Oszacowali liczbę ofiar Fukushimy
Awaria elektrowni atomowej Fukushima Daiichi przyczyni się do 130 przypadków śmierci i 180 przypadków nowotworów, wyliczyli naukowcy z Uniwersytetu Stanforda. Do tych liczb należy dodać niemal 600 osób, które straciły życie podczas ewakuacji.
Większość materiału radioaktywnego z uszkodzonej elektrowni trafiło do oceanu. Na lądzie pozostało tylko 19% skażonego materiału, a zatem stosunkowo niewiele. Skłoniło to część specjalistów do przypuszczeń, że wypadek nie będzie miał większych konsekwencji dla ludzi. Miesiąc po awarii szef Komitetu Naukowego ds. Wpływu Promieniowania Atomowego stwierdził, że zdrowie publiczne nie ucierpi.
Doktor John Ten Hoeve i profesor Mark Z. Jacobson postanowili sprawdzić tego typu opinie. Użyli rozwijanego przez 20 lat trójwymiarowego modelu atmosfery, by przewidzieć rozprzestrzenianie się materiału radioaktywnego. Na to nałożyli model badający wpływ radiacji na ludzi.
Tego typu badania obarczone są dużym marginesem błędu. Dlatego też uczeni dowiedzieli się, że wskutek awarii umrze od 15 do 1300 osób (najbardziej prawdopodobna liczba to 130), a od 24 do 2500 osób zachoruje na nowotwory (najbardziej prawdopodobna liczba to 180). Najwięcej ofiar będzie w Japonii, a wpływ na Azję czy Amerykę Północną będzie niewielki. W USA z powodu awarii umrze od 0 do 12 osób, a na nowotwory zachoruje od 0 do 30.
Naukowcy zauważyli również, że w czasie ewakuacji zmarło około 600 osób. Byli to przeważnie ludzie starsi oraz chronicznie chorzy, którzy nie wytrzymali stresu. Z symulacji wynika, że ewakuacja zapobiegła 245 przypadkom śmierci z powodu podwyższonego poziomu promieniowania. A to oznacza, że mogła przyczynić się do większej liczby zgonów niż sama katastrofa.
Uczeni przestrzegają jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków. Pamiętajmy, że należy działać tak, jakby miał sprawdzić się najgorszy scenariusz - mówi Jacobson.
Naukowcy przeprowadzili też podobną symulację do hipotetycznej identycznej katastrofy w Diablo Canyon Power Plant w pobliżu kalifornijskiego miasta San Luis Obispo. Okazało się, że mimo czterokrotnie mniejszej gęstości zaludnienia liczba ofiar śmiertelnych i przypadków zachorowań byłaby o 25% wyższa niż w Japonii. Stałoby się tak dlatego, że znacznie większa część materiału radioaktywnego z Diablo Canyon pozostałaby na lądzie i zagroziła mieszkańcom San Diego i Los Angeles.
Jacobson podkreśla, że w symulacjach skupiono się tylko na niewielkim fragmencie kosztów awarii. My sprawdzaliśmy tylko wpływ na zdrowie związany z przypadkami raka. A przecież Fukushima to olbrzymie zanieczyszczenie wody i gleby, wywrócenie do góry nogami życia wielu ludzi, spadek zaufania do rządu, olbrzymie koszty finansowe oraz cierpienie wielu ludzi - zauważa uczony.
Komentarze (118)
Jarek Duda, 18 lipca 2012, 22:34
Warto porównać te liczby z oczekiwaną liczbą ofiar z innych źródeł energii, np. jakieś milion ofiar rocznie z energetyki węglowej - takie 180 ofiar odpowiada rzędu półtorej godziny spalania węgla:
http://en.wikipedia.org/wiki/Environmental_impact_of_the_coal_industry#Annual_excess_deaths
Tu jest ciekawa tabelka szacowanej liczby ofiar na wyprodukowanie 1TWh: http://nextbigfuture.com/2011/03/deaths-per-twh-by-energy-source.html
"Coal (elect, heat,cook –world avg) 100 (26% of world energy, 50% of electricity)
Coal electricity – world avg 60 (26% of world energy, 50% of electricity)
Coal (elect,heat,cook)– China 170
Coal electricity- China 90
Coal – USA 15
Oil 36 (36% of world energy)
Natural Gas 4 (21% of world energy)
Biofuel/Biomass 12
Peat 12
Solar (rooftop) 0.44 (0.2% of world energy for all solar)
Wind 0.15 (1.6% of world energy)
Hydro 0.10 (europe death rate, 2.2% of world energy)
Hydro - world including Banqiao) 1.4 (about 2500 TWh/yr and 171,000 Banqiao dead)
Nuclear 0.04 (5.9% of world energy)"
Nie uwzględnia Fukushimy - z energii jądrowej wyprodukowaliśmy w sumie rzędu 100 000TWh, czyli przy 180 ofiarach może wzrosnąć do ok. 0.042
Przemek Kobel, 19 lipca 2012, 09:11
Od 15 do 1300? Mam wrażenie, że bacowie osiągają większą dokładność.
Mariusz Błoński, 19 lipca 2012, 09:22
Pisaliśmy tutaj: http://kopalniawiedzy.pl/produkcja-energii-ofiary-smiertelnie-wegiel-energetyka-atomowa,13790
Jarek Duda, 19 lipca 2012, 11:49
Dzięki - to dla porównania przepiszę tabelkę z artykułu jak powyżej: średnia ilość ofiar na 1TWh:
słoneczna: 0.2
geotermalna: 1.7
wiatrowa: 1.9 - rozbieżność
wodna: 2.7
jądrowa: 7.3 - tu jest spora rozbieżność
gaz naturalny: 72 - spora rozbieżność
ropa: 94
węgiel: 120
Są pewne rozbieżności ale ogólna konkluzja to że za wszelką cenę należy zastąpić spalanie paliw kopalnych czym mniej trującym - w tym momencie chyba jedyną realną alternatywą jest energetyka jądrowa. Straszy się Czarnobylem i Fukushimą - dwa wypadki reaktorów z początków energetyki jądrowej (oba z lat 60), z których na pierwszym ostro eksperymentowali, a drugi przeszedł mega tsunami ... ale ich skutki w porównaniu z normalną eksploatacją, szczególnie innych źródeł, stają się wręcz pomijalne. Reaktory nowszych generacji są już po prostu bezpieczne, a rozdmuchany problem odpadów zniknie w kolejnej generacji: szybkich reaktorów powielających, dla których te odpady będą paliwem.
Czy są inne realne alternatywy podstawowego źródła energii?
Polecam artykuł z setką linków o "ekologiczności" wiatraków: http://www.aweo.org/problemwithwind.html - w skrócie: to kompletne nieporozumienie.
Praktycznie pozostaje bardzo modna energetyka słoneczna ... tylko należy pamiętać że daje ona rzędu 5W/m^2, czyli 20000ha/GW - trzeba olbrzymi areał odebrać przyrodzie i pokryć te byłe łąki/lasy krzemową pustynią ... a te olbrzymie powierzchnie krzemu i rzadkich pierwiastków trzeba wyprodukować w gigantycznych fabrykach chemicznych, a po 20-30 latach zutylizować ... rozumiem na Saharze, ale jak dla mnie wiara w tą energetykę jako podstawowe źródło to też nieporozumienie.
Myślę że przyszłością są małe bezobsługowe reaktory jądrowe ( http://www.world-nuclear.org/info/inf33.html ) - kilkadziesiąt megawat wielkości kilku metrów sześciennych zakopane na obrzeżach każdego miasta - jedyna obsługa to raz na kilkadziesiąt lat wymienić rdzeń - bez ofiar i zupełnie neutralne dla środowiska.
Przemek Kobel, 19 lipca 2012, 12:23
Geotermalna wydaje się dość neutralna. O ile w czasie rozpoznania się nie machną z czytaniem piezometrów.
radar, 19 lipca 2012, 13:08
Dokładnie tak. Wszyscy piewcy energii jądrowej albo z wygody albo przez zapomnienie nie wspominają o geotermii. Dostępna 24/7, niezależna od warunków pogodowych czy sezonu. Nie zawsze się nadaje do produkcji elektryczności, ale to zalezy tylko od tego jak głęboko się wkopiesz. To co dzisiaj drogie jutro może być tanie, a już na pewno tańsze i bezpieczniejsze niż budowa elektrowni jądrowej wraz z całą infrastrukturą, wydobywaniem, wzbogacaniem, magazynowniem, zużywaniem i składowaniem odpadów z kopalin radioaktywnych. I BEZ ryzyka, że jednak jakieś "tsunami" przejdzie. Japonia, Francja niech mają i budują, budowa w Polsce to porażka (głównie ekonomiczna).
Czy będzie ekologiczniej? Może.
Czy będzie taniej? Nie ma szans.
radar
Jajcenty, 19 lipca 2012, 13:47
Nowsze i bezpieczniejsze niż w Fukushimie? Bardzo dziękuję - jeden przykład Fukushimy mi stanowczo wystarczy. Wolę mieć pod bokiem zwykłą elektrownię w której nic się nie stanie jak wszystko pójdzie źle niż coś super nowoczesnego zdolnego wyłączyć z użycia ćwierć Polski jeśli tylko cokolwiek pójdzie źle.
Chodzi o to ile osób można zabić a nie o to ile jest zabijanych. 120 osób/TWh ? To trzy razy mniej niż ginie u nas na drogach miesięczne.
Przemek Kobel, 19 lipca 2012, 14:04
Tyle, że w zwykłych elektrowniach bez przerwy idzie źle, a wcale nie jest tak, że "nic się nie stanie". Węgiel wcale nie jest chemicznie czysty, filtry (o ile działają) wcale wszystkiego nie wyłapują, a odpady z takiej elektrowni wcale nie są neutralne (żeby było śmieszniej, również pod względem promieniowania).
dalkar, 19 lipca 2012, 15:53
Dyskusja na temat wyższości jednego źródła energii nad innym przypomina trochę dyskusję nad wyższości Świąt Wielkanocnych nad Bożym Narodzeniem, z uwzględnieniem, że któreś święta się prędzej czy później skończą i mogę być obchodzone w warunkach. Powinno się mieć różne źródła energii, a nie jeden monopolistyczny.
Jeśli mowa o energii jądrowej i reaktorach powielających, ale czy ktoś jest mi w stanie powiedzieć czy w ramach rozmów o energetyce jądrowej w Polsce było coś mówione o reaktorach działających na Torze?
A wracając do tematu głównego:
Z awariami elektrowni to jest podobnie jak porównanie różnych rodzajów transportu: kolei, samochodów, samolotów lub statków. Ryzyko zawsze istnieje, pytanie na jakie ryzyko jesteśmy sobie w stanie pozwolić...
A najważniejsze: kiedy śmierć ludzi przestanie być traktowane jak śmierć jednostek a stanie się statystyką ...
Jajcenty, 19 lipca 2012, 16:07
To jest te 120 śmierci na 1 TWh z węgla.
Zaproponuj proszę, scenariusz awarii w elektrowni węglowej, po której to awarii wystąpi konieczność ewakuacji miasta i zamknięcie dla ludzi obszaru rzędu 10 powierzchni Warszawy. Ocena ryzyka to ocena połączona - estymata wartości oczekiwanej - ryzyko małe, skutki wielkie razem do kupy gra niewarta świeczki. W takiej sytuacji geotermia jawi się jako rzeczywista alternatywa.
romero, 19 lipca 2012, 16:22
A mnie przy w tej tabeli śmiertelności na 1 TWh brakuje kosztu jej wyprodukowania.
Jasne że dla elektrowni wodnych i atomowych istnieją hipotetyczne koszty wystąpienia awarii w której dochodzi do zniszczenia okolicznych terenów. Jest też możliwość ataków terrorystycznych.
I jak oszacować śmiertelność? Węgiel to co jest w tych 120, śmierć górników w wypadkach i choroby zawodowe czy również zaczadzenia przy piecykach, rak od dymów i pyłów. A jak oszacować ile z tych raków jest od innych czynników np spalin diesla?
Dla mnie ten temat jest to równanie z wieloma niewiadomymi, bo nie wiadomo pod jakim kątem szukać rozwiązania. Czy ma to być ekonomia, bezpieczeństwo ludzi, czy ogranicznie degradacji powietrza, ziemi i wody czy też ograniczenie efektu cieplarnianego, czy też szukanie rozwiązania w razie szybkiego wyczerpywania się ropy i węgla albo gwałtownego wzrostu ich cen.
Jarek Duda, 19 lipca 2012, 17:18
Porównania kosztów energii: http://en.wikipedia.org/wiki/Cost_of_electricity_by_source
w sumie to tylko słoneczna jakoś bardziej odstaje.
Przemek, energia geotermalna (czyli głównie jądrowa: z rozpadu izotopów radioaktywnych we wnętrzu ziemi) wygląda sensownie i obiecująco, ale wymaga odpowiednich warunków (bliskości płyt tektonicznych) - chyba nie nadaje się na podstawowe źródło energii na nasze realia? ... a wszystko czego nie wyprodukujemy inaczej, w naszych realiach niestety będzie głównie z węgla, czyli absolutnie najgorsza możliwość dla środowiska i zdrowia:
http://en.wikipedia.org/wiki/Environmental_impact_of_the_coal_industry
cały mendelejew, łącznie z radioaktywnymi w dużej mierze do atmosfery, największe źródło CO2, olbrzymie ilości siarki i azotanów, pylice, nowotwory płuc, wypadki w kopalniach i elektrowniach, zanieczyszczanie wód gruntowych itp itd ...
Dalkar, oczywiście nie ma co się ograniczać do standardowego rozszczepienia jądrowego - obiecujące są torowe, szybkie reaktory powielające czy spalacyjne na obecne odpady, travelling wave - "fala" przez kilka dekad przechodzi przez materiał ... dalej może coś z fuzją w końcu ruszy - ale pewnie szybciej niż tokamaki czy NIF jakieś mniej mainstreomowe: Dense Fusion Plasma, Polywell czy może nawet ta zimna fuzja - idealna dla zasilania pojazdów ...
Wielkim plusem wszelkiej energetyki jądrowej to że zamiast mocno ingerować w środowisko, po prostu wyciągamy część z kosmicznej ilości energii już zgromadzonej w jądrach atomów dookoła ... dzięki tej gęstości koszt paliwa stanowi rzędu kilku procent ceny energii - jest prawie pomijalny.
A co do Fukushimy, problem był z zalaniem pomp - nowsze konstrukcje są zabezpieczane używając tylko grawitacji ... współczesne reaktory są budowane z prawdziwą paranoją.
Jajcenty, 19 lipca 2012, 17:28
Słyszę to po każdej głośniejszej wpadce. Prawa Murphy'ego śmieją się w głos z arogancji konstruktorów.
Nie chodzi o to jak bardzo małe jest ryzyko awarii, tylko o to jak duże i nieodwracalne mogą być skutki. Polska jest zbyt mała i nie stać nas terytorialnie na radiacyjne rezerwaty po 5 tys km kw.
Jarek Duda, 19 lipca 2012, 17:46
Jajcenty, więcej radiacji masz z radioaktywnych pierwiastków w gigantycznych ilościach spalanego węgla ... i to nie zakopywanej, tylko w dużej mierze uwalnianej do atmosfery:
http://en.wikipedia.org/wiki/Environmental_impact_of_the_coal_industry#Radiation_exposure
Jakie skutki? Pesymistyczne oszacowania skutków Fukushimy (pierwszego poważnego wypadku od prawie 3 dekad) dają tyle co kilka godzin palenia węgla ... jeśli się uda zbudować reaktor w Polsce - zmniejszając odrobinę trucie węglem, to po pierwsze będzie nieporównywalnie bardziej bezpiecznej konstrukcji, a po drugie w nieporównywalnie bezpieczniejszym środowisku.
Jajcenty, 19 lipca 2012, 21:13
Owszem ale istotne jest jeszcze stężenie, a nad tym lepiej się panuje w elektrowniach węglowych. Nie mówię że jestem za węglem, jestem przeciw EJ.
Jarek Duda, 20 lipca 2012, 00:11
Sory ale skądś tą energię brać trzeba - na dzisiejsze realia będąc przeciw jądrowej, niestety ale chcąc nie chcąc z automatu jesteś ze węglem ...
Jajcenty, 20 lipca 2012, 07:38
To błędny wniosek. Zawsze możemy obsiać Ukrainę i palić zbożem, możemy nawodnić Saharę i palić zbożem. Możemy ustawić w strefach zwrotnikowych miliardy silników Stirlinga napędzanych ciepłem słonecznym. Możemy też szmal przeznaczony na budowę EJ i utylizację odpadów dać biochemikom by uporali się z problemem sztucznej fotosyntezy. Można na skalę przemysłową robić sacharozę można i celulozę. Wszystko tylko nie EJ.
No i jeszcze można zacząć oszczędzać. Np obniżyć temperaturę przy podłodze do 18 stopni C - tak trzeba założyć sweter i kapcie w zimie ale co za ulga dla Matki Ziemi
Jarek Duda, 20 lipca 2012, 08:42
Albo poczekać aż kosmici przylecą i nam pomogą ... widzę że nie zauważyłeś słowa "realia" w mojej wypowiedzi - rzeczywistość jest dużo prostsza - po prostu wszystko czego nie wyprodukujemy inaczej, będzie z węgla.
A pierwiastki radioaktywne uwolnione do atmosfery podczas spalania, też lądują w naszych płucach, m.in. przyczyniając się do nowotworów.
Jajcenty, 20 lipca 2012, 08:51
Już wałkowaliśmy ten temat: 120/TWh. Jeśli miałbym walczyć o zmniejszenie liczby ofiar zacząłbym od tytoniu, soli i tłuszczu. Próbujesz zrzucić wagę przez obcięcie paznokci?
Jarek Duda, 20 lipca 2012, 09:04
Chcesz powiedzieć że te 120 trupów/TWh to pomijalna drobnostka, bo przecież mogli zginąć inaczej jak np. paląc papierosy??
Ciekawe czy mówiłbyś tak gdyby ktoś niepalący bliski Tobie dostał nowotworu płuc ... nienawidzę papierosów, a m.in. dzięki przeciwnikom energetyki jądrowej jestem praktycznie biernym palaczem po prostu oddychając. Owszem, wśród tych 120 trupów/TWh są też osoby dookoła które wybrały niepalenie, unikanie soli i co tam jeszcze napisałeś ...
No tak, teraz powinieneś mi poradzić że przecież mogę importować powietrze skądś gdzie nie palą paliw kopalnych i chodzić z butlą ...
Jajcenty, 20 lipca 2012, 09:24
Chcę powiedzieć że szacunki ile ginie (tryb dokonany) nijak się mają do potencjalnych możliwości. Akceptuję poziom 120 śmierci / TWh bo potencjalne zagrożenie jest dużo mniejsze. Każda z tych technologi powoduje "śladowe śmierci" - to nie może być wskaźnik użyty do wyboru rozwiązania, bo o wiele więcej osób umiera na raka z innych przyczyn.
Nawet jeśli całkowicie wyłączymy energetykę tradycyjną to w statystykach śmierci nic się nie zmieni.
Dlatego szermowanie liczbą 120/TWh uważam za demagogię.
Jarek Duda, 20 lipca 2012, 09:45
To proszę przejdź się do szpitala onkologicznego, do niepalących z nowotworem płuc i zapytaj się czy też te 120 trupów/TWh uważają za czystą demagogię?
Natomiast chyba za "niedemagogię" uważasz straszenie elektrownią jądrową, bo przecież istnieje niezerowe prawdopodobieństwo awarii współczesnego reaktora przy Polskich kataklizmach (chyba że kometa go uderzy? tsunami z Bałtyku? a może będzie inwazja kosmitów?), w wyniku której być może mogłoby zginąć nawet kilkadziesiąt osób ... bez tej elektrowni ten prąd będzie pochodził z węgla i nie gdybając, tylko statystyka potrafi konkretnie oszacować ile tysięcy osób dzięki temu naprawdę zginie!
Jajcenty, 20 lipca 2012, 10:03
Nie muszę budować elektrowni jądrowej by zmniejszyć śmiertelność. Potrafię sobie wyobrazić proces absolutnie hermetyczny kiedy nic nie wydostaje się z kominów- nawet CO2 Popiół i CO2 wraca pod ziemię. Będzie drożej? Trudno.
radar, 20 lipca 2012, 10:05
No ten przykłąd to jest czysta demagogia, to tak jakbyś poszedł do chorych na łuszczycę pytać czy boją się chorób skóry.
Pomijając prawdopodobieństwo, już swój prześmiewczy komentarz możesz sobie... przemyśleć
http://wiadomosci.ga...na_Baltyku.html
Bzdura. Z błędnych założeń zawsze wyciągnie się błędne wnioski.
Czy nie jest czasem tak, że dostępność energii geotermalnej (dostępna 24/7, niewrażliwa na sezon i pogodę) nie jest aż tak bardzo zależna od położenia geograficznego, a też od technologii? W jednym miejscu łatwiej ją uzyskać, w innym trudniej, ale i tak można.
http://www.geomatura...netrz_ziem.html
Nie mamy teraz takiej technologii, ale założmy, że zamiast wydawać 50 mld (oby tylko tyle) na ~3 GW (niecałe 13% szczytowego obciążenia w PL).wydajmy 5 mld na granty badawcze i następne 5 mld na pierwsze wdrożenia (energia geotermalna, solarna, ewentualnie wiatrowa na morzu) to technologia w końcu się pojawi, a kasa zostanie u nas. Zostanie jeszcze 40 mld, a nowy prąd z OZE możemy mieć już za 3-5 lat, a nie może za 10 z atomu. Będzie bezpiecznie ekologicznie (wydobywanie, wzbogacanie, przewożenie, 'spalanie", utylizacja) i ekonomicznie (OZE się z definicji nie wyczerpuje) i politycznie (brak nadzoru MAA itp., w końcu to atom, samowystarczalność).
radar