Polska w niechlubnej czołówce
TomTom, producent systemów GPS i map drogowych, opublikował listę 60 najbardziej zakorkowanych miast w Europie. Niestety, Polska nie ma się czym pochwalić. W pierwszej trójce znajdują się aż dwa nasze miasta.
Najgorsza sytuacja występuje w Brukseli, gdzie niemal połowa głównych dróg jest codziennie zakorkowanych. Drugie miejsce zajęła Warszawa, a trzecie Wrocław.
Na kolejnych pozycjach znalazły się: Londyn, Edynburg, Dublin, Belfast, Marsylia, Paryż i Luksemburg.
Badania, którymi objęto miasta posiadające więcej niż 500 000 mieszkańców, pokazały, że najmniej zakorkowanym z nich jest Walencja. Generalnie najłatwiej jeździ się po miastach Hiszpanii, Skandynawii i Niemiec.
Komentarze (21)
mikroos, 22 kwietnia 2010, 08:41
Trudno o lepszy dowód na to, jak bardzo potrzebne są inwestycje w komunikację zbiorową.
Jest jeszcze jeden wniosek, znacznie smutniejszy: ta statystyka pokazuje tylko, jak głupie i płytkie jest powszechne w Polsce przekonanie, że samochód jest pojazdem ludzi sukcesu, a tramwajami i rowerami jeździ plebs.
w46, 22 kwietnia 2010, 09:06
Bardzo niedocenianym środkiem miejskiego transportu jest rower.
Niestety wiele czasu upłynie zanim dotrze to do urbanistów i się przekonają jak niskim kosztem i innowacyjnym myśleniem można wprowadzić rewolucyjne zmiany które upłynnią ruch, zmniejszą ilość wypadków, poprawią stan zdrowia i co najważniejsze chyba dla urzędników - pozwolą zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy.
Ciekawy film o rozwiązaniach komunikacyjnych:
w46, 22 kwietnia 2010, 09:33
I jeszcze książka... http://www.miastowruchu.pl/doc/miasto_w_ruchu_ebook.pdf
pan_slownik, 22 kwietnia 2010, 10:33
Centrum Brukseli nie jest zakorkowane - jest tania i świetnie działająca sieć komunikacji miejskiej (autobusy + tramwaje + metro), rowery miejskie i udogodnienia dla ruchu rowerowego (pod każdym znakiem zakazu wjazdu jest znak "nie dotyczy rowerów"). Gorzej z dzielnicami peryferyjnymi oraz dojazdem do miasta z zewnątrz - na trasach od południa w korkach stoi się czasem ponad 2 godziny.
Przemek Kobel, 22 kwietnia 2010, 10:56
Wrocław jest przede wszystkim wiecznie rozkopany. Ale starzy Indianie (i taryfiarze) znają sposoby omijania większości Korów. Używanie tomtoma raczej tu nie pomoże.
k0mandos, 22 kwietnia 2010, 11:52
Tak. Szczególnie na wjazdowych się najbardziej naomijają, gdzie największe korki są. Tak czy siak swoje musisz odstać, wszelkie objazdy prowadza zazwyczaj strefami, które mają wiele bardziej ograniczoną przepustowość , więc czasami paradoksalnie kombinowanie przysparza jedynie więcej kłopotów. Taksiarze mają kontakt, to może im lepiej idzie.
Jeżeli chodzi o rower, to myślę, że podstawą problemu niedoceniania jest to, że w wielu miejscach nie ma go gdzie bezpiecznie zostawić. Ponadto nie każdy w pracy/na uczelni ma miejsce aby się odświeżyć po jeździe, ew przebrać się w bardziej oficjalne ciuchy.
Dla mnie rozwiązanie jest proste. Zamykamy ruch w ścisłym centrum, kolejne strefy płatny wjazd samochodów osobowych, taxi i transport publiczny jeździ. I problem z głowy, żaden bezrobotny nie będzie po zasiłek samochodem do miasta jechał. A na ludziach "sukcesu" itd. jeszcze miasto zarobi.
Przemek Kobel, 22 kwietnia 2010, 13:34
O tak, zamknąć i jeszcze postawić esesmanów z kaemami. A drogi wyjazdowe jak najbardziej są do ominięcia. Np. na Poznań nie wprost tylko przez Pęgów i okolice, ew. mniej uczęszczanymi szosami do Milicza (zależy z jakiego rejonu miasta się wyjeżdża). Na Wawę w tej chwili nie ma potrzeby, na zachód można albo przez Wilkszyn, albo wybrać jeden z wariantów włączenia się do A4.
Dość rzadko bywam za kółkiem, więc nie testowałem zbyt wielu możliwości.
w46, 22 kwietnia 2010, 15:26
Aby to zrozumieć warto poczytać ebooka którego wyżej umieściłem.
k0mandos, 22 kwietnia 2010, 15:29
Jeżeli chodzi o Wrocław to zamknięcie byłoby świetnym rozwiązaniem. Szczególnie teraz, gdy zbliża się otwarcie obwodnicy. Nie znam bardzo dobrze wszystkich przelotów przez Wrocław, ale myślę, że zamknięcie ruchu w strefie otaczającej rynek nie byłoby wrzodem na tyłku dla kierowców przejeżdżających przez Wrocław, a ludzie poruszający po Wrocławiu zostaliby zmuszeniu do przesiadki na transport publiczny, lub też wysokie opłaty. Opłaty i mandaty utrzymałyby służby nadzorujące ruch. Oczywiście należałoby przeprowadzić analizę sprawności transportu, pewne modernizacje byłyby na pewno konieczne, no ale za darmo to nic się nie da zrobić Osobiście uważam, że dojazd do Wrocławia jeżeli chodzi o takie miejscowości jak Oleśnica, Oława, Jelcz, Trzebnica transportem zbiorowym jest na prawdę mało problematyczny. Oczywiście trzeba sobie w głowie przestawić tą głupią mentalność, o której wspominał mikroos. Na prawdę warto!
mikroos, 22 kwietnia 2010, 19:51
Skoro już o rowerach rozmawiamy, to polecam jeszcze ten artykuł:
http://www.bikeradar.com/news/article/new-film-highlights-cycle-culture-in-copenhagen-24426/
Przemek Kobel, 23 kwietnia 2010, 12:13
Ruch wokół rynku nie jest problemem - tam jest pełno jednokierunkowych lub zamkniętych uliczek, kilka płatnych parkingów i tyle. Zwykle tam się wjeżdża tylko po to, by kogoś podrzucić do rynku, do tego dochodzą goście hotelowi i mieszkańcy. Korków niet.
Nieco dalej jest WZ-tka (a obok Galeria Dominikańska - 300 metrów od rynku!) i Nowy Świat - to taki odpowiednik "trzech wieszczy" albo Dietla w Krakowie. Zamknięcie tego dobije ruch w pozostałych częściach miasta. Zaraz obok mamy mega-krzyżówkę z dojazdem do Grunwaldzkiego (kolejna rzeź niewiniątek) i trasami łączącymi największe obszary miasta. Nie widzę sensu zamykać tego rejonu z okazji otwarcia obwodnicy (która obecnie ma postać kolumn stojących w polu). Nikt normalny przecież nie będzie jechał w miasto, kiedy może je objechać, a blokada "okolic rynku" da mniej więcej taki sam efekt dla komunikacji, jak spuszczenie na miasto atomówki.
k0mandos, 23 kwietnia 2010, 17:28
No podchodząc w ten sposób do sprawy na pewno. O to właśnie chodzi, żeby ten ruch zmniejszyć i to znacząco. Wtedy oddziaływanie na pozostałe części miasta będzie pozytywne. Ci, którzy potrzebują lub chcą po prostu płacić będą w mniejszości nie stworzą korków. Zastanów się ile ludzi jedzie samochodem do szkoły/pracy, kiedy ma spod domu autobus, tramwaj, albo w piwnicy rower. Zupełnie bez sensu! I nie mówię tu o dostawcach i innych tego typu usługodawcach, którzy oczywiście z obowiązku podróżują samochodem po mieście i oni oczywiście byliby zwolnieni z opłat/zakazu.
deft, 6 lipca 2010, 10:37
Jakby te tramwaje przypominały tramwaje a nie kolejkę górską i jeździły punktualnie to chętnie bym nimi jeździł, a nie co 2 tramwaj sobie nie jedzie i urząd miasta o tym nie wie, wszystko jest ok... Tak więc na razie tramwaje są dla plebsów (nie we wszystkich miastach oczywiście), a rowery - fajna sprawa, ale gdzie chcesz tym jeździć? U nas w mieście nie ma nawet 2 km dróg rowerowych, jazda po zakorkowanych, pełnych zdenerwowanych kierowców drogach jest samobójstwem, w najlepszym przypadku niezbyt zdrową kuracją spalinową i stratą nerwów.
w46, 6 lipca 2010, 13:46
deft, święta racja! Dlatego tak wiele osób porusza się samochodami, nie dlatego że chce tylko dlatego że musi. Władze same traktując inne środki transportu miejskiego jako niszowe doprowadzają do zwiększania ruchu samochodowego i ostatecznie do zakorkowania miast.
Trudno jest przetłumaczyć że stosując ułatwienia dla transportu masowego jak autobusy i tramwaje oraz rowerów można w znacznym stopniu poprawić płynność ruchu. Niestety trudno jest to zauważyć dlatego że ilość aut rośnie... na szczęście mimo utrudnień ilość rowerów także rośnie jednak nie idą za tym zmiany urbanistyczne na taką skalę na jaką są potrzebne a zasada jest naprawdę prosta:
szersze ulice => jeździ co raz wiecej samochodów
mniejszy tłok w autobusie => więcej pasażerów
komfortowe i szybkie tramwaje => więcej pasażerów
więcej dróg rowerowych => więcej rowerzystów na drogach rowerowych a mniej na ulicach
Ludzie są wygodni i za tą wygodą podążają, skoro mogę rowerem dojechać szybciej i sprawniej niż samochodem to będę jeżdził rowerem - proste i każdy myśli tak samo!
mikroos, 6 lipca 2010, 20:19
@deft - trudno się nie zgodzić, sam zresztą świadomie pisałem o tym, że w Polsce jeszcze jesteśmy trochę zacofani pod tym względem
@w46 - i tak, i nie. Problem w tym, że dla typowego Polaka wygoda kojarzy się z siedzeniem na tyłku, a nie tylko z szybkością dotarcia z punktu A do punktu B. Dla ogromnej większości niestety lepiej jest dotrzeć później ale samochodem, bo nie trzeba się męczyć
czesiu, 6 lipca 2010, 20:51
Tja istnieje też 3 opcja, zarówno wygodna jak i względnie szybka - motorowery, nie czarujmy się - dojazd na rowerze 20 km do miasta nie jest dla każdego przyjemnością, czytaj w efekcie końcowym dostanie się spod domu do centrum zajmuje pi razy oko tyle samo czasu, czyli koło 1-1,5 godzinki, zakładając że jedzie ktoś nie specjalnie wysportowany.
w46, 8 lipca 2010, 09:56
Dojazd do miasta to zupełnie co innego niż poruszanie się w samym mieście. Czytałem kiedyś wyniki badań z których wynikało że 90% podróży miejskich autem odbywa się na odległości nie przekraczającej kilku kilometrów a ilość osób najczęściej jadąca samochodem = 1 czyli w bardzo wielu przypadkach rower może z powodzeniem zastąpić samochód ... problemem jest jedynie nasze sztywne myślenie i kojarzenie auta z wygodą i wyższym statusem materialnym no i oczywiście brak infrastruktury rowerowej jak drogi rowerowe/kontrapasy czy bezpieczne parkingi.
Co do motorowerów, na odległościach większych lub w przypadku gdy osoba nim jadąca nie ma kondycji (i nie ma ochoty jej sobie wypracować ) motorower czy nawet skuter jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
czesiu, 8 lipca 2010, 10:58
Teraz się czepiam - czym różni się w twoim rozumieniu skuter od motoroweru? jak dla mnie jest to po prostu pod typ budowy motoroweru.
Chyba że już mówimy o motocyklach, no ale do tego trzeba mieć uprawnienia
w46, 8 lipca 2010, 14:09
Tym się różni że na motorowerze można sobie popedałować gdy się paliwko skończy ot taką ma zaletę
czesiu, 8 lipca 2010, 19:39
Tak tak, a świstak siedzi i zawija je w takie sreberka - popedałować to można było na komarku z lat 50, dzisiaj takie cudo w wersji "nowej" jest niemal niedostępne. Zresztą - co z tego, że taki komar miał pedały, jeżeli opór przy pedałowaniu był łagodnie mówiąc ekstremalny.
BTW http://moto.allegro.pl/5560_motorowery.html
motorowerem jest wszystko do max 50 cm^3 i prędkości 45 km/h...
mikroos, 9 lipca 2010, 13:31
Przesadzacie. Mamy dziś bardzo ciekawą firmę Ecobike z Wrocka, która robi bardzo ciekawe rowery elektryczne: http://www.ecobike.pl