"Gwiezdne wojny" coraz bliżej?
Wizje pisarzy science-fiction i reżyserów takich jak George Lucas są coraz bliższe realizacji. W ciągu najbliższych lat na polach bitew prawdopodobnie pojawią się żołnierze wyposażeni w laserowe karabiny. Stany Zjednoczone wydają miliony dolarów na badania nad laserową bronią i już wkrótce może ona zostać tak zminiaturyzowana, że znajdzie się na wyposażeniu każdego żołnierza.
USA prowadzą prace nad bronią laserową od 1972 roku. Mimo upływu 35 lat broń laserowa jest tak duża, że musi być montowana na ciężarówkach lub w samolotach. Służy do zwalczania rakiet przeciwnika, a nie do walki z jego żołnierzami.
Osobista broń laserowa będzie niezwykle niebezpiecznym rodzajem dłoni. Karabin korzystający z promienia światła będzie w stanie wypalić w żołnierzu przeciwnika dziurę o średnicy ponad pół centymetra. Będzie to wymarzona broń dla snajperów. W przeciwieństwie do tego, co widzieliśmy w „Gwiezdnych wojnach” nie będzie widocznego promienia, więc pozycja strzelca nie zostanie zdradzona. Co więcej jej zasięg wyniesie około 8 kilometrów, a że promień lasera porusza się po linii prostej (tor lotu kuli jest parabolą) i podróżuje z prędkością światła, trafienie jest niemal pewne tak długo, jak cel pozostaje widoczny.
Oczywiście takiej broni jeszcze nie ma, a przed naukowcami, którzy nad nią pracują, stoi kilka poważnych wyzwań. Lasery, które obecnie stosowane są jako broń, to przede wszystkim lasery chemiczne. Zyskują one energię dzięki gwałtownym reakcjom chemicznym, dzięki którym osiągają moc rzędu megawata. Główne ich wady to problem z przechowywaniem chemikaliów powodujących korozję oraz niebezpieczny dym wydobywający się podczas wykorzystywania lasera.
Dlatego też najbardziej prawdopodobnym kandydatem do zastosowania w broni osobistej jest laser bazujący na ciele stałym. Ten najstarszy typ laserów jest obecnie powszechnie używany. Wykorzystuje się go od usuwania tatuaży po operacje okulistyczne. Lasery na ciele stałym korzystają z energii elektrycznej. Oczywiście laser, który żołnierz mógłby trzymać w ręku, nie osiągnie mocy megawata – nie istnieją bowiem na tyle zminiaturozowane źródła energii. Jednak najprawdopodobniej tak olbrzymia moc nie byłaby potrzebna. Żołnierzom piechoty wystarczą być może lasery o mocy jednego kilowata.
W tej chwili są dostępne 100-kilowatowe lasery produkcji Boeinga i Grunmana. Mieszczą się one na platformie samochodu ciężarowego.
Ich zminiaturyzowania do rozmiarów karabinu należy spodziewać się w ciągu 2 (to ocena optymistów) do 10 (tak twierdzą pesymiści) lat.
Komentarze (0)