Skuteczny sposób na dwutlenek węgla?
W Preceedings of the National Academy of Science ukazał się artykuł opisujący technologię, dzięki której możliwe będzie bezpieczne pozbycie się miliardów ton dwutlenku węgla. Wszystko dzięki odkryciu, iż perydotyty z Omanu każdego roku eliminują z powietrza setki tysięcy ton tego gazu.
Perydotyty to skały zasadowe, złożone głównie z oliwinu, w którego skład wchodzi magnez, krzem i tlen. Występują nie tylko w Omanie, ale w wielu miejscach na kuli ziemskiej, w tym w Polsce.
Naukowcy odkryli, że gdy woda gruntowa styka się z oliwinem, zostaje wzbogacona w magnez i dwuwęglan. Koncentracja węgla w wodzie wzrasta około 10-krotnie. Kiedy woda wnika w skały i traci kontakt z powietrzem atmosferycznym, zaczynają się z niej wytrącać magnez, węgiel i tlen, które tworzą węglan magnezu. To z kolei rozsadza skałę, powodując w niej miniaturowe pęknięcia i umożliwiając jeszcze głębszą penetrację wody.
Główną zaletą tego procesu jest fakt, iż węgiel zostaje uwięziony w formie skały, nie istnieje więc niebezpieczeństwo, że ponownie wydostanie się do atmosfery. Obecne techniki pozbywania się dwutlenku węgla zakładają zaś jego pompowanie do naturalnych podziemnych zbiorników. Ruchy tektoniczne mogą spowodować, że zbiorniki pękną, powodując gwałtowne wydostanie się olbrzymich ilości dwutlenku węgla do atmosfery.
Naukowcy mówią, że pokłady perydotytów można wykorzystać do bezpiecznego składowania CO2, a przebiegający już obecnie naturalny proces można przyspieszyć w dość prosty sposób, używając technik stosowanych przez przemysł naftowy. Techniki te pozwalają na doprowadzenie do większego spękania skał, co umożliwi wpompowanie większych ilości dwutlenku węgla i, poprzez zwiększenie powierzchni styku gazu ze składami, spowoduje przyspieszenie reakcji uwięzienia węgla w skale. Proces można jeszcze bardziej przyspieszyć, podgrzewając samą skałę. Co więcej, jako że sama reakcja chemiczna zachodząca pomiędzy skałą a gazem powoduje wydzielanie ciepła, raz podgrzane skały będą samodzielnie się ogrzewały. Uczeni wyliczają, że wystarczy podgrzać je do temperatury 185 stopni Celsjusza by reakcja samodzielnie się podtrzymywała. Ich zdaniem, dzięki takiej technice w kilometrze sześciennym perydotytów można by przechowywać miliard ton dwutlenku węgla rocznie.
Akademicy mają już gotową propozycję, dzięki której zbędne stanie się wyłapywanie dwutlenku węgla, jego transportowanie i ogrzewanie skał. Ich pomysł polega na wykorzystaniu skał znajdujących się w płytkich wodach oceanicznych. Uczeni chcą wiercić w nich dwa otwory. W jeden z nich będzie pompowana woda z oceanu, która w głębi skał ogrzeje się do 185 stopni Celsjusza. W międzyczasie zawarty w niej dwutlenek węgla zostanie wytrącony i uwięziony w skale. Ogrzana woda, przez naturalne pęknięcia, przedostanie się do drugiego otworu i samodzielnie, dzięki konwekcji, wydostanie się na powierzchnię. Woda oceaniczna będzie szybko absorbowała dwutlenek węgla, gdyż tam, gdzie jest płytka, bardzo dobrze się miesza z powietrzem. Jako że powietrze rozprzestrzenia dwutlenek węgla po całym świecie, odpadną koszty transportu. Gaz będzie samoistnie dostarczany tam, gdzie zostanie związany ze skałami. Ze względu na stężenie dwutlenku węgla w wodzie morskiej, taka metoda pozwoli pozbyć się jedynie milion ton gazu rocznie na każdy kilometr sześcienny skał. Jednak, jako że nie trzeba będzie ani ogrzewać skał, ani transportować CO2, to przy szerokim zaimplementowaniu takiej technologii możemy pozbyć się miliardów ton szkodliwego gazu rocznie.
Z teoretycznego punku widzenia rozważania naukowców mają sens. Jednak nie wiadomo, czy metoda sprawdzi się w praktyce. Na przykład do samopodtrzymania reakcji ogrzewania skał konieczna jest odpowiednia ilość węglanu magnezu. Wiadomo, że reakcja taka zachodzi w perydotytach z Omanu. Co nie znaczy, że będzie miała miejsce też w innych złożach.
Komentarze (80)
Sebaci, 10 listopada 2008, 17:06
A czemu to on szkodzi?
Na świecie istnieją większe problemy niż pozbywanie się nieszkodliwego gazu... Rzygać się już chce od tych pierdół
Neratin, 10 listopada 2008, 18:05
http://en.wikipedia.org/wiki/Greenhouse_gas
http://en.wikipedia.org/wiki/Greenhouse_effect
http://en.wikipedia.org/wiki/Global_warming
http://en.wikipedia.org/wiki/Ocean_acidification
mnichv10, 10 listopada 2008, 18:10
Chyba już nikt nie wierzy w globalne ocieplenie...
Neratin, 10 listopada 2008, 19:46
Jeśli np. pominiesz ludzi z tych instytucji:
http://en.wikipedia.org/wiki/Scientific_opinion_on_climate_change#Statements_by_concurring_organizations
oraz zignorujesz zdanie naukowców zajmujących się badaniem klimatu, to faktycznie wyjdzie że "nikt".
mikroos, 10 listopada 2008, 19:53
Problem w tym, że ci naukowcy do dziś nie zaprezentowali ani strzępu dowodu, że istnieje związek pomiędzy CO2 i globalnym ociepleniem. Wykazali jedynie wygodną dla siebie korelację.
Neratin, 10 listopada 2008, 20:42
Zadziwiasz mnie - chcesz powiedzieć, że przejrzałeś cały ogrom publikacji na ten temat, jaki ukazał się w ciągu ostatniego półwiecza, i nie znalazłeś tam "ani strzępu dowodu"? Nie znalazłeś tam teoretycznych i eksperymentalnych dowodów naistnienie efektu cieplarnianego? Nie znalazłeś tam teorii opisującej absorpcję promieniowania podczerwonego przez cząsteczki różnych gazów wieloatomowych? Nie znalazłeś tam wyników pomiarów stężenia atmosferycznego gazów cieplarnianych? Nie znalazłeś tam danych dowodzących, że za wzrost ten odpowiadają czynniki związane z ludzką cywilizacją? Nie znalazłeś wyników pomiarów satelitarnych wskazujących na zmieniający się bilans radiatywny troposfery?
Czy też może chcesz powiedzieć, że nigdy nie zdarzyło ci się czytać żadnej literatury fachowej na ten temat, a opierasz się o to, co gdzieśtam przeczytałeś w internecie?
mikroos, 10 listopada 2008, 20:50
Dokładnie tak, jak napisałeś/aś. Z pewnością nie przeczytałem wszystkiego, ale przeczytałem sporo.
Dowód teoretyczny w naukach przyrodniczych? A cóż to takiego?
Dowody eksperymentalne? No własnie problem jest w tym, że wykazano, że jedno zjawisko pokrywa się z drugim, ale w żaden sposób nie wykazano, żeby jedno zjawisko powodowało drugie.
Sam zaznaczyłeś/aś: TEORIĘ.
Znalazłem. Ale co z tego? Znalazłem także wyniki pomiaru odległości Ziemi od Słońca, pomiaru ciśnienia atmosferycznego nad moim miastem, tysiąca innych pomiarów... Dopóki nie zaprezentuje mi się jasno związku przyczynowo-skutkowego, nie mam podstaw sądzić, że ilość CO2 w atmosferze ma wiekszy wpływ na zmiany klimatu niż którykolwiek z wymienionych wyników pomiarów.
Nie, nie znalazłem ani jednego dowodu na ten temat. Wszystko to korelacje, hipotezy i przypuszczenia.
Nie przeczę, że ocieplenie klimatu jest faktem. Ten argument jest niepoprawny.
Mogę Cię zapewnić, że czytałem na ten temat dane naukowe. A mimo to uparcie twierdzę, że potwierdzono jedynie korelację kilku faktów, ale nigdy ich ścisłą zależność przyczynowo-skutkową.
kwiateusz, 10 listopada 2008, 21:17
a w okresie dinozaurów stęzenie co2 było albo 10x wieksze albo 100x wieksze niż teraz i jakos nic wtedy nie wygineło tak z dnia na dzien...
Neratin, 10 listopada 2008, 22:10
Imponujące.
A możesz wymienić tak z 10 ostatnich rzeczy, które czytałeś?
Słyszałeś o takiej nauce przyrodniczej jak "fizyka"?
Naprawdę uważasz, że "w żaden sposób nie wykazano" istnienia efektu cieplarnianego?
Tak jak "ogólną TEORIĘ względności", "TEORIĘ ewolucji", "TEORIĘ atomową"...
Czy poza zarzutem, że to "tylko teoria", posiadasz jakieś merytoryczne argumenty przemawiające za tym, że efekt cieplarniany nie istnieje?
Ale nikt ci tego związku nie zaprezentuje "jasno". Idź na studia, poświęć kilka lat na uczenie się "teorii", przerób podstawową literaturę przedmiotu, to będziesz potrafił sobie przyswoić ten związek przyczynowo-skutkowy.
Upewnijmy się, że jesteśmy na tej samej stronie.
Twierdzisz, że za wzrost stężenia atmosferycznego CO2 z 280ppm do 380ppm w ciągu ostatnich 200 lat nie odpowiada emisja przemysłowa?
Twierdzisz, że 30 mld ton ditlenku węgla wywalanego przez nas w atmosferę w całości magicznie znika, po czym równie magicznie pojawia się inne, naturalne źródło ditlenku węgla, które powoduje wzrost stężenia tego gazu w atmosferze?
Twierdzisz, że to naturalne źródło w magiczny sposób zmienia sygnaturę izotopową węgla, tak by wydawało się, że pochodzi on z paliw kopalnych?
Nawet nie zrozumiałeś tego argumentu.
Wyniki Harriesa i jego kolegów nie dotyczyły zmiany temperatury, tylko zmiany widma promieniowania podczerwonego emitowanego przez atmosferę ziemską na przestrzeni 37 lat.
Tak z ciekawości zapytam: jest jakaś teoria naukowa, co do której słuszności jesteś przekonany? Jeśli jest, to czy możesz powiedzieć, dlaczego? Jaki rodzaj "dowodu" był w tamtym wypadku wystarczający, i jaki rodzaj "dowodu" przekonałby cię, że teoria antropogenicznego globalnego ocieplenia jest poprawna?
A 2 miliardy lat temu prawie nie było tlenu i też życie jakoś sobie radziło...
mikroos, 10 listopada 2008, 22:49
Wybacz, nie prowadzę ewidencji wraz z datami. Poza tym nie jest to główny obszar moich zainteresowań, więc wybacz, ale nie prowadzę statystyk na ten temat.
W fizyce dowody teoretyczne mogą służyć jedynie na poparcie teorii/hipotez, ale nie do obiektywnego ustalania faktów. Gdyby "dowody teoretyczne" wystarczały, nie byłaby potrzebna choćby budowa LHC.
Przecież tak napisałem. Ocieplenie klimatu jest faktem, zaś antropogeniczny efekt cieplarniany to jedynie twór hipotetyczny.
Teoria ewolucji została już wielokrotnie potwierdzona doświadczalnie. Odsyłam np. do danych na temat specjacji komarów żyjących w metrze londyńskim. A teoria względności ciągle jest poprawiana, co tylko świadczy o jej niepełnej poprawności.
Zaraz, zaraz. Kto tu komu ma coś do udowodnienia? To Ty usiłujesz mnie przekonać do jakiejś nowej teorii, a nie ja Ciebie. Na tej samej zasadzie powinienem od Ciebie żądać dowodu, że efekt cieplarniany nie jest spowodowany przez rozwój dorożkarstwa w Chinach. Brak jednoznacznego dowodu na nieprawdziwość tej tezy byłby dla mnie dowodem, że właśnie dorożkarstwo jest przyczyną efektu cieplarnianego
Wobec tego nikt mnie nie przekona.
Znów rozmawiamy o czystej teorii. Nie można ustalić związku przyczynowo-skutkowego, będącego kwestią czysto praktyczną, na bazie teorii!
http://www.kopalniawiedzy.pl ?
Nigdzie czegoś takiego nie napisałem.
Nigdzie tego nie napisałem. Tylko jaki to ma związek z efektem cieplarnianym?
Nigdzie tego nie napisałem. Tylko jaki to ma związek z EC?
Zrozumiałem. Za to Ty najprawdopodobniej nie zrozumiałeś/aś mojego, bo starasz się wmówić mi, że zaprzeczyłem emisjom CO2 do atmosfery.
Ale to jeszcze nie oznacza, że CO2 jest przyczyną EC.
Nie ufam teoriom naukowym. Można je tymczasowo uznać za wiarygodne, ale ostatecznym potwierdzeniem teorii są dopiero dane eksperymentalne. Pracuję w naukach przyrodniczych od pewnego czasu i uwierz mi: gdybym stwierdził, że "nie ma potrzeby robić tych badań, bo teoria jest wystarczająco przekonująca", zostałbym wyśmiany albo wylany z laboratorium. Chociaz z drugiej strony byłby to niezły sposób na zaoszczędzenie sporej ilości środków... może czas zacząć lobbować na rzecz pisania teorii? Trzeba to przemyśleć, papier jest znacznie tańszy od odczynników!
Odpowiedziałem powyżej.
Przekonałby mnie wyłacznie dowód eksperymentalny, choć przyznaję, że ciężko jest mi zaprojektować konkretny eksperyment. Poza tym znów upraszczasz: "antropogeniczne globalne ocieplenie" to nie to samo, co "powodowanie globalnego ocieplenia przez emisję CO2". Istnieje znacznie więcej gazów znacznie skuteczniej zatrzymujących ciepło, jak np. para wodna czy metan. Tylko, jak na ironię, Ty uczepiłeś/aś się CO2 zamiast pomyśleć, jak katastrofalne skutki może mieć hodowla bydła i wytwarzanie przez nie CH4 w przewodzie pokarmowym! Inna rzecz, że CO2 jest bardzo wygodny, bo może uderzyć w sporą gałąź przemysłu.
Co jest bardzo silną przesłanką na rzecz tezy, że pomimo gwałtownych zmian klimatu i składu atmosfery idzie żyć na tej planecie. Inna rzecz, że poziom CO2 w atmosferze rośnie mniej więcej od roku 1000 (źródła: http://cdiac.ornl.gov/ftp/trends/co2/lawdome.combined.dat , http://www.warwickhughes.com/icecore/ - potraktuj to jako częściową odpowiedź na Twoje pierwsze pytanie), a klimat zaczął się ocieplać dopiero w ostatnich 150 latach. Nie ma także wyraźnego związku pomiędzy stężeniem CO2 w atmosferze i temperaturą w ostatnich latach, gdyż koncentracja CO2 rośnie dość równomiernie, zaś temperatury, choć generalnie wykazują tendencję wzrostową, są także poddane silnym fluktuacjom.
Sebaci, 10 listopada 2008, 22:55
IPCC od dawna nie jest dla mnie wiarygodnym źródłem informacji. Omijać... Bredzić można byle co, jeśli się dostaje za to kasę (jak Gore).
A czemu to nikt się dziś dziurą ozonową nie zajmuje? W bohaterski sposób problem rozwiązano, a ja jakimś cudem to przegapiłem, lub problem rozwiązał się... sam?
Nie mieszajmy dwóch rzeczy. Dyskutujemy nad globalnym ociepleniem, a nie efektem cieplarnianym, który jest faktem i jest dla nas korzystny.
A milion lat temu Grenlandia była zieloną wyspą... A za czasów Wikingów też była bardziej zielona. Nie, nie emitowali oni CO2 (nie licząc oddechów, rozpalanych ognisk itp).
Zdrowy rozsądek każe twierdzić, że takie zmiany klimatyczne są normalną cechą naszej planety i występują co jakiś czas. Każe też być sceptycznie nastawionym do takich rewelacji, że to emisja CO2 przez człowieka powoduje ocieplenie klimatu. Zresztą, jak by nie patrzeć, ocieplenie dla większości ludzi jest chyba korzystne...
Ziemia ma 4.5mld lat. Człowiek, licząc swoje poprzednie "generacje" - parę milionów. I ten oto człowiek ma tak wielką władzę, że może tą planetę, która istnieje setki razy dłużej, zepsuć. A od 200 lat - nawet bardzo. Dlatego musimy ją ratować!
Zastanawiające jest, czemu tak wszyscy nawołują do ograniczania emisji CO2, a nikt nie mówi o parze wodnej Ale powiem wam dlaczego - brednie o CO2 lepiej się sprzedają, łatwiej przechodzą do mózgu przeciętnego człowieka, no i jaką kasę można na tym zarobić (pomysł limitów emisji CO2 w Europie i sprzedaż zezwoleń na dodatkowe emisje)! To się eurokraci nakradną. Opłaciła się kilkuletnia medialna propaganda...
Jeśli nawet człowiek trochę więcej dwutlenku węgla sobie poemituje, to nic wielkiego się nie stanie... I tak emituje mniej niż środowisko, to co jest dziełem człowieka, to przecież tylko ułamek całości. A wpływ tego gazu na temperaturę jest najwyżej tyci (o taki malutki, że praktycznie nie widać!). Na pewno mniejszy niż para wodna. Zamknijmy zatem wszystkie elektrownie jądrowe! No tak, ale wtedy to nikomu się nie będzie opłacać...
Mówisz, że dodatkowe mln ton CO2 nie ma się gdzie podziać i stanowią one tak duże zagrożenie. A może sprzyja to roślinkom? Więcej ich dzięki temu rośnie, pochłaniają więc więcej CO2. I jest dobrze. Jak powiedział George Carlin (nieżyjący już, niestety...) - w jednym ze swoich świetnych wystąpień - it's a self-correcting system.
itneron, 10 listopada 2008, 23:02
Zawsze mnie śmieszy (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), jak ktoś stosunkowo nowy na forum po konfrontacji z mikroosem zazwyczaj po drugim jego poście próbuje go "zajechać" naukowymi pojęciami i liczy, ze go zagnie ;D
A teraz już nie przeszkadzam w dyskusji
mikroos, 10 listopada 2008, 23:04
Zapomniałem o jednym:
+1 Dzięki za napisanie tego, co mnie wyleciało z głowy
mikroos, 11 listopada 2008, 00:16
Radzę traktować z duża rezerwą słowa waldiego pisane w tym wątku. Człowiek, który prowadzi firmę bezpośrednio związaną z produkcją CO2 i urządzeniami mogącymi pozwolić na jej redukcję, może mieć interes w prezentowaniu takiego czy innego punktu widzenia.
waldi888231200, 11 listopada 2008, 00:22
Ale dzieki temu wie o co chodzi z praktyki a nie teorii (ze szkolnej ławki).
Gadaczy jest pełno, gadu gadu a wyników ani śladu.
mikroos, 11 listopada 2008, 00:26
I dlatego znacznie chętniej może kłamać, byle tylko nabić własny portfel. Nie należy być sędzią we własnej sprawie.
ty także żadnych nie przedstawiłeś, a mimo to wygłaszasz pewną tezę. To tylko potwierdza słuszność moich podejrzeń.
Apeluję jeszcze raz o bardzo ostrożne traktowanie wypowiedzi waldiego w tym wątku.
waldi888231200, 11 listopada 2008, 00:27
Gadu gadu postów więcej a wyników ani śladu??
Kiedyś (50lat temu) na raka miało szansę 2 na 10 dziś ma 8 na 10 zgadnij jaką szanse mają twoje dzieci??
Ble.. ble... ble... będzie dobrze ?? a może nie??
mikroos, 11 listopada 2008, 00:32
W tej sytuacji "brak wyników" oznacza jedynie tyle, że "brak wyników" potwierdzających wpływ wytwarzania CO2 przez człowieka na klimat. Ślicznie strzeliłeś sobie w kolano.
waldi888231200, 11 listopada 2008, 00:34
Ble.. ble.. ble.. ble ...Ble.. ble.. ble.. ble ...Ble.. ble.. ble.. ble ...
Rzeczą oczywistą jest podnoszenie się średniej temperatury globu , topienie się lodowców i inne zjawiska z powyższym związane.
Prawdą jest dziura ozonowa a przez to wnikanie promieniowania które wcześniej było absorbowane i odbijane daleko od powierzchni globu, prawdą jest że gazy cieplarniane podnoszą temperaturę również, że związki chloru rozwalają ozon, potrzebą jest ograniczanie zanieczyszczenia środowiska i recykling (ze względu na choroby płuc i zwykły brak miejsca na odpady).
Pytaniem jest: co jako ludzie mozemy zrobić aby nie wyginąć,(??) a moze nic nie robić (w końcu nie jedna cywilizacja już zniknęła).
Neratin, 11 listopada 2008, 01:01
Jeszcze bardziej mnie zadziwiasz. Przed chwilą twierdziłeś, że "przeczytałeś sporo" z literatury naukowej na ten temat - wystarczająco dużo, by na tej podstawie stwierdzić, że nie zawiera ona "ani strzępu dowodu" itd. A teraz nie potrafisz podać ani jednej publikacji? Ani jednego autora?
Czytałeś chociaż ostatni raport IPCC?
Dlatego napisałem "dowodów teoretycznych i eksperymentalnych".
Ja się nie pytam o antropogeniczny efekt cieplarniany. Ja się pytam o efekt cieplarniany W OGÓLE.
Używając twojej argumentacji - to jedynie "korelacja kilku faktów, a nie ścisła zależność przyczynowo-skutkowa".
Możesz jakoś rozwinać temat? W których miejscach jest "ciągle poprawiana"?
Jakiej "nowej teorii"? Czy na pewno wiesz o czym piszesz? Przecież efekt cieplarniany został odkryty przez Fouriera i potwierdzony eksperymentalnie przez Tyndalla i Arrheniusa jeszcze w XIX wieku...
No właśnie widzę.
Ależ napisałeś. Tutaj:
To jak: wierzysz w to że za wzrost stężenia CO2 odpowiada ludzkość, czy nie?
Bo gazy cieplarniane odpowiedzialne są za efekt cieplarniany? A wzrost stężenia gazów cieplarnianych odpowiedzialny jest za wzmocniony efekt cieplarniany?
Najprawdopodobniej sam nie zrozumiałeś swojego wywodu.
Ciekaw jestem w takim razie, co odpowiada za obecny klimat Wenus...
To wszystko wyjaśnia.
A w jakich naukach przyrodniczych pracujesz, jeśli można spytać?
I skąd teza, że w klimatologii ktoś uważa, że badania eksperymentalne są niepotrzebne?
Ale pomimo tego stwierdziłeś, że na pewno takiego eksperymentu nie wykonano? Chociaż nawet nie potrafisz powiedzieć, jaki to miałby być eksperyment?
Oczywiście, że nie to samo. Tylko że co z tego?
Bo w przeciwieństwie do ciebie wiem, że para wodna i metan są szybko usuwane z atmosfery, a stężenie atmosferyczne metanu jest ponad 200 razy mniejsze od stężenia CO2?
I co nie dowodzi, że mógłbyś przeżyć w atmosferze pozbawionej tlenu tylko dlatego, że jakiś rodzaj cyjanobakterii to potrafi.
Na pewno pracujesz w naukach przyrodniczych? Bo najwyraźniej masz problemy z odczytaniem dwóch kolumn danych:
Mean Air Age, year A.D. CO2, 75 Year Smoothed, ppm
1010 279.5
1110 282.9
1210 283.2
...
1810 283.8
1910 299.9
1950 312.0
1975 329.4
Drugi link to "artykuł" Jaworowskiego - emerytowanego lekarza-radiologa, którego "badania" zostały wyśmiane przez ludzi zawodowozajmujących się paleoklimatologią, i który łagodnie mówiać lubi mijać się z prawdą.
http://www.scientificjournals.com/sj/espr/Pdf/aId/7394
http://www.someareboojums.org/blog/?p=7
http://timlambert.org/2005/01/hissink3/
"Ostatnich latach"? O jakim okresie mówisz? 5 latach? 10 latach?
Przypominam: w wyniku PODWOJENIA stężenia CO2 (czyli wzrostu stężenia o ~280ppm) przewidywany wzrost temperatury wynosi ok. 3 stopnie Celsjusza. A ty chciałbyś "wyraźnego związku" dla wzrostu stężenia o 10ppm? Nikt takiego "wyraźnego związku" i idealnej korelacji w tak krótkim okresie nie przewiduje, chociażby ze względu na chaotyczną naturę systemu pogodowego, istnienia krótkoterminowych zjawisk typu El Nino/La Nina, itd.
A było kiedykolwiek dla ciebie "wiarygodnym źródłem informacji"?
Wiesz w ogóle, co to jest IPCC?
Czytałeś którykolwiek z raportów IPCC?
Jeśli czytałeś, to czy możesz wskazać, które informacje nie są wiarygodne?
Jeśli nie czytałeś to jakim cudem wiesz, że nie są wiarygodne?
A jeśli nie IPCC jest wiarygodnym źródłem, to jaki ośrodek naukowy zajmujący się badaniami klimatu nim jest?
Prawdopodobnie jesteś zbyt młody, by pamiętać jak to było. Więc przypomnę: dziurą ozonową się nikt nie zajmuje, bo po podpisaniu 21 lat temu Protokołu Montrealskiego stężenie freonów zaczęło spadać:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/16/Ozone_cfc_trends.png
Zapewniam cię, że nie mieszam żadnej z tych rzeczy. Ale z powyższych waszych wypowiedzi wynika, że mikroos akceptuje istnienie globalnego ocieplenia, a neguje istnienie efektu cieplarnianego; natomiast ty akceptujesz istnienie efektu cieplarnianego, a negujesz istnienie globalnego ocieplenia.
Oczywiście, możliwe jest, że mikroosowi pomyliło się jedno z drugim. Dziwi to jednak u osoby, która rzekomo "przeczytała sporo" na ten temat.
Trzy miliony lat temu. I co z tego?
Czy możesz powiedzieć, na jakiej podstawie twierdzisz że była "bardziej zielona"? I co z tego ma wynikać?
Zdrowy rozsądek każe też twierdzić, że skoro wymierania gatunków występowały w dalekiej przeszłości, to bizony stanęły przed groźbą wyginięcia bez najmniejszego udziału człowieka.
Albo że skoro ludzie chorowali na raka płuc przed wymyśleniem papierosów, to papierosy nie mogą w żaden sposób być związane z zachorowalnością na nowotwory.
Albo że skoro za pożary lasów w przeszłości odpowiadały pioruny, to zakaz palenia ognisk jest całkowicie absurdalny.
Zdrowy rozsądek przydaje się może przy kupowaniu butów, a nie przy ocenie wyników badań naukowych, których a) nie znasz nie rozumiesz c) nie jesteś merytorycznie przygotowany by je falsyfikować.
"Chyba". Sprawdź może najpierw, np. zaczynając od tego...
http://en.wikipedia.org/wiki/Effects_of_global_warming
A czy ktoś mówi o psuciu planety? Mnie interesuje los ludzkiej cywilizacji w ciągu najbliższych kilkuset lat.
Nie, pozwól że ja ci powiem dlaczego: "emisja pary wodnej" ogranicza się sama, na mocy równania Clapeyrona, natomiast CO2 zostaje w atmosferze. Może przychodzi to trochę trudniej do mózgu przeciętnego człowieka, ale na pewno miałeś to w szkole.
Najzabawniej jest u was obserwować tę rozbieżność: jeden nie wierzy w istnienie efektu cieplarnianego, drugi wierzy; jeden nie wierzy w globalne ocieplenie, drugi wierzy; jeden nie wierzy we wzrost stężenia atmosferycznego CO2, drugi wierzy...
Mikroos już wie, że pomimo tego "ułamka całości" ludzkość zdołała przez ostatnie 200 lat podnieść poziom CO2 do poziomu 380 ppm. Może też byś w końcu odrobił zadanie domowe i poczytał trochę fachowej literatury na ten temat?
Poziom CO2 wzrasta, co oznacza że jakoś nie mogą wchłonąć wszystkiego.
Och, nie ma wątpliwości, że w perspektywie kilku tysięcy lat wszystko się ustabilizuje. A system dysponuje brutalnymi metodami przywracania równowagi:
http://en.wikipedia.org/wiki/Paleocene-Eocene_Thermal_Maximum#Life
To w końcu zdecyduj się mikroos: albo wierzysz, że za wzrost stężenia CO2 odpowiada ludzkość (pomimo tego że "emituje mniej niż środowisko"), albo nie...
Tomek, 11 listopada 2008, 01:49
Tak hardcorowego postu jeszcze nie czytałem, nieźle
mikroos, 11 listopada 2008, 02:07
Czytałem, ale wciąż uważam, że zawiera on mnóstwo danych czysto teoretycznych.
O, nareszcie ustaliłem Twoją płeć Będzie mi teraz znacznie łatwiej.
O, widzisz, to może sporo wyjaśniać. Mnie najbardziej w tym wszystkim interesuje to, na ile człowiek może na to wpłynąć. Moim zdaniem nie może praktycznie w ogóle.
Na pewno przeczytałeś to, o czym Tobie wspomniałem? Specjacja komarów jest bardzo przekonująca.
Odsyłam np. do teorii strun i superstrun, do modelu standardowego itp. Wszystkie są pewnymi udoskonaleniami teorii względności.
Nowej w tym sensie, że ciągle niepotwierdzonej na skalę globalną. Gdyby zjawiska zaobserwowane w laboratorium miały proste przełożenie na warunki rzeczywiste, dziś już dawno mielibyśmy lekarstwo na raka, cukrzycę, konsekwencje zawału serca i nie wiadomo co jeszcze.
W takim razie jeszcze raz, dla pełnej jasności. Nie przeczę, że w ostatnim czasie przybyło CO2. Nie przeczę, że część z niego została wytworzona przez człowieka. Nie odważę się jednak twierdzić, że wytworzony przez człowieka CO2 mógł mieć znaczący wpływ na całkowity jego poziom atmosferze (skoro wielokrotnie w przeszłości rósł samoistnie, to i teraz jest to możliwe). Twierdzę też, że w tym wszystkim całkowicie zapomina się o innych gazach cieplarnianych i o wielu, wielu innych czynnikach, które mogą wpływać na klimat, a są całkowicie olewane. Przepraszam za zamieszanie.
Tego nie wiem, ale wolałbym nie wypowiadać się na temat, na który tak naprawdę sami astronomowie wiedzą tak niewiele.
biotechnologia
Jeżeli wierzy się w tezę, której jednoznacznie nie potwierdzono eksperymentalnie, mozna mieć pewne wątpliwości.
Gdyby przeprowadzono i gdyby był przekonujący, wówczas z pewnością bym go ocenił jako przekonujący. Ty też najprawdopodobniej nie wiesz, jak się projektuje dobre silniki, ale gdy wsiadasz do auta wyposażonego w takowy, umiesz to docenić.
To, że co chwilę lawirujemy pomiędzy wpływem człowieka i wpływem CO2, a te dwa czynniki wcale nie muszą być ze sobą równoznaczne. Dlatego warto jest je od siebie wyraźnie oddzielać.
Co z tego, że są szybko usuwane, skoro są w obiegu? Nawet, jeśli określona cząsteczka pary spadnie na ziemię, zaraz w jej miejsce pojawi się nowa. bilans jest praktycznie zerowy. A metanu może i jest mniej, ale wiele danych wskazuje, ze może być wielokrotnie silniejszym gazem cieplarnianym. Tyle, że nie jest tak nośny medialnie, jak CO2. Choćby z tego powodu rodzą się we mnie ogromne podejrzenia wokół całego biznesu związanego z ditlenkiem węgla.
Tego nigdzie nie napisałem.
Nie, nie mam problemu. Warto jednak spojrzeć na te dane i uświadomić sobie, ze w międzyczasie w średniowieczu doszło do wyraźnego ocieplenia klimatu. A poziom CO2 był stosunkowo niski. Okazuje się więc, że sprawa jest znacznie bardziej złożona, a my możemy nazywać "antropogenicznym ociepleniem klimatu" całkowicie inne zjawisko.
Mniej więcej od 1850. Nietrudno zauważyć, że poziom CO2 idzie praktycznie cały czas w górę, zaś temperatura na Ziemi wykazuje większe wahania.
Napisałem już: uważam, żę w porównaniu do ilości wytwarzanej przez samą naturę człowiek nie ma szans wpływać na klimat przez samo produkowanie CO2. Dane na temat klimatu np. w okresie średniowiecza także pokazują, że poziom CO2 wcale nie musi mieć jednoznacznego przełożenia na średnią temperaturę, a mimo to klimat się ocieplił, choć człowiek nie mógł mieć na to większego wpływu. A poza tym wszystkim podkreślam brak danych eksperymentalnych. Przypominam też o "heat island", czyli mierzeniu temperatury w miastach, które siłą rzeczy są znacznie cieplejsze od otoczenia i przez to zebrane na ich terenie dane są mało wiarygodne.
waldi888231200, 11 listopada 2008, 02:16
Z kominów domów, elektrowni przybywa pyłów, CO2, czadu
tymczasem żywych liści na drzewach prawie ani śladu.
Kto połknie ,wdychnie te pyły , gazy , przetrawi i wyśle z gównem do d*py??
ano wszyscy mieszkańcy północnej części, ziemskiej skorupy.
PS.
Powodzenia i byle do wiosny.
Pozdrawiam umierających , beztrosko radosnych.
Sebaci, 11 listopada 2008, 03:35
W ten sposób dojdziemy do wniosku, że każdy człowiek ma szereg najrozmaitszych chorób.
Oczywiście IPCC ma monopol na prawdę.
Pozwolę sobie wkleić linki, które kiedyś dirtymesucker podał w innym temacie:
http://www.schodamidonieba.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=108:globalne-ocieplenie-czy-globalne-ogupienie&catid=59:inne&Itemid=55
http://www.oism.org/pproject/
http://www.petitionproject.org/
Jak widzisz, jest mnóstwo naukowców, którzy przeczą informacjom podawanym przez IPCC. Naukowców na pewno bardziej niezależnych, niż ci upolitycznieni IPCC'owcy.
Podobno na innych ciałach niebieskich w układzie słonecznym też się ociepla. A to spryciarze! Kompresują CO2 w specjalne kontenery by przetransportować je na inne planety/księżyce czy Bóg wie co jeszcze. Sprytny sposób na pozbycie się gazów cieplarnianych.
Patrz wyżej. Czytałem kiedyś na temat raportu IPCC 2007 w Świecie Nauki.
Jak jeszcze chodziłem do podstawówki (czyli te 7 - 10 lat temu) to się o tym sporo mówiło. Że emisja freonów powoduje powiększanie się dziury ozonowej, że trzeba ograniczać, blebleble... Nie usłyszałem za to o Protokole Montrealskim, o tym, że dziura się zmniejsza (a wręcz przeciwnie).
Wg moich danych milion lat. Ale mniejsza o to. Ważne, że i teraz może nadejść okres większego ocieplenia i to bez udziału człowieka. A ja na pewno nie utopię przez podwyższony poziom oceanów.
Spójrzmy, co mówi wikipedia:
Moim zdaniem właśnie dlatego nazwali ją Greenland a nie np. Frostland, bo gdy do niej dopłynęli, zobaczyli zielone wybrzeża.
A co z tego może wynikać? Ano to, że nawet w historii człowieka zdarzały się wyraźne wahania klimatu (vide: Little Ice Age), a mówienie, że to przez człowieka zmniejsza się ilość lodu na grenlandii, to żaden argument. No i wniosek jest jeszcze taki, że kiedyś też było cieplej niż teraz, wbrew temu, co się może niektórym wydawać.
Ale to są rzeczy naukowo udowodnione A ocieplenie klimatu spowodowane przez człowieka jest naukowo "udowodnione" chyba tylko przez IPCC i zapatrzonych w nich ludzi...
Cieszę się, że ty jesteś świetnie przygotowany, rzucając na wstępie raportami IPCC. Wyniki badań naukowych != prawda. Zwłaszcza, gdy nie są one uznawane przez dużą część światka naukowego. A sama teza + rzekome dowody nie wystarczą, gdy nie zyska się powszechnego poparcia.
Mnie też martwi. Dlatego przeciwny jestem wszelkim limitom CO2, które hamują postęp cywilizacyjny.
To pierwsze się ogranicza, to drugie nie. Ale jedno i drugie to gaz. Dla jednego równanie działa - dla drugiego nie. Czemu?
No i dobrze. Takie rzeczy, jak masowe wyginięcia, czy w ogóle wielkie zmiany, są nie do uniknięcia. Jednak ludzie lubią występować w roli ratowników planety i myślą, że wszystko mogą, że mogą wszystko kontrolować, że mogą zapobiec wszystkim procesom.
"Fachowa literatura" to pojęcie względne. A z tego wzrostu ilości CO2 nic nie wynika. Wielka mecyja, że człowiek wpłynął na skład atmosfery na poziomie paru promili...
Waldi - fajny wierszyk