Wolność pod ostrzałem
Polityczne credo republikańskiego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych w 2012 roku, który stał się jedną z najważniejszych postaci ruchu wolnościowego na świecie.
Ron Paul tłumaczy w niej na czym naprawdę polega wolność, dlaczego Ameryka ją porzuciła i co należy uczynić, aby przywrócić jej dawny blask…
Trwająca na naszych oczach walka o zachowanie ludzkiej wolności weszła w najostrzejszy etap na przestrzeni dziejów i wszystko wskazuje, że będzie ona coraz cięższa do prowadzenia. (…) Idzie tu w ostateczności o konflikt między dwiema wizjami życia: tą, która zakłada że każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje czyny i powodzenie swoich zamierzeń oraz tą, która głosi, że z pomocą władzy jedna część społeczeństwa może narzucać swoje pomysły drugiej, kontrolować cudze sprawy, wreszcie dysponować czyjąś własnością w imię źle pojętego dobra. Mamy tu również do czynienia z dwiema sprzecznymi postawami: samowystarczalności oraz zależności. Kiedy godzimy się na to, by kto inny zapewniał nam bezpieczeństwo lub dowolnie i dla własnych celów używał bądź naszej osoby, bądź owoców naszej pracy oznacza to, że w tej toczącej się od wieków wojnie przegrywamy. (…) Mimo trwającego obecnie kryzysu głęboko wierzę, że przyjaciele wolności wciąż mają sporo okazji by zmienić wiele spraw na lepsze.
Fragmenty zakończenia:
Prawdziwie wolne społeczeństwo, które chce zapewnić swoim członkom maksimum wolności, nie może ignorować wartości życia, zwłaszcza tego, które rozwija się w łonie matki; jeśli w tej tak podstawowej kwestii ulegnie, jak uda mu się obronić i zabezpieczyć pozostałe?
* * *
Wraz ze zgodą na aborcję zgadzamy się na przypisanie życiu wartości czysto względnej, podobnie też traktujemy nienaruszalną niegdyś wolność, zwłaszcza gdy pozwalamy, by wspomniane elity posługiwały się młodymi, niewinnymi ludźmi jako mięsem armatnim podczas toczonych dla zabezpieczenia ich interesów wojen.
* * *
Zbieranie, przechowywanie i dzielenie się z rządem nieprawdopodobną ilością informacji o naszym życiu i o naszych dochodach po to, by mogły być one wbrew prawu użyte przeciwko nam, to tylko tragiczna herezja dwudziestego wieku.
Komentarze (5)
waldi888231200, 22 stycznia 2012, 23:23
Wolność (nawet bezkarość) dla jednych i pełna kontrola nad pozostałymi, to nic nowego tak było zawsze tylko stopień kontroli się powiększył o technologiczne nowinki pozwalające grzebać innym w głowie w myśl zasady "jeśli sól przestanie być słona to czym się posoli".
Mariusz Błoński, 22 stycznia 2012, 23:43
Dlatego Paul proponuje, by Ameryka wróciła do swoich korzeni, do ideałów Jeffersona.
este perfil es muy tonto, 12 lutego 2012, 19:46
i przegrywa wybory, w zasadzie po porażce w Maine jest już niemal przegrany
Mariusz Błoński, 13 lutego 2012, 00:49
Porażce? Zdobył 36% głosów. Był drugi. Romney zdobył niecałe 200 głosów więcej. Paul ma obecnie 37 delegatów, a prawybory odbyły się dopiero w 9 stanach. W całych prawyborach w 2008 miał 35 delegatów. Już teraz ma więcej delegatów niż wówczas w całych prawyborach
Właśnie dzisiaj rozmawiałem ze znajomym Amerykaninem. Mówił po polsku, więc chyba nie wszystko potrafił wyjaśnić, ale chyba chodziło mu o to, że jak dotychczas wszystko idzie tak, jak Paul sobie zaplanował. Przez cztery lata budował struktury. O ile dobrze znajomego zrozumiałem, to chyba liczy na taki rozwój sytuacji, że nikt z kandydatów nie zdobędzie takiej liczby delegatów, by bez głosowania wygrać konwencję. A jeśli tak się stanie, to na konwencji delegaci będą głosowali i tuta Paul może nieźle zamieszać.
Nie sądze, by Paul został kandydatem Republikanów (to liberał, zwolennik Austriaków, a to się nie podoba wielkiemu biznesowi), ale myślę, że buduje bazę dla swojego syna Randa. Innymi słowy - teraz i tak wygra Obama, bo skoro Paul nie będzie kontrkandydatem, to będzie nim jakiś Romney albo inny Santorum, a oni są podobni do Obamy. A w takim wypadku wygra urzędujący prezydent. Ale po drugiej kadencji Obamy i jego kolejnych popisach, kolejnym odbieraniu wolności, kolejnym zwiększaniu amerykańskiej obecności militarnej, ludzie naprawdę mogą chcieć Paula. Ja tam jestem dobrej myśli
este perfil es muy tonto, 13 lutego 2012, 01:35
porażka w sensie że była realna szansa na zwycięstwo (podobno nadal cośtam liczą), a jeśli tak to coraz mniejsze szanse na cuda które opisałeś-a z tym robieniem przedpola dla syna to taka melodia przyszłości, nic pewnego. ale ja zawsze taki sceptyczny jestem-Palikotom też pisałem że nie mają szans, a teraz im piszę że nigdy nie zalegalizują trawy, a jak zalegalizują to tylko potwierdzi że prohibicja ma jedynie związek z popularnością a nie szkodliwością-to prześladowanie niewinnej mniejszości w czystej formie (znowu się o tym rozpisałem, jak mnie to jara:) )