Romantyzm, który szkodzi
Badacze z Edynburga twierdzą, że oglądanie komedii romantycznych może niekorzystnie wpływać na związek, prowadząc do wytworzenia nierealistycznych oczekiwań. Niektórzy porównują ten gatunek do czekolady i chyba słusznie, okazuje się bowiem, że w nadmiarze szkodzi on relacjom damsko-męskim w podobnym stopniu jak zbyt duże ilości słodyczy wadze...
Zespół doktora Bjarne'a Holmesa zauważył, że ludzie gustujący w komediach romantycznych są bardziej skłonni wierzyć w przeznaczenie w miłości niż miłośnicy innych gatunków filmowych. A wszystko przez zawsze szczęśliwe zakończenia czy nieprawdopodobne intrygi. Psycholodzy sądzą, że aby zmienić stosunek lub oczekiwania widzów wobec romantycznych związków, wystarczy jednorazowy kontakt z komediami w rodzaju Nothing Hill.
Terapeuci małżeńscy często spotykają pary, które są przekonane, że seks zawsze powinien być idealny i jeśli ludzie łączą się w pary, powinni w lot odgadywać swoje potrzeby bez konieczności komunikowania ich wprost. Jak łatwo się domyślić, rodzi to wiele problemów, w tym z reakcjami na nietrafiony podarunek. Skoro bowiem ukochana osoba naprawdę do nas pasuje, podobne sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca.
Media utrwalają idealny wizerunek miłości oraz kochanków i choć ludziom wydaje się, że się na niego uodpornili, w rzeczywistości wcale tak nie jest...
Komentarze (23)
waldi888231200, 17 grudnia 2008, 11:34
Wszystko ma swój czas , takie filmy powino się oglądać jak ma sie 16lat, wtedy jest szansa że to się wydarzy naprawdę (oraz przed rozwodem ).
Gość cogito, 17 grudnia 2008, 11:53
dlaczego przed rozwodem?
waldi888231200, 17 grudnia 2008, 11:56
By zaprogramować swoje PM, tym razem na kogoś miłego.
ulung, 17 grudnia 2008, 12:21
To znaczy zeby nastepny byl mily czy zeby uratowac jeszcze tego z ktorym sie rozwodzimy?
Historie o milosci sa od zawsze. I nigdy nie przeszkadzaly zwiazkom. Panowie z Edynburga chyba troche przesadzaja...
S. Sojka mial taka ladna piosenke w temacie filmow i milosci.
waldi888231200, 17 grudnia 2008, 13:38
Ten z którym się rozwodzimy jest z poprzedniego planu i nie rozwijał się dostatecznie szybko , stąd pomysł na nowego (raz włączony w życie, działa jak program komputerowy - konsekwetnie i do skutku).
Moim (niezastosowanym praktycznie) zdaniem to małżeństwa powinno się zawierać na 19 lat (do pełnoletności dzieci z danego zwiazku) ale jeśli jest dobrze to można by wziąc kolejny ślub na 19 lat i kolejny, aż nas śmierć nie rozłączy.
thibris, 17 grudnia 2008, 15:03
Kiedyś historie o idealnej miłości były serwowane ludziom od święta, a dzisiaj są serwowane pomiędzy reklamami. Problemem nie są same historie o idealnych partnerach i idealnym związku, ale zbyt częste nimi epatowanie w naszej kulturze. Słysząc taką historyjkę od święta można było stwierdzić "ale oni mają szczęście" - dzisiaj natomiast, gdy takimi historyjkami mamy wypchany cały dzień możemy zacząć myśleć że to jakaś norma i stwierdzić "ale ja mam kichę w związku".
Do tego dochodzi jeszcze sprawa podatnego gruntu...
lililea, 17 grudnia 2008, 15:20
Wysuwanie takich wniosków, jest jak twierdzenie że gry komputerowe powodują przemoc wśród nastolatków. Ja lubię komedie romantyczne, mimo to uważam konieczność jasnej komunikacji w związkach, za ich zaletę.
Jest to pewne wyzwanie, które mam ochotę podjąć. Myślę że zawiera się związki miedzy innymi z powodu różnic między partnerami, a nie mimo ich.
Nie sądzę żeby piętnowanie partnera za brak umiejętności czytania w myślach było powszechnie stosowane.
thibris, 17 grudnia 2008, 15:41
Gdyby tak nie było, pewnie ten cytat nie miałby miejsca:
Nie jest to normą przy wszystkich parach na świecie, ale skoro sami terapeuci zauważają tendencję wzrostową takich przypadków to trudno im się dziwić. Część społeczeństwa jest faktycznie uzależniona od tej papki serwowanej w TV i oni naprawdę ślepo wierzą w wiele rzeczy. Tak samo jak my.
ulung, 17 grudnia 2008, 20:01
A czy to nie jest tak, że komedie romantyczne ogladają ludzie pewnego rodzaju? Tacy którzy szukają miłosci idealnej (wyidealizowanej) tak czy siak?
I dlaczego mamy się tych filmów uczyc tylko niewłasciwych zachowań? Moze pod wpływem obejrzanej komedii romantycznej zrobimy cos romantycznego dla partnera?
Nie doceniamy ludzi, nie wszyscy ślepo wierzą w papke w telewizji i nie wszyscy ślepo wierzą byle badaczom
Oni tu piszą o jednorazowym kontakcie z filmem Nothing Hill.
mikroos, 18 grudnia 2008, 00:03
Łojej, nie zgodzę się. Nawet jeżeli nie jest to wyrażane wprost, to z mojej obserwacji jest tak: bardzo często (głównie Panie, choć nie tylko) osoby się obawiają mówić o swoich potrzebach, bo to nieskromne i egoistyczne, ale z drugiej strony jak już zaczyna się dziać gorzej, to podnosi się wielki lament, że partner nie dbał o swoją drugą połówkę. Problem w tym, że ta druga osoba nawet nie raczyła powiedzieć, czego w ogóle oczekuje od swojego partnera, ale brak spełnienia tych wyidealizowanych (i jednocześnie ukrytych) pragnień jest rzekomo objawem zaniedbywania. Znam niejeden związek, który rozpadł się tak naprawdę wyłącznie dlatego, że ludzie mieli dobrą wolę i chcieli ze sobą rozmawiać, ale nie mieli odwagi/chęci mówić, czego im trzeba.
Zgadzam się, ale istnieje taka możliwość, że niektóre umysły pod wpływem częstego oglądania tego typu filmów przeszły jakąś przemianę. Nie da się tego wykluczyć, przecież każdy z nas skądś bierze wzorce miłości, partnerstwa itp.
Tomek, 18 grudnia 2008, 03:41
Wszystko działa w dwie strony, w takich sprawach nie ma strony bez winy. Nie ma też programy, nie jesteśmy robotami, są co najwyżej mniejsze i większe szuje i ludzie siebie warci, może poza przypadkami znęcań.
A moim nie powinien to być w ogóle przymus, tylko opcjonalna sprawa. W razie jakiś problemów nie będzie biurokracji i sądów.
Dokładnie. Coraz więcej ludzi żyje "no life" w wyimaginowanym świecie.
Czy oby na pewno?
Co innego pokazuje rzeczywistość...
Jak powiedziałem już kiedyś, TV mózg wypacza.
Mów za siebie.
A może tacy którzy nie wiedzą czego chcą od życia?
Ciekawe ile takich przypadków jest faktycznie?
O bardzo dziękuję mikroosie, za napisanie tego, co sam chciałem przekazać.
Chce wszystkiego dla siebie, nic od siebie.
Na zakończenie, daję linka do romantycznego kawałka
http://mon7.wrzuta.pl/audio/dbSg8cH5Nw/dj_isaac_-_face_down_ass_up_ruthless_and_vorwerk_remix
lililea, 18 grudnia 2008, 10:25
Panowie, macie głęboką tendencje na zrzucanie wszystkiego na panie, korzystający z stereotypów. Wina zawsze leży po obu stronach, takie jest moje zdanie.
Moim zdaniem ludzie starają się komunikować, fakt nie wychodzi im często. Prosta sprawa, pewne zwroty znaczą dla partnerów trochę co innego, wynika to innego wychowania. Czasem też coś dla kogoś jest bardziej oczywiste niż dla drugiej strony.
Np. To że chce się dostać kwiatka od czasu do czasu, może się wydawać oczywiste, ale ja się upomniałam w pewnym momencie
mikroos, 18 grudnia 2008, 12:18
Jak to? Facet nie chciał dawać kwiatków? Przecież taaaaki uśmiech, który dostaje się w odpowiedzi, to najczystsza przyjemność
Gość macintosh, 18 grudnia 2008, 12:32
To prawda - w codziennym współprzebywaniu nie ma nic bardziej pocieszającego niż uśmiech swojej kobiety.
lililea - ale jak byś dostała kwiatka -to może facet nie przywiązałby do tego takiej wagi jak Ty i byłabyś w błędzie, myśląc o tym co on myśli.
Nie chodzi tylko o rekwizyt.
lililea, 18 grudnia 2008, 13:41
Pewnie, że nie chodzi o rekwizyt.
I nie chodzi tylko o to. To jest prosty przykład, są rzeczy o które trudniej się domyślić.
Ja wychodzę z założenia, że jeżeli nie otrzymuje czegoś o co nie prosiłam, to nie mam prawa mieć pretensji.
Gorzej jest jeżeli człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego czego potrzebuje.
Tak też miewałam... to jest dużo trudniejsze do załatwienia.
Gość macintosh, 18 grudnia 2008, 14:52
lililea, 18 grudnia 2008, 14:55
Czemu nie przez indukcje
Gość macintosh, 18 grudnia 2008, 14:58
Bo po scałkowaniu będzie to makabryczna suma zdarzeń.
I wtedy łatwiej będzie dobrać się do wszystkich "ale".
Potem indukcja, bo wyprowadza się regułę po scałkowaniu.
Mając regułę można indukować 8) (bo trzeba pamiętać o właściwej kolejności)
...ale jak ten sposób się znudzi -można odwrócić kolejność. Czy dodać wino.
Chodzi o to, żeby przyatakować z największą możliwą siłą i taktyczną_bezwzględną_przewagą nad problemem.(Massive Attack)
Tak na prawdę to, chodzi o ciągłą kontrolę jakości związku, w dowolnej-każdej płaszczyźnie.
//zdziwiłem się jak napisałaś, że swojej prywatności i seksualności się nie poświęca
//ale to dlatego, że prywatności nie odróżniałem od otwartości, a seksualności od podszeptów podświadomości
ulung, 18 grudnia 2008, 15:00
Ktos tu gdzies napisal (nie pamietam gdzie i w jakim watku bo skacze po tym forum jak oszalala przez ostatnie tygodnie) ze kobiety lubia gadac i gadac. Tak, lubimy rozmawiac, z innymi kobietami i mezczyznami innymi i naszymi. Przy czym mowie tu o dialogu a nie o dwoch rownoleglych monologach czasem z rozmowa mylonych. Rozmowa buduje wiezi. Dzieki rozmowom mozemy rozebrac na czesci pierwsze nasze strachy i smutki i wyladowac emocje nagromadzone w ciagu dnia. Mozemy znalezc wspolny jezyk na granicy tego co oboje wynieslismy z domu (obejrzelismy w telewizji;>). Mozemy poznac partnera, dowiedziec sie co siedzi w jego glowie. Im wiecej poszlak tym latwiej wtedy odgadnac co rzeczony chcialby dostac w prezencie. Tyle ze...
no wlasnie, tyle ze w pewnym momencie w stalym i dlugotrwalym zwiazku mezczyzni nie chca juz rozmawiac. Podobno to naturalna kolej rzeczy bo mezczyzni sa nastawieni do zycia raczej przedmiotowo. Wszystko juz ich zdaniem zostalo powiedziane ("ile razy mam ci mowic ze cie kocham, no jasne ze kocham!"), kobieta jest juz udomowiona, oswojona i nie trzeba sie tak zanadto starac, w ruch wchodzi przyslowiowy pilot do telewizora oraz automatyczny komentarz: "przesadzasz kochanie" i wtedy nici z rozmowy. Owszem jest rozmowa o tym co na obiad i gdzie jedziemy na swieta ale jesli sie chce porozmawiac o emocjach i uczuciach i calym tym balaganie jaki sie ma w glowie to juz tylko do przyjaciolki... no i moze wtedy czlowiek sie lapie na tym ze oglada komedie romantyczna...
Gość macintosh, 18 grudnia 2008, 15:34
thikim, 18 grudnia 2008, 18:10
Jakie szanse? Na co ma szansę dwoje niedojrzałych ludzi?
Owszem, żony i teściowej. Spokojnie, żartuję.
Rozmowy są ważne. W rozmowach zaś ważne jest mówić co się czuję naprawdę, to daje nam:
1. Uświadamia drugiej osobie nasze prawdziwe potrzeby.
2. Daje nam poczucie że przekazaliśmy drugiej osobie co nas dręczy. To bardzo ważne.
waldi888231200, 18 grudnia 2008, 18:13
Nie dwoje tylko każde z osobna.
wuszczyn-kawaX, 18 grudnia 2008, 21:20
Teraz takie filmy slabe kreca, ze szkoda pieniedzy na wypozyczalnie czy marnowanie lacza (p2p) i czasu na takie glupoty.