Powolna śmierć Zatoki Meksykańskiej

| Nauki przyrodnicze
USFWS/Southeast, CC-BY

Katastrofę platformy wiertniczej „Deepwater Horizon" w Zatoce Meksykańskiej od samego początku okrzyknięto jedną z największych katastrof ekologicznych w historii. Naukowcy z czterech amerykańskich uniwersytetów są zgodni, że raczej należy jednoznacznie przyznać jej miano „największej".

Na powierzchni unoszą się gigantyczne ilości wyciekającej z uszkodzonego odwiertu ropy, które zaczynają zanieczyszczać plaże i - co gorsza - przybrzeżne mokradła Luizjany, obszary bardzo cenne, a zarazem wrażliwe ekologicznie. Konieczność wstrzymania połowów uderzyła w gospodarkę kilku stanów: wody Zatoki Meksykańskiej to najważniejszy obszar połowów USA: stamtąd pochodziła połowa odławianych w kraju krewetek i ostryg, ponad jedna trzecia - błękitnego kraba oraz jedna czwarta odławianych ryb.

Jednak to, co widać na powierzchni i co przejmuje trwogą, jest niczym wobec tragedii jaka rozgrywa się w głębinach. Szef wykonawczy koncernu BP, Tony Hayward, twierdził, że nie ma zanieczyszczenia głębin morskich ropą naftową. Co innego jednak mówią badania przeprowadzone przez uniwersytety i niezależne instytucje.

USFWS/Southeast, CC-BY NASA Earth Observatory, CC-BY-SA USFWS/Southeast, CC-BY

National Wildlife Federation przeprowadziła badania z użyciem głębinowej kamery, aby zarejestrować to, co dzieje się pod wodą. Sondowano obszar 150 mil wokół miejsca katastrofy. Wg szefa NWF, Larry'ego Schweigera, na powierzchni pływa bardzo niewielka część uwolnionej ropy, większość znajduje się pod wodą. Olbrzymie obszary wyglądają - jak to określono - jak sos do sałatek z oliwy i octu winnego. Zanieczyściliśmy sobie koszyk z jedzeniem - powiedział Schweiger.

Uczeni z Uniwersytetu Południowej Florydy i Uniwersytetu Georgii stwierdzili zanieczyszczenie słupa wody na dużym obszarze przez wymieszane z wodą morską rozbite cząstki węglowodorów. Co gorsza, kłęby zanieczyszczeń unoszone są na północny wschód, w kierunku szelfu kontynentalnego. Podobne raporty pochodzą z badań Uniwersytetu Stanowego Luizjany oraz Uniwersytetu Wschodniej Mississippi. Mimo to kierownictwo BP idzie w zaparte i uważa, że na zanieczyszczenie głębin nie ma żadnych dowodów.

 

Fatalne skutki akcji ratunkowej

 

Słów oburzenia nie kryje Steven Pedigo, szef firmy Oil Spill Eater International mającej doświadczenie w usuwaniu skutków wycieków ropy w 20 krajach. Jak zauważa, działania BP to głównie rozpylanie na powierzchniową plamę ropy dyspersantów, czyli środków rozbijających ropę i strącających ją właśnie w głąb wody. Zużyto ich już milion galonów. W sytuacji, kiedy to sam koncern spycha ropę w głąb słupa wody, mówienie o braku zanieczyszczenia głębin jest hipokryzją i obłudą - mówi Pedigo.

Ichtiolog Prosanta Chakrabarty oświadczenia koncernu nazywa blamażem. Kiedy się spojrzy na to, co na temat stopnia zanieczyszczenia głosi koncern i na to, co dopiero zaczyna wychodzić na jaw, BP kompletnie traci wiarygodność. Przypomnijmy też, że zanim dane zweryfikowano, koncern uparcie zaniżał podawaną ilość ropy, wyciekającej z uszkodzonego odwiertu.

Chakrabarty ostrzega, że nawet jeśli wyciek uda się zatrzymać, najgorsze dopiero nastąpi. Kryjące się w głębinach tumany naftowego „dymu" mogą spowodować wymarcie dziesiątek gatunków ryb i morskich stworzeń i katastrofę ekosystemu. Na powierzchni nie widać jeszcze masowego wymierania ryb, cała tragedia rozgrywa się głęboko. To, według Larry'ego Schweigera nie tyle kataklizm, co katastrofa chroniczna, pełzająca, powolna śmierć dla życia morskiego i nadmorskiego ptactwa, która będzie zbierać żniwo miesiącami i latami w całym regionie. A przyczyną jest między innymi właśnie użycie dyspersantów, które problem tylko ukrywają, „zamiatają pod dywan", zamiast go rozwiązywać.

Wśród Amerykanów rośnie oburzenie na brytyjski koncern naftowy, który przy pomocy łapówek i oszustw ukrywał zaniedbania i łamanie przepisów ekologicznych. Ukrywanie i zaprzeczanie faktom na pewno nie pomoże mu w odbudowie zaufania i wiarygodności. Do olbrzymich strat i kosztów akcji ratunkowych dochodzą nieprzyjemne dla BP skutki bojkotu firmy przez Amerykanów. Muszą się także liczyć z olbrzymimi sumami odszkodowań i rekompensat dla ludzi, którzy stracili pracę w wyniku katastrofy i skażenia Zatoki. Żadne jednak pieniądze nie przywrócą do życia zniszczonego ekosystemu.

ekologia Zatoka Meksykańska wyciek ropy Deepwater Horizon BP katastrofa ekologiczna