Zaszkodziła im susza?
W jaskini Soreq w pobliżu Jerozolimy znaleziono dowody, które wskazują, że powodem upadku Imperium Rzymskiego i Bizancjum były zmiany klimatyczne (Quaternary Research).
Eksperci z University of Wisconsin-Madison i Izraela przeprowadzili analizę geochemiczną stalagmitu z groty. Okazało się, że pustynnienie regionu pomiędzy 100 a 700 rokiem n.e. pokrywało się ze zmierzchem i końcem starożytnych cesarstw.
Ian Orland wyjaśnił, że dzięki zawartości izotopów tlenu i zanieczyszczeniom z warstw kalcytu, np. materii organicznej napływającej wraz z deszczówką, można określić roczną ilość opadów w okresie tworzenia się stalagmitów, czyli między 200 r. p.n.e. a 1100 r. n.e. Koncentryczne kręgi minerału przypominają słoje w drewnie.
Nie wiadomo, czy to osłabiło Cesarstwo Bizantyjskie czy nie, ale to interesująca korelacja – podsumowuje profesor John Valley.
Amerykanie posłużyli się zaawansowaną techniką mikropróbkowania jonowego. Pobierano miniaturowe wycinki o przekroju zaledwie jednej setnej milimetra. Udało się też uzyskać obraz o dużej rozdzielczości, a to niezwykle istotne przy badaniu sezonowych i rocznych zmian pogody.
Jaskinia Soreq ma co najmniej 185 tys. lat i jest nadal aktywna. Obecnie geolodzy zamierzają się zająć starszymi próbkami, w tym z końca ostatniego zlodowacenia.
Komentarze (23)
Jurgi, 8 grudnia 2008, 13:20
Niedawno u Wojciecha Pastuszki można było przeczytać o wynikach badań, wg których również załamanie cywilizacyjne w Chinach (darujcie, że nie pamiętam, za której dynastii) było spowodowane suszą. Ale co się dziwić, skoro i obecnie wzrost cen żywności spowodowany suszą powoduje już poważne niepokoje społeczne w niektórych państwach afrykańskich.
Ale, hosanna, nie martwcie się, Janusz Korwin Mikke udowodnił doświadczalnie, że żadne złe skutki globalnego ocieplenia nam nie grożą.
waldi888231200, 8 grudnia 2008, 13:21
To chyba jest prawdziwa przyczyna całego zmieszania z ociepleniem klimatu.
Takashi, 9 grudnia 2008, 19:29
Tak się składa że jestem dość regularnym czytelnikiem blogu Pana Janusza Korwin-Mikkego. O globalnym ociepleniu zdarzało mu się pisać różnie, a z wieloma zamieszczonymi tam tezami się nie zgadzam. Celny, choć demagogiczny argument stamtąd: skoro cieszymy się z łagodnych zim i ciepłych wakacji, to co złego jest w GO?
Niedawno w "Dzienniku Polskim" czytałem krótki felieton, który celnie podsumował obecne podejście: każdy, kto uważa że globalne ocieplenie nie występuje, lub że nie jest ono powodowane przez człowieka jest uważany za kretyna i wyśmiewany, nawet jeśli ma za sobą argumenty naukowe i wyniki badań. Innymi słowy, GO stało się tematem politycznym i rzeczy mówione na jego temat mają coraz mniej wspólnego z rzeczywistością.
A prawda jest taka - stwierdzono wzrost średniej rocznej temperatury w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Zaczęto głosić, że jest to spowodowane działalnością człowieka. Tymczasem nie jest to pewne. Chętnie zapoznam się z jakimiś rzetelnymi badaniami, których wyniki nie zostały opłacone przez UE, USA czy kogoś innego. Bo jak mam traktować to, że raz mówi się że antropogeniczna emisja CO2 stanowi 50%, a raz 2% całkowitej?
Pamiętajmy, że jeszcze w latach 60-70 mówiono że grozi nam epoka lodowcowa..
mikroos, 9 grudnia 2008, 20:22
To zapewne, że Greenpeace płacze za niektórymi gatunkami, ale jej ludzie zostali na tyle dobrze opłaceni przez odpowiednich ludzi, że nie potrafią przyznać, że dzięki temu rozwinie się mnóstwo nowych.
wuszczyn-kawaX, 9 grudnia 2008, 20:25
No coz! Czy powolaniem kazdego gatunku jest jego upadek by wyksztalcilo sie inne "zycie"?
Co do globalnego ocieplenia to ono nie zmaleje! W net kabloidy puszcza ze maleje albo stoi w miejscu a sie okaze ze kazdy na lewo 200 tysiecy azotanow i 6TB/s czystego dwutlenku wypuszcza!
Ale co tam! Narazie zyjemy!
Sebaci, 9 grudnia 2008, 22:18
Każdy gatunek ma pewien czas swego istnienia. Jedne żyją krótko, inne wiele milionów lat. Jedne znikają, drugie się pojawiają.
Nie ma żadnych dowodów na to, że człowiek może przeciwdziałać w jakiś sposób zmianom klimatu. I to jest chyba najlepszy argument przeciw różnego rodzaju przedsięwzięciom mających na celu ograniczenie emisji CO2, które może nic nie dać, a tylko uszczupli kieszenie zwykłych ludzi.
Na wypowiadanie się o greenpeace szkoda słów...
thibris, 9 grudnia 2008, 22:28
Nie ma też żadnych dowodów na to że nie może im przeciwdziałać. Nawet jeśli to nie my wytwarzamy większość gazów cieplarnianych to możemy wytwarzać ich mniej. Jeśli przez gazy cieplarniane nadejdzie wielkie globalne ocieplenie to wytwarzając mniej tego syfu moglibyśmy je złagodzić w jakimś stopniu, bądź przeciągnąć o parę lat. Według mnie warto chociażby próbować. Tylko z głową jakoś
mikroos, 9 grudnia 2008, 22:33
A nie sądzisz, że jeżeli nie ma dowodów na szkodliwość CO2 i jednocześnie są dowody na szkodliwosć np. nadmiaru związków azotu i siarki, lepiej byłoby zainwestować w lepsze filtry?
I przede wszystkim: jeżeli rzekomo chodzi o środowisko, to czy nie byłoby uczciwie, żeby wymuszone daniny na rzecz państwa (oczywiście wszystko to przy założeniu, że w ogóle musimy je nakładać - ja tak nie uważam) były w 100% przeznaczane na rozwój ogólnodostepnych technologii przyjaznych środowisku? Sorry, w obecnej sytuacji jest to wyłącznie kolejna forma podatku, który ma na celu wyłącznie zasilenie budżetów państw. Ochrona klimatu to jedynie marna wymówka.
thibris, 9 grudnia 2008, 22:36
Jeśli to było do mnie, to pisałem już żeby chronić środowisko z głową - a nie tak jak do tej pory
wuszczyn-kawaX, 9 grudnia 2008, 22:52
Srodowiska nie da sie uchronic . . . kazda spolecznosc dazy do auto-destrukcji i wyniszczania konkurencji. Nie dosc ze stwarzamy zagrozenie sobie to i takze innym jednostkom.
mikroos, 9 grudnia 2008, 22:55
To co, skaczesz dziś rytualnie z mostu?
Sebaci, 9 grudnia 2008, 23:14
Ale to jest straszna głupota. Ja nie chcę w przyszłości płacić 2x większych rachunków za prąd tylko po to, by za 50 lat średnia temperatura była niższa o ułamek stopnia. Zresztą mi osobiście odpowiada, jak jest cieplej i nie mam zamiaru płacić za pomysły eurofederastów. Niech płacą zieloni z greenpeace! I bardzo irytuje mnie posługiwanie się argumentami typu "w kraju xxx w Afryce globalne ocieplenie spowoduje blablabla, jeśli nie przeciwdziałamy zmianiom klimatu". Złodziei z Brukseli g..... obchodzą jakieś afrykańskie kraje, im chodzi o to, by się nakraść!
wuszczyn-kawaX, 9 grudnia 2008, 23:34
eeeee tam rachunki . . ludzkosc jest zagrozona ;] No i co z tego ;] Diesse sissteme ist todd jak mawial Pan Krueger!
W tych czasach kazdy dba o swoj biznes i to bedzie glowna zaglada ludzkosci.
Jurgi, 9 grudnia 2008, 23:59
Takashi, 10 grudnia 2008, 01:23
Nie mogłem znaleźć filmiku, ale sam eksperyment kojarzę. Oczywiście odnosi się on tylko do sytuacji topnienia lodu pływającego. Stopienie się lądowej pokrywy Antarktydy naturalnie spowoduje podniesienie się poziomu wód (Arktyka o ile pamiętam to głównie lód pływający). Pytanie - o ile musi podnieść się temperatura w tamtych rejonach, aby zmiana poziomu morza była zauważalna? Stopią się przecież tylko obrzeża, gdzie temperatura zmieni się z ujemnej na dodatnią - na biegunie czy -60, czy -50, to i tak nic nie zmieni.
Ależ naturalnie. Pytanie, czy ma to sens. Przykład:
Załóżmy, że chcemy zmniejszyć emisję o połowę. I teraz: jeśli człowiek wytwarza 50% gazów cieplarnianych, to całkowita roczna emisja spadnie o 1/4 - sporo. Ale jeśli jest to tylko 2%, to całkowita emisja zmniejszy się o 1% - tyle co nic.
Kluczowe jest więc ustalenie, jaka część gazów cieplarnianych jest "nasza"?
mikroos, 10 grudnia 2008, 01:28
Z taką argumentacją się nie zgodzę. Zakładanie z góry, że 1% to "tyle co nic", to bardzo złe myślenie. Banalny przykład: utrata "tyle co nic" wody z Twojego organizmu osłabia Twoje mięśnie o ok. 10x "tyle co nic". Niezależnie od tego, ile wydzielamy w stosunku do źródeł naturalnych, należałoby zbadać dokładny wpływ tych emisji. Inna rzecz, że chyba zapominasz o tym, że CO2 "wytwarzany" w przyrodzie to tak naprawdę CO2 będący w ciągłym obiegu. Tymczasem ten wytwarzany przez nas jest wydzielany z zasobów, które przez miliony lat były całkowicie poza cyrkulacją.
Sebaci, 10 grudnia 2008, 01:51
Ciężko jest badać wpływ czegoś, co jest tylko jednym z wielu czynników.
A ten CO2 z wydobywanych surowców też był kiedyś w obiegu i też nie jest pewne, czy to przez niego kiedyś było cieplej. A jak teraz go wyemitujemy, to może będzie stymulował on wzrost szaty roślinnej Ziemi? 8)
Człowiek emituje chyba 1/20 tego co natura. Wpływ dwutlenku węgla na efekt cieplarniany to góra 5%. UE planuje w ciągu iluś-tam lat (kilkanaście - kilkadziesiąt, nie pamiętam dokładnie) ograniczyć emisję CO2 o 20%. Reszta świata się jednak do tego nie kwapi, a emisja CO2 z krajów Europy to mniejszość światowej emisji (patrz US czy Chiny), mniej więcej 1/3. Wywnioskujcie, czy pakiety-srety klimatyczne, to mądre projekty.
mikroos, 10 grudnia 2008, 02:00
Ale nie oznacza to, że nie należy tego robić.
Owszem, nie zaprzeczyłem temu.
Tylko przy założeniu, że nie będziemy prowadzili tak szaleńczej deforestacji.
Ogólnie popieram to, co masz do powiedzenia na temat GO, no ale argumentację masz jednak nie zawsze trafną...
waldi888231200, 10 grudnia 2008, 02:03
Zagrożeniem są związki siarki a nie CO2, a tej tylko w ciągu jednego roku 1950 jak przemysł stalowniczy ruszył wydzielono tyle ile za 70 lat wczaśniejszych do kupy, sytuacja ta trwa do dzisiaj, tymczasem siarka zasłania słońce co utrudnia fotosynezę (a więc i pochłanianie CO2) oraz jest przyczyną niszczenia płuc i roślin (kwaśne deszcze).
Do tego zablokowane promieniowanie w atmosferze (pochłonięte przez związki siarki) wraz z prądami powietrza dociera i do lodowców powodując ich topnienie. CO2 jako lżejsze od siarkowych fruwają wyżej (powyżej ściany Barentza (900 metrów)) nie biorąc bezpośredniego udziału w ich topnieniu.
Jurgi, 10 grudnia 2008, 12:44
Niestety, pan JKM pokrywę lodową pominął (nie wiem, czy nie wie o jej istnieniu, czy rżnie głupa), jak też lodowce kontynentalne i - przede wszystkim - rozszerzalność cieplną wody. Zresztą zatapianie pomniejszych wysepek jest faktem, a Mikke pokazuje szklankę i przeczy faktom. Dlatego moim zdaniem wart jest w tym momencie tylko wyśmiania.
Ale akurat podniesienie się poziomu wód nie jest chyba największym problemem, choć może wywołać niezłe zamieszanie i kryzys wymuszając migracje ludności. Podgrzana woda zmniejsza to zmniejszenie rozpuszczalności gazów w niej, co musi mieć przykre konsekwencje dla podmorskiej fauny.
mikroos, 10 grudnia 2008, 17:26
JKM musi za wszelką cenę pokazać, że myśli inaczej niż wszyscy, nawet jeśli raz na jakiś czas okrutnie się ośmieszy
Krystus, 10 grudnia 2008, 18:21
Co do lodu pływającego, to należy jeszcze pamiętać, że w słonej wodzie wystaje ponad powierzchnie nieco bardziej niż wystawałby w wodzie gorzkiej.
Tomek, 10 grudnia 2008, 20:36
Green Peace - jeżeli mógłbym przyrównać fundamentalistę islamskiego do jednego z nich... to fundamentalista to chłopiec niedoświadczony przy szeregach fanatyków eko-terrorystów.
Biurokracja i UE Biurokracja - szkoda gadać na to wszystko. Jaki oni tam pierdzielnik mają to głowa mała... nieefektywne funduszo żerne potwory.