Edukacja pomaga chronić prawa człowieka
Amerykańskie programy szkoleniowe dla zagranicznego personelu wojskowego i cywilnego są powiązane z mniejszą liczbą ofiar cywilnych wśród ludności krajów, którym USA udzielają tego typu pomocy. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z University of Kansas. Jednocześnie uczeni zauważyli, że programy dostarczania broni nie mają tak korzystnego wpływu.
Stany Zjednoczone pomagają swoim sojusznikom m.in. szkoląc ich wojskowych oraz dostarczając im broń. Dostawy broni są obwarowane zastrzeżeniami dotyczącymi praw człowieka, jednak, jak się okazuje, to programy szkoleniowe odnoszą pozytywny skutek, a zastrzeżenia dotyczące użycia dostarczonej broni są ignorowane przez zagranicznych wojskowych. Wykazaliśmy, że jeśli USA chcą naprawdę zbudować bardziej pokojowy świat, w którym zagraniczni wojskowi nie są zaangażowani w naruszanie praw człowieka w ich krajach, to powinny bardziej zaangażować się w projekty, które obecny rząd prawdopodobnie chce wyeliminować – mówi profesor Mariya Omelicheva, główna autorka badań.
Naukowcy przyjrzeli się każdemu programowi pomocowemu dotyczącymi bezpieczeństwa, a finansowanemu przez departamenty Stanu i Obrony w latach 1995-2012. Wzięli pod uwagę kwoty nań przeznaczone oraz liczbę wyszkolonych wojskowych z innych krajow. Szczególnie skupiono się na projekcie International Military Education and Training (IMET), w ramach którego szkolenia odbywają się m.in. na terenie USA. IMET jest nastawiony na edukowanie osób wojskowych i cywilnych z innych krajów w takich dziedzinach jak instytucje demokratyczne, wartości demokratyczne i prawa człowieka. Zwykle w projektach militarnych kwestie te są na drugim planie – stwierdzili badacze. Uczeni porównywali wydatki oraz liczbę przeszkolonych przez Amerykanów osób z liczbą naruszeń praw człowieka dokonaną w poszczególnych krajach. Sprawdzali tez, czy dany kraj otrzymywał amerykańską pomoc w postaci szkoleń, czy też samodzielnie finansował szkolenia i zakupy amerykańskiej broni. Naruszenia praw człowieka zostały tutaj zdefiniowane jako celowe użycie śmiercionośnej broni przeciwko niezaangażowanym w walkę cywilom przez ich własny rząd.
Okazało się, że zapewniane przez USA szkolenia prowadzą do zmniejszenia liczby naruszeń praw człowieka. Mają one pozytywny wpływ na szkolonych, którzy po powrocie do domu starają się wprowadzić w praktykę idee, z którymi się zapoznali. Profesor Omelicheva przyznała, że sama ma nieco podobne doświadczenie, gdyż kiedy po studiach w USA wróciła do Rosji miała silną motywację, by próbować zmienić tamtejszą kulturę polityczną na bardziej demokratyczną. Jej zdaniem podobne zjawisko może zachodzić u wojskowych szkolonych przez amerykańskich żołnierzy i uczących się na amerykańskich uczelniach.
Stykają się oni podczas szkoleń z koncepcjami praw człowieka, praw mniejszości, uczciwych procesów czy rządów prawa. Uczą się, że nie trzeba ciągle wymachiwać kijem i karać swoich własnych współobywateli. Gdy tak wyszkoleni oficerowie średniego szczebla z czasem awansują w swoich krajach i zyskują więcej władzy w wojsku jest mniejsze prawdopodobieństwo, że nakażą oni masakrowanie swoich współobywateli i będą tolerowali naruszenia praw człowieka – stwierdza Omelicheva.
Programy szkoleniowe mają więc pozytywny wpływ, czego nie można powiedzieć o samym wsparciu w postaci sprzętu wojskowego. Gdy dany kraj otrzyma taki sprzęt Amerykanie praktycznie tracą kontrolę nad sposobem jego użycia.
Komentarze (0)