"Elektryczność na milę" obok "mil na galon"
Grupa SAE International proponuje wprowadzenie nowego standardu oznaczania wydajności samochodów. Jej przedstawiciele chcą, by w obliczu rosnącej popularności pojazdów elektrycznych, wprowadzić oznaczenie "elektryczność na milę" obok używanej obenie "mil na galon".
Nad podobnymi metodami pomiaru efektywności pracuje kilka organizacji. W przypadku pojazdów napędzanych ropą lub benzyną, określenie ilości paliwa potrzebnej do przejechania określonej odległości jest dość proste. Sprawa komplikuje się, gdy mamy do czynienia z pojazdami hybrydowymi. W zależności od zachowania się kierowcy różnice spalania mogą być znacznie większe, niż w przypadku pojazdów tradycyjnych. Różnice będą jeszcze większe, gdy hybrydę można doładowywać z gniazdka.
Dlatego też SAE chce w ciągu najbliższych sześciu miesięcy zaproponować amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) system oceny dla samochodów hybrydowych, z którego użytkownik dowie się ile pojazd spali paliwa płynnego oraz ile potrzebuje energii elektrycznej. System przyda się również do oceny kosztów eksploatacji samochodów elektrycznych ładowanych z gniazdka.
Komentarze (13)
Tomek, 5 października 2009, 12:55
Czyli miałyby być o wiele mniej wydajne? Ciekaw jestem jaki będzie ich realny wpływ na środowisko, biorąc pod uwagę źródło prądu (elektrownie wodne, węglowe czy atomowe).
marc, 5 października 2009, 14:38
Na pewno mniejszy, niz bezmyslnie zuzywanych paliw kopalnych.
Kluczem jest energia odnawialna. Gdy sie pomysli jak latwo jest dzis o swoiste ekologiczne "perpetuum mobile", a jednoczesnie zaobserwuje sie kompletnie nielogiczne dzialania ludzkie [w tym i firm lobbujacych na rzecz paliw kopalnych] to blady strach na czlowieka pada. Nawet, jesli sam zyje w sposob niezagrazajacy srodowisku, to i tak wiekszosc bezmyslnych zombie kopie pod nim i pod cala ludzkoscia grob.
Przemek Kobel, 5 października 2009, 16:09
I tak i nie. Oczywiście, lepiej, kiedy jest czysto i nie śmierdzi (zresztą, smog przynosi wymierny wzrost śmertelności mieszkańców miast), ale jak do tej pory globalne zmiany temperatury (tzn. odkąd zaczęto je mierzyć) idą równo ze zmianami aktywności Słońca.
mikroos, 5 października 2009, 17:00
Serio łatwo? Bo ja mam wrażenie, że koszty wciąż są ogromne.
Douger, 5 października 2009, 18:53
Trochę wybielasz całą sprawę. Bo oprócz dwutlenku węgla, spalanie paliw powoduje powstanie wielu innych jeszcze bardziej szkodliwych związków.
Tolo, 5 października 2009, 20:21
Nie ma czystej energii to ze auto jest na prąd moze znaczyć ze parę kilometrów dalej w elektrowni ładują w komin a różnice w sprawności elektrowni i silnika spalinowego połykają pod drodze straty na magazynowaniu i transmisji.
Nie ma się co martwić emisją CO2 no bo tak czy srak wszystkie paliwa kopalne spalimy. Pytanie tylko czy zrobimy to my czy Chińczycy produkując dla nas ekologiczne samochody...
lucky_one, 5 października 2009, 20:48
Z efektem cieplarnianym to jest śliski temat... Bo faktycznie różne doniesienia płyną. Owszem, mamy wkład w efekt cieplarniany, ale niektóre źródła podają, że ten wkład wcale nie jest taki duży jak zakładano.
Widziałem też filmik przedstawiający w pewnym sensie teorię spiskową - panika odnośnie efektu cieplarnianego daje pracę i pieniądze tysiącom ludzi na świecie. W związku z tym przyznawane są granty, robione konferencje itd.. I muszę powiedzieć, że ta teoria wydaje się wysoce prawdopodobna. Po prostu to się opłaca. Tak samo jak bardziej opłacalne jest robienie bubli niż wyprodukowanie jednej partii produktów nie-do-zniszczenia i później pójście z torbami ze względu na wysycenie rynku. Po prostu nie ma co podcinać gałęzi na której się siedzi.. Dlatego efekt cieplarniany jeszcze długo będzie nagłaśniany jako największe zagrożenie ludzkości..
Tomek, 6 października 2009, 00:57
Czyli w Polsce to się nie opłaca, bo i tak idzie CO2 do atmosfery, i to chyba nawet więcej.
waldi888231200, 6 października 2009, 07:00
Współczuje tym , którzy tak robią.
lucky_one, 6 października 2009, 09:07
nie zmieniaj świata zmień siebie, też nie pochwalam tej metody jak i wielu innych biznesowych (wykupywanie firm i niszczenie ich, sprzedaż towaru po cenie niższej niż cena produkcji aby wykończyć konkurencję, zwlekanie ze spłatą kontraktów dla firm outsourcingowych aby upadły czy faszerowanie produktów spożywczych różnymi dziwnymi rzeczami, dzięki którym są tańsze, łatwiejsze do magazynowania, produkcji, ale na pewno nie zdrowsze..), ale niestety zbyt wiele się na to nie poradzi.. Trzeba by ustalić bardzo ścisłe przepisy, ale to nie nastąpi, gdyż politycy dostają ciężkie łapówki za przeforsowywanie 'jedynie słusznych' przepisów oraz nieuchwalanie tych, które mogłyby zaszkodzić im lub dawcom ich łapówek - jak już pisałem, nikt nie będzie podcinał gałęzi na której siedzi, i niestety to tutaj jest naczelną zasadą.. To, i zysk ponad wszystko..
Tomek, 6 października 2009, 15:08
Taki system musi upaść w pewnym momencie i to szybko. Można niszczyć własne do pewnego czasu, w końcu się o siebie upomni.
walter_sopot, 20 października 2009, 08:54
zeby to wszystko zmienic, trzeba przedefiniowac funkcje pieniadza.... nie moze byc pochodna od pojedynczej transkcji, jego wartosc powinna byc skorelowana z wplywem na ogolnie rzecz mowiac "zachowanie gatunku ludzkiego" - tak by firmy produkujace "niezniszczalne" produkty nie musialy bankrutowac po wysyceniu rynku swoimi produktami..
.. moze to i brzmi szalenie, ale uwazam ze zadne przepisy nie zmienia sily pieniadza.. dazenie firm do zysku, do jego maksymalizacji..
Wartosc zawieranych transakcji winna byc oceniana w swietle wplywu na nasze srodowisko - neutralny wplyw - normalna wartosc; pozytwny wplyw - podwyzszona wartosc; negatywny wplyw - ppomniejszona wartosc...
To luzne mysli po przeczytaniu powyzszych komentarzy... ale to moze zadzialac....
..i wcale nowy sposob rozliczania transakcji nie musi sie nazywac ekodolar... 8)
lucky_one, 20 października 2009, 10:02
Hmm, pomysł ciekawy, ale zwróć uwagę na jedną rzecz: klienci kupią to, co tańsze, czyli w tym wypadku najbardziej nieekologiczne. (o ile dobrze Cię zrozumiałem)
Trzeba by wprowadzić jakieś rządowe subwencje tak, żeby produkt 'niezniszczalny' lub przyjazny środowisku był tani dla klienta, a jednocześnie aby producent otrzymywał z niego większe pieniądze niż z produkcji bubla..
Ale kto widział żeby nasz rząd robił coś dla dobra kraju? Oni nawet siebie zdymisjonować dla zachowania dobrego imienia nie potrafią, a co tu mówić o odejściu dla dobra kraju, albo robieniu czegoś konstruktywnego. Bez przerwy stosowana jest krótkoterminowa polityka oraz mamienie ludzi obietnicami, że będzie lepiej. A w praktyce obcinają coraz bardziej fundusze na różne cele (np szkolnictwo, wojsko, zdrowie) zamiast przeorganizowywać sposób działania na tych polach tak, żeby pieniądze były wydawane rozsądnie, a nie 'topione'. Natomiast na podwyżki diet za tę szczytną działalność (prowadzenie do coraz większego rozwarstwienia społeczeństwa pod względem sytuacji materialnej) pieniądze znajdą się zawsze..
No ale to taka luźna dygresja była - sorry za off-top