Kulinarno-medyczne zagrożenie
Obrońcy zwierząt obawiają się, że spadek liczebności rekinów sprowadzi niebezpieczeństwo na manty, ponieważ azjatyccy szefowie kuchni nie zrezygnują z serwowania tamtejszego przysmaku – zupy z płetwy rekina.
Zupa z płetwy rekina jest popularnym daniem kuchni chińskiej. Przyrządza się ją od czasów dynastii Ming. Jak towar luksusowy jest w Państwie Środka uznawana za symbol bogactwa i prestiżu.
Manty występują w wodach przybrzeżnych. Ponieważ pływają powoli blisko powierzchni, stanowią łatwy łup. Do tej pory nie odławiano ich komercyjnie. Polowali na nie tylko rybacy używający harpunów, którzy zdobytym w ten sposób mięsem zaspokajali własne potrzeby.
Popyt na manty zaczął jednak rosnąć, ponieważ zagęszcza się nimi tradycyjną zupę. Eksportuje się nie tylko diabły morskie (Manta birostris), ale i spokrewnione z nimi ryby z rodzaju Mobula. W indonezyjskim porcie Lamakera kiedyś odławiano kilkaset mant, teraz zaś ok. 1500 rocznie.
Tim Clark, biolog morski z Uniwersytetu Hawajskiego, opowiada, że w tanich wersjach chińskiego delikatesu miesza się chrząstkę z niskogatunkowymi płetwami rekinimi. Różne części skrzeli diabłów morskich są stosowane w medycynie chińskiej. Są one suszone, a następnie rozdrabniane na proszek.
Choć sama manta może ważyć 2,5 tony, skrzela stanowią niewielką jej część. Mimo to na targu kosztują sporo. Łuki skrzelowe (peng yu sai), które u żywego zwierzęcia odfiltrowują plankton, mają, wg chińskich medyków, oczyszczać krew z toksyn.
Rynek zupy z płetwy rekina rośnie w tempie 5% rocznie, a liczebność populacji rekinów gwałtownie spada. Eksperci z Shark Trust szacują, że w ciągu ostatnich 15 lat przetrzebiono 80% rekinów atlantyckich.
Komentarze (7)
odalisques, 27 maja 2009, 15:10
Jadłem ten rosół dobrych kilka lat temu w Tajlandii i muszę przyznać, że smakuje genialnie. Cena jednak zwala z nóg, za porcję podaną w specjalnej miseczce z palnikiem (w celu utrzymania stałej wysokiej temperatury rosołi) zapłaciliśmy w przeliczeniu ok. 500zł.
ФvХ, 27 maja 2009, 15:29
Trzeba zrobić gulasz z tych kucharzy najlepiej (bez przypraw) lub na mielonkę przerobić.
figo, 28 maja 2009, 11:07
Natsume, 28 maja 2009, 17:20
bo niedosyt wpisany jest w ludzką naturę.
figo, 28 maja 2009, 21:37
Nie nazwałbym tego niedosytem. To raczej zachłanność.
pli, 31 maja 2009, 11:35
strasznie mnie to smuci.
rozumiem tradycję i kulturę, ale nie miałabym najmniejszych problemów ze zrezygnowaniem z bigosu, golonki, czy jakiejkolwiek innej tradycyjnej potrawy, gdyby gatunek był zagrożony (powiedzmy- taka biedna, dzika kapusta na bigos;).
a tak poważnie, to rozumiem, że skoro nikt tego nie robi, to nie da się tych gatunków hodować osobno (zamiast odławiać) bez uszczerbku (większego) dla ekosystemu, ale może byłby to jakiś konsensus. słabo wyobrażam sobie stawy hodowlane z rekinami, ale gra chyba warta jest świeczki.
malinova, 7 czerwca 2009, 20:57
Przyznam ze narobiłes mi smaka ,ale cena tez powala ;-)