Błędna percepcja kierowcy
Dennis Shaffer, profesor psychologii z Ohio State University, przeprowadził ciekawe badania, które z jednej strony mogą wyjaśniać, dlaczego kierowcy jeżdżą zbyt szybko, a z drugiej - są interesującym przykładem, w jaki sposób działa nasza percepcja wzrokowa.
Obowiązujące w USA przepisy mówią, że rysowane na drogach linie przerywane mają mieć długość 10 stóp, niezależnie od rodzaju drogi. Są więc takiej samej długości na autostradzie, jak i na wiejskich drogach.
Shaffer opisał w magazynie Perception & Psychophysics wyniki trzech eksperymentów, którym poddał 400 studentów. Uczony zapytał ich, jakiej długości są linie przerywane na drogach. Odpowiedź brzmiała: dwie stopy. Badani tak samo oceniali długość linii niezależnie od tego, czy stali od niej w jakiejś odległości czy jechali samochodem po drodze. Byliśmy zaskoczeni. Po pierwsze tym, że badani tak bardzo się mylili, po drugie - że wszyscy dali praktycznie tę samą odpowiedź - mówi Shaffer.
Odkrycie ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu. W rzeczywistości bowiem każda linia ma długość 10 stóp, a przerwy pomiędzy liniami - 30 stóp. Jednak ludzie oceniają i linie i przerwy na 2 stopy. Oznacza to, że poruszając się samochodem i mijając linię oraz przerwę, wydaje im się, że przejechali 4 stopy, podczas gdy w rzeczywistości przebyli odległość 10-krotnie większą! Innymi słowy, uważają, że jadą znacznie wolniej niż w rzeczywistości. Shaffer podczas badań konsultował się z inżynierami drogowymi i okazało się, że od dawna podejrzewali oni występowanie takiego fenomenu. Dotąd jednak nie było na to dowodów.
Psycholog zauważył jeszcze jedno, zadziwiające zjawisko. Swoje badania rozpoczął on bowiem już w 1995 roku, jako absolwent Kent State University. W międzyczasie stanowe przepisy zmieniły długość linii z 15 do obecnych 10 stóp. Jednak na przykład w roku 2000 w Arizonie większość linii miała długość 16 stóp. Zadziwiające było to, że ludzie ankietowani w różnych latach i różnych stanach zawsze oceniali długość linii na 2 stopy. Zarówno ci z Arizony w roku 2000, ci z czasów gdy obowiązywała długość 15 stóp, jak i obecnie ankietowani.
Jednym z wyjaśnień może być fakt, że kierowcy patrzą daleko w przód i widzą linie jako małe, a nie zwracają uwagi na te linie, które właśnie mijają. Inne wyjaśnienie to tzw. "stałość wielkości". Niektórzy specjaliści uważają, że nasz wzrok odbiera obiekt jako coś o stałych rozmiarach, niezależnie od tego, jak daleko się on znajduje. Innymi słowy, patrzymy na linie znajdujące się daleko, widzimy je krótkie i takie one dla nas są. By to zmienić, każdemu kierowcy trzeba by uświadamiać długość linii jeszcze zanim ją zobaczy zza kierownicy.
Eksperymenty Shaffera były tak skonstruowane, że, logicznie ujmując, ich uczestnicy powinni zauważyć pomyłkę. W pierwszym z nich poproszono badanych o wypełnienie ankiety na temat długości linii i przerw pomiędzy nimi. W drugim na podłodze przylepiono kawałek papieru o rozmiarach linii, badanych ustawiano tak, by widzieli go z takiej perspektywy jak kierowca, i proszono by z pewnej odległości ocenili długość linii. Trzeci z eksperymentów polegał na zabraniu badanych do samochodu w roli pasażera. Mieli oni obserwować w czasie jazdy linie i ocenić ich długość. Wszystkie trzy eksperymenty pokazały, że długość linii oceniano na 2 stopy.
Shaffer podejrzewa, że winny "pomyłce" jest nasz mózg. Drogi są bowiem konstruowane zgodnie z zasadami geometrii euklidesowej, a mózg działa w oparciu o geometrię nieeuklidesową.
W swoich kolejnych badaniach uczony chce sprawdzić, w jaki sposób ludzie będą postrzegali długość linii widzianych pod różnym kątem, tak, jakby jadąc samochodem zbliżali się do zakrętu, oraz na ile nasz wzrok pozwala na ocenę właściwego nachylenia stoku.
Komentarze (8)
riv, 6 lutego 2009, 00:10
Niestety, Polskie realia odbiegają od tych panujących za oceanem. W naszym kraju, bez względu na to jak są malowane linie na nawierzchni drogowej - kierowcy jeżdżą zbyt szybko. Idę o zakład, że nikt w naszym kraju nie zastanawiał się nad tym zjawiskiem :-\
mikroos, 6 lutego 2009, 00:16
No bo jak to? Polskiemu asowi kierownicy, który wie wszystko najlepiej (zresztą nie tylko o kierowaniu pojazdami - zna się na wszystkim, od polityki po Formułę 1), ma ktoś mówić jaka jest bezpieczna prędkość?! Przeciętny polski kierowca jest zbyt dumny i... zbyt głupi, żeby traktować ograniczenia poważnie.
kiciur, 6 lutego 2009, 08:59
U nas nie ma takiego problemu bo na połowie dróg nie ma pasów lub są starte.!!!
j50, 7 lutego 2009, 02:33
Rada na to jest prosta. Wystarczy mieć drogi dziurawe, jak w Polsce. Wtedy kierowca będzie patrzył zaraz przed maskę, a nie na dużą odległość. Wiele wypadków drogowych w Polsce wynika właśnie z tego.
Widzę ponadto jeden błąd w metodyce tego badacza. Istotą sprawy nie jest ocena długości linii i na tej podstawie ocena szybkości jazdy. Byłby to bowiem proces myslowy zupełnie nieefektywny. Jeżdżąc już kilkadziesiąt lat stwierdzam, że podstawą oceny jest częstotliwość mijania linii, a nie świadomość ich długości. Dlatego stosowanie w Polsce skracanie długości linii przed miejscami niebezpiecznymi jest wysoce skuteczne. Kierowca nie wie jaką długość mają te linie. Widzi tylko, że szybciej "migają" mu przed oczyma. Podświadomie interpretuje to wówczas jako zbyt dużą prędkość i skłonny jest do jej zmniejszenia.
Istotą percepcji jest być może pewien kawał. Na medycynie odbywa się egzamin, z udziałem profesora i docenta. Stoi wielki wór z narządami. Delikwent ma wsadzić tam rękę i na "maca" ustalić narząd. Pierwszy wkłada rękę i maca, maca - to jest serce, powiada i wyciąga z wora. Egzaminatorzy potwierdzają prawidłowe rozpoznanie. Drugi wkłada rękę i maca, maca - to jest wątroba, powiada i wyciąga z wora. Egzaminatorzy znowu potwierdzają prawidłowe rozpoznanie. Trzeci wkłada rękę i maca, maca - to jest kiełbasa, powiada i wyciąga z wora. Egzaminatorzy patrzą na to zdziwieni. I wtedy profesor odzywa się: panie docencie - to czym myśmy wczoraj wieczorem zakąszali?
k0mandos, 11 lutego 2009, 21:32
Chwila, piszesz, że na coś radą jest to, że są dziury, bo kierowcy patrzą przed maskę i to powoduje wypadki? Bez sensu.
Tu podzielę się swoją refleksją. Otóż mam prawko od początku tego roku, już trochę kilometrów udało mi się ujechać (tzn. nie twierdzę, że jestem doświadczony). Jeżeli chodzi o jazdę w mieście, to u mnie w 40 tyś jest tak, że więcej niż 60 km/h za dnia choćbyś się starał, to nie pojedziesz, bo nie ma gdzie. Sporo osób przestrzega przepisy, dlatego spowalniają cały ruch, co jest pozytywnym skutkiem. Patrząc na Wrocław, są dwupasmowe fragmenty, gdzie faktycznie można jechać szybciej. Ale tam teren zabudowany jest fikcją, stąd ograniczenie jest beznadziejne i bezsensowne. Zaś jeżeli chodzi o jazdę poza miastem, to jechałem z Wrocławia na narty do Czech i z powrotem. Ani razu nie przekroczyłem prędkości 120 km/h, a zazwyczaj jechałem 90. I szczerze mówiąc nie wyprzedzano mnie właściwie w cale, a nawet jeżeli, to i tak taki frajer zaraz utykał parę samochodów dalej.
Moim zdaniem problem leży w stylu jazdy. Po pierwsze dużo ludzi wykonuje egoistyczne manewry, tzn. szybko zwalniają, zmieniają pasy, skręcają, wszystko bez odpowiedniego przygotowania, sygnalizowania oraz przede wszystkim MYŚLENIA. Oczywiście im szybciej jedziemy, tym trudniej przetworzyć jak najwięcej docierających do nas informacji (znaki, piesi, pasy itd.), ale śmiem twierdzić, że główny problem polskiego kierowcy nie leży w prędkości.
waldi888231200, 11 lutego 2009, 21:40
Ciekawe jakie są zasady tej geometri??
mikroos, 12 lutego 2009, 02:20
@komandos
to nic nowego, że kluczem do wysokiej prędkości średniej nie jest wysoka prędkość chwilowa, ale utrzymanie płynności ruchu Warto zapoznać się z zasadami eco-drivingu, bo przy okazji okazują się one bardzo często zasadami pozwalającymi na zwiększenie realnej (czyli średniej i całościowej) prędkości podróżowania
w46, 12 lutego 2009, 09:16
Mnie wyniki badań nie dziwią.
Wiadomo że odbieramy prędkość subiektywnie, wszystko zależy od tego jak jest odbierana przez nasze zmysły. Przykładowo lecąc samolotem odrzutowym odczuwamy mniejszą prędkość niż jadąc rowerem (bez amortyzatora ) z wyboistej góry w lesie.
Wystarczy więc aby przy drogach było wiele punktów które szybkim przesuwaniem się przed oczami dają wrażenie wysokiej prędkości, podobnie z rykiem silnika i drganiami.