Delfiny US Navy ostatnią szansą na ocalenie morświna?
Morświn kalifornijski występuje wyłącznie w północnej części Zatoki Kalifornijskiej i jest skrajnie narażony na wyginięcie. Ostatnie szacunki mówią, że przy życiu pozostało już tylko 30 przedstawicieli tego gatunku. Ogłoszona właśnie inicjatywa jego ochrony może być ostatnią szansą na jego uratowanie.
Rząd Meksyku ogłosił, że przeznaczy 3 miliony dolarów na program VaquitaCPR. Dodatkowy milion dolarów zaoferowało Association of Zoos and Aquarium w Silver Spring w stanie Maryland. Pomysł ochrony polega na wykorzystaniu delfinów wytrenowanych przez Marynarkę Wojenną USA (US Navy) do wyśledzenia morświnów i umieszczenia ich w specjalnie utworzonych zagrodach na terenie Zatoki. Tam zwierzęta miałyby żyć bezpiecznie i być chronione przed ludźmi. Niestety, rozpoczęcie projektu ogłoszono na tyle późno, że nie będzie można przeprowadzić go przed majem. Później wody Zatoki są zbyt wzburzone. Obrońcy przyrody mają jednak nadzieję, że VaquitaCPR będzie mógł się rozpocząć w październiku.
Czasu naprawdę jest bardzo mało. Gdy w 1997 roku dokonano pierwszego badania liczebności morświnów, liczbę tych zwierząt oszacowano na 567 osobników. W roku 2015 pozostało ich jedynie 59, a w 2016 – tylko 30.
Głównym zagrożeniem dla morświnów jest rybołówstwo. Zwierzęta te giną w sieciach zastawianych na totoaby. W 2015 roku rząd Meksyku zakazał stosowania tego typu sieci i wypłacał rybakom odszkodowania. To jednak nie powstrzymało kłusowników. Przesądy, którym hołdują Chińczycy, powodują, że pęcherz pławny totoab jest wart dziesiątki tysięcy dolarów na czarnym rynku. Dlatego też morświny nadal giną. Ekolodzy obawiają się, że ssaka czeka ten sam los co delfina białego, który niegdyś żył w rzece Jangcy i prawdopodobnie wyginął przed kilku laty. Dlatego też trzeba się spieszyć.
Pierwszym poważnym wyzwaniem będzie zlokalizowanie morświnów. Żyją one na obszarze ponad 2000 kilometrów kwadratowych. Zwykle poruszają się pojedynczo lub w parach, trudno jest więc je namierzyć sonarem. Zwierzęta te uciekają też słysząc silniki, dlatego też zdecydowano się na zatrudnienie tresowanych delfinów. Delfiny z US Navy mogą z łatwością je śledzić, zdradzając pozycję morświnów i umożliwiając ich złapanie – mówi Barbara Taylor z amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej. Gdy już morświn zostanie wyśledzony, trzeba będzie go jeszcze bezpiecznie złapać i przetransportować do zagrody.
Początkowo będą testowane różne rodzaje zagród. Naukowcy mają nadzieję, że uda się uratować morświny, a może nawet na tyle przyzwyczają się do zagród, że zaczną się w nich rozmnażać. Wyłapywanie i rozmnażanie dzikich zwierząt w niewoli przynosi czasem dobre wyniki. Dobrym przykładem jest tutaj kondor kalifornijski, o którego ocaleniu i nowych zagrożeniach informowaliśmy przed kilku laty.
Projekt VaquitaCPR obarczony jest wysokim ryzykiem. Dotychczas nikt nigdy nie próbował załapać morświna kalifornijskiego i utrzymać go przy życiu. Jednak, jak mówi David Wildt ze Smithsonian Conservation Biology Institute, nie mamy nic do stracenia, a sporo do zyskania.
Komentarze (0)