Po 213 latach paryżanki mogą bezkarnie nosić spodnie

| Ciekawostki
Philippe Put, CC

Choć trudno w to uwierzyć, dopiero 31 stycznia br. oficjalnie uchylono paryski zakaz noszenia spodni przez kobiety. Dotąd, by nie wchodzić w konflikt z prawem, teoretycznie panie musiały prosić policję o zezwolenie na męski ubiór albo groziło im aresztowanie.

Dekret z listopada 1799 r. nowelizowano w 1892 i 1909 r., zezwalając nosić pantalony kobiecie dzierżącej rączkę rowerowej kierownicy lub lejce osiodłanego konia.

Anachroniczne prawo próbowano anulować. Kampania Zielonych (Les Verts) rozpoczęła się w 2010 r., ale władze prefektury odrzuciły wniosek, argumentując, że zważywszy na brak rygoru wykonalności, inne sprawy są pilniejsze. Powoływano się też na fakt, że z biegiem lat zapis stał się częścią prawniczej archeologii.

W lipcu 2012 r. sprawą zajął się Alain Houpert, senator i członek Unii na rzecz Ruchu Ludowego (Union pour un mouvement populaire, UMP), który zaapelował do minister ds. kobiet Najat Vallaud-Belkacem, by ostatecznie rozprawiła się z rozporządzeniem. Powoływał się przy tym na symboliczne znaczenie prawa i podkreślał, że może ono godzić we [...] współczesną wrażliwość.

W opublikowanym 31 stycznia na łamach Official Journal of the French Senate oświadczeniu Vallaud-Belkacem stwierdziła, że rozporządzenie pozostaje w sprzeczności z konstytucyjną równością kobiet i mężczyzn, a także z zaleceniami Unii Europejskiej. Anulowany zapis miał [wg niej] ograniczyć dostęp kobiet do określonych urzędów czy zawodów [...].

W czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej kobiety domagały się (jak widać, nieskutecznie), by jak współtowarzyszom broni wolno im było nosić spodnie z długimi nogawkami. Przypomnijmy, że taki krój był kolejnym sposobem akcentowania różnic międzystanowych, burżuazja nosiła bowiem culottes - wąskie, najczęściej jedwabne, spodnie z nogawkami do kolan.

kobiety spodnie zakaz dekret Alain Houpert Najat Vallaud-Belkacem