Przenośne urządzenie na migrenę
Eksperci z nowojorskiego College'u Medycznego Alberta Einsteina testowali na chorych cierpiących na migreny urządzenie przenośne, które bazuje na pojedynczej aplikacji impulsu magnetycznego; Amerykanie odwołali się do techniki przezczaszkowej stymulacji magnetycznej. Okazało się, że w 40% przypadków pacjenci przez 2 godziny nie odczuwali później bólu.
Aparat do sTMS (od ang. single-pulse transcranial magnetic stimulation) nie wywołuje żadnych poważnych skutków ubocznych i bez problemu można z niego korzystać w domu. Wystarczy przyłożyć urządzenie do potylicy i nacisnąć guzik. Choć to duży postęp w porównaniu do dużych i kosztownych poprzedników, autorzy studium przestrzegają, że trzeba przeprowadzić badania, które pozwolą ustalić optymalną i bezpieczną częstotliwość aplikowania kolejnych dawek.
Najprawdopodobniej urządzenie przerywa w mózgu aktywność elektryczną, związaną z objawami poprzedzającymi migrenę z aurą. Przed napadem bólu u chorych pojawiają się m.in. zaburzenia wzrokowe. Pacjent widzi zygzaki, błyski, niekiedy doświadcza ubytków pola widzenia. Nie wiadomo, co stanowi podłoże aury, ale eksperci sądzą, że najpierw przez korę i glej przemieszcza się fala pobudzenia, za którą podąża fala hamowania. Prowadzi to do depolaryzacji receptorów bólowych opon mózgowych. Wiele wskazuje na to, że sTMS przerywa opisane zjawisko.
W eksperymencie wzięło udział 201 osób z 18 ośrodków medycznych na terenie USA. Przez trzy miesiące miały one używać w domu urządzenia, przy czym połowa (99 ochotników) otrzymała fałszywe aparaty. Kiedy pojawiały się pierwsze oznaki napadu, należało przyłożyć urządzenie poniżej kości potylicznej i w odstępnie 30 sekund zaadministrować sobie 2 impulsy. Okazało się, że prawdziwy impuls magnetyczny z aparatu był znacznie skuteczniejszy od procedury placebo: po 2, 24 i 48 godzinach większa liczba osób nie doświadczała po nim bólu. Po dwóch godzinach od zaaplikowania dawki o dobrym samopoczuciu wspominało 39% przedstawicieli grupy sTMS i 22% członków grupy placebo. Różnice we wskaźniku reakcji utrzymywały się nadal po dobie (29% vs. 16%) oraz dwóch (27% vs. 13%). Każdy ochotnik mógł zastosować aparat przed 3 atakami (to procedura powszechnie stosowana podczas badania skuteczności leków przeciwmigrenowych).
Dr Richard B. Lipton podkreśla, że metoda wykorzystana przez zespół jest nieinwazyjna. Impuls podaje się bowiem w ściśle wyznaczonym rejonie, w odróżnieniu od leków działających układowo.
Szczegółowe wyniki badań zespołu z College'u Medycznego Alberta Einsteina ukazały się w piśmie The Lancet Neurology.
Komentarze (0)