Plan pozbycia się karpia niepokoi ekologów
Ekolodzy ostrzegają, że rządowy plan zabicia inwazyjnych karpi za pomocą śmiertelnego wirusa opryszczki, może zagrozić rodzimym rybom. Rząd Australii chce w 2018 roku wprowadzić wirusa Cyprinid herpesvirus 3 do systemu rzecznego Murray-Darling. Ma on za zadanie wytępić populację inwazyjnego karpia, który został do australijskich rzek wprowadzony w XIX wieku i obecnie stanowi aż 80% populacji ryb w Murray-Darling. Ekolodzy obawiają się jednak, że wirus, który podczas testów zabijał 75% karpi, doprowadzi do pojawienia się w rzekach milionów ton martwych ryb.
Proces rozkładu materii organicznej wymaga obecności tlenu. Ekolodzy ostrzegają, że martwych ryb będzie tak dużo, że podczas procesu rozkładu dojdzie do zużycia olbrzymich ilości tlenu, co utrudni oddychanie rodzimym gatunkom ryb. Richie Walsh z University of Adelaide przeprowadził eksperyment, podczas którego wrzucał martwe karpie do 800-litrowych zbiorników wodnych. Wstępne wyniki badań wskazują, że w czasie krótszym niż 2 dni pojedynczy karp może niemal całkowicie pozbawić tlenu taki zbiornik. Usunięcie wszystkich martwych ryb z rzek nie wchodzi w rachubę, gdyż część z nich może zatonąć. Tak naprawdę nie wiadomo, jaki wpływ na rzeki będą miały miliony ton rozkładających się ryb. Zdaniem ekologów realne jest ryzyko zaszkodzenia rodzimym gatunkom.
Rzecznik prasowy Federalnego Departamentu Rolnictwa i Zasobów Wodnych uspokaja jednak, że warty 15 milionów dolarów australijskich plan kontroli populacji karpia zostanie wdrożony tylko wówczas, gdy zostanie opracowany sposób na poradzenie sobie z niekorzystnym wpływem martwych ryb na jakość wody i środowisko naturalne. Nasz plan będzie skupiał się na maksymalnym wpływie na populację karpia i zminimalizowaniu negatywnego wpływu na przemysł, lokalne społeczności i środowisko naturalne - stwierdził rzecznik. Większość z 15-milionowej kwoty ma zostać przeznaczone na opracowanie sposobu usunięcia z rzek i utylizacji martwych ryb.
Komentarze (10)
tempik, 17 sierpnia 2016, 15:47
Wyłowić i sprzedać do Polski.albo kupić bilet to sami pojadą i wyłowią. To że Australia i USA nie jedzą karpia nie oznacza że nie znajdą się amatorzy tej smacznej rybki. Sam bym teraz wciągnął karpika... ale może jest lepiej ryzykować katastrofę ekologiczną z opryszczką w roli głównej
AlexiaX, 17 sierpnia 2016, 15:50
Ech, w Australii mają problem z nadmiarem karpi, królików i dzikich świń, a w innych krajach ludzie umierają z głodu. Nie mogliby przyjąć tych wszystkich uchodźców, żeby sobie mogli łowić karpie i polować na króliki?
Jajcenty, 17 sierpnia 2016, 16:00
Ironia? W razie by nie, to pozostaje pytanie co będzie z uchodźcami jak już zjedzą te wszystkie zwierzątka?
Mnie ten pomysł też niepokoi, a i tak zostanie 25% odporne i za parę lat problem wróci. Lepsze byłoby coś mierzonego, np w płodność.
thikim, 17 sierpnia 2016, 16:02
Może lepiej niech uchodźcy przyjmą te wszystkie karpie?
TrzyGrosze, 17 sierpnia 2016, 16:16
Sęk w tym, że nasz smaczny karp ( ciprinus carpio) w wersji australijskiej jest niekonsumpcyjny: powala smrodem mułu.
tempik, 17 sierpnia 2016, 19:21
Australijski muł jest bardziej śmierdzący od polskiego? Jak nie przeglodzi się karpia w czystej wodzie to troche zalatuje,ale obkładasz cebulką na godzinę i jest mniód malina:) a jak nie pasuje to trzeba ten miesiąc potrzymać w czystej widzie. Ale jaki to problem w stosunku do badań nad modyfikowaną opryszczką, a następnie badań nad neutralizacja wirusa jak wymknie się z pod kontroli?
TrzyGrosze, 18 sierpnia 2016, 09:43
Intensywność eutrofizacji mułu gnilnego, jak wszystkie reakcje chemiczne, jest proporcjonalna do temperatury. Obawiam się, że cebulka nie zneutralizuje mocno przesiąkniętego ( też wina temperatury) związkami siarki ( winnymi za smrodek) tuszy tamtego karpia.
Tak w ogóle, to Australijczycy mięso karpia uważają za trujące, a opinia ludu ponad nauką.
tempik, 18 sierpnia 2016, 10:09
no ale przecież rodzime gatunki tez taplają się w tym samym mule. i one są mniam? a karp be?.
kiedyś w TV pokazywali jak radza sobie w USA z karpiem. kilka razy w roku robią zawody. pędzące łodzie motorowe z zanurzonymi przewodami wysokiego napięcia i ludzie na łodziach z podbierakami łapiący latające karpie jak motyle. kto najwięcej złapie ten wygrywa. karpie ogromne jak potwory. następnie na brzegu kopia dół na 2m głębokości i te tony czy nawet 10ki ton karpia w nich zakopuja, a następnie biesiada jak w Polsce: grill,piwo,śpiew i tańce.
thikim, 18 sierpnia 2016, 10:27
No ale te przewody zaszkodzą i innym zwierzętom. Jeden z problemów z karpiem to wypieranie właśnie tych innych zwierząt przez karpia.
Lekko nie mają w Australii. Niemniej broń biologiczna jest ryzykowna.
Swoją drogą to zabawne: niektóre gatunki ludzie chcą chronić i nie dają rady, inne chcą zniszczyć i też nie dają rady. Generalnie rzadko to się kończy sukcesem.
Raz uruchomiona machina zagłady albo ochrony wymaga nieustannych nakładów.
TrzyGrosze, 18 sierpnia 2016, 10:33
pogo, 18 sierpnia 2016, 11:51
Karp żyje przy dnie. Wciąga dużo więcej mułu niż inne ryby.
Poza tym australijski muł raczej ma inny skład i przez to może dawać inne efekty, nawet bez reakcji chemicznych. Może nawet od tego robi się trujący...
Metoda na muł z karpia stosowana u mnie w rodzinie: pokrojony już karp idzie na 24h do mleka... i zamarza na balkonie w tym mleku. Jakimś cudem to wystarcza, a sam karp jest smażony w panierce, praktycznie bez cebulki.
A może to zasługa tego, że wcześniej pływał wystarczająco długo w basenie w sklepie.