Grzybem w malarię
Brytyjscy naukowcy z Westminster University chcą zaprząc zmodyfikowane gentycznie grzyby do walki z malarią. Angray Kang i jego zespół, po latach badań odkryli, że komary zainfekowane odpowiednio zmodyfikowanym grzybem przenoszą znacznie mniej zarodźców malarii, dzięki czemu trudniej im zarazić człowieka.
Zdaniem Kanga zmodyfikowane grzyby można produkować w spraju, którym będą spryskiwane ściany budynków i łóżka. Uważa on również, że podobną technikę można wykorzystać do walki innymi chorobami przenoszonymi przez owady, np. z dengą czy Wirusem Zachodniego Nilu.
Brytyjczykom w prowadzeniu badań pomagali uczeni z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, a były one finansowane przez amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia.
Z osiągnięć swoich kolegów cieszy się Andrew Read z Centrum Dynamiki Chorób Zakaźnych Pennsylvania State University. Pracował on nad podobnymi technikami, ale nie był zaangażowany w opisywane badania. Read mówi, że pomysł Brytyjczyków może nieść ze sobą mniejsze zagrożenie dla środowiska niż inne metody wykorzystujące modyfikacje genetyczne. Część naukowców krytykowała np. pomysły tworzenia i uwalniania genetycznie zmodyfikowanych komarów. Nie wiadomo bowiem, jaki wpływ na środowisko wywarłoby pojawienie się miliardów takich stworzeń. Tymczasem w przypadku grzybów, jak mówi Read, po prostu nanosisz je na ścianę i one wykonują swoją robotę. Nie musisz się martwić o ich kolejne pokolenia.
Podczas testów laboratoryjnych zespół Kanga wykazał, że dzięki zmutowanym grzybom liczba zarodźców malarii przenoszonych przez komary spadła o 85%. Gdy do spraju dodano jad skorpiona odsetek ten wyniósł aż 97 procent.
Brak jest, oczywiście, dowodu, że spowoduje to spadek liczby zachorowań, jednak specjaliści uważają, że mniej zarodźców w ciele pojedynczego komara powinno przełożyć się na mniejszą liczbę chorych.
Gdy grzyb dostanie się do ciała komara i się tam namnoży, zapobiega przedostaniu się zarodźców malarii do ślinianek zwierzęcia. To, teoretycznie, powinno uniemożliwić zakażenie. Ponadto grzyb w ciągu kilku tygodni zabija swojego nosiciela.
Na razie nie wiadomo, na ile zmodyfikowany grzyb jest bezpieczny dla środowiska. Nie ma jednak przesłanek by sądzić, iż mógłby przynieść jakieś szkody. Kang użył bowiem przemysłowo produkowanego grzyba, który, bez modyfikacji, jest wykorzystywany do zwalczania szarańczy w Australii.
Kang ma nadzieję, że uda mu się zdobyć fundusze na przeprowadzenie testów w Afryce.
Część specjalistów, jak np. Janet Hemingway ze Szkoły Medycyny Tropikalnej w Liverpoolu wątpi, by pomysł Kanga się sprawdził. Zauważa ona, że grzyb musiałby przetrwać podróż do Afryki, a później przeżyć kilkumiesięczny pobyt na ścianie.
Komentarze (3)
saram, 7 kwietnia 2011, 19:48
ja bym się obawiała takiego ingerowania jakimś zmodyfikowanym grzybem, owszem może to mieć pozytywne skutki, ale nie wiadomo co będzie za kilkanaście lat, nikt nie jest w stanie powstrzymać przyrody, a tym bardziej zmodyfikowanych w"ytworów"
WIOO, 8 kwietnia 2011, 08:28
słyszałem też o innym sposobie walki z malarią - wodorosty morskie
Bow, 24 kwietnia 2011, 01:00
Równie dobrze walczyć z malarią można np. arszenikiem.
Dlaczego?
Otóż zgodnie z prawdą, a nie dogmatami jakie wtłoczono w głowy pacjentów rak jest infekcją pleśniową. Leczmy więc malarię pleśnią, a będziemy mieli raka.
Ostatnio zauważono, że w rejonach gdzie występuje malaria tam jest znikoma zachorowalność na nowotwory złośliwe. Moim zdaniem raka wyleczyć można np syfilisem lub malarią. W pierwszej chwili taka teza wydaje się być niedorzeczna, ale niedowiarków odsyłam do prac Paulinga, Rotha i oczywiście Rybczyńskiego.
Ja sam np. leczyłem się krzemem organicznym, dużymi dawkami kwasu askorbinowego i L-lizyną. Terapia była skuteczna skoro to piszę.
Pozdrawiam wszystkich.