Dlaczego Zachód podbił świat?
Profesor filologii klasycznej i historii Ian Morris z Uniwersytetu Stanforda dowodzi w swojej książce Why the West Rules - For Now, że historia to powolna skomplikowana gra pomiędzy rozwojem społeczeństwa a warunkami geograficznymi.
Morris każe nam się zastanowić, dlaczego to kraje zachodniej Europy podbiły świat i dlaczego nasza cywilizacja obecnie dominuje. Przecież, jak zauważa, gdy Krzysztof Kolumb odkrywał Amerykę, europejska technika morska była daleko w tyle za możliwościami, którymi dysponowali Chińczycy. W 1492 roku Kolumb miał do dyspozycji zaledwie trzy prymitywne statki z 90 ludźmi na pokładzie. Tymczasem już 87 lat wcześniej chiński żeglarz Zheng He zawitał na Sri Lankę na czele floty 300 łodzi, mają do dyspozycji 27 000 marynarzy, w tym 180 lekarzy i farmaceutów. Zheng miał magnetyczny kompas i na tyle dobrze znał Ocean Indyjski, że mógł wypełnić zapiskami 10-metrowy zwój dziennika pokładowego. Kolumb niezbyt wiedział, gdzie jest i nie wiedział, dokąd płynie - pisze Morris. Chińczycy w tym czasie znali dobrze wybrzeża Indii, Arabii, Afryki Wschodniej i, prawdopodobnie, Australii. Wszystko przemawiało za tym, że to właśnie Państwo Środka powinno dokonać podboju świata. Tak się jednak nie stało i 400 lat po wyprawie Zhenga wojska brytyjskie zmusiły Chiny do podpisania upokarzających traktatów.
Zdaniem profesora Morrisa, zasadniczą rolę odgrywała geografia i związana z nią obfitość udomowionych roślin i zwierząt. Uczony zauważa, że najważniejsze cywilizacje rozwijały się w dwóch "matecznikach". Jeden z nich to zachodnia część Eurazji, a druga - region pomiędzy rzekami Jangcy i Żółtą. Oczywiście w innych regionach również powstawały ważne cywilizacje, jednak ze względu na mniejszą koncentrację użytecznych rośli i zwierząt, rozwijały się one powoli i bardzo wolno rozprzestrzeniały.
Dlatego też Morris skupił się na porównaniu dominującej obecnie cywilizacji zachodnioeuropejskiej z chińską.
Jednak geografia to tylko część prawdy. Równie ważny jest rozwój społeczny, który dla Morrisa oznacza zdolność społeczeństwa do przystosowania środowiska fizycznego, społecznego, ekonomicznego i intelektualnego tak, by możliwe było osiąganie założonych celów. To przystosowanie może mieć różne oblicza - od wynalezienia rolnictwa, poprzez nowe techniki malarskie po jedzenie nożem i widelcem. Historia uczy nas, że gdy ciśnienie rośnie, rozpoczynają się zmiany - pisze Morris. I formułuje Twierdzenie Morrisa: Zmiany są wywoływane przez leniwych, chciwych, przestraszonych ludzi, którzy szukają sposobów na łatwiejsze i bezpieczniejsze osiągnięcie celu. I rzadko wiedzą oni, co robią. Uczony zauważa, że geografia napędza rozwój społeczny, ale jednocześnie rozwój społeczny determinuje geografię. Podaje przy tym przykład Wysp Brytyjskich, które 5000 lat temu znajdowały się bardzo daleko od cywilizacji Mezopotamii i nie skorzystały na jej rozwoju. Jednak 500 lat temu rozwój społeczny i położenie geograficzne spowodowało, że Anglia miała łatwy dostęp do bogactw Nowego Świata. A przywożone stamtąd srebro sprzedawano w Chinach, które cierpiały na niedobór tego metalu. Kilka wieków później Anglia mogła, dzięki swojemu węglowi, rozpocząć Rewolucję Przemysłową i stać się globalnym imperium.
Profesor Morris zauważa jednocześnie, że próby naginania takich procesów, chęć sztucznego wywoływania zmian w społeczeństwach, wymuszania "postępu", doprowadziły do pojawienia się w XX wieku krwawych dyktatur. Wszyscy wielcy komuniści twierdzili, że w Azji trzeba zrobić coś, co ponownie uruchomi silnik historii, który zatrzymał się dawno temu - pisze Morris. W wyniku takiego myślenia pojawili się Lenin i Mao.
Uczony uważa jednocześnie, że obecnie jesteśmy świadkami dużych zmian. Musimy patrzeć globalnie, poza ramy swojej cywilizacji. Po latach badań doszedł do wniosku, że kultury Grecji i Rzymu nie były historycznymi wyjątkami, a zachodnie studia klasyczne muszą badać też inne kultury. Jeśli nie popatrzymy szerzej, nie uzyskamy ważnych odpowiedzi - mówi Morris. Podkreśla, że geografia, która jeszcze do niedawna miała olbrzymi wpływ na rozwój ludzkości, teraz traci na znaczeniu. Podobnie zresztą jak, w obliczu rozwoju technologicznego, tracą na znaczeniu historyczne różnice. Dawne rozróżnienia na Wschód i Zachód nie będą miały znaczenia dla robotów - pisze uczony. Zmiany klimatyczne mogą doprowadzić do migracji milionów ludzi, wzrostu napięcia, wybuchu wojen. Jeśli, zgodnie z niedawną jeszcze logiką podziału Wschód-Zachód, zaangażują się w nie USA i Rosja, ludzkość może mieć poważne problemy.
Jednak, zgodnie z Teorią Morrisa, czekające nas zmiany mogą przynieść też sporo korzyści. Są one przecież wyzwalane przez ciśnienie. Trudno oczywiście, przewidzieć, jak potoczą się losy ludzkości, jednak, jak pisze Morris to, co historycznie ważne ma charakter globalny i ewolucyjny.
Komentarze (8)
Piotrek, 17 września 2010, 09:25
Póki jest podział świata na państwa podział będzie zawsze. W tej chwili jesteśmy światkami upadku zachodu. Wszędzie zaczynają dominować Chiny jak przed tysiącami lat. Niektórzy pewnie rzekliby, że wszystko wraca do normy..kiedyś Zachód kopiował wszystko od Państwa Środka a dziś jest na odwrót. Nakład pieniędzy na naukę mają znacznie wyższy, także niedługo będziemy mieli nowego lidera.
Chciałbym tylko by wraz z tym znikła polityka konsumpcjonizmu, ale do tego nasza cywilizacja jeszcze nie dorosła.
GROSZ-ek, 17 września 2010, 11:23
W najbliższej przyszłości relacje między państwami będzie warunkowana dostępem do źródeł energii. Wydobycie ropy od 2005 roku nie rośnie - co oznacza, że jesteśmy na szczycie jego wydobycia. W następnych latach bardziej prawdopodobny będzie jego spadek niż wzrost. Spadek wydobycia ropy powoduje używanie jej substytutów: biopaliw, gazu ziemnego, węgla oraz uranu. Docelowo świat będzie dążył do powszechnego wykorzystania energii nuklearnej uzupełnianej źródłami odnawialnymi wszędzie tam, gdzie to będzie możliwe i korzystne. Ale za nim do tego dojdziemy, czeka nas sporo zamieszania. I jak zwykle, ludzkość wybierze w końcu właściwe rozwiązanie, jak już wypróbuje wszystkie inne, nie szczędząc sobie bólu i cierpienia.
Piotrek, 17 września 2010, 13:06
Tutaj chodzi o pieniądze, po co robić 2 kroki na przód i kasować jeden raz jak można zrobić 2 kroki i dwukrotnie skasować.
Uran uwzględniając szybki wzrost ilości elektrowni jądrowych starczy na kilkadziesiąt lat, więc to nie jest dużo.
W przeciągu wieku musi się zmienić radykalnie sposób zasilania pojazdów i mieszkań. Paliwa kopalne się wyczerpują, ratunek to wodór, bądź inne źródło.
Jeśli chodzi o elektrownie to ratunkiem może być zimna fuzja.
Przemek Kobel, 17 września 2010, 17:19
Albo Batman. (:
kretyn, 17 września 2010, 18:38
Niedługo (20lat) Uran zostanie zastąpiony Torem, ponieważ z Uranu można zrobić bombę a z Toru nie. Wtedy elektronie atomowe będą budowane praktycznie w każdym państwie i nie będzie już takiej wielkiej podaży ropy. Co do samochodów i innych pojazdów, to czytałem gdzieś o małych ogrodowych elektrowniach atomowych (duży zbiornik wody chłodzącej + 2x2x2 pudło z Uranem). Kto wie jak postęp z Torem się rozwiążę i czy nie będzie z tego jakiejś miniaturyzacji.
GROSZ-ek, 17 września 2010, 20:01
Zarówno z uranem, jak i torem jest problem wygaszania reakcji jądrowych przez produkty rozpadu. Takie paliwo trzeba z reaktora wyciągnąć i oczyścić, co podnosi koszty użytkowania reaktora. Szczególnie jest to problematycznie przy torze, ponieważ jedna ze ścieżek przemian jądrowych tego pierwiastka prowadzi do systematycznego otrzymywania izotopu o wysokiej gamma-promieniotwórczości. Z tego powodu przetwarzania paliwa torowego jest dużo kosztowniejsze niż uranu i plutonu.
Niemniej tor jest przyszłością, tak jak i uran-238, którego zasoby są wręcz niewyczerpalne. Już teraz paliwo typu MOX - otrzymywanego z przemian uranu-238 - stanowi istotną część zużywanego paliwa nuklearnego na świecie.
Marek Nowakowski, 18 września 2010, 11:36
Pamiętam jak przy granicy rosyjskiej brało się kilku chłopaków - dawało im spodnie szerokie i obklejało taśmą w pudelkach po papierosach wypchanych matanabolem. Państwo dawało przemycać im szansę jak i biznes to był niepodatkowany. Nostradamusem nie trzeba być czy profesorem by wiedziec, ze wojna o zasoby będzie i tak. Trzeba kontrolować przysrost naturalny (kastracja noworodków i serylizacja).
Batman nie uratuje. Tylko strój Nindży (nie wiem jak to się pisze, bo w szkole nikt nie nauczył - czym, że jest więc Ninjitsu?) trzeba kubić oraz podeszwy mieć dobre czy na bosaka chodzić bezszelestnie, gdy się popije by policja nie usłyszała i mieć kulki dumne rzucajac je, gdy się wejsdzie w zasięg monitoringu krzyczac głośno: "NINJA VANISH" jak w filmie o Turtlesach!
Jezioro nie jest wspólne jeśli w nim ryb nalapac wędkoa nie możesz - kartę trzeba mieć wędkarską i ją opłacać. Ryby są wspólne wszystkich jak powietrze inaczej to dyskrminacja. Morze, staw, rzeka, jezioro są publiczne. Chyba, że staw se sam ktoś wykopał i sam zarybił. Jeśli wykopię sobie staw na łące i kamień koło niego położę koło rozlewiska czy rowu meloracyjnego zarybiajac go karasiami,czy cierniakmi nie rządając od nikogo opłaty za lapanie tych karasi - nie sa one moje, ani łapiącego, a teren teren nie wiadomo czyj i wykoyy, nawadnianie i zarybianie na czarno robione bez uprawnień przez osobę niepełnoletnią . . . jak się bydło uraczy tą wodą niczym wodopojem i się utopi w tym to kto odpowiada?
Tutaj krowa też jest walczącą o zasoby!
Patrzę dlaczego tak agresja rośnie w społeczeństwie, bo zasobów każdy chce więcej, mimo, że ma aż za dużo nawet! Czyli najagresywniejsi są najbardziej pazerni (policja na mandaty, pijacy na alkohol potrafiący zabić za 2 złote na piwo - isnty Mortal Kombat). Już wiem dlaczego śpiewak z katolickiej Oazy zaczął śpiewac i pchac się do telewizji . . . po kobiety i pieniądze! Pseudo-miłosne wiersze układać by kopulować z nauczycielką na pseudo-korepetycjach (lepsze oceny i wątpliwa uprzejmośc mimo socjalizacji patologicznej).
TO WSZYSTKO WŁASNIE SA ZASOBY!
Złodziejstwo małe czy te większe to już pazerność - dzieło sztuki kradzione dla kolekcji przez samego siebie ma inny charakter, niż opłacenie zbirów.
Jeśli nie ma się uzębienia to nie ma sensu złotych wstawiać, bo wybiją jeszcze czy przed pochówkiem wyrwą obcęgami czy kombinerkami.
Silniki spalinowe pójdą na śmietnik - trza będzie na piechotę łazić!
Każdy z nas jest okradany w sumie i to z czego innego!
Przykładowo stado bydła rozrywające pastuchy pod napięciem elektrycznym leci szukać nowych pastwisk, gdy trawa na polu jest obgryziona co do milimetra zasięgu uzębioenia i warg wypadanego konia czy bydła. Instynkt daje szalony start po nowe tereny do pożywki i wodopoje!
Piłkarze najlepsi jakby nie grali dla pieniędzy - zsobów to by kopali amatorsko i ogrywali tych opłaconych - kasa to kobiety i używki oraz szybka emerytura sportowa!
Uran rteż się wyczerpac musi! wszystko się wyczerpie tylko zależy jak jest użytkowane!
Po co licealna paczka młodzieńców się sterydyzuje? A no dla efektu oszukańczego i drogą na skróty!
Po co jedni kują jak to im nic nie da? A na co inni są nieukami jak im też to nie da nic? Ten co kuje to chce! A nieukowi się nie chce i tyle! A zasoby wyrwie i tak ten innym, który do tego predyspozycje większe ma czy tu mowa o jednostce samej czy grupie jak i narodzie.
Tak więc kto ma najbardziej złodziejską genetykę to juz naukowcy muszą udowodnić i zbadać.
Jedna piosenka mi się przypomiana: "Pili my drina z wódy i Urana . . . pili i pili od wieczora do rana! Przybyała tu do nas fata morgana jak kacor nas walnął z trzeciego rana. Skonczyly się nam szybko drinki uranowe . . . musim odnaleźć zasoby nowe. Drina wymyślim - zasoby zMIXujem i bardzo szybko się dobrze poczujem!".
bart, 25 września 2010, 14:25
hehe, ah ten nasz wspaniały zachód
Szkoda że pewnie nie przetłumaczą tej książki na polski, albo zrobią to za klika lat jak to zwykle z takimi pozycjami książkowymi bywa