Małpy też wolą gotowane
Richard Wrangham i zespół z Uniwersytetu Harvarda doszli do wniosku, że nasi przodkowie musieli lubić gotowane pokarmy, ponieważ szympansy zwyczajne, bonobo (zwane inaczej szympansami karłowatymi), goryle i orangutany przedkładają ugotowane mięso, słodkie ziemniaki i marchew nad ich surową postać.
Wg antropologów, preferencja ta jest wrodzona i mogła się ujawnić, gdy tylko hominidom udało się ujarzmić ogień. Prawdopodobnie pierwszy kęs jedzenia ugotował się przypadkiem. Nasi przodkowie zasmakowali w tak przyrządzonym pokarmie, więc zaczęli, tym razem świadomie, powtarzać zabiegi, które pozwoliły uzyskać ten wyśmienity efekt.
Wrangham wykorzystał fakt, że małpy także lubią gotowane potrawy, do uzasadnienia swojej teorii, że gotowanie to kamień milowy w ewolucji naszego gatunku. Amerykanin dowodzi, że gotowanie ułatwia trawienie, co ok. 1,8 mln lat temu ułatwiło zajście zmian anatomicznych u Homo erectusa. Zmiany te obejmują wzrost objętości mózgu, skrócenie jelit i wykształcenie słabszych zębów.
Inni antropolodzy nie zgadzają się z Wranghamem, ale ten odparowuje, że ciemne plamy brudu w pobliżu skamieniałych kości hominidów potwierdzają, że ogień wykorzystywano już ponad 1,6 mln lat temu.
Wrangham i Victoria Wobber z Instytutu Biologii Ewolucyjnej Maxa Plancka postanowili razem sprawdzić, czy praprzodkowie współczesnego człowieka, australopiteki, mogli wykorzystywać ogień do gotowania, by poprawić smak lub konsystencję żywności. W tym celu testowali preferencje różnych gatunków człowiekowatych.
Gdy szympansom dano do wyboru gotowane lub surowe marchewki oraz słodkie ziemniaki (Ipomea batatas), wybierały ugotowane pokarmy. Wrangham zauważa jednak, że na uzyskane rezultaty mogły wpłynąć dwa czynniki. Po pierwsze, małpy jadły już wcześniej gotowane potrawy. Po drugie, kierowało nimi zwykłe zaciekawienie, chęć skosztowania czegoś mało znanego.
By ostatecznie rozwiać wątpliwości, amerykańsko-niemiecki tandem przeprowadził drugi eksperyment z trzymanymi w niewoli szympansami, bonobo, gorylami i orangutanami, które z pewnością nigdy wcześniej nie kosztowały pokarmów innych niż surowe. Okazało się, że one również preferują żywność gotowaną, co znacznie wzmocniło teorię o istnieniu preadaptacji.
Skoro wiadomo już, że małpy gustują w gotowanym jedzeniu, pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, dlaczego się tak dzieje. Na razie naukowcy nie doszli do konsensusu. Wrangham sądzi, że proces przyzwyczajania się do zmienionego pod wpływem obróbki cieplnej jedzenia zaszedł w ciągu życia nie więcej niż jednego pokolenia hominidów. Australopiteki szybko, podobnie jak dzisiejsze małpy człekokształtne, zauważyły, że ciepłe jedzenie jest smaczniejsze od zimnego.
Henry Bunn, paleoantropolog z University of Wisconsin-Madison, uważa, że Wrangham dysponuje zbyt małą liczbą fizycznych dowodów, które wspierałyby jego teorię gotowania. Szympansy nie są autralopitekami albo wczesnymi przedstawicielami rodzaju Homo, dlatego ich preferencje odnośnie do pożywienia nie stanowią dowodu na to, co się właściwie stało.
Komentarze (20)
mikroos, 30 maja 2008, 14:34
Faktycznie, dowodu brak, ale teoria jest przekonująca. Zapewne hominidy dostrzegły, że gotowane mięso można łatwiej rozgryźć, a do tego nie choruje się (tzn. znacznie rzadziej pojawiają się zatrucia) po jego spożyciu.
inhet, 30 maja 2008, 15:40
Gwoli poszukania mocniejszych poszlak wskazana byłaby obserwacja dzikich małp, szczególnie pawianów, czy nie przeszukują pogorzelisk na sawannie i nie wyjadają stamtąd przypieczonych bulw, nasion i padliny. Jeśli tak, to by już zupełnie starczyło.
Gość fakir, 31 maja 2008, 20:48
Mam inną teorię. Potrawy upieczone bardziej przypominają dojrzałe lub zepsute co jest smaczniejsze od niedojrzałego owocu i świeżego mięsa.
A poza tym ciekawe w czym australopitek gotował to mięso.
Gość tymeknafali, 2 czerwca 2008, 11:21
Zapewne na naczyniach marki tefal...
A tak poważnie, to czy piekłeś sobie kiedyś kiełbaskę nad ogniskiem?
Tak się zastanawiam... jak musiał pierwszy język ludzki wyglądać, a raczej brzmieć, pierwsza istota wydająca z siebie dźwięki, nazywająca przedmioty i zjawiska natury...
mikroos, 2 czerwca 2008, 16:03
Zapewne sam proces nazywania przedmiotów był podobny, jak u noworodka wyciągniętego z dżungli, który nigdy nie wychowywał się przy ludzkich rodzicach. Tylko barwa głosu pewnie była trochę inna
Gość fakir, 2 czerwca 2008, 19:44
mikroos, 2 czerwca 2008, 20:26
Tym razem to Ty zepsułeś bezlitosnym nokautem moją wspaniałą teorię
inhet, 2 czerwca 2008, 20:49
Gość tymeknafali, 2 czerwca 2008, 21:21
To zapewne sprawka smoków i czarów
Przerażające, no nie? Tyle lat ewolucji a w takim procencie populacji g***o dało. Niesamowitym jest jak można mało sobą reprezentować, czasami spotykałem się z ludźmi którzy niemal monosylabami i bez odmiany czasowników się komunikują.
Jeszcze bardziej jestem ciekaw, czy przed werbalnym porozumieniem istniało jakieś inne, czy jest możliwe wytworzyć jakieś inne, sprecyzuje, mam na myśli telepatię.
mikroos, 2 czerwca 2008, 21:26
Najbardziej mnie przeraża, że największe prymitywy mają, niestety!, największy przyrost naturalny.
Gość fakir, 2 czerwca 2008, 23:36
A co niby przed nadaniem nazw wszystkiemu mielibyśmy przekazywać telepatycznie? . Przecież myślimy "słowami".
Widziałem takie filmy przyrodnicze gdzie całe stado ptaków czy ławica ryb w jednym momencie dokonywała tego samego manewru jak by w porozumieniu lub na sygnał. Potem przeczytałem pracę gdzie wykazano, że ten efekt można osiągnąć przy zastosowaniu prostej zasady - każdy wykonuje to co sąsiad.
Tak że przed nam jeszcze długa droga do telepatii jeśli miałeś na myśli coś bardziej zlożonego niż "boje się" lub t.p..
waldi888231200, 2 czerwca 2008, 23:59
Jedni idą na jakość inni na ilość , ci pierwsi mają przebijać głową mur a ci drudzy poszerzać wyrwę tak by wszyscy przez nią mogli przejść, tylko że przy wyborach tych drugich jest więcej i można nimi łatwo manipulować to robią ci trzeci którzy mają w d*pie pokonywanie kolejnych ograniczeń ludzkości wystarczy im dymanie pozostałych . Być może są jeszcze czwarci i piąci ale mało danych o nich . 8)
Gość fakir, 3 czerwca 2008, 00:07
Ci czwarci idą na ilość nie zaniedbywując jakości i dymają wszystkich pozostałych.
waldi888231200, 3 czerwca 2008, 00:11
Masz jakiś przykład? 8)
Gość tymeknafali, 3 czerwca 2008, 01:21
I tu cię zaskoczę... potrafię, jeżeli w miarę się nad czymś skoncentruję widzieć to o czym myślę, całą np. historię odtworzyć jak film. Nie wiem jak Ty, ale Ja potrafię myśleć zarówno tak jak i tak. Jeżeli uważasz że mózg myśli tylko słowami, to teraz weź pod uwagę jedną zasadniczą rzecz: sny. Ja miałem czasami tak krystalicznie wyraźne, by je razić słowami (jeden obraz) potrzebował bym dużo czasu.
Jeżeli chodzi o telepatię to wiąże ją osobiście z pojęciem empatia, bo czymże jest empatia jak nie telepatia, tyle że w sferze uczuć? Mógł bym ci opisać kilka przykładów czystej empatii których doznałem na "własnej skórze" jeżeli mogę tak powiedzieć.
waldi888231200, 3 czerwca 2008, 01:27
Tak to oni, tylko że ich dzieci już takie nie są. 8)
Gość tymeknafali, 3 czerwca 2008, 01:47
Wątpię czy ich dzieci były wychowywane przez nich, to jest grupa mająca cały świat poza swoim w wielkim poważaniu...
Gość fakir, 3 czerwca 2008, 09:02
Zgoda każdy ma tak samo. Ale to komunikacja z samym sobą. Źle się wyraziłem. Myslimy jak myslimy. Z innymi komunikujemy się słowami. Tak, że nie bardzo wiem co bardziej złożonego niż strach i t.p można by przekazywać telepatycznie.
jiddu, 24 czerwca 2008, 15:23
Odkrycie to jedno, zaś wnioski z niego płynące to już coś zupełnie innego. Druga strona medalu wygląda tak, że pewne pokarmy szympansy wolą w postaci surowej, nieprzerobionej, podobnie jak wielu z nas, którzy raczej chętniej sięgną po nie poddanego obróbce banana niż smażonego, gotowanego itp.
Cóż może więc to oznaczać? Według mnie bliższy prawdzie będzie wniosek, że dany pokarm, jeśli jest smaczniejszy po przeróbce, po prostu do jedzenia słabo się nadaje. W efekcie gotowania lub smażenia pewne substancje, pierwiastki są usuwane, niszczone, zmienia się skład chemiczny, pokarm niejako staje się czymś innym niż był wcześniej. Wtedy staje się ciekawszą alternatywą od oryginału, ale nie ciekawszą od produktów, które smakują nieprzerobione. Na przykład zjedzenie kilku surowych cebul skończy się rozstrojem żołądka, ale kilka gotowanych nie jest dla niego groźna.
Być może właściwym wnioskiem z takiego rozumowania byłby ten, że po prostu nie powinniśmy jadać czegoś, co w oryginalnej postaci z jakiś powodów nam nie odpowiada, nie powinniśmy zamieniać tego w coś innego, jeśli mamy wiele innych alternatyw pokarmowych, które nie wymagają przetworzenia by stały się jadalne. Albo jadać tylko niewielką, akceptowalną przez organizm ilość, jak w przypadku wspomnianej cebuli.
Prawda jest taka, że zwierzęta nie gotują, nie stosują obróbki a ich ciała są silne, prężne, zdolne pokonywać choroby bez pomocy lekarzy. Nie istnieje żaden powód, aby sądzić, by człowiek czymś różnił się w tym względzie i raczej znajdziemy dowody deformacji ludzkich ciał w wyniku zjadania ogromnych ilości przetwarzanego pokarmu niż dowody zdrowia takiej diety.
Gość fakir, 24 czerwca 2008, 23:18
Skąd masz takie informacje. Zwierzęta są zdrowe bo już lekko osłabione są zjadane przez drapiezniki. A jak ich nie ma to chorują, zarażają inne i wymierają.
Gotowanie umożliwia dezynfekcję i uzdatnienie surowców do spożycia. Zwiększa to znacznie szansę przeżycia. A właściwe odżywianie to odrębna sprawa. Jak ma się dużo forsy to można odżywiać się przez cały rok truskawkami czy sałatą i ananasami oraz oczywiście odpowiednimi suplementami, które uzupełnią braki wynikające ze "zdrowego" odżywiania.