Świeci i naśladuje toksycznego kolegę
W zwykłym świetle dziennym południowoamerykański karaczan Lucihormetica luckae wygląda całkiem przeciętnie. W świetle fluorescencyjnym wszystko się jednak zmienia - na przedpleczu pojawiają się 3 rozjarzone punkty (dwa duże i jeden mały).
Pracami naukowców kierował Peter Vršanský ze Słowackiej Akademii Nauk. W artykule, który ukazał się w Naturwissenschaften (DOI 10.1007/s00114-012-0956-7), panowie podkreślają, że bioluminescencja jest powszechnym mechanizmem komunikacyjnym i obronnym u organizmów morskich, natomiast przypadki wśród fauny lądowej zdecydowanie należą do rzadkości. Światło wytwarzają np. tylko 3 grupy owadów, w tym odkryte stosunkowo niedawno karaczany z rodzaju Lucihormetica.
Gdy zespół przyjrzał się charakterystykom L. luckae i jego kuzynów, okazało się, że długość emitowanych fal świetlnych odpowiada parametrom osiąganym przez zamieszkującego te same okolice toksycznego sprężyka. Biolodzy zdobyli więc dowody na istnienie mimikry z wykorzystaniem światła (ponieważ zwierzęta bezbronne upodobniają się tu do zwierzęcia zdolnego do obrony, chodzi o mimikrę batesowską).
Jak wyjaśnił nam Vršanský, w publikacji z 1999 r. sugerowano, że karaczany zawdzięczają luminescencję bakteriom, jednak teraz okazało się, że sygnał uzyskany dzięki dwufotonowemu mikroskopowi fluorescencyjnemu jest niemal identyczny jak w przypadku sprężyków i dość podobny do świetlików. W takiej sytuacji mało prawdopodobne, by jego źródłem były bakterie. By raz na zawsze rozstrzygnąć wątpliwości, trzeba by jednak wyizolować i oczyścić cały system luminescencyjny tej grupy, a to wymaga, oczywiście, wielu lat badań.
Komentarze (3)
Przemek Kobel, 28 sierpnia 2012, 09:46
Trochę niejasne jest to światło "fluorescencyjne". Oświetlano robactwo UV? (bo chyba nie świetlówkami fluorescencyjnymi). A może chodzi po prostu o oglądanie stworów w jakimś paśmie promieniowania - bo ja wiem, w bliskim ultrafiolecie?
Mariusz Błoński, 28 sierpnia 2012, 12:14
Przypuszczam, że je oglądali. Bo skoro toto ma na celu oszukanie wroga, a wróg sam sobie nie świeci, to znaczy, że wróg widzi w jakimś paśmie. Zresztą, może naukowcy je czymś oświetlili, żeby łatwiej było oglądać?
Przemek Kobel, 28 sierpnia 2012, 15:03
Brm brm... bioluminescencja czyli zwierzątko świeci. W dzień tego nie widać. Czyli albo świeci tak, że widać w nocy, albo tak, że widać jak się ma specjalne patrzałki (bo raczej nie latarki). Muszę poszukać kursów szybkiego myślenia...