W tym roku nie trafili
Specjaliści z amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC, od ang. Centers for Disease Control and Prevention) przyznają, że tegoroczny sezon był najgorszym od czterech lat pod względem ilości zachorowań na grypę oraz ich skutków. Przyczyny tego stanu rzeczy upatruje się w dużym stopniu w mylnym doborze wirusów, które stały się podstawą przygotowanej na ten rok szczepionki na tę chorobę.
Skład szczepionki jest co roku zmieniany. Na podstawie analizy danych z poprzedniego sezonu i prognoz na nadchodzący naukowcy starają się przewidzieć, jaki wirus będzie najbardziej aktywny w najbliższym czasie i w ten sposób komponują preparat, który ma za zadanie nie dopuścić do rozwoju infekcji. W tym roku jednak przewidywania te okazały się w dużym stopniu błędne.
Szczepy wirusa grypy są ściśle sklasyfikowane. Po pierwsze, dzielą się one na trzy typy: A (najgroźniejszy), B oraz C (bardzo łagodny). Podawany kod literowo-cyfrowy (np. H5N1 dla słynnego wirusa ptasiej grypy) oznacza numer kolejny wariantu dwóch głównych białek wirusa: hemaglutyniny oraz neuraminidazy, które są w dużym stopniu odpowiedzialne za zdolność wirusa do infekcji i jednocześnie - za odpowiedź organizmu docelowego na dany szczep wirusa. Dodatkowo często podawane są nazwy miejsc, w których po raz pierwszy zaobserwowano dany szczep (stąd właśnie wzięła się np. nazwa słynnej grypy "hiszpanki").
W mijającym "sezonie grypowym" dominował wirus A szczepu H3N2. Stosowana w USA szczepionka osiągała skuteczność 58%, co oznacza, że osoby zaszczepione chorowały na grypę spowodowaną przez ten szczep o ponad połowę rzadziej w porównaniu do porównywalnej (pod względem wieku, płci, stylu życia itp.) grupy osób nieszczepionych. Niestety w odniesieniu do wirusa typu B skuteczność zabezpieczenia była równa zeru. Daje to całkowitą skuteczność wynoszącą 44%. Jest to jeden z czterech przypadków w ciągu ostatnich dwudziestu lat, kiedy ten - zwykle skuteczny - środek prewencyjny nie wypełnił swojego zadania.
Badaczom z CDC nie umknął sprzed oczu fakt, że aż dwa spośród trzech najbardziej chorobotwórczych w tym roku szczepów wirusa nie znalazły się w składzie przygotowanej na ten rok szczepionki. Wnioski takie opracowano na podstawie obserwacji chorych przyjmowanych do szpitala w Marshfield w stanie Wisconsin.
Na szczęście pojawiły się ostatnio także bardziej optymistyczne informacje. Niedawno opublikowano bowiem pracę, która prawdopodobnie pomoże naukowcom przewidywać, jaki szczep wirusa grypy będzie dominował w kolejnym sezonie. Należy bowiem pamiętać, że przygotowanie odpowiedniej ilości tego preparatu zajmuje ponad pół roku. Zgodnie z artykułem, opublikowanym w czasopiśmie Science, każdego roku rozprzestrzenianie się wirusa rozpoczyna się na terenie Azji osiem do dziewięciu miesięcy przed jego pojawieniem się w Europie i Ameryce Północnej. Oznacza to wystarczającą (przynamniej teoretycznie) ilość czasu, by producenci szczepionki zdążyli z jej produkcją na czas.
Zgodnie z publikowanymi przez CDC danymi, każdego roku 5-20% Amerykanów przechodzi grypę. Z tej grupy ponad 200 000 osób trafia z powodu choroby do szpitala, a niemal co piąty hospitalizowany pacjent umiera. Najbardziej narażeni na poważne komplikacje są, z uwagi na obniżony poziom odporności, ludzie starsi oraz dzieci, a także osoby z zaburzeniami układu odpornościowego.
Komentarze (30)
waldi888231200, 19 kwietnia 2008, 11:51
Nawet zdziwiony nie jestem. 8)
meroving, 19 kwietnia 2008, 17:58
jak dla mnie to klienci firm które sprzedają szczepionki powinni żądać odszkodowania w sądzie. Dostali wadliwy produkt.
mikroos, 19 kwietnia 2008, 18:19
O ile dobrze pamiętam, w ulotce wyraźnie napisane jest, przed jakimi szczepami wirusa chroni szczepionka (i deklarowana jest odporność przeciwko określonym szczepom wirusa, a nie przeciwko "grypie 2008"). Wobec tego dlaczego mieliby otrzymać odszkodowanie?
Jeżeli kupujesz puszkę piwa i nie możesz nią wbić gwoździa w ścianę, to też domagasz się odszkodowania? Szczepionka spełnia swoje zadanie i chroni przed tymi wirusami, które są opisane w ulotce (gdyby nie chroniła przed wirusami deklarowanymi w ulotce, wtedy bezspornie odszkodowanie by się należało). Przed innymi nie chroni. Sytuacja, o której mówisz, brzmi tak samo, jakby ktoś domagał się od producenta szczepionki na odrę odszkodowania, bo nie przewidział, że wcześniej ten człowiek zachoruje na tężec.
Osek, 19 kwietnia 2008, 23:52
No to lepsza szczepionka będzie, owszem, ale tylko dla Zachodu.
Trzeba się zapewne liczyć także z tym, że w miarę rozwoju rynku długodystansowych lotów pasażerskich ten okres będzie coraz krótszy.
mikroos, 20 kwietnia 2008, 14:26
Niekoniecznie. Wirus grypy jest bardzo nietrwały w temperaturach powyżej zera, a do infekcji w Azji dochodzi tylko dlatego, że ludzie mają tam bezpośredni kontakt z drobiem, który jest stałym rezerwuarem wirusa. Warunki do propagacji wirusa grypy między ludźmi w Europie i Stanach są dopiero zimą.
Barbara, 25 kwietnia 2008, 16:50
Ja też.
A kto to czyta?. Dla ludzi szczepionka to szczepionka.
A dla firm farmaceut. niewiedza tłumu to interes...wieeeelki...
A może by zamiast szczepionek budować kolagen? Jak będzie mocny- zabezpieczy organizm jeszcze dodatkowo przed innymi intruzami.
mikroos, 25 kwietnia 2008, 22:37
Dlaczego firma ma brać odpowiedzialność za ludzką nierozwagę? Firma nie może przewidywać przyszłości i dlatego nie może wziąć odpowiedzialności za to, że jej produkt tym razem nie trafił. Jakby nie było, jest to dopiero czwarty raz w ciągu 20 lat, kiedy nie trafili. Nie jest źle.
Ciekawe, jak? Mam nadzieję, że nie należysz do tego naiwnego grona, które wierzy, że kolagen dodany do kremu przeciwzmarszczkowego staje się elementem macierzy pozakomórkowej?
Barbara, 25 kwietnia 2008, 23:59
Bynajmniej..
Wit.C, lizyna, prolina (oczywiście w otoczeniu innych składników odżywczych)
mikroos, 26 kwietnia 2008, 00:08
Chyba, że mówimy o takim budowaniu, to się zgadzam. Tylko problem jest w tym, że akurat w przypadku grypy struktura kolagenu nie ma wielkiej szansy pomóc - antygeny, z którymi wiąże się ten wirus, są skierowane m.in. bezpośrednio do światła dróg oddechowych. Tak więc wirus i tak, i tak ma do nich swobodny dostęp.
Barbara, 26 kwietnia 2008, 00:26
mikroos, 26 kwietnia 2008, 00:29
Tylko tu powracamy do tego samego problemu, o którym pisałem wcześniej: dr Rath i podobni jemu ludzie, nawet jeśli mają rację (co jak najbardziej dopuszczam jako możliwość!), strzelają sami sobie w kolano. Lekarz nie może przepisywać leków, które nie są starannie przebadane - musiałby wtedy wziąć na siebie pełne ryzyko podjęcia takiej decyzji. A tymczasem specjaliści alternatywnych metod leczenia nie kwapią się, by takie solidne badania przeprowadzić.
Barbara, 28 kwietnia 2008, 12:20
?
A jestem przekonana, że one są przebadane staranniej, niż wydaje się wszystkim wątpiącym.Mam doskonały przykład chociażby na sobie i wielu znajomych.
Proponuję w dalszym ciągu- poczytaj ,,Prawda o firmach farmaceutycznych,jak nas oszukują i co z tym zrobić?"- tam autorka pisze, jak firmy farmaceutyczne przeprowadzają badania....Jeśli będziesz mieć sporo szczęścia, to w nocy otworzysz link. W dzień nie ma dostępu! Przynajmniej ja nie mam, bo mi zablokowali i kilku osobom, które znam. Dlaczego zablokowali, łatwo się domyslić.
Lekarz nie może ich przepisywać, bo musi się trzymać tych zatwierdzonych przez MZ i tu jest dopiero zwolniony z odpowiedzialności. Ktoś za niego zdecydował- on tylko wypisuje recepty..., nie przejmuje się i nie martwi, czy lek pomógł pacjentowi, czy nie, najwyżej przepisze następny itd...Jeśli nawet pacjent umrze, lekarz ,,zasłoni się" farmakopeą; zrobił bowiem ,,wszystko, co w jego mocy". Taką ,,moc" ma ,,leczenie" objawów.
Jeżeli jednak lekarz, który chce naprawdę pacjentowi pomóc , czyli zacząć od przyczyny, a nie od objawów- natychmiast Izba Lekarska depcze mu po piętach! Natychmiast w środkach masowego przekazu ,,przestrzegają" nas przed rzekomo szkodliwym działaniem witamin!.Czy myślisz, że tym, którzy nas tak bardzo ,,ostrzegają" zależy na naszym zdrowiu? Bynajmniej!. Zależy im na pieniądzach. Jeśli witaminy, minerały, aminokwasy nie byłyby zagrożeniem dla firm farmaceutycznych i gdyby rzeczywiście szkodziły ludziom- zostawiliby je w spokoju świętym!
Uzupełnianie składników witaminowomineralnych nie wiąże się z żadnym ryzykiem. Ogromnym ryzykiem jest natomiast ciągłe przyjmowanie chemicznych substancji, które powodują straszne niejednokrotnie działania uboczne i nie leczą chorób.
Pozdrawiam
mikroos, 28 kwietnia 2008, 16:38
Domagają się ich pwoszechniejszego stosowania, a jednocześnie rękami i nogami bronią się przed przeprowadzeniem wiarygodnych badań. Gdyby wszystko było okej, chyba nie byłoby powodów do ukrywania sposobu wykonania testów - wszak prawdziwa cnota krytyki się nie boi. A więc dlaczego oni się boją?
"Jestem przekonana" to słabo dobrany argument. Ja mogę napisać, że "jsetem przekonany", że tak nie jest. jak wykażesz, że się mylę?
Ależ oczywiście, kocham te teorie spiskowe. Zapewne przedstawiciel firmy farmaceutycznej przyszedł do operatora serwera i nakazał mu zdjęcie serwisu, bo jeśli nie, to ześle na niego klątwę, hemoroidy i raka prostaty?
Dokładnie tak, bo lista zalegalizowanych leków tworzona jest w oparciu o solidnie zdobytą wiedzę i jest nieustannie aktualizowana.
Udowodnij. Gdyby tak było, nie byłoby w ogóle specjalizacji z chirurgii.
Czy przykład z uszkodzeniami prostaty powodowanymi przez multiwitaminy i uszkodzenie wzroku przez nadużywnie retinolu to za mało? Czy też będziesz się starała zaprzeczyć faktom, które bez trudu można wykazać?
Barbara, 29 kwietnia 2008, 01:04
Mikroos-odpisałam Ci, ale przy przesyłaniu, niestety, wszystko zginęło(zbyt dużo znaków), dlatego wysyłam tylko poniższy artykuł.
Czy po przeczytaniu też będziesz upierał się przy prawidłowo przeprowadzonych badaniach?
Barbara, 29 kwietnia 2008, 01:08
cd.
mikroos, 29 kwietnia 2008, 01:12
Nexus jako źródło naukowe... Błagam, bądźmy powazni.
Do posta odniosę się dokładniej jutro. Teraz powiem jedynie tyle: jak widać doskonale (i co sama zauważasz), wiedza na temat leków ciągle się rozwija, jest aktualizowana i wpływa na rynek leków. Wiedzy na temat preparatów produkcji firmy (nie bójmy się tego słowa, to firma jak każda inna) dr. Ratha nie ma żadnej. Nie ma żadnych dowodów na to, że są skuteczne lub chociaż nieszkodliwe. Tak własnie rozwija się pseudonauka: brakuje jakichkolwiek badań, więc teoretycznie nie ma podstaw, by skrytykować taki środek. A tymczasem dostateczną podstawą do krytyki jest sam fakt, że tego typu środki nigdy nie zostały przebadane, a mimo to są wciskane ludziom, na dodatek w oszukańczej otoczce, jako "środek, którego nie da się przedawkować", co jest oczywistą bzdurą.
Z kolei, wracając do leków, większośc negatywnych działań ubocznych jest dokładnie zapisana w ulotkach. Jeśli je bierzesz, na własne życzenie zgadzasz się na efekty uboczne w zamian za odniesioną korzyść. Przynajmniej informacja na temat zagrożeń jest zamieszczona. Po raz kolejny podkreślam, że preparaty dr. Ratha takich informacji nie mają, bo nigdy nie zostały wiarygodnie przebadane. To jest dopiero oszustwo! Jeszcze gorsze, niż w przypadku firm farmaceutycznych, bo te ostatnie przynajmniej przed wprowadzeniem leku na rynek muszą wykazać (oczywiście na stan obecnej wiedzy) szkodliwość preparatu niższą od potencjalnych korzyści z jego przyjmowania. Dr Rath ma gdzieś takie wymogi, bo formalnie jego preparaty nie są lekami - a mimo to potrafią zaszkodzić tak samo silnie.
Barbara, 29 kwietnia 2008, 01:18
Nexus jak Nexus, ale jest wyszczególniona literatura!!
Pewnie też powiesz, że to wszystko nieprawda!!!
Uśmiałam się porządnie....Hej!
mikroos, 29 kwietnia 2008, 01:20
Aha, i jeszcze jedno.
Bardzo symptomatyczne jest to, że zamiast bronić dr. Ratha, atakujesz tylko firmy farmaceutyczne. To zabawne, bo tylko pokazuje, że linii obrony nie masz żadnej, a zastepujesz ją wyłacznie linią ataku. Tymczasem nie otrzymałem od Ciebie ŻADNEGO konkretu na temat skuteczności i bezpieczeństwa preparatów sygnowanych nazwiskiem tego człowieka.
To, że firmy farmaceutyczne działają nieetycznie (nigdy tego nie negowałem, choć Ty w pewien ukryty sposób starasz się to tutaj insynuować), wcale nie oznacza jeszcze z automatu, że dr Rath jest uczciwym i porządnym człowiekiem, którego preparaty działają. Kto wie, może być równie dobrze takim samym oszustem, jak firmy farm.
Zabawny jest też fakt, że najnowsze źródła "wiedzy" przytoczone w artykule z Nexusa zostały opublikowane 8 lat temu. Od tego czasu mnóstwo się zmieniło, dokonano wielu odkryć i wiele leków wycofano z rynku lub dodatkowo opisano z uwagi na ich działania uboczne.
Po raz kolejny powtarzam tez, że fakt, że firmy farm. robią wiele złego, nie oznacza wcale automatycznie, że dr Rath jest czysty. Właściwie to jest oszustem i to może nawet gorszym, bo nigdy nie miał odwagi skonfrontować wyników badań nad swoimi lekami z rzeczywistością.
waldi888231200, 29 kwietnia 2008, 01:29
Barbara, 29 kwietnia 2008, 02:02
Nie chce mi się już pisać po raz drugi tego, co zginęło. Moze następnym razem.
Preparaty Dra Ratha są bardzo bezpieczne i skuteczne. Zawsze będę Go bronić i dziękować za nie.
Zamiast podejrzewać, że jest oszustem i tracić na to energię-poznaj GO! Naprawdę warto.
A jednak przyznajesz, że firmy farmaceutyczne nie są uczciwe, dlaczego więc upierasz się przy ich ,,uczciwych, naukowych" wynikach badań?
Moją linią obrony jest moje zdrowie! Przecież nie pokażę Ci mojego niebólu głowy,niebólu żołądka,niebólu kręgosłupa, niedepresji i innych ,,niemań". Możesz w to uwierzyć, bądź nie.
waldi888231200, 29 kwietnia 2008, 02:06
Lizanie d*py ( ) do CV sobie wpisze. 8)
mikroos, 29 kwietnia 2008, 02:20
To jest wyłącznie opinia.
Masz do tego prawo, nigdy tego nie negowałem. Tylko zaznaczaj, że to opinia, i nie staraj się z tego robić obiektywnej prawdy.
Wiesz, ja bym bardzo chętnie poznał wyniki jego badań. Serio mówię. Tylko jak mam je poznać, skoro on je tak skrzętnie ukrywa i boi się je publikować?
Bo badań nie wykonują firmy farmaceutyczne, tylko naukowcy. To po pierwsze.
Po drugie: nawet jeśli dalekosiężne efekty przyjmowania leków bywają niekorzystne, to przynajmniej solidnie przeprowadzone badania wychwytują takie wpadki i natychmiast podejmowane są odpowiednie działania, by zniwelować niekorystny efekt. Dr Rath nawet nie ma odwagi skonfrontować efektów działania swoich leków z rzeczywistością.
To, że Ciebie nie boli, to być może prawda, nie neguję tego. Tyle, ze nie masz żadnego dowodu na to, że właśnie te magiczne prochy zadziałały. Tak samo nie masz żadnej gwarancji, że za ileś tam lat coś Ci się nie przewróci w organizmie. A dlaczego jej nie masz? BO NIKT NIGDY NIE WYKONAŁ BADAŃ. A nawet gdyby coś się stało, to cwaniak uniknąłby odpowiedzialności, bo przecież sprzedawał suplementy diety i był zawsze poza nadzorem farmaceutycznym. I tak właśnie wracamy do punktu wyjścia, czyli Ratha, który boi się stanąć twarzą w twarz z faktami.
Barbara, 29 kwietnia 2008, 02:37
To, że nie chcesz czytać, nic na to nie poradzę. Wnioskuję, że preparaty dra Ratha również dla Ciebie są po prostu niewygodne, bo stanowią pewne zagrożenie dla firm farm. dlatego tak bardzo je krytykujesz.
Myślę, że nasza dalsza rozmowa na ten temat nie ma sensu, bo nie będziemy przecież w kółko i na okragło wertować tego samego.
mikroos, 29 kwietnia 2008, 02:42
Ja BARDZO chcę czytać, tylko niech to będą badania wiarygodne, tzn. wykonane w sposób niebudzący zastrzeżeń i z podaniem odpowiedniej ilości informacji. Szkoda, wielka szkoda, że dr Rath boi się publikować więcej faktów. Zwykle takie pseudonaukowe teorie kładą się właśnie w momencie,gdy potrzeba więcej konkretów.
Natomiast praca w firmie farm. mnie nie pociąga, więc możesz sobie odpuścić takie insynuacje.
Dobrej nocki.