Pozew za czaszkę z Indiany Jonesa
Dr Jaime Awe, dyrektor Instytutu Archeologii Belize, złożył w imieniu swojego państwa w sądzie federalnym stanu Illinois pozew przeciwko firmom związanym z produkcją i dystrybucją "Indiany Jonesa i Królestwa Kryształowej Czaszki". Lucasfilm, Disney i Paramount Pictures miałyby czerpać profity z wykorzystywania repliki przypominającej artefakt skradziony z Belize kilkadziesiąt lat temu. Jest o co walczyć, bo obraz zarobił brutto ok. 786 mln dolarów.
Awe domaga się zwrotu kryształowej czaszki od spadkobiercy rodziny łowców skarbów, państwa Mitchell-Hedges. Archeolog twierdzi, że w 1924 r. adoptowana córka Fredericka Alberta Mitchella-Hedgesa Anna znalazła kryształową czaszkę w Lubaantun w Hondurasie Brytyjskim (dzisiejszym Belize). Miała się ona znajdować pod zawalonym ołtarzem. Ponoć kobieta ujawniła ten fakt w dokumencie wyemitowanym w 2008 r. przez SciFi Channel.
Od ok. 1930 r. czaszka krążyła ponoć między Starym a Nowym Światem, a rodzina zarabiała na jej wykorzystywaniu i wystawianiu na widok publiczny. Wg pozwu, w filmie sprzed 4 lat wykorzystano replikę przypominająca czaszkę Mitchellów-Hedgesów. Problem w tym, że zamiast o Belize (czy o Hondurasie Brytyjskim) mówi się tam o Peru, a dziedzictwo przypisuje niezidentyfikowanemu rdzennemu ludowi z Ameryki Środkowej.
Lucasfilm nigdy nie prosił o ani tym bardziej nie uzyskał pozwolenia na wykorzystanie czaszki Mitchellów lub podobieństwa do niej w produkcji. [...] Do tej pory Belize nie miało udziału w zyskach ze sprzedaży filmu lub praw do niego.
Autor pozwu zauważa, że w 1924 r., krótko przed odkryciem przez Annę czaszki, weszła w życie Ordynacja Starożytnych Pomników i Zabytków, która stwarzała ramy dla prowadzenia wykopalisk archeologicznych. Jeśli dany zabytek podlegał jurysdykcji państwa, nie wolno tam było pracować bez pozwolenia władz. Mitchellowie nie zdobyli pozwolenia na badania w ruinach majańskiego miasta Lubaantun. Ordynacja Starożytności z 1928 r. całkowicie zakazywała wywożenia artefaktów bez zgody państwa. Ani Frederic, ani Anna nie uzyskali jej przed transportem czaszki do USA w 1930 r.
Jak czytamy dalej, powód - Belize - ma prawa do czaszki, a zabierając ją za granicę, rodzina poszukiwaczy skarbów pogwałciła prawo. Ojciec i córka odmawiali zwrócenia artefaktu prawowitemu właścicielowi, podobnie zresztą jak obecnie mąż zmarłej Anny William Homann. Tymczasem czaszka Mitchellów-Hedgesów i inne znane kryształowe czaszki to symbole Belize oraz kultury tego państwa.
Belizeńczyków reprezentuje pełnomocnik Adam S. Tracy.
Komentarze (3)
Przemek Kobel, 11 grudnia 2012, 08:49
Kryształowe czaszki to pozostałość XIX-wiecznej europejskiej mody na różne "niesamowitości". Moda minęła i pojawiła się nowa - na ich "odkrywanie" w ruinach prekolumbijskich. http://en.wikipedia.org/wiki/Crystal_skull#Research_into_crystal_skull_origins
Ten pan archeolog to chyba pracuje nad nową karierą.
Anna Błońska, 11 grudnia 2012, 19:28
Dziennikarz Hollywood Reportera też wychodził z tego założenia, bo wrzucił inicjatywę naukowca do worka pt. największe kurioza prawne bieżącego roku. Ja też mam wrażenie, że Awe liczy głównie na rozgłos, bo reprezentuje go adwokat, którego nijak nie można powiązać z Belize, a w końcu gdyby była to sprawa wagi państwowej, chyba wybrano by kogoś nie tylko znającego realia USA, ale i pracującego dla rządu...
radar, 12 grudnia 2012, 09:34
Adwokata wybiera się ze względu na skuteczność.
Co do samej hipotezy o rozgłosie czy kasie, to zależy jak często i intensywnie Belize domagało się zwrotu. Może to jest kolejny z "iluś" pozwów, a po prostu tylko ten został nagłośniony (ech, te media) no i nawiązuje do filmu i niezłej kasy.
radar