Naukowcy sprawdzili wiarygodność modeli klimatycznych na przestrzeni ostatnich 50 lat
Modele klimatyczne to użyteczne narzędzie do lepszego zrozumienia i prognozowania przyszłych zmian klimatu. Klimatolodzy używają ich od początku lat 70., zatem minęło już wystarczająco dużo czasu, by dokonać retrospektywnego porównania i przekonać się, czy sprawdziły się prognozy, jakie przy użyciu modeli były tworzone przed dziesiątkami lat. W Geophysical Research Letters ukazał się właśnie artykuł, w którym Zeke Hausfather z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley oraz jego koledzy z MIT i NASA opisują wyniki swoich badań nad skutecznością modeli klimatycznych.
Dwa główne czynniki decydujące o prawidłowym bądź nie działaniu modeli klimatycznych to stopień naszego zrozumienia fizyki klimatu oraz umiejętność prognozowania przyszłej emisji CO2. Nawet najlepszy model komputerowy nie przewidzi prawidłowo rozwoju sytuacji, jeśli dostarczymy mu niewłaściwych danych o przyszłej emisji gazów cieplarnianych, a z drugiej strony jeśli będziemy korzystali z modelu, w którym zaimplementowano błędne mechanizmy dotyczące zjawisk fizycznych, to nawet dokładnie przewidzenie poziomu emisji nie pozwoli na uzyskanie właściwych wyników.
Hausfather i jego zespół wzięli pod lupę 17 prognoz klimatycznych, wykonanych za pomocą 14 modeli, które powstały pomiędzy rokiem 1970 a 2001. Zarysowywane przez nie scenariusze porównano z rzeczywistym rozwojem sytuacji do roku 2017.
Okazało się, że większość modeli prawidłowo przewidywała przyszły wzrost średniej temperatury na Ziemi. Z 17 prognoz w przypadku 10 nie zauważono statystycznej różnicy pomiędzy prognozami a rzeczywistym rozwojem sytuacji. Gorzej wypadła część modeli, które powstały przed rokiem 1990. Siedem starszych prognoz błędnie przewidziało rozwój sytuacji przewidując większe lub mniejsze ocieplenie niż było w rzeczywistości, a błędy sięgały nawet 0,1 stopnia Celsjusza. Bliższa analiza wykazała, że w przypadku 5 tych prognoz błąd nie tkwił w samych modelach, a w przewidywaniach naukowców dotyczących poziomu wymuszeń klimatycznych. Wymuszenia klimatyczne, to wpływające na klimat zjawiska pochodzące z zewnątrz systemu limatycznego (atmosfery, hydrosfery, kriosfery i biosfery). Należą do nich np. zmiany aktywności Słońca, orbity Ziemi, zapylenia atmosfery itp.
Na przykład model z 1988 roku stworzony w NASA przez grupę Jamesa Hansena przewidywał, że jeśli zanieczyszczenie powietrza będzie będzie postępowało tak, jak w czasie tworzenia prognozy, to obecnie średnia temperatura na Ziemi będzie o 0,3 stopnia wyższa, niż jest w rzeczywistości. Hausfather i jego zespół odkryli, że przyczyną błędu nie jest samo działanie modelu, ale fakt, że naukowcy nieprawidłowo przewidzieli przyszły poziom zanieczyszczenia. Na przykład przeszacowali emisję metanu, a nie przewidzieli gwałtownego spadku emisji freonów, do jakiego doszło po wejściu w życie Protokołu Montrealskiego.
Gdy do modeli, za pomocą których stworzono wspomnianych 7 błędnych prognoz wprowadzono prawidłowe dane dotyczące zanieczyszczenia atmosfery, okazało się, że 5 z nich pokazuje prawidłowe dane, zatem błędy tkwią w 2 z 17 prognoz.
Naukowcy zauważyli dwie istotne rzeczy. Po pierwsze zaskoczyła ich jakość najstarszych modeli klimatycznych, które nadspodziewanie dobrze poradziły sobie z prognozami. Po drugie zaś, stwierdzili, że nowsze modele są doskonalsze.
Klimatolodzy wiedzą nie od dzisiaj, że ich modele działają, jednak każda ich weryfikacja jest pożądana. To miło wiedzieć, że opinia o modelach się potwierdza, skomentował specjalista od modelowania klimatu Piers Forster z brytyjskiego University of Leeds. Uczony zastrzegł przy tym, że nawet w najnowocześniejszych modelach klimatycznych istnieje pewien poziom niepewności, jednak wiemy na tyle dużo, że możemy ufać modelom.
Komentarze (15)
peceed, 5 grudnia 2019, 15:14
To czego nie podano to fakt że wybrano 14 najlepszych modeli z około 10tyś. Więc ich zgodność może być tylko wynikiem przypadku a nie wynikiem jakości modelu fizycznego. Za 20 lat co najmniej kilka tych modeli będzie zweryfikowanych negatywnie.
Przemek Kobel, 5 grudnia 2019, 15:22
Sądząc po obrazku, to jeszcze kapkę powiększyć odchylenie i nowe modele w ogóle nie będą potrzebne - wszystkie odczyty i tak się zmieszczą w "marginesie" błędu.
Mariusz Błoński, 5 grudnia 2019, 15:25
A skąd informacja o istnieniu 10 000 różnych modeli?
peceed, 5 grudnia 2019, 16:23
Czytałem o tym kilka lat temu i taki był rząd wielkości. Na prawie 50 lat badań i ilość wpompowanych środków - nie jest to wielkość nieprawdopodobna. Ale niechby byłoby to tylko 100 modeli - wciąż mówimy o wyborze tych najlepszych pod kątem dopasowania do danych historycznych. Z czasem większość z nich przestanie się zgadzać, jak stało się to z resztą.
Jedyny realistyczny model klimatyczny to symulacja pogody w skali globalnej powtarzana tysiące razy, uwzględniająca dokładną fizykę atmosfery, lód i wodę. Każde inne podejście musi być mniejszą lub większą bajeczką, bo "omija" fizykę zjawiska i staje się prymitywną ekstrapolacją danych i założeń.
66k trafień w google scholar. Przy czym model nie musi być całkowicie nowym programem komputerowym, to jest program + tuning magicznych parametrów.
Mariusz Błoński, 5 grudnia 2019, 17:08
Tutaj są kryteria, według których wybrano do przeglądu te, a nie inne modele:
We conducted a literature search to identify papers published prior to the early-1990s that include climate model outputs containing both a time-series of projected future GMST (with a 146minimum of two points in time) and future forcings (including both a publication date and future projected atmospheric CO2concentrations, at a minimum). Eleven papers with fourteen distinct projections were identified that fit these criteria.
Antylogik, 5 grudnia 2019, 18:46
I bardzo dobrze, że wybrano najlepsze modele, dlaczego mieliby wybierac słabe, robione przez domorosłych "fahofców"? Dobry model to logiczny i racjonalny model z odpowiednim poziomem szczegółowości, który nie bierze się z sufitu. Także spośród tych kilkunastu wybrańców można by wybrać te najbardziej prawdopodobne, najbardziej szczegółowe. O przypadku można byłoby mówić tylko wtedy, gdyby tworzono modele zupełnie arbitralnie na podstawie astrologii czy jakichś zabobonów.
peceed, 5 grudnia 2019, 18:58
Odwołuję co pisałem - jakie modelowanie komputerow :/
Przeczytałem sobie całą pracę - straszne gówno. Klasyczny przykład w którym praca pokazuje coś innego niż twierdzi że pokazuje :/
Ostrzeżeniem powinien być już format pliku w którym powstało owo dzieło.
Ale ważne że kolejny klimatyczny news poszedł...
Antylogik, 5 grudnia 2019, 21:06
Dopasowanie modeli do faktycznych obserwacji temperatury:
Pierwszy wykres przedstawia zmiany temperatury w czasie. Najlepszą średnią prognozę daje model Mitchella (między 1970 a 2000) oraz pierwszy model Hansena et al. (1981-2017).
peceed, 6 grudnia 2019, 18:11
Jasne, z bajkowym ECS 2.37.
Jedyne czym są te ćwiczenia to zabawy w tworzenie rosnących rodzin krzywych i wybranie tej która najlepiej pasuje do danych.
Można parametryzować krzywe na bardzo wiele sposobów, dobierając współczynniki. Wciąż jest to dosyć naiwna ekstrapolacja danych.
Dopiero gdy osiągnie się modelowanie klimatu przez symulowanie pogody, będzie można mówić o "fizycznym" modelu.
Z 5 lat temu wymyśliłem inne podejście - użycie istniejących zapisów pogodowych do oszacowania wpływu wzrostu temperatury pod wpływem CO2. Otóż dzielimy ziemię na małe komórki i w każdej z nich szacujemy jak zwiększenie CO2 zwiększa temperaturę, traktując inne czynniki jako stałe. Reguła przekory sprawia, że ignorowanie potencjalnych sprzężeń zwrotnych da nam górne ograniczenie na nierównowagową czułość klimatu, tzn. wszystkie nieuwzględnione różnice w zmianie dynamiki atmosfery (poziom pogody) statystycznie zmniejszają przyrost temperatury. W już mokrych komórkach przyrost CO2 nie dużego znaczenia, bo bazą od której należy badać przyrost jest istniejąca tak czy inaczej para w powietrzu. Dlatego jedynie suche komórki zaobserwują pełne dogrzanie. Z takiej analizy wychodzi, że nie ma możliwości uzyskania większej nierównowagowej czułości klimatycznej niż w suchym modelu, czyli około 1.3 stopnia, a dokładne obliczenia mogą tylko obniżyć tę wartość. Nazywanie zwiększenia CO2 w powietrzu wymuszeniem jest nadużyciem semantycznym niezgodnym z fizyką zjawisk. Zwiększenie CO2 nie zwiększy istotnie ilości pary wodnej, bo ta w pierwszym rzędzie zależy bezpośrednio od pogody i nasłonecznienia, a gdy już się pojawia to wpływ przyrostu CO2 na przyrost jej ilości szybko maleje będąc na wstępie i tak drugorzędowym efektem.
Antylogik, 6 grudnia 2019, 19:26
Gdyby ode mnie zależało, to takie osoby jak ta wyżej wycinałbym od razu z forum. Jedynym jej celem jest krytyka dla krytyki, pseudoracjonalny sceptycyzm do niczego nie prowadzący, posługująca się głównie erystyką. Dowodem na to jest chociażby fakt, że wg niej format .pdf (w którym został zapisany artykuł) powinien stanowić ostrzeżenie. Ale przed czym już nie napisze.
KONTO USUNIĘTE, 6 grudnia 2019, 20:21
Tego nigdy za dużo , chociaż jak to często bywa, przesyłka pomyliła adresata:
peceed, 9 grudnia 2019, 19:15
Jest za wysoka. Mój twardy limit to 2.0 ( z zastrzeżeniem że nie ma on charakteru uniwersalnego bo równowagowa czułość klimatu zmienia się wraz z... aktualnym klimatem).
Kolega się teraz użala nad sobą? Może Facebook jeszcze potrzebuje moderatorów...
To że symulacje pogodowe są chaotyczne akurat nie ma znaczenia gdy chcemy probabilistycznie wypróbkować możliwe scenariusze. Znacznie gorszym problemem jest niezupełność modeli, mogą istnieć mechanizmy które redukują wpływ CO2 do praktycznie zera i one nie są w żadnym wypadku wykluczone! Fiksacja na CO2 jest szkodliwa z naukowego punktu widzenia.
Uprawianie nauki sprowadzono do bezmyślnego kopiowania kilku tricków stosowanych kiedyś przez osoby wybitne, w nadziei że osiągnie się podobne rezultaty:/
Co do klimatologii jest ona bardzo szczególnym przykładem spatologizowanej nauki, której finansowanie nie zależy od jakości wyników tylko stopnia wzbudzanego strachu. Więc zgodnie z logiką najwięcej pary idzie właśnie w taką działalność.
A tymczasem poziom wody w interglacjałach bywał wiele metrów większy od obecnego przy znacznie niższym poziomie CO2.
Przed niekompetencją. I nie chodzi o pdf.
Ja się tym już nie zajmuję i nie zajmę z przyczyn zdrowotnych. Ale ilość dostępnych danych jak najbardziej wystarcza. To jest słabe upierać się, że nie jesteśmy w stanie policzyć prawidłowo wzrostu temperatury z powodu zwiększenia CO2 w skali tygodnia, a jednocześnie twierdzili że modele klimatyczne mają wartość. Natomiast wnioski o niemożliwości osiągnięcia większej czułości klimatycznej niż dla modelu suchego są jak najbardziej prawdziwe, bo wynikają z prostych ograniczeń fizycznych. Chodzi o to, że nie istnieje dodatnie silne sprzężenie zwrotne z powodu pary wodnej na skutek zwiększenia ilości CO2. Słabiej dotyczy to innych gazów cieplarnianych których widmo nie jest tak dobrze przykryte przez parę wodną. Woda ma kluczowe znaczenie w innym miejscu, przez formowanie lodu i zmianę albedo Ziemi.
Te cudowne modele komputerowe są praktycznie bez wyjątku niestabilne numerycznie. Więc niezależnie od tego jak bardzo się przegrzewają, nie liczą tego co wydaje się, że liczą, ich twórcom. Oczywiście dalej można poprawiać parametry i uzyskiwać zgodność z danymi historycznymi, tylko fizyka w tym zanika.
peceed, 10 grudnia 2019, 20:00
No chyba podałem bardzo ważny mechanizm - traktowanie jako bazy do liczenia podwojeń samego CO2 nie uwzględniającego pary wodnej z jej wariacją. To prawie tak, jabyśmy nazwali cześć CO2 gazem A a część gazem B i traktowali przyrosty gazu jako część B, potem traktując przyrosty temperatury od nich niezależnie.
Dochodzenie do Bayesowskiej prawdy.
Te które raczyły udostępnić swoje kody źródłowe.
Absolutnie nie. Ostatnia katastrofa jakiej świat potrzebuje to obniżenie ilości CO2. A związku ze zdrowiem nie widzę.
Antylogik, 10 grudnia 2019, 20:20
Pustosłowie, wyuczone frazesy , mówienie ogólnikami.
Skoro nie potrafisz otworzyć artykułu w formacie pdf, co ja bez trudu zrobiłem, to raczej to świadczy o twojej niekompetencji. Jeżeli jednak twierdzisz, że nie chodzi o pdf, i jak zwykle nie napisałeś, o jaki format chodzi, to znaczy, że nie wiesz o czym mówisz. A skoro nie wiesz nie wiesz o czym mówisz, to znaczy, że się kompromitujesz. Skoro się skompromitowałeś, to powinieneś mieć świadomość, że nikt już nie będzie traktował cię poważnie.
peceed, 11 grudnia 2019, 18:31
Gratuluję dedukcji na poziomie kawałów o milicjantach połączonej ze znakomitym zrozumieniem czytanego tekstu.
To miło że ludzie jeszcze stosują znaczące pseudonimy.