim stopniu komunikatu odpowiada prawdzie.
Taka aprioryczna wiarygodność wykorzystuje metainformacje o charakterze socjologicznym - czyli renomę czasopisma, autorytet osoby podającej informację, ilość osób / źródeł które podają daną informację, ilość cytowań, itd.
Kolejnym etapem jest kwestia zaufania do własnej wiedzy - na ile własne poglądy uważamy za pewne. Gdy jest ono wysokie, to komunikaty które są sprzeczne ze stanem naszej wiedzy uważamy za mało prawdopodobne i fałszywe, i jest to racjonalne.
W praktyce nadchodzące informacje są zaliczane do 3 kategorii - zgodnych z posiadaną wiedzą, sprzecznych z posiadaną wiedzą, niezależnych od posiadanej wiedzy.
Generalnie informacje które wpadają do kategorii "news" z natury rzeczy statystycznie plasują się w kategorii "niezależnych od posiadanej wiedzy", trzeba niezwykłego splotu okoliczności aby mieć inne informacje które są z nimi związane - czyli być na miejscu zdarzenia albo mieć pewną znaczącą wiedzę ekspercką itp.
Ktoś kto posiada generalnie szerszą wiedzę powinien z większym prawdopodobieństwem określić informacje niezależne jako prawdziwe - bo ma większe szanse na wykrycie ewentualnych sprzeczności, taki bias jest całkiem racjonalny.
Przyjęcie informacji niezależnych jako prowizorycznie prawdziwych nie czyni żadnej długofalowej szkody - obecnie takie mechanizmy już u mnie nie działają, ale przed chorobą pamiętałem źródło informacji, do pewnego stopnia (zawsze wnioskowania i relacje do innych informacji, tzn. mogłem wiedzieć że coś przeczytałem jako nową informację, ale też w trakcie czytania podczas filtrowania czy informacja nie wynika z już posiadanej wiedzy - zapamiętywałem tą relację do innych informacji). Ciekawostka - nie zapamiętywałem informacji które już znałem wcześniej (filtrowanie), co obniżało mi wyniki na testach poziomu zrozumienia tekstów. Tzn. już po krótkim czasie pamiętałem tylko to z tego co czytałem co było dla mnie nowe. Źródło wielkich frustracji - za późno się zorientowałem że to feature a nie bug.
Jak dziwnie to nie zabrzmi, u mnie identyfikatorem podstawowym faktów były relacje do innych informacji (a przede wszystkim kategorii) które miały postać grafową, i mogłem pamiętać te grafy analogicznie jak w przypadku pamięci fotograficznej. Przy wnioskowaniu i przeszukiwaniu wiedzy wystarczyło skakać, rozpinał się nowy graf skojarzeń i ostatecznie mogłem go zapamiętać, przy kolejnych rozważaniach służył jako przejście wnioskowania na jeden skok zamiast wielu.
Więc informacja błędna dość szybko stawała się sprzeczna z nowymi informacjami co pozwalało uznać informację błędnie zaklasyfikowaną jako prawdziwą za błędną - lub źle zrozumianą. Generalnie mózg zaokrągla te prawdopodobieństwa w stronę 1 albo 0 dla swojej wygody i szybkości działania pamiętając relacje i źródła informacji (względnie wnioskowania i ich przesłanki), co pozwala dość łatwo zmienić status takiej informacji z prawdziwego do fałszywego i odwrotnie. Oczywiście prowadzi to do rekurencyjnej zmiany statusu prawdziwości innych powiązanych faktów, i tutaj pojawia się zaleta logicznego mózgu z konsystentnym obrazem świata - takie informacje są przypadki są bardzo rzadkie, bo informacja zależna logicznie od wielu innych niezależnych informacji ma wykładniczo malejące szanse na pozostawanie błędną w funkcji ilości swoich relacji/przesłanek.
A z chwilą gdy pojawia się konflikt dotyczy to najczęściej dwóch przeciwstawnych komunikatów/informacji i włącza się ciekawość/dociekliwość zmuszająca do aktywnego szukania dodatkowych informacji na temat tego przekonania.
Jeszcze wrócę do tej reprezentacji grafowej relacji pomiędzy faktami/kategoriami (czyli skojarzeń) - ona zasadniczo zdaje się wymagać pewnych i stabilnych informacji, czyli 0 i 1 w zakresie prawdopodobieństw. Wszelkie jakości które można by utożsamiać z innymi prawdopodobieństwami muszą być ustalane dynamicznie, przez porównywanie całych drzew zdarzeń i wniosków.
Trochę się rozpisałem aby lepiej uzasadnić swój pogląd, że wykryte przez autorów zjawiska są całkowicie oczekiwane.
Tak, fake newsy działają z natury rzeczy i wykształcenie niezwiązane z tematyką newsa nie jest w stanie pomóc, przypuszczam że większe szanse daje ogólna erudycja.
Osoba która porusza się w dyscyplinach ścisłych generalnie jest otoczona przez prawdziwe informacje, dlatego może mieć uzasadniony nawyk traktowania prowizorycznie wszystkich przeczytanych informacji jako prawdziwych, zwłaszcza że dowody prawdziwości wielu twierdzeń są nietrywialne (choć istnieją). Błędne twierdzenia w czasopismach matematycznych/technicznych często uruchamiało lawinę setek i tysięcy listów do redakcji - zjawisko nieznane w naukach humanistycznych, gdzie można spodziewać się podobnych reakcji wyłącznie w celu skancelowania autora o przeciwnych poglądach.
Warto zwrócić uwagę, że platformy internetowe tworzą obecnie bańki informacyjne dostarczając użytkownikom treści zgodne z wyznawanymi przez nich poglądami, i jednocześnie okraszone zmanipulowanymi komentarzami co całkowicie rozbraja/przechwytuje socjologiczne mechanizmy oceny wiarygodności komunikatów, wykształcenie nie jest w stanie tutaj pomóc.
radar, 14 lutego 2025, 12:45
Nieprawda! "Wojny" wybuchały tutaj z najróżniejszych i również błahych powodów. Podatki, edukacja, czy nawet finansowanie nauki.
Zresztą, imho to zdanie pokazuje, że zaliczasz się do tego grona wspomnianego w artykule. Szczegóły poniżej
W sprawach społeczno-ekonomiczno-politycznych najprawdopodobniej zła
Przede wszystkim "wszystko co słyszymy jest opinią, nie faktem. Wszystko co widzimy jest punktem widzenia, nie prawdą" - Marek Aureliusz.
Idealny model manipulacji - metoda na autorytet. Oczywiście, w przypadku badań i publikacji naukowych masz rację. Zgadzam się również z wyższością STEM na tym polu:
ale umiejętność dokonania oceny w dziedzinie polityki już nie, a o tym jest artykuł.
Zgoda, ale tylko dopóki nie ekstrapolujesz stanu posiadanej wiedzy na inne obszary oraz nie wkomponowujesz swoich przekonań. Tu wracam do tej "bomby helowej". Ani Ty ani ja nie byliśmy tam żeby to zobaczyć. Żaden niezależny ekspert nie przebadał bezpośrednio wraku czy oryginału skrzynek (funkcjonariusze państwa nie są ekspertami niezależnymi). Ja nie wiem czy był zamach, ale go też nie odrzucam, i tym bardziej nie naśmiewam się z tych którzy twierdzą inaczej, bo moje ego nie ucierpi na tym jakby był i jakby go nie było. Twoje natomiast, sądząc po tej wypowiedzi (drwiny w sytuacji gdzie pewnym być nie możesz), ucierpiało by gdyby ten zamach był. Jest tak obstawiam, bo "Macierewicz mówił, że był, tzn, że nie było", "Prezydent był z pisowcem, więc nikt by nie chciał go zabijać, bo po co" itd, czyli
Myślę, że wszystko się zgadza. Twoja wypowiedz niczym się nie różni od wszystkich "ekspertów" i tysiącem ludzi komentujących różne gówno-burze medialne i tworzące memy bez wiedzy na dany temat.
https://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,28219640,tory-przy-wylocie-tunelu-srednicowego-ulozone-na-roznych-wysokosciach.html
a potem wychodzi:
Rozumiem, że w "Klewkach nie wylądowali Talibowie" ?
Albo weźmy na to śmierć gen. Sikorskiego na Gibraltarze. UK generalnie nie komentuje, a tylko utajniło akta na 70 lat. Po upływie 70 lat przedłużyli utajnienie na kolejne 70 ze względu na dobro ciągle żyjących świadków tamtych wydarzeń, ale rozumiem, że wg. prawdopodobieństwa, sojusznik nie mógłby zrobić zamachu na swojego sprzymierzeńca, prawda?
A jeśli sojusznik mógł, to wróg też może? Czy może Polska taka mało znacząca, że nikomu by się nie chciało nawet wspominać, czy grozić nam atomówkami. Nikt by tak nie robił przecież.
Kolejny raz podkreślam, nie wiem jak było, ale też nie naśmiewam się z tych, którzy mają inne zdanie. I to miałem na myśli pisząc, że "większość z Was", ale nie ja
peceed, 14 lutego 2025, 16:01
Polemizujesz czy chciałeś zabłysnąć?
Uważam, że wiesz jak było, tylko nie chcesz powiedzieć.
radar, 14 lutego 2025, 16:51
Polemizuję z Tobą, ale dodatkowo też chcę zabłysnąć
Książka zmuszająca do wielu refleksji.
Mylisz się
Bardziej pasuje "nie wiem, ale się domyślam", aczkolwiek wiadomo, bez pewności. Wypadków lotniczych nie utajnia się na 70 (+70) lat
Znamy tajemnice złamania enigmy, ale wypadek lotniczy to nie
Natomiast, jeśli okazało by się finalnie, że to jednak był wypadek to OK, zdarza się.
Ciekawy ten filmik, który podesłałeś, nt. z pierwszego komentarza
znalazłem tego Pana:
Nie znam człowieka osobiście, więc nie wiem jak wpisuje się w wiarygodność tego czy tamtego:
Można też wygooglać jakiś artykuł.
Poszlaki wskazują na coś innego niż sugerujesz. Is fecit, cui prodest
P.S., aż przeczytałem wpis na wiki. Żadnych dowodów, jedynie poszlaki, ale j/w.
Dodatkowo, śmieszą te "obalenia teorii".
Na wiki jest tam taki paragraf: https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Kontrowersje_wokół_okoliczności_śmierci_generała_Władysława_Sikorskiego
Serio? W kontekście niedawnych "wypadków" w Rosji poprzez "wypadnięcie z okna" to wiele to tłumaczenie nie obala. "komplikuje", ale czy obala?
I tak to się kręci
peceed, 14 lutego 2025, 17:49
W kontekście błyskawicznego rozwoju technologii informatycznych coraz bardziej rośnie prawdopodobieństwo tego, że żyjemy w Matrixjebie.
Możesz więc dokonać próby wylogowania się z systemu, na początek do sprawdzenia czy komenda nie jest przypadkiem aktywowana przez skok na główkę z okna?
Śmiało!
venator, 20 lutego 2025, 03:36
Litości, Panowie jaki zamach? Po co w tamtym czasie? Po co?
Na wuj drążyć temat człowieka, którego (ponoć) nawet ruSSki nie chciał na agenta jako niesterowalnego.
Słabo wyszkolona załoga, deptana przez wierchuszkę aby wylądować i jakoś to będzie. 36 splt, czyli tzw. plecakownia.
Presja, której nie wytrzymał młody dowódca, który widział w czasie wojny w Gruzji w 2008 r jako oficer, jak jego kapitan, za odmowę wykonania polecenia sprzecznego z zasadami bezpieczeństwa, był deptany przez tego co leży teraz wśród Królów
Bo kapitan zachował się jako dowódca i odmówił rozkazu lotu gdzie ewidentnie naraził by na niebezpieczeństwo Głowę państwa.
Dwa lata później, niestety tak już nie było.
Czemu nie możemy się przyznać, po 15 latach od katastrofy, że panował i nadal w znacznym stopniu panuje u nas bardak?
radar, 20 lutego 2025, 08:31
No OK, ale przecież to są dywagacje. Mogło tak być jak mówisz, ale przecież tego nie wiesz. Czysta spekulacja, która nie wynika z żadnych twardych dowodów. Wg. twojego przekonania to jest najbardziej prawdopodobne. Moim zdaniem jednak jesteś kolejną osobą, która kieruje swój osąd preferencjami politycznymi, a nie logiką, a sądzę tak na podstawie np. tego
Choćby właśnie zaczynając od tej Gruzji. To właśnie LK tam pojechał i mobilizował zachód przed Rosją. Co mówił? "Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie" (czy jakoś tak). Ty myślisz, że Rosja nie miała już w planach zaatakowania potem Ukrainy, nie? Poczytaj analizy, już z tamtego okresu, zachodnich i wschodnich analityków. Mocarstwa, którym niewątpliwie jest niestety dla nas Rosja, planują do przodu na lata, czy nawet dekady. Wtedy USA wymyśliło głupi reset z Rosją, a potem się zdziwili w Syrii, a w 2014 na Ukrainie. A właśnie już wtedy w 2008 LK ostrzegał, że Rosja odbudowuje siły i sentymenty imperialistyczne. Rozumiem, że nie okazało się to prawdą, tak? To wg. Ciebie nie jest powód, żeby się pozbyć niewygodnego polityka, zwłaszcza takiego co krzyżuje (próbuje) Ci plany? "Że po co, bo i tak przegrałby wybory"? A wiadomo czy by przegrał (czy to znowu myślenie życzeniowe na podstawie preferencji politycznych?
). Jest wiele innych przesłanek, politycznych czy też technicznych. Czy nawet zwykłe, a jakże często prawdziwe (!!!) "ten winny kto odniósł korzyść". A może myślisz, że Polska to taki nieistotny kraj, nieistotna demografia, gospodarka, nieistotne położenie, oczywiście wszystko w kontekście Europy?
Polecam wyjechać na jakiś czas do Francji, Włoch, Hiszpanii, czy nawet UK, zobaczysz jaki tam jest "bardak"
Jedynie Skandynawia, a może i kraje Beneluxu to inna historia, ale wszędzie jest to samo, tylko mało widziałeś lub poczytałeś
Także dla mnie sprawa nie jest przesądzona, co nie znaczy, że mój światopogląd się załamie jakby miało się okazać inaczej, po prostu bym się bardzo zdziwił. To jest ta "skromna" różnica.
Spróbowałem. Nie wyszło
Swoją drogą ta (kolejna już) "dyskusja" i artykuł skłonił mnie do refleksji nt. technokracji. Wielu ludziom, w tym mi jako przedstawiciela STEM, wydawało się, że jest to najlepszy wybór. Mała, "światła" klasa polityczna opierająca się tylko na ekspertach i specjalistach. Teraz jednak się zastanawiam czy cokolwiek by się zmieniło?
Wyobraźmy sobie dwóch ministrów, jeden na podstawie swoich preferencji mówi, że "zamach nie jest niemożliwy, trzeba to np. zbadać", a drugi na podstawie swoich każe mu się puknąć w czoło, albo skoczyć na główkę. Wiadomo, teorie spiskowe, foliowe czapeczki, szury itp. Jak między nimi wyglądała by współpraca? Jeśli preferencje polityczne przesłaniają zdrowy osąd sytuacji, co wynika z artykułu, ale chyba i komentarzy, to czy tak rząd ma szansę być jakkolwiek lepszy od historyków w MON czy innych zwykłych karierowiczów?
Co sądzisz @Mariusz Błoński ?
Astro, 20 lutego 2025, 19:14
Wejdź na wyższy poziom (piętro) - jestem głęboko przekonany, że Ciebie akurat na to stać; zacznij od dziesiątego piętra (pamiętaj - centralnie na główkę).
Powiedz proszę, ile kuchenek mikrofalowych zakupiłeś do sławetnych testów parówkowych? Ile chmur helowych łyknąłeś? Radar - bez urazy - ale pieprzysz. To, że jakiś jeden debil z drugim próbuje zmieniać fizykę nie znaczy, że fizyka od tego się zmieni. Wczytaj się proszę w pierwotny raport - osobiście kiedyś to zrobiłem i nie mam jakichkolwiek problemów z prawdą. Po prostu wiem, że fajnie jest doić kasę z publicznych pieniędzy w imię "wątpliwości" (robiąc przy okazji odpowiednią politykę), podczas gdy jakichkolwiek wątpliwości nie ma. Oczywiście jakaś trzecia część naszego społeczeństwa wciąż ma wątpliwości, ale mnie to nie dziwi - tak naprawdę dużo więcej ludzi kompletnie nie ogarnia fizyki. Pozdrów ode mnie pancerną brzozę...
P.S. Jeśli czegoś nie rozumiesz, to pytaj. Fizyka daje w tej materii proste odpowiedzi.
Ed. Oczywiście jakiś fizyk niekoniecznie musi być zaraz online, pamiętać szczegóły itp. Jeśli zapłacisz 800 za godzinę pracy (a jest w czym grzebać), to mogę być dla Ciebie online.
Ed2. Oczywiście 800 na łapkę, ale dokumentacja czasu pracy obowiązkowo będzie. Taniej nie znajdziesz.
venator, 21 lutego 2025, 02:30
Jakie dywagacje? O czym Ty w ogóle piszesz?:
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,9337823,pilot-o-locie-z-l-kaczynskim-do-gruzji-mialem-wrazenie-ze.html
Oficjalna odpowiedź MON (przeczytaj ją dokładnie):
https://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/08690964
O tym, że Rosja miała takie plany to ja doskonale wiem, więc nie wciskaj mi tu kitu. W maju 2012 r. przebywałem w St. Petersburgu i na własne oczy widziałem przygotowania do Dnia Pabiedy i postępującą, skrajną militaryzacje tego społeczeństwa.
Co ciekawe przez wiele lat po Wojnie Ojczyźnianej, Dzień Zwycięstwa nie był szczególnie obchodzony - miliony ofiar + decyzje Stalina o likwidacji inwalidów wojennych (którzy razili władzę widokiem braku kończyn, skrajną biedą i alkoholizmem) to było za dużo nawet tam. Ale minęło ponad pół wieku i się zaczęło z powrotem.
Wojnę Rosji z Ukrainą przewidywał już Dżochar Dudajew i wyraźnie o tym mówił w znanym wywiadzie bodajże z 1993 r. Dudajew nie miał też żadnych wątpliwości co do kierunku w jakim postępuje niby demokratyzująca się Rosja Jelcyna. Analizy zachodnich analityków nie dotarły jednak do uszu polityków, czego efektem był chybiony reset stosunków z Rosją ekipy Obamy.
Ponadto na spotkaniu Putina z amerykańskimi dyplomatami w 2004 r. (lub 2006 r.), Putler wypowiedział znamienne słowa: "panowie, wy nie rozumiecie, że nie ma czegoś takiego jak państwo Ukraina?"....
Jestem ogólnie zwolennikiem teorii cywilizacji Feliksa Konecznego, gdzie Rosja zajmuje swoistą niszę "cywilizacji turańskiej". To strzał w dziesiątkę.
To państwo zawsze będzie dążyło do zbrojnej konfrontacji...
Coś Ci się pomyliło. Ja piszę o bardaku instytucjonalnym i lekceważeniem procedur.
Osobiście znałem nieżyjącego już d-ce jednej z eskadr myśliwskich1 Pułku lotnictwa Myśliwskiego (ponad 4,5 tyś godzin, w tym 4 tyś na naddźwiękowych, głównie Mig 21/29), a w rodzinie mam (emerytowanego już) ppłk pil. (wylatane 1 tyś godz., gł na Su-22). Opinia tych pilotów była jednoznaczna - próba wykonania ordynarnego "szczura", co w slangu pilotów oznaczało szybkie i krótkie zejście poniżej poziomu chmur. Tyle, że tu zrobiono to pasażerskim, ciężkim samolotem z całkowitym pogwałceniem wskazań przyrządów. Nie mówiąc już o złamanu procedur (brak minimów).
Ten bardak, w niektórych obszarach trwa zresztą do tej pory. Co jest doprawdy przerażające. Vide np. lotnictwo Policji.
Kaczyński Lech był wówczas kimś, którego Amerykanie nazywają "kulawą kaczką", tak jak obecnie Anżej z Pałacu. Schodzącym politykiem bez większych szans na realne oddziaływanie polityczne. Po co kogoś takiego likwidować, zwłaszcza w tak absurdalny sposób?
Aż dziw, że na tym forum takie dyskusje się odbywają.
Mariusz Błoński, 22 lutego 2025, 10:24
Technokracja nie jest możliwa w demokracji. Ministrowie za szybko się wymieniają. Pewnie dlatego nie ma wybitnych ministrów, jak w czasach monarchii, ludzi, którzy rzeczywiście przeprowadzali wielkie reformy zmieniające kraj.
Rząd powinien składać się z ludzi o otwartych umysłach. Ministrem powinien być człowiek, który potrafi słuchać podwładnych, postawić się przełożonemu (premierowi) i mieć chęć do uczenia się. Ministrem rolnictwa nie musi (a nawet nie powinien) być rolnik, tak jak ministrem zdrowia nie powinien być lekarz. Technokraci powinni siedzieć pod ministrami, w ministerstwach, przez lata, ale powinna obowiązywać karuzela stanowisk, żeby jeden z drugim miał nowe zadania, nie popadał w rutynę i nie uważał się za boga za swoim biurkiem. A nad nimi wszystkimi powinien być premier, który z jednej strony twardo realizuje założoną politykę, a z drugiej, słucha jednak doradców i ministrów.
Natomiast to, o czym powyżej mowa, to nie problem ministerstwa, a specjalistycznych instytucji. Niezależnych, działających według własnych naukowych standardów, do których politycy się nie wtrącają. My jednak mamy tak nędzną klasę polityczną (z każdej strony - a właściwie z 2 stron, bo tylko tyle zostało od czasu, gdy PO i PiS zauważyły, że nie warto im budować koalicji, a bardziej opłaca się urządzić prymitywną plemienną nawalankę), że praktycznie żadne szanowane specjalistyczne instytucje się u nas nie ostaną. POPiS wszystko zniszczy.